CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!
(Damon) Wstałem wypoczęty jak nigdy, chyba zabiorę te łóżko ze sobą do USA - przeszło mi przez myśl. Chociaż nie trochę za małe a nie preferuje spania solo. Wykonałem poranne czynności i zszedłem na dół z nadzieją że śniadanie już czeka. Niestety, było chyba jeszcze zbyt wcześnie dlatego usiadłem na kanapie i zacząłem cicho brzdąkać na gitarze. Tym razem starałem się nie obudzić domowników. Dobrze wiedziałem że nie wyspany człowiek to zły człowiek. Grałem tak dłuższą chwilę starając się ignorować to jak bardzo burczy mi w brzuchu gdy nagle usłyszałem zza swoich pleców głos kociaka: - Dzień Dobry.... - no to zaczynamy etap drugi - przeszło mi przez myśl.
(Violetta) Wstając myślałam o dzisiejszym dniu, czeka mnie kolejny etap konkursu U-Mix. Gdy skończyłam poranne czynności zeszłam na dół na śniadanie. Od razu widzę, że na mojej kanapie wyleguję się Damon. Coś w nim jest, ale nie umiem go rozgryźć.. -Dzień Dobry..- rzucam. -No no, śpiąca królewna wstała?- zaczął się śmiać -No to co dzisiaj robimy?- wrócił do grania na gitarze. -My? My dzisiaj nic nie robimy, Ty zostajesz grzecznie w domu, a ja idę na kolejny etap-. skończyłam rozmowę i wszyłam z domu.
Gdy znalazłam się w Studio panował ogromny zamęt, jakimś cudem znalazłam Diego, zaciągnęłam go za sobą do sali tanecznej, o dziwo wolnej. -Prawa, lewa, lewa, prawa, skok, dół, prawa... i góra, góra, dół..- Po godzinnym treningu, w końcu przyszła pora na odpoczynek. Udało się, jesteśmy gotowi! Wychodząc z sali, udaję się w kierunku szatni, gdzie stoi ...
(Ana) Odkąd wstałam męczy mnie niesamowity stres... OGAR ANKA OGAR ! Krzyczałam do siebie w duchu. Śniadanie jakoś uszło ale nie było tam mojej kuzynki więc szybciej wyszłam. Nuciłam sobie "te esperare" przez całą drogę do celu. Potknęłam się i o mało co nie rozwaliłam sobie głowy !
- Anka ty ciamajdo... - Karciłam się w duchu... Gdy byłam na miejscu Leona oczywiście nie było ! Ten to zawsze musi się spóźniać, zaśmiałam się biorąc łyka wody. Opierałam się o swoją szafkę jednocześnie wyszukując wzrokiem Leona. W pewnej chwili przyszedł do mnie Fede widać było że jest zmęczony.
- Hej, co ? Ludmiła męczy ? - Spytałam uśmiechając się.
- Nawet nie wiesz jak... ! Wolałbym teraz aby ktoś mnie zadźgał łyżką niż być z nią... - Poklepałam go po ramieniu.
- Powodzenia... - W pewnej chwili widzę jak przypatruję się nam Violetta. Wzięłam butelkę i rzuciłam o ścianę a ta wyłoniła się za niej. - Co ninja ? - Zapytałam schylając się po wodę.
- Widziałaś...
- Już jestem, jestem ! - Przybiegł do nas mój partner. - Przepraszam, zaspałem...
(León) Całą noc nie spałem, to chyba przez to zdenerwowanie tym konkursem... kiedy patrzyłem ostatnio na wyświetlacz komórki, była czwarta dwadzieścia jeden, a teraz jest prawie dziesiąta. Ana mnie zabije.
- Już jestem! - krzyczę, wbiegając do sali, a po chwili przypominam sobie o dobrych manierach - przepraszam, zaspałem.
Anka tylko wznosi oczy ku niebu, a Fede który stał obok niej, opuszcza klasę próbując się nie roześmiać.
Dziewczyna od razu zarządza krótką rozgrzewkę, po której przychodzi czas na ćwiczenie dzisiejszego układu. O dziwo jakimś cudem pamiętałem cały układ, chociaż jeszcze wczoraj mylił mi się co drugi krok. Chyba po raz setny bierzemy się do powtórki, kiedy....
(Ludmila) Mam dość, ewidentnie mam dość, ja i ta łamaga Fede w parze, on nawet nie rozumie co oznacza, w prawo i w lewo. Ewidentny tuman. ! Wyszłam z domu jak najszybciej, żeby nie okazywać mojego zdenerwowania matce. Kiedy pojawiłam się w Studio, denerwowało mnie wszystko od ludzi łażących po korytarzu po kolory ścian. Wbiegłam to tej przeklętej sali od tańca i co ujrzałam, Ane i Leona tańczących. - Dobra spadajcie stąd bo muszę poćwiczyć z tym czymś - wskazałam na Fede. - Ludmila, ale my
ćwiczymy. - odpowiedziała Ana. - Jesteś taka tępa czy udajesz. ? - zapytałam. - Ludmila odczep się od niej. - usłyszałam głos Fede za sobą. - Nie będziesz mi mówił co mam robić rozumiesz, przez Ciebie mogę stracić szansę na karierę, więc weź się w garść. - powiedziałam przez zęby. - Dziewczyno, nie tylko ty jesteś w tym konkursie, każdy chce ćwiczyć. - odezwał się Leon. - Masz coś jeszcze do powiedzenia ? Nie.? To wynocha.. !!! - powiedziałam włączając swoją muzykę. A ta dziewucha przybłęda nie mająca domu wzięła pilot i to wyłączyła. - Pogrywasz ze mną ? - zapytałam. - Tak. - odpowiedziała. Podeszłam do niej i uderzyłam ją z liścia w twarz. - Auć - odpowiedziała łapiąc się za policzek. - Ludmila Ty jesteś chora. - powiedziała Leon. W tym momencie Anka się wywinęła i oddała mi. Złapałam ją za koszulę i zaczęłam tarmosić. - Ty mała wstrętna jędzo, bezdomna !! - krzyczałam. Leon złapał mnie i odciągał od niej, Fede zrobił to samo z Anką. - Zamknij się Ludmila. !!! - krzyczała do mnie. Leon trzymał mnie w powietrzu wywijałam nogami i rękoma. - Uduszę Cie ty szczurze !!! Dopadnę Cię - wyciągam ręce w jej kierunki, wtedy do sali wszedł...
(Tomas) Nie wiem jak to się stało że dostałem się do tej ósemki ale byłem z tego faktu zadowolony. Szedłem właśnie do sali gdzie miałem ćwiczyć układ z Cami gdy usłyszałem jakieś wrzaski, zaglądam do sali a tam Lu bije się z Aną, na całe szczęście Leon i Fede interweniowali, nie spodobało mi się jednak to co Leon powiedział do Lu, jeśli niby ona jest chora to on już dawno powinnien być w psychiatryku. Ludmila nie odpuszczała i wyrywała się w kierunku Any, swoją drogą ciekawe jak by to wyglądało jak by tu był basen z budyniem.... Wróć Tomas o czym ty myślisz! Twoja dziewczyna teraz cie potrzebuje! -skarciłem się w duchu i przekroczyłem próg sali. Podszedłem do Lu i odepchnąłem od niej Leona, oczywiście od razu zaczął się na mnie nadzierać więc strzeliłem mu z pieści w łeb żeby się przymknął, już dawno chciałem to zrobić wtedy też od tyłu zaatakował mnie Federico....
(Violetta) Nigdzie nie mogłam znaleźć żadnego z moich przyjaciół, zaraz zaczyna się konkurs, a ich wcięło. Przechodząc obok jednej z sal usłyszałam przedziwnie dźwięki, dlatego postanowiłam pójść sprawdzić.. Zauważyłam bijącego się Leóna z Tomasam dołączył do nich również nie poskromiony Federico. A w drugim kącie Anka szarpała Ludmiłe za włosy. Nie myślałam racjonalnie, od razu wbiegłam do sali i skoczyłam Tomasowi na plecy, przeszkadzając mu obijać Leóna. -Ty mała...- za swoich pleców krzyczy do mnie blondynka i zszarpuje mnie z leżącego Tomasa. Kiedy Anka łapie wdech, a chłopacy się nadal biją, ja i Ludmiła nie wytrzymujemy, każda z nas od dawna miała na to ochotę, zaczynamy się ciągnąć za włosy, szarpać i wyrywać.. Raz to Ona siedzi na mnie i rzuca mną na wszystkie strony, a raz ja siedzę na niej i robię dosłownie to samo. Czuje że wbija mi w ręce paznokcie, wiec ja nie pozostaję jej dłużna. Cały czas krzyczymy na siebie, po chwili uświadamiam sobie że León i Tomas przestali się bić i odciągają nas od siebie -Nie León! zostaw. Niech pokarze na co ją stać- próbuję się wyrwać chłopakowi. -Tak, no chodź tu, a zniszczę Cię jak robaczka- dziewczyna też na próżno siłuje się z Tomasem. León szepcze mi do ucha że wszystko w porządku i żebym nie byla głupsza od niej, ale nie chce go słuchać. Mam ochotę wyszarpać jej te włosy, za wszystko co mi zrobiła i wiem że ona tez bardo tego chce. -CO SIĘ TU DZIEJE- do klasy wchodzi....
(Pablo) Od kilku minut z nauczycielami, uczniami i U-mixem czekamy na resztę gdyż przybyła tylko Camila i Diego.. Oznajmiłem że pójdę ich poszukać i pierwsze co usłyszałem wychodząc to krzyki z sali obok. Wchodząc tam zauważyłem moich studentów okładających się...
- CO SIĘ TUTAJ DZIEJĘ ?! - Wykrzyknąłem na co oni zareagowali milczeniem. Zmierzyłem
wszystkich groźnym wzrokiem i mówiłem dalej. - Mieliście być na scenie a nie tu ! Poza tym co wy wyrabiacie do cholery ?! Violetta, Ludmiła, Anka... Co wy dziewczyny wyprawiacie ?! A wy chłopaki ? Wcale nie lepsi ! Już marsz na scenę ! Po występie pogadamy... - Odpowiedziałem i ruszyłem z nimi do celu. Zły usiadłem koło reszty pedagogów i obserwowaliśmy show...
- Na początek Federico i Ludmiła ! - Krzyknęła Mariola. I poszli razem na scenę. Widać było że nie byli zadowoleni z tego faktu. - O nasza Lunałka chyba musiała coś przeżyć przed chwilą co nie ? - Mówił dalej prezenter do kamery. Złapałem się za głowę i oglądałem dalej...
( Federico ) Chyba zaraz eksploduje . Wszystko mi się wali . Bąbel chyba naprawdę będzie miał bliźniaka . Ok . Wchodzimy na szczenę . Rozległa się muzyka i zaczęliśmy tańczyć . Jakoś nam to szło . Pod koniec Lu straciła równowagę i spadła ze sceny . W sali zapadła gwałtowna cisza , którą przerwał głośny śmiech Any . Po chwili do niej dołączyłem . Ludmiła nas później zabije , ale co tam . Wzrok wszystkich spoczął na nas , a ja zbiegłem ze sceny , bo czułem , że zaraz tam padnę . Moja przyjaciółka poszła w moje ślady i razem wyszliśmy ze Studia .
- A wiesz co jest najlepsze ? - spytała po chwili gdy znaleźliśmy się w parku . - Że to nagrali - ponownie wybuchnęła śmiechem . Klapnęliśmy na ławkę i szczęśliwy pogrążyliśmy się w rozmyśleniach .
- Wiesz co ? - zaczęła po chwili .
- Co ?
- Mam ochotę Cię przytulić - wyznała . Objąłem ją ramieniem , a ona położyła mi głowę na nim
- Wiesz , że musisz wracać , prawda ? - spytałem . Popatrzyła na mnie i wstała jak oparzona .
- Jezus ! - krzyknęła i pobiegła w kierunku Studia . Po chwili poszedłem w jej ślady ....
(Violetta) Teraz jak wspominam tą bójkę jest mi tak wstyd, jak mogłam się tak zachować, tłumaczę sobie że to była chwila paniki i działałam spontanicznie. Odkąd wyszłam z sali coś strzyka mi w kolanie, z Ludmiłą tez coś się stało, bo straciła równowagę i spadła ze sceny. Teraz kolej wyszarpanej Anki i Leóna który będzie mieć niezłego guza jutro rano. Moje kolano nie dawało mi spokoju -Auć- wychodzi z moich ust. -Słyszałem Twoja akcje, kto by się spodziewał- za mną stoi Diego, posyłam mu jedynie krótki uśmiech, gdyż wszystko mnie boli. León i Ana zakończyli występ idealnie. Teraz moja kolej, stojąc na scenie mówię sobie -Dasz rade Violetto! Dasz rade!- po słowach otuchy zaczynamy tańczyć. Uff. Wszystko poszło zgodnie z planem, nawet ani jednego stęknięcia. Po zejściu ze sceny, moje kolano nie daje rady i w ostatnim momencie podtrzymuje mnie Diego, spotykamy się twarzą w twarz. -Dziękuję- odpowiadam i zajmuje miejsce obok Leóna. Marotti woła ostatnią parę Tomasa i Camile. Chłopak ma problemy z okiem, przez co nie wykonuje prawidłowo ruchów i mylą się mu strony...
Po zakończeniu wszystkich występów nauczyciele idą na naradę, a mój wzrok napotyka spojrzenie Ludmiły. To dziwne, ale po jednym spojrzeniu wiem co chce mi powiedzieć "Nie nawiedzę Cię". Dzisiaj naprawdę mam zły humor i gdy by Pablo nie wszedł, to podeszła bym do niej i wszystko zaczęło się od początku... Marotti wszedł na scenę i zaprosił do siebie cztery pary! Pierwsze miejsce dostali León i Ana - w cale mnie to nie zdziwiło. Drugie miejsce - Diego i Violetta - to mnie natomiast zdziwiło, po moim pięknym poślizgu zajęłam drugie miejsce? Trzecie i ostatnie miejsce zajęli - Federico i Ludmiła. Odpadli natomiast Tomas i Camila. Szkoda mi przyjaciółki bardzo sie starała. Wychodząc ze Studia zauważyłam.......
(Tomas) Po prostu świetnie, przez te całą bójkę ledwo widzę na lewo oko, nie dziwie się że odpadliśmy, szkoda mi jednak Cami bo gdyby nie ja na pewno by się dostała. Przez to wszystko miałem doła jak nigdy, na całe szczęście miałem obok Lu, jako że było wcześnie a w jej domu raczej nie byłem mile widzianym gościem, a poza tym miała szlaban to zaprosiłem ją do siebie. Dzięki temu że ciotka wraz z moją mamą wciąż były u wuja mój dom był chyba jedynym spokojny miejscem w mieście. Siedzieliśmy sobie na kanapie popijając herbatę i próbując się jakoś uspokoić, byłem wściekły na Leona a Ludmila na Violette. Już dawno nie byłem aż tak zły, miałem ochotę czymś cisnąć o podłogę albo coś rozwalić, Lu też niemal szalała ze złości, niesiony emocjami zacząłem ją całować, składałem pocałunki na jej ustach, szyi. Byłem spragniony jej bliskości, dosłownie zerwałem z niej ubranie, odezwały się we mnie uśpione instynkty. Po wszystkim sam nie wiem kiedy odpłynęliśmy.....
Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 37.
(Damon) Wstałem wypoczęty jak nigdy, chyba zabiorę te łóżko ze sobą do USA - przeszło mi przez myśl. Chociaż nie trochę za małe a nie preferuje spania solo. Wykonałem poranne czynności i zszedłem na dół z nadzieją że śniadanie już czeka. Niestety, było chyba jeszcze zbyt wcześnie dlatego usiadłem na kanapie i zacząłem cicho brzdąkać na gitarze. Tym razem starałem się nie obudzić domowników. Dobrze wiedziałem że nie wyspany człowiek to zły człowiek. Grałem tak dłuższą chwilę starając się ignorować to jak bardzo burczy mi w brzuchu gdy nagle usłyszałem zza swoich pleców głos kociaka: - Dzień Dobry.... - no to zaczynamy etap drugi - przeszło mi przez myśl.
(Violetta) Wstając myślałam o dzisiejszym dniu, czeka mnie kolejny etap konkursu U-Mix. Gdy skończyłam poranne czynności zeszłam na dół na śniadanie. Od razu widzę, że na mojej kanapie wyleguję się Damon. Coś w nim jest, ale nie umiem go rozgryźć.. -Dzień Dobry..- rzucam. -No no, śpiąca królewna wstała?- zaczął się śmiać -No to co dzisiaj robimy?- wrócił do grania na gitarze. -My? My dzisiaj nic nie robimy, Ty zostajesz grzecznie w domu, a ja idę na kolejny etap-. skończyłam rozmowę i wszyłam z domu.
Gdy znalazłam się w Studio panował ogromny zamęt, jakimś cudem znalazłam Diego, zaciągnęłam go za sobą do sali tanecznej, o dziwo wolnej. -Prawa, lewa, lewa, prawa, skok, dół, prawa... i góra, góra, dół..- Po godzinnym treningu, w końcu przyszła pora na odpoczynek. Udało się, jesteśmy gotowi! Wychodząc z sali, udaję się w kierunku szatni, gdzie stoi ...
(Ana) Odkąd wstałam męczy mnie niesamowity stres... OGAR ANKA OGAR ! Krzyczałam do siebie w duchu. Śniadanie jakoś uszło ale nie było tam mojej kuzynki więc szybciej wyszłam. Nuciłam sobie "te esperare" przez całą drogę do celu. Potknęłam się i o mało co nie rozwaliłam sobie głowy !
- Anka ty ciamajdo... - Karciłam się w duchu... Gdy byłam na miejscu Leona oczywiście nie było ! Ten to zawsze musi się spóźniać, zaśmiałam się biorąc łyka wody. Opierałam się o swoją szafkę jednocześnie wyszukując wzrokiem Leona. W pewnej chwili przyszedł do mnie Fede widać było że jest zmęczony.
- Hej, co ? Ludmiła męczy ? - Spytałam uśmiechając się.
- Nawet nie wiesz jak... ! Wolałbym teraz aby ktoś mnie zadźgał łyżką niż być z nią... - Poklepałam go po ramieniu.
- Powodzenia... - W pewnej chwili widzę jak przypatruję się nam Violetta. Wzięłam butelkę i rzuciłam o ścianę a ta wyłoniła się za niej. - Co ninja ? - Zapytałam schylając się po wodę.
- Widziałaś...
- Już jestem, jestem ! - Przybiegł do nas mój partner. - Przepraszam, zaspałem...
(León) Całą noc nie spałem, to chyba przez to zdenerwowanie tym konkursem... kiedy patrzyłem ostatnio na wyświetlacz komórki, była czwarta dwadzieścia jeden, a teraz jest prawie dziesiąta. Ana mnie zabije.
- Już jestem! - krzyczę, wbiegając do sali, a po chwili przypominam sobie o dobrych manierach - przepraszam, zaspałem.
Anka tylko wznosi oczy ku niebu, a Fede który stał obok niej, opuszcza klasę próbując się nie roześmiać.
Dziewczyna od razu zarządza krótką rozgrzewkę, po której przychodzi czas na ćwiczenie dzisiejszego układu. O dziwo jakimś cudem pamiętałem cały układ, chociaż jeszcze wczoraj mylił mi się co drugi krok. Chyba po raz setny bierzemy się do powtórki, kiedy....
(Ludmila) Mam dość, ewidentnie mam dość, ja i ta łamaga Fede w parze, on nawet nie rozumie co oznacza, w prawo i w lewo. Ewidentny tuman. ! Wyszłam z domu jak najszybciej, żeby nie okazywać mojego zdenerwowania matce. Kiedy pojawiłam się w Studio, denerwowało mnie wszystko od ludzi łażących po korytarzu po kolory ścian. Wbiegłam to tej przeklętej sali od tańca i co ujrzałam, Ane i Leona tańczących. - Dobra spadajcie stąd bo muszę poćwiczyć z tym czymś - wskazałam na Fede. - Ludmila, ale my
ćwiczymy. - odpowiedziała Ana. - Jesteś taka tępa czy udajesz. ? - zapytałam. - Ludmila odczep się od niej. - usłyszałam głos Fede za sobą. - Nie będziesz mi mówił co mam robić rozumiesz, przez Ciebie mogę stracić szansę na karierę, więc weź się w garść. - powiedziałam przez zęby. - Dziewczyno, nie tylko ty jesteś w tym konkursie, każdy chce ćwiczyć. - odezwał się Leon. - Masz coś jeszcze do powiedzenia ? Nie.? To wynocha.. !!! - powiedziałam włączając swoją muzykę. A ta dziewucha przybłęda nie mająca domu wzięła pilot i to wyłączyła. - Pogrywasz ze mną ? - zapytałam. - Tak. - odpowiedziała. Podeszłam do niej i uderzyłam ją z liścia w twarz. - Auć - odpowiedziała łapiąc się za policzek. - Ludmila Ty jesteś chora. - powiedziała Leon. W tym momencie Anka się wywinęła i oddała mi. Złapałam ją za koszulę i zaczęłam tarmosić. - Ty mała wstrętna jędzo, bezdomna !! - krzyczałam. Leon złapał mnie i odciągał od niej, Fede zrobił to samo z Anką. - Zamknij się Ludmila. !!! - krzyczała do mnie. Leon trzymał mnie w powietrzu wywijałam nogami i rękoma. - Uduszę Cie ty szczurze !!! Dopadnę Cię - wyciągam ręce w jej kierunki, wtedy do sali wszedł...
(Tomas) Nie wiem jak to się stało że dostałem się do tej ósemki ale byłem z tego faktu zadowolony. Szedłem właśnie do sali gdzie miałem ćwiczyć układ z Cami gdy usłyszałem jakieś wrzaski, zaglądam do sali a tam Lu bije się z Aną, na całe szczęście Leon i Fede interweniowali, nie spodobało mi się jednak to co Leon powiedział do Lu, jeśli niby ona jest chora to on już dawno powinnien być w psychiatryku. Ludmila nie odpuszczała i wyrywała się w kierunku Any, swoją drogą ciekawe jak by to wyglądało jak by tu był basen z budyniem.... Wróć Tomas o czym ty myślisz! Twoja dziewczyna teraz cie potrzebuje! -skarciłem się w duchu i przekroczyłem próg sali. Podszedłem do Lu i odepchnąłem od niej Leona, oczywiście od razu zaczął się na mnie nadzierać więc strzeliłem mu z pieści w łeb żeby się przymknął, już dawno chciałem to zrobić wtedy też od tyłu zaatakował mnie Federico....
(Violetta) Nigdzie nie mogłam znaleźć żadnego z moich przyjaciół, zaraz zaczyna się konkurs, a ich wcięło. Przechodząc obok jednej z sal usłyszałam przedziwnie dźwięki, dlatego postanowiłam pójść sprawdzić.. Zauważyłam bijącego się Leóna z Tomasam dołączył do nich również nie poskromiony Federico. A w drugim kącie Anka szarpała Ludmiłe za włosy. Nie myślałam racjonalnie, od razu wbiegłam do sali i skoczyłam Tomasowi na plecy, przeszkadzając mu obijać Leóna. -Ty mała...- za swoich pleców krzyczy do mnie blondynka i zszarpuje mnie z leżącego Tomasa. Kiedy Anka łapie wdech, a chłopacy się nadal biją, ja i Ludmiła nie wytrzymujemy, każda z nas od dawna miała na to ochotę, zaczynamy się ciągnąć za włosy, szarpać i wyrywać.. Raz to Ona siedzi na mnie i rzuca mną na wszystkie strony, a raz ja siedzę na niej i robię dosłownie to samo. Czuje że wbija mi w ręce paznokcie, wiec ja nie pozostaję jej dłużna. Cały czas krzyczymy na siebie, po chwili uświadamiam sobie że León i Tomas przestali się bić i odciągają nas od siebie -Nie León! zostaw. Niech pokarze na co ją stać- próbuję się wyrwać chłopakowi. -Tak, no chodź tu, a zniszczę Cię jak robaczka- dziewczyna też na próżno siłuje się z Tomasem. León szepcze mi do ucha że wszystko w porządku i żebym nie byla głupsza od niej, ale nie chce go słuchać. Mam ochotę wyszarpać jej te włosy, za wszystko co mi zrobiła i wiem że ona tez bardo tego chce. -CO SIĘ TU DZIEJE- do klasy wchodzi....
(Pablo) Od kilku minut z nauczycielami, uczniami i U-mixem czekamy na resztę gdyż przybyła tylko Camila i Diego.. Oznajmiłem że pójdę ich poszukać i pierwsze co usłyszałem wychodząc to krzyki z sali obok. Wchodząc tam zauważyłem moich studentów okładających się...
- CO SIĘ TUTAJ DZIEJĘ ?! - Wykrzyknąłem na co oni zareagowali milczeniem. Zmierzyłem
wszystkich groźnym wzrokiem i mówiłem dalej. - Mieliście być na scenie a nie tu ! Poza tym co wy wyrabiacie do cholery ?! Violetta, Ludmiła, Anka... Co wy dziewczyny wyprawiacie ?! A wy chłopaki ? Wcale nie lepsi ! Już marsz na scenę ! Po występie pogadamy... - Odpowiedziałem i ruszyłem z nimi do celu. Zły usiadłem koło reszty pedagogów i obserwowaliśmy show...
- Na początek Federico i Ludmiła ! - Krzyknęła Mariola. I poszli razem na scenę. Widać było że nie byli zadowoleni z tego faktu. - O nasza Lunałka chyba musiała coś przeżyć przed chwilą co nie ? - Mówił dalej prezenter do kamery. Złapałem się za głowę i oglądałem dalej...
( Federico ) Chyba zaraz eksploduje . Wszystko mi się wali . Bąbel chyba naprawdę będzie miał bliźniaka . Ok . Wchodzimy na szczenę . Rozległa się muzyka i zaczęliśmy tańczyć . Jakoś nam to szło . Pod koniec Lu straciła równowagę i spadła ze sceny . W sali zapadła gwałtowna cisza , którą przerwał głośny śmiech Any . Po chwili do niej dołączyłem . Ludmiła nas później zabije , ale co tam . Wzrok wszystkich spoczął na nas , a ja zbiegłem ze sceny , bo czułem , że zaraz tam padnę . Moja przyjaciółka poszła w moje ślady i razem wyszliśmy ze Studia .
- A wiesz co jest najlepsze ? - spytała po chwili gdy znaleźliśmy się w parku . - Że to nagrali - ponownie wybuchnęła śmiechem . Klapnęliśmy na ławkę i szczęśliwy pogrążyliśmy się w rozmyśleniach .
- Wiesz co ? - zaczęła po chwili .
- Co ?
- Mam ochotę Cię przytulić - wyznała . Objąłem ją ramieniem , a ona położyła mi głowę na nim
- Wiesz , że musisz wracać , prawda ? - spytałem . Popatrzyła na mnie i wstała jak oparzona .
- Jezus ! - krzyknęła i pobiegła w kierunku Studia . Po chwili poszedłem w jej ślady ....
(Violetta) Teraz jak wspominam tą bójkę jest mi tak wstyd, jak mogłam się tak zachować, tłumaczę sobie że to była chwila paniki i działałam spontanicznie. Odkąd wyszłam z sali coś strzyka mi w kolanie, z Ludmiłą tez coś się stało, bo straciła równowagę i spadła ze sceny. Teraz kolej wyszarpanej Anki i Leóna który będzie mieć niezłego guza jutro rano. Moje kolano nie dawało mi spokoju -Auć- wychodzi z moich ust. -Słyszałem Twoja akcje, kto by się spodziewał- za mną stoi Diego, posyłam mu jedynie krótki uśmiech, gdyż wszystko mnie boli. León i Ana zakończyli występ idealnie. Teraz moja kolej, stojąc na scenie mówię sobie -Dasz rade Violetto! Dasz rade!- po słowach otuchy zaczynamy tańczyć. Uff. Wszystko poszło zgodnie z planem, nawet ani jednego stęknięcia. Po zejściu ze sceny, moje kolano nie daje rady i w ostatnim momencie podtrzymuje mnie Diego, spotykamy się twarzą w twarz. -Dziękuję- odpowiadam i zajmuje miejsce obok Leóna. Marotti woła ostatnią parę Tomasa i Camile. Chłopak ma problemy z okiem, przez co nie wykonuje prawidłowo ruchów i mylą się mu strony...
Po zakończeniu wszystkich występów nauczyciele idą na naradę, a mój wzrok napotyka spojrzenie Ludmiły. To dziwne, ale po jednym spojrzeniu wiem co chce mi powiedzieć "Nie nawiedzę Cię". Dzisiaj naprawdę mam zły humor i gdy by Pablo nie wszedł, to podeszła bym do niej i wszystko zaczęło się od początku... Marotti wszedł na scenę i zaprosił do siebie cztery pary! Pierwsze miejsce dostali León i Ana - w cale mnie to nie zdziwiło. Drugie miejsce - Diego i Violetta - to mnie natomiast zdziwiło, po moim pięknym poślizgu zajęłam drugie miejsce? Trzecie i ostatnie miejsce zajęli - Federico i Ludmiła. Odpadli natomiast Tomas i Camila. Szkoda mi przyjaciółki bardzo sie starała. Wychodząc ze Studia zauważyłam.......
(Tomas) Po prostu świetnie, przez te całą bójkę ledwo widzę na lewo oko, nie dziwie się że odpadliśmy, szkoda mi jednak Cami bo gdyby nie ja na pewno by się dostała. Przez to wszystko miałem doła jak nigdy, na całe szczęście miałem obok Lu, jako że było wcześnie a w jej domu raczej nie byłem mile widzianym gościem, a poza tym miała szlaban to zaprosiłem ją do siebie. Dzięki temu że ciotka wraz z moją mamą wciąż były u wuja mój dom był chyba jedynym spokojny miejscem w mieście. Siedzieliśmy sobie na kanapie popijając herbatę i próbując się jakoś uspokoić, byłem wściekły na Leona a Ludmila na Violette. Już dawno nie byłem aż tak zły, miałem ochotę czymś cisnąć o podłogę albo coś rozwalić, Lu też niemal szalała ze złości, niesiony emocjami zacząłem ją całować, składałem pocałunki na jej ustach, szyi. Byłem spragniony jej bliskości, dosłownie zerwałem z niej ubranie, odezwały się we mnie uśpione instynkty. Po wszystkim sam nie wiem kiedy odpłynęliśmy.....
Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 37.
Spoczko
OdpowiedzUsuńJestem w szoku ,tak szybko piszecie.... Super bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńSuper !! <333
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny !!! ;**
Caroline ♥
Super !
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuń