(Ana) Rano obudziło mnie brzdękanie gitary...
- Damon... - Przeszło mi przez myśl gdy próbowałam wstać. Po jakiś 10 min. udało mi się tego dokonać. Ubrałam białą luźną bluzkę na ramiączkach, do tego jakieś spodenki i poszłam zjeść śniadanie. Nie czekając na kuzynkę wyszłam z mieszkania i szybko musiałam się skontaktować z Larą, aby z nią porozmawiać o moim planie. Szłam do Stud!a gdy natknęłam się na Naty która była cała w "skowronkach". Postanowiłam ją zostawić, mam przecież ważną sprawę do omówienia. Weszłam do środka i szukałam tam wzrokiem Lary, na szczęście udało mi się ją wyłapać po kilku minutach w sali tanecznej. Podeszłam do niej.
- Lara musimy porozmawiać... - Zaczęłam.
(Lara) Obudził mnie jak zawsze budzik. Spojrzałam ślepo w okno i przypominał mi się wczorajszy dzień. Powiedziałam Federico'owi, że się w nim zakochałam, a on nagle wyjeżdża. Na początku nie chciałam w to wierzyć, ale czemu miałby kłamać, że wyjeżdża?
Wyszłam szybko z domu i poszłam do Studio'a. Nie wiem czemu tak się śpieszyłam. Wszystkotakie było bezsensowne w ostatnich dniach. Moje zachowanie i sytuacje.
Weszłam do sali tanecznej, aby przećwiczyć układ na zajęcia. Gregorio jest bardzo wymagający, wolę mu nie podpaść. Kiedy chciałam zaczynać, do sali weszła Ana.
- Lara musimy porozmawiać... - zaczęła mówić.
- O Federico'u? - zapytałam, w ona kiwnęła głową. - Wiesz, wczoraj myślałam, że się nie odzywa, bo nic do mnie nie czuje, ale to nawet nie ma znaczenia, bo wyjeżdża. Chyba, że istnieje jakiś sposób, żeby go zatrzymać... - rzuciłam i spuściłam głowę.
- Lara! - krzyknęła nagle Ana.
- Coo?
- Może wystarczy tylko pomyśleć.
- Myślisz, że się uda? Zatrzymać go w Buenos Aireas? - Wzruszyła ramionami.
- Warto spróbować - stwierdziła, a ja się do niej uśmiechnęłam.
Nagle ktoś wszedł do sali....
(Ludmila) Mam szlaban, i to nie jakiś taki sobie, tylko ewidentny szlaban, nawet od łazienki nie mogę wyjść na pięć minut nie słysząc "Ludmila, gdzie jesteś". Oszaleć można, co ją w ogóle obchodzą moje osobiste sprawy z Tomasem, i jeszcze ta bójka, czas wymyślić cudowną zemstę dla Cami. - Odwieziesz mnie. ? - spytałam wchodząc do kuchni. - Nie, muszę załatwić sprawy, z rachunkami, przyjadę po Ciebie o 16. - odpowiedziała i znikła za szafką. (Narnia !?). Wychodząc z domu spojrzałam na zegarek. - Kurdeszki spóźnię się. - pomyślałam, i szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę Studio. Przez całą trasę myślałam jak zemścić się na Cami. - Może włożyć jej coś do szafki, albo coś na nią wylać, albo dolać jej czegoś do picia. - tysiące myśli kłębiły się w mojej głowie. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem już pod Studio, wchodząc do środka, pomyślałam, że zajrzę do sali tanecznej czy nie zostawiłam tam swoich butów treningowych, ale zamiast butów znalazłam Larę i Ane. - Dzień Dobry, witam panie bardzo serdecznie. - uśmiechnęłam się szeroko. - Widziała może któraś z pań, takie piękne cudowne buciorki ? Ojej przepraszam, nie widziałyście bo was na to nie stać hahaha. - zaczęłam się śmiać na całą salę i z tym uśmiechem wyszłam. - Grzybki Halucynogenne ! - powiedziałam do siebie. Podrzucę jej tych cholernych grzybów do napoju. Taka zamyślona nie zauważyłam ...
(Camilla)Szłam przez Studio rozmyślając nad wczorajszym dniem. Dopiero teraz zastanawiałam się nad konsekwencjami tego co zrobiłam. Ludmiła na pewno się zemści. To jest pewne na 100%. Co do Tomasa... tego nie wiem ale na pewno przestał mnie lubić. Gdy byłam przy szafkach zauważyłam Ludmi która gadała do siebie. -Grzybki Halucynogenne!-No proszę albo zamierza się najarać albo planuje zemstę. Stawiam na to drugie. Bo chyba nie jest aż tak głupia żeby chcieć mieć halucynacje.
.-Co Lu twoje rozdwojenie jaźni daje się we znaki? Wiesz co mogę poprosić kogoś o numer dobrego psychiatry.-zaśmiałam się gorzko. Teraz zdałam sobie sprawę że staje się podobna do niej.
-A to ten do którego ty uczęszczasz ? To chyba nie jest taki dobry jak ci się wydaje. W każdym razie po tobie nie widać efektów terapii.-odparła. Widać było jej wściekłość. Moją chyba też w każdym razie mi zrobiło się gorąco i automatycznie zaciskać pięści.-Cami bo ci żyłka pęknie uważaj.-nie wytrzymałam zamachnęłam się pięścią w stronę jej twarzy. Trafiłam... To był błąd ponieważ ktoś odciągnął mnie od niej siłą. Teraz zaczną się kłopoty. Za mną stała ...
(Naty) Chodziłam po Stud!u szukając Maxiego, musimy przecież wyjaśnić tą sprawę z parku ! W sumie nie powinnam narzekać, ten pocałunek był dość przyjemny i rozweselił mój dzień... Naty ! Uspokój sie ! Chodząc dalej po budynku zauważyłam Lu i Cami przy szafkach. Chciałam stamtąd
odejść ale gdy zobaczyłam jak Camila uderza Ludmiłe w twarz musiałam zainterweniować. Podbiegłam do brunetki i ją odciągnęłam od blondyny.
- Camila ! Przestań... - Mówiłam do dziewczyny. - Co robisz ?! Będziesz kolejną która będzie miała pogawędkę z Pablo... Nie warto, mówię ci. - Po chwili Ludmiła wstała z zakrwawionym nosem. Zasłaniając usta rękom patrzyłam na nią...
- Zabiję cię mała pindo ! - Krzyczała i rzuciła się na nią. Na szczęście po chwili przybiegł do mnie Tomas i udało nam się razem rozdzielić te dwie... O mały włos by się nie pozabijały ! Gdy się rozeszły ja musiałam ochłonąć więc wyszłam na zewnątrz a tam spotkałam...
(Maxi) Cały dzień chodziłem po Studio szukając Natalii, miałem nadzieję że uda mi się z nią wyjaśnić cały ten pocałunek, który okazał się niezwykle przyjemny. Usiadłem na murku i przypatrywałem się chmurą, kiedy dosiadła się do mnie dziewczyna na której widok moje serce zaczyna mocniej bić. -Musimy porozmawiać- zwróciłem się do niej. Nie chciałem burzyć naszej przyjaźni, dlatego postanowiłem się wycofać o jeden krok. Próbowałem jej wytłumaczyć, że to jedynie hormony i może powinniśmy zostać przyjaciółmi, dziewczyna cały czas przytakiwała, a gdy ja skończyłem ona zabrała głos -Wydaje mi się, że mam lepszy pomysł...- odpowiedziały jej usta po czym zbliżyły się do moich i ... samo tak wyszło. -Natalia?- przed nami staje....
(Francesca) Od kiedy w Studio trwa U-Mix znowu zaczęły się między nami kłótnie czy nawet bójki, słyszałam o akcji Violetty z Ludmiłą szkoda, że nie byłam na miejscu sama miałam ochotę ją trochę powytargać za te włosy, ale mam nadzieje, że Viola zrobiła to porządnie. Kończąc moje zajęcia wychodzę ze szkoły i patrzę, a tutaj Nati rzuca się na Maxiego i zaczyna go całować. -Natalia- podchodzę w ich kierunku -Spokojnie- uśmiecham się i oddalam się w kierunku ulicy.
Nie śpieszyło mi się do domu, ale nie chciałam żeby Luca znowu marudził, bo gdy zacznie to nigdy nie skończy. Myślałam czy w końcu znajdę tą miłość jak z bajki.i..
Idąc obok galerii i innych sklepów, dostrzegam stojącego Damona. Ależ on na mnie działa, nie znam go, a miałam ochotę rzucić mu się na szyje... Patrzę na niego już dłuższą chwile -Czemu nie mogę mieć takiego faceta?- marudzę w sobie w myślach. Kiedy odchodzę ....
(Damon) Z barku lepszych zajęć chodziłem sobie po sklepach, nagle usłyszałem dźwięk sms'a więc zatrzymałem się pod jedną z wystaw i wyjąłem telefon. Ehh nic specjalnego znów promocja jakieś tam darmowe minuty. Chowając telefon do kieszeni zauważyłem Francesce, wyraźnie taksowała mnie wzrokiem lecz po chwili odeszła ze smutna miną. O tak teraz mam szanse, pomyślałem i pobiegłem z nią. Złapałem ją za ramie tak by odwróciła się w moim kierunku. - Hej, sorry że cie tak zaczepiam ale widziałem że byłaś smutna, stało się coś? - zapytałem robiąc uroczą minkę. Nieźle ją zaskoczyłem tym że w ogóle się do niej odezwałem więc musiałem chwilę poczekać na odpowiedź. - To nic takiego, po prostu mam zły dzień - odpowiedziała nieśmiało. - To może skoczymy na kawę i ciastko w ramach poprawy humoru? - zapytałem szczerząc do niej zęby. O tak jak chcę to potrafię być uroczy, chyba moja propozycja ją zamurowała bo zamilkła. - Halo? Tu ziemia do Fran! - zawołałem. - Przepraszam, jasne czemu nie tu niedaleko jest fajna kawiarnia.... - powiedziała czerwieniąc się. O tak już jest moja. - Uff już się bałem że znów będę musiał wyjąć mapę i znaleźć jakiś lokal - zaśmiałem się. Po paru minutach byliśmy już w kawiarni, oczywiście przy każdej okazji prawiłem jej komplementy oraz starałem się być najmilszą wersją siebie. Już mieliśmy wychodzić gdy za szybą mignęła mi Violetta razem z tym swoim chłopakiem. Tylko tu nie wchodźcie błagam....
(Violetta) Praktycznie, cały dzień przesiedziałam w jednej z sal Studia. Chciałam się przygotować jak najlepiej do III etapu U-Mix. Nie chciałam znowu wyjść źle, tak jak to w tamtym roku się zacięłam, a w tym miałam ślizg jak pingwin. Nie wiedziałam kiedy te kila godzi minęło, było już dość późno, dlatego postanowiłam iść do domu. Usiadłam na mojej ulubionej ławce, i zauważyłam tabliczkę, że w tym miejscu chcą postawić biurowiec. -Na pewno tak, tego nie zostawię- pomyślałam. Obok mnie biegały dzieci, z lodami czy popcornem w ręku. Faktycznie, ulicę dalej jest festyn z okazji, tak naprawdę sama nie wie, ostatnio przejmuje się tylko konkursem. Przechodząc obok, różanej altanki gdzie poprzednio zostawiłam telefon, spotykam mojego chłopaka który czeka na autobus. Gdy mnie zauważa, wybieramy się razem na spacer. Przechodzimy obok kawiarni w której zauważam Damona i... Francesce? Dlaczego ona jest tak naiwna? Przecież On ją zrani, a dziewczynę stać na sto razy kogoś lepszego! Może nawet Marco, by się nadawał? Chciałam wejść i zabrać ją z tego miejsca, ale cudem León odciągnął mnie od tej myśli. Postanowiliśmy podejść do mnie do domu i poćwiczyć wspólnie, niestety pianino było zajęte przez mojego tatę, ale przypomniałam sobie, że u mnie w pokoju mam klawisze. Poszliśmy na górę i zaczęliśmy ćwiczyć, tak jakoś wyszło że zamiast śpiewać zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy dość długo lecz potknęłam się o leżącą na podłodze torbę i upadłam na łóżko pociągając za sobą Leona. Wybuchliśmy głośnym śmiechem, Leon w ramach zemsty za upadek zaczął mnie łaskotać, ale na tym się nie skończyło nagle złożył na mych ustach pocałunek. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej sama nie wiem kiedy pozbawił mnie bluzki, nie byłam mu dłużna, nie minęło parę sekund jak wszystkie nasze ubrania skończyły na podłodze. Dalej poszło już jakoś samo, po wszystkim zasnęłam w jego ramionach....
Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 39.
- Damon... - Przeszło mi przez myśl gdy próbowałam wstać. Po jakiś 10 min. udało mi się tego dokonać. Ubrałam białą luźną bluzkę na ramiączkach, do tego jakieś spodenki i poszłam zjeść śniadanie. Nie czekając na kuzynkę wyszłam z mieszkania i szybko musiałam się skontaktować z Larą, aby z nią porozmawiać o moim planie. Szłam do Stud!a gdy natknęłam się na Naty która była cała w "skowronkach". Postanowiłam ją zostawić, mam przecież ważną sprawę do omówienia. Weszłam do środka i szukałam tam wzrokiem Lary, na szczęście udało mi się ją wyłapać po kilku minutach w sali tanecznej. Podeszłam do niej.
- Lara musimy porozmawiać... - Zaczęłam.
(Lara) Obudził mnie jak zawsze budzik. Spojrzałam ślepo w okno i przypominał mi się wczorajszy dzień. Powiedziałam Federico'owi, że się w nim zakochałam, a on nagle wyjeżdża. Na początku nie chciałam w to wierzyć, ale czemu miałby kłamać, że wyjeżdża?
Wyszłam szybko z domu i poszłam do Studio'a. Nie wiem czemu tak się śpieszyłam. Wszystkotakie było bezsensowne w ostatnich dniach. Moje zachowanie i sytuacje.
Weszłam do sali tanecznej, aby przećwiczyć układ na zajęcia. Gregorio jest bardzo wymagający, wolę mu nie podpaść. Kiedy chciałam zaczynać, do sali weszła Ana.
- Lara musimy porozmawiać... - zaczęła mówić.
- O Federico'u? - zapytałam, w ona kiwnęła głową. - Wiesz, wczoraj myślałam, że się nie odzywa, bo nic do mnie nie czuje, ale to nawet nie ma znaczenia, bo wyjeżdża. Chyba, że istnieje jakiś sposób, żeby go zatrzymać... - rzuciłam i spuściłam głowę.
- Lara! - krzyknęła nagle Ana.
- Coo?
- Może wystarczy tylko pomyśleć.
- Myślisz, że się uda? Zatrzymać go w Buenos Aireas? - Wzruszyła ramionami.
- Warto spróbować - stwierdziła, a ja się do niej uśmiechnęłam.
Nagle ktoś wszedł do sali....
(Ludmila) Mam szlaban, i to nie jakiś taki sobie, tylko ewidentny szlaban, nawet od łazienki nie mogę wyjść na pięć minut nie słysząc "Ludmila, gdzie jesteś". Oszaleć można, co ją w ogóle obchodzą moje osobiste sprawy z Tomasem, i jeszcze ta bójka, czas wymyślić cudowną zemstę dla Cami. - Odwieziesz mnie. ? - spytałam wchodząc do kuchni. - Nie, muszę załatwić sprawy, z rachunkami, przyjadę po Ciebie o 16. - odpowiedziała i znikła za szafką. (Narnia !?). Wychodząc z domu spojrzałam na zegarek. - Kurdeszki spóźnię się. - pomyślałam, i szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę Studio. Przez całą trasę myślałam jak zemścić się na Cami. - Może włożyć jej coś do szafki, albo coś na nią wylać, albo dolać jej czegoś do picia. - tysiące myśli kłębiły się w mojej głowie. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem już pod Studio, wchodząc do środka, pomyślałam, że zajrzę do sali tanecznej czy nie zostawiłam tam swoich butów treningowych, ale zamiast butów znalazłam Larę i Ane. - Dzień Dobry, witam panie bardzo serdecznie. - uśmiechnęłam się szeroko. - Widziała może któraś z pań, takie piękne cudowne buciorki ? Ojej przepraszam, nie widziałyście bo was na to nie stać hahaha. - zaczęłam się śmiać na całą salę i z tym uśmiechem wyszłam. - Grzybki Halucynogenne ! - powiedziałam do siebie. Podrzucę jej tych cholernych grzybów do napoju. Taka zamyślona nie zauważyłam ...
(Camilla)Szłam przez Studio rozmyślając nad wczorajszym dniem. Dopiero teraz zastanawiałam się nad konsekwencjami tego co zrobiłam. Ludmiła na pewno się zemści. To jest pewne na 100%. Co do Tomasa... tego nie wiem ale na pewno przestał mnie lubić. Gdy byłam przy szafkach zauważyłam Ludmi która gadała do siebie. -Grzybki Halucynogenne!-No proszę albo zamierza się najarać albo planuje zemstę. Stawiam na to drugie. Bo chyba nie jest aż tak głupia żeby chcieć mieć halucynacje.
.-Co Lu twoje rozdwojenie jaźni daje się we znaki? Wiesz co mogę poprosić kogoś o numer dobrego psychiatry.-zaśmiałam się gorzko. Teraz zdałam sobie sprawę że staje się podobna do niej.
-A to ten do którego ty uczęszczasz ? To chyba nie jest taki dobry jak ci się wydaje. W każdym razie po tobie nie widać efektów terapii.-odparła. Widać było jej wściekłość. Moją chyba też w każdym razie mi zrobiło się gorąco i automatycznie zaciskać pięści.-Cami bo ci żyłka pęknie uważaj.-nie wytrzymałam zamachnęłam się pięścią w stronę jej twarzy. Trafiłam... To był błąd ponieważ ktoś odciągnął mnie od niej siłą. Teraz zaczną się kłopoty. Za mną stała ...
(Naty) Chodziłam po Stud!u szukając Maxiego, musimy przecież wyjaśnić tą sprawę z parku ! W sumie nie powinnam narzekać, ten pocałunek był dość przyjemny i rozweselił mój dzień... Naty ! Uspokój sie ! Chodząc dalej po budynku zauważyłam Lu i Cami przy szafkach. Chciałam stamtąd
odejść ale gdy zobaczyłam jak Camila uderza Ludmiłe w twarz musiałam zainterweniować. Podbiegłam do brunetki i ją odciągnęłam od blondyny.
- Camila ! Przestań... - Mówiłam do dziewczyny. - Co robisz ?! Będziesz kolejną która będzie miała pogawędkę z Pablo... Nie warto, mówię ci. - Po chwili Ludmiła wstała z zakrwawionym nosem. Zasłaniając usta rękom patrzyłam na nią...
- Zabiję cię mała pindo ! - Krzyczała i rzuciła się na nią. Na szczęście po chwili przybiegł do mnie Tomas i udało nam się razem rozdzielić te dwie... O mały włos by się nie pozabijały ! Gdy się rozeszły ja musiałam ochłonąć więc wyszłam na zewnątrz a tam spotkałam...
(Maxi) Cały dzień chodziłem po Studio szukając Natalii, miałem nadzieję że uda mi się z nią wyjaśnić cały ten pocałunek, który okazał się niezwykle przyjemny. Usiadłem na murku i przypatrywałem się chmurą, kiedy dosiadła się do mnie dziewczyna na której widok moje serce zaczyna mocniej bić. -Musimy porozmawiać- zwróciłem się do niej. Nie chciałem burzyć naszej przyjaźni, dlatego postanowiłem się wycofać o jeden krok. Próbowałem jej wytłumaczyć, że to jedynie hormony i może powinniśmy zostać przyjaciółmi, dziewczyna cały czas przytakiwała, a gdy ja skończyłem ona zabrała głos -Wydaje mi się, że mam lepszy pomysł...- odpowiedziały jej usta po czym zbliżyły się do moich i ... samo tak wyszło. -Natalia?- przed nami staje....
(Francesca) Od kiedy w Studio trwa U-Mix znowu zaczęły się między nami kłótnie czy nawet bójki, słyszałam o akcji Violetty z Ludmiłą szkoda, że nie byłam na miejscu sama miałam ochotę ją trochę powytargać za te włosy, ale mam nadzieje, że Viola zrobiła to porządnie. Kończąc moje zajęcia wychodzę ze szkoły i patrzę, a tutaj Nati rzuca się na Maxiego i zaczyna go całować. -Natalia- podchodzę w ich kierunku -Spokojnie- uśmiecham się i oddalam się w kierunku ulicy.
Nie śpieszyło mi się do domu, ale nie chciałam żeby Luca znowu marudził, bo gdy zacznie to nigdy nie skończy. Myślałam czy w końcu znajdę tą miłość jak z bajki.i..
Idąc obok galerii i innych sklepów, dostrzegam stojącego Damona. Ależ on na mnie działa, nie znam go, a miałam ochotę rzucić mu się na szyje... Patrzę na niego już dłuższą chwile -Czemu nie mogę mieć takiego faceta?- marudzę w sobie w myślach. Kiedy odchodzę ....
(Violetta) Praktycznie, cały dzień przesiedziałam w jednej z sal Studia. Chciałam się przygotować jak najlepiej do III etapu U-Mix. Nie chciałam znowu wyjść źle, tak jak to w tamtym roku się zacięłam, a w tym miałam ślizg jak pingwin. Nie wiedziałam kiedy te kila godzi minęło, było już dość późno, dlatego postanowiłam iść do domu. Usiadłam na mojej ulubionej ławce, i zauważyłam tabliczkę, że w tym miejscu chcą postawić biurowiec. -Na pewno tak, tego nie zostawię- pomyślałam. Obok mnie biegały dzieci, z lodami czy popcornem w ręku. Faktycznie, ulicę dalej jest festyn z okazji, tak naprawdę sama nie wie, ostatnio przejmuje się tylko konkursem. Przechodząc obok, różanej altanki gdzie poprzednio zostawiłam telefon, spotykam mojego chłopaka który czeka na autobus. Gdy mnie zauważa, wybieramy się razem na spacer. Przechodzimy obok kawiarni w której zauważam Damona i... Francesce? Dlaczego ona jest tak naiwna? Przecież On ją zrani, a dziewczynę stać na sto razy kogoś lepszego! Może nawet Marco, by się nadawał? Chciałam wejść i zabrać ją z tego miejsca, ale cudem León odciągnął mnie od tej myśli. Postanowiliśmy podejść do mnie do domu i poćwiczyć wspólnie, niestety pianino było zajęte przez mojego tatę, ale przypomniałam sobie, że u mnie w pokoju mam klawisze. Poszliśmy na górę i zaczęliśmy ćwiczyć, tak jakoś wyszło że zamiast śpiewać zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy dość długo lecz potknęłam się o leżącą na podłodze torbę i upadłam na łóżko pociągając za sobą Leona. Wybuchliśmy głośnym śmiechem, Leon w ramach zemsty za upadek zaczął mnie łaskotać, ale na tym się nie skończyło nagle złożył na mych ustach pocałunek. Zaczęliśmy się całować coraz namiętniej sama nie wiem kiedy pozbawił mnie bluzki, nie byłam mu dłużna, nie minęło parę sekund jak wszystkie nasze ubrania skończyły na podłodze. Dalej poszło już jakoś samo, po wszystkim zasnęłam w jego ramionach....
Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 39.
Prosze wstaw kolejny rozdział. Czytałam hallowen'owe opowiadania, ale nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńSuperowy blog
OdpowiedzUsuńOmg a Violetty tata był na dole !!! *o*
OdpowiedzUsuńJej następny roździał!!! :)
OdpowiedzUsuń