sobota, 5 października 2013

Rozdział 12.



(Ana) Rano wstałam z cudownym humorem. "To dziś" Krzyknęłam w myślach wchodząc do łazienki. Jak zawsze, umycie się, uczesanie, przebranie i wypad do Stud!a. Chciałam sprawdzić jak mi poszło i taka myśl mi siedziała w głowie "Przyjmą ? Nie przyjmą ?". Znów gromadka ludzi była koło tablicy, niektórzy odchodzili szczęśliwi a niektórzy z ponurymi minami wychodzili z budynku. Gdy liczba ludzi się zmniejszyła podeszłam i wodziłam palcem szukając mojego nazwiska. Po chwili zobaczyłam je, lecz bałam się spojrzeć w bok myśląc że zaraz mój humor zniknie... Myliłam się ! "Przyjęli mnie!" Szepnęłam z wyszczerz em na twarzy. Mój uśmiech nie znikał ciągle wpatrywałam się w cudowny napis koło mojego nazwiska. Nagle poczułam jak ktoś trzyma dłoń na moim ramieniu, odwracając się ujrzałam...


(Marco )
Wchodząc do Stud!a zauważyłem Ane przy tablicy ogłoszeń. Bałem się podejść, nie chciałem patrzeć co znajduję się na tablicy. W końcu jednak podszedłem. Położyłem moją dłoń na jej ramieniu. Odwróciła się, była całą w skowronkach. ''Dostała się'' tylko te słowa chodziły mi po głowie. Podszedłem bliżej wyników.
Najpierw zobaczyłem na Ane. Był wielki napis ''PRZYJĘTA''. Potem popatrzyłem na swoje nazwisko, tak samo napisane ''NIE PRZYJĘTY''. Od razu na  mojej twarzy pojawił się smutek. ''Nie przyjęli mnie '' pomyślałem i skierowałem się ku wyjściu. Nie miałem już po co tu przychodzić.

(Violetta) Tej nocy nie mogłam usnąć, byłam podekscytowana balem. Nie miałam zamiaru iść dzisiaj do Studia, ale wiedziałam że dzisiaj są wyniki i chciałam osobiście pogratulować Marco i mojej kuzynce. Z jednej strony byłam wściekła na tatę za to że znowu ukrył przede mną fakt o mojej rodzinę, ale z drugiej strony wiem że chciał mnie na swój sposób chronić. Kiedy już dochodzę do Studia zauważam Ane. Wydaje się bardzo szczęśliwa, więc nawet nie pytam czy się dostała tylko od razu ją uściskałam. Przez chwilę rozmawiałyśmy, po czym sobie przypomniałam o..
-Marco, dostał się?- pytam zadowolona. Dziewczyna wskazuje wyniki z nazwiskiem chłopaka.
-To musi być jakaś pomyłka! Słyszałam jak śpiewa- Trochę się zdenerwowałam, mimo że go nie znałam, ale wiem że ma wielki talent.  Pożegnałam się z Aną i powoli wracałam do domu żeby się przygotować, ale spotkałam ....


 (Diego) Wracałem właśnie przez park do domu. Po drodze spotkałem zdenerwowaną  Violettę. Wiem, że w ostatnim czasie była na mnie zła, ale musiałem zapytać:
-Hej, Violu co jest?
-Zostaw mnie! Mam już dość przez Ciebie mam zawsze same problemy!

-Nie, mogę! Widzę, że jesteś zła! Co mam zrobić? Zostawić Cię pomimo to, że się zakochałem! Sama dobrze wiesz jakie to jest trudne!- Już chciałem odejść, ale Violetta mnie zatrzymała.
-Nie, stój Diego nie powinnam się tak zachowywać przepraszam- powiedziała spuszczając głowę
-Dobra nic się nie stało- powiedziałem podnosząc jej podbródek- Violu, ty dobrze wiesz jak mocno Cię kocham, ja nie mogę bez Ciebie żyć! Jesteś jak moje powietrze mój dobry duch który utrzymuje mnie przy życiu ja po prostu Cię kocham...- Nie dokończyłem mówić, pocałowałem ją. Po czym dziewczyna chciała się wyrwać, ale jej nie pozwoliłem i mocno przytuliłem. Naszą sielankę przerwały czyjeś oklaski...


(Marco)
Byłem strasznie przejęty całą tą sprawą. Czemu mnie nie przyjęli ? Zrobiłem coś źle ? Zadawałem sobie mnóstwo pytań, ale nie umiałem na nie odpowiedzieć. ''Marco ! Ogarnij się'' Chciałem trochę ochłonąć więc wybrałem się na spacer. To co zobaczyłem w parku, przeraziło mnie. Violetta całowała się z Diego. Szybko podeszłe do nich. Gdy się od siebie oderwali, Diego mocno ją przytulił. Zacząłem bić im brawo.
-Marco to wcale nie tak jak myślisz !  To on mnie pocałował. Proszę uwierz mi - powiedziała ze łzami w oczach dziewczyna.
-Ja ci wierze. Tylko nie wiem czy Leon.- Wiedziałem że to nie jej wina, znam Diego. Ale nie wiadomo jak może zareagować na to Leon, jest za bardzo uparty.
-Nie rozumiem, on tu jest ? -zapytała oszołomiona dziewczyna i zaczęła się nerwowo rozglądać.
-Nie ma, ale przecież w końcu musisz mu to powiedzieć-powiedziałem i oderwałem szatynkę z jego łap. -Nie zbliżaj się do niej więcej- nakazuje mu. -Hah, bo co?- pyta chłopak. -Bo będziesz miał problem, ze mną i z Leonem!- krzyczę, po czym odprowadzam Violette do domu -Dziękuje- szepnęła i lekko się uśmiechnęła. W drodze powrotnej spotykam...

(Ludmiła)
Impreza Impreza Impreza. Nareszcie. Jeszcze tylko ostatnie zakupy i będę wyglądała cudownie. Wracając z zakupów, zagapiłam się i opuściłam torebkę. - Ojej - powiedziałam i przez przypadek wpadłam na jakiegoś chłopaka - Uważaj - mowie do niego zabieram torbę i wracam do domu. Okej zostało już naprawdę mało czasu, mała czarna, buty, makijaż, i włosy, wszystko na swoim miejscu. - Muaa Ludmi wyglądasz pięknie - mowie do swojego odbicia w lustrze. Nakładam płaszcz i wychodzę z domu. Pogoda jest naprawdę piękna. Po drodze dzwonie jeszcze do Fede, który się jeszcze ze mną nie skontaktował, włącza się poczta. - Fede zadzwoń do mnie Lu - nagrywam się na sekretarkę. - Cholera, może on mnie wystawił - mowie sobie w myślach. - Uduszę go - wypowiadam na głos. Zbliżam się do Studio i już słyszę grająca muzykę. Zatrzymuje się jeszcze na chwile, siadam na ławkę i ronię mała łzę ....


(Violetta) Nie wieże, że Diego posunął się do tego stopnia. Mam go dość, jak ja to powiem Leónowi? Dobrze że Marco się pojawił, i wstawił się za mnie. Dobra Violetta! teraz czas na bal, a nie na problemy, rozumiesz! Jestem już gotowa kiedy do drzwi puka León, garnitur na nim prezentuje się bardzo dobrze! Ja sama ubrałam się w złoto-czarną suknię, z wysokimi czarnymi butami. Do stroju założyłam czerwony naszyjnik który należał do mojej mamy. Schodząc po schodach, mój ojciec wygląda na zachwyconego wyciąga aparat i robi pamiątkowe zdjęcia. Nie jest zachwycony moim wyjściem, ale wie że jest do dla mnie w
ażne. Dlatego robi tylko kilku minutowe kazanie, jak chłopak ma się ze mną obchodzić! Kiedy udało się nam wyjść z domu mogliśmy normalnie porozmawiać. -Violu, wyglądasz.. prześlicznie-powiedział i pocałował mnie w policzek. Kiedy doszliśmy do Studio, zauważyliśmy siedzącą samotnie Ludmiłę. -Wszystko w porządku?- Pytam się. -No proszę, kto by się spodziewał.. Tak jak byś chciała wiedzieć czekam na mojego partnera!- odpowiada znudzona. W końcu byliśmy już na miejscu, jeszcze nikt się nie poruszał na parkiecie, ale mimo to León wziął mnie w ramiona i zaczeliśmy tańczyć ....

(Ana) Zasmucił mnie fakt o tym że Marco nie przeszedł. Dziś jest bal, mimo że się na niego cieszyłam od rana coś odmawiało mi pójścia tam. Po kłótni ze swoimi myślami jednak się przebrałam w beżową sukienkę, czarne bransolety luźno wisiały na moim nadgarstku. Wzięłam tylko jeszcze małą torebkę aby schować tam komórkę. W drodze do Stud!a zobaczyłam samotną Ludmiłę na murku, postanowiłam że ją ominę, nie chciałabym znów słuchać jej krzyku... W środku w oczy rzucał się Leon wraz z Violą na parkiecie. Wyglądali tak słodko... Dobra ! Co ja będę się rozklejać ? Zaśmiałam się w duszy. Napisałam przy okazji do Marca czy z nim wszystko w porządku... Pisząc ktoś wpadł na mnie ...


(Camilla)
Szłam zamyślona do Studia i przez przypadek wpadłam na nową uczennicę. Widziałam ją kilka razy z Violettą.-Przepraszam-wybąkałam i poszłam dalej. Nie zostałam zaproszona przez żadnego z chłopaków ale  nauczyciele zapowiedzieli że to nie jest konieczne i że można przyjść samemu. Z tego co mi wiadomo nie będę jedyna. Czekałam na Francescę przez Studiem. Podszedł do mnie Broadway. -Czekasz na partnera ?-zagadał do mnie. -Nie na Fran. Nie mam partnera. A ty którą dziewczynę zaprosiłeś?- Już było mi smutno a teraz takimi pytaniami do niego jeszcze bardziej się dołowałam. Już miał odpowiedzieć gdy zadzwonił mój telefon...

(Broadway)
Już chciałem jej powiedzieć że dziewczyna którą chciałem zaprosić stoi przede mną ale dostała esemesa.
-Fran pisze że spóźni się. Cóż więc przez najbliższy czas nie mam co robić.
-Może potańczymy jak oboje nie mamy co robić?- W duchu krzyczałem z radości i dziękowałem Fran za to że nie przyjdzie.-Zgoda.-Wyciągnąłem do niej dłoń i gdy ją złapała pociągnąłem ją w stronę drzwi  wejściowych budynku. Weszliśmy do szkoły. Cała była udekorowana. Jakby ktoś byłby tu pierwszy raz trudno byłoby się domyśleć że to szkoła. Na parkiecie tańczyło już kilkanaście par. Niestety tylko jedną z nich rozpoznałem. Violetta i Leon. Ukłoniłem się przed Cami. Ta z uśmiechem podeszła bliżej mnie i jedną rękę położyła mi na ramieniu drugą zaś podała mi. Szybko poruszaliśmy się w rytm piosenki. Nagle skończyła się i zamiast tej zaczęła lecieć wolna ballada. Przysunąłem się jeszcze bliżej mojej "partnerki". Ta położyła mi głowę na barku. Ta chwila była idealna. Niestety przerwało nam czyjeś chrząknięcie...


( Federico )

Poszedłem do Studia choć wolałbym zostać w domu . Na murku przed szkołą zastałem Ludmiłę . Na mój widok poderwała się z miejsca .
- Fede już myślałam , że mnie zostawiłeś -odetchnęła z ulgą .
- Wiesz co nie zgrywaj niewiniątka .
- Fede o co Ci chodzi ?
- Wiesz co mam Cię dość . Na prawdę myślałem , że Ci na mnie zależy . A ty się mną zabawiłaś .I co jesteś szczęśliwa ?
- Fede , ale ja nie rozumiem .
- Nie udawaj głupiej . Widziałem Cię . Widziałem jak się całowałaś z innym . A wiesz co jej najgorsze ? Że ja się na prawdę z Tobie zakochałem - wytarłem łzę spływając mi po policzku i wszedłem do Studia . Zobaczyłem zupełnie inną salę. Nagle ktoś mnie popchnąłem , ale udało mi się złapać równowagę . Odwróciłem głowę i ujrzałem wesołego Gregoria . Podszedł do tańczących Camili i Brodweya i głośno chrząknął . Spojrzeli na niego jak na idiotę  , a on zaczął swój wykład  .
- Federico - usłyszałem swoje imię , a gdy się odwróciłem ujrzałem ...


(Marco)
Stałem pod Stud!em. Nie wiedziałem czy mam wejść do środka czy może nawrócić się i iść do domu. Z jednej strony mnie nie przyjęli więc raczej nie jestem uczniem, wiec nie powinienem być na takich imprezach. Ale z drugiej to Ana na mnie czeka, nie mogę tak jej wystawić.  W końcu jednak odważyłem się i wszedłem do środka. Wzrokiem szukałem Any, ale jej n
ie dostrzegłem.
-Federico- powiedziałem podchodząc do niego - Widziałeś może Ane ? -zapytałem ale on tylko pokręcił przecząco głową.  Ujrzałem ją jednak na parkiecie, gadała z jakimiś dziewczynami.
-Wyglądasz ślicznie- powiedziałem, a ona tylko się uśmiechnęła. Na sali byli też Violetta,León, Broadway, Camila i wiele wiele innych par. Poszedłem w ich ślady pociągnąłem Ane na parkiet. Gdy skończyliśmy tańczyć zauważyłem ...


(Ludmila) Nie mam zielonego pojęcia o co mu chodzi, przecież to był jakiś niewinny buziak od nieznajomego, a on zrobił mi awanturę za kogo on się w ogóle uważa. To ja tu czekam na niego jak jakaś nienormalna, a on mi się tak odwdzięcza. - Cholera - mówię pod nosem. Chociaż w sumie nie wiedział co to za koleś mógł to źle odebrać. - Zawsze musisz wszystko zepsuć - mówi mi głos sumienia. - Teraz trzeba to jakoś naprawić - odzywa się drugi raz. Dobra czas się ogarnąć i wejść do środka. Wytarłam łzy, poprawiłam makijaż, uczesałam włosy i weszłam do środka. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był chłopak na którego wpadłam rano, ale to nie jego szukałam tylko Fede. I właśnie mnie olśniło. Weszłam na scenę wzięłam do ręki mikrofon - Jeśli tu jesteś posłuchaj. - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam śpiewać. I have died everyday waiting for you Darling, don't be afraid I have loved you for a Thousand years I'll love you for a Thousand more.. -Przepraszam..-Powiedziałam cicho.

(León) Razem w Violettą przysłuchuję się Ludmile, która z niewiadomych powodów weszła na scenę i zaczęła śpiewać. Nie wiem, co chce przez nią przekazać, ale dodaje na końcu "przepraszam". Czyżby śpiewała dla Federico? Dzięki niej wpadam na pomysł, który powinien rozweselić smutną dzisiaj Violettę. Nie chciała zdradzić mi powodu swojego zachowania, a ja nie będę naciskał.
- Violetta - mówię, żeby przeniosła swoją uwagę na mnie - chodź, mo
 że też coś zaśpiewamy - dziwczyna wzrusza ramionami, więc biorę ją za rękę i prowadzę ku scenie. Po krótkiej rozmowie z DJ'em wchodzimy na scenę. Podaję jej mikrofon i słucham pierwszych taktów piosenki. No soy ave para volar... mimo wszystko do głowy nie przychodziła mi inna piosenka, którą moglibyśmy zaśpiewać razem. En tus ojos puedo ver... uśmiecham się, kiedy słyszę, jak głos szatynki kumuluje się z moim. Kończymy piosenkę, oddając mikrofony następnej parze. Wiedziałem, wiedziałem, że poprawię jej humor, ale mam wrażenie, że ten uśmiech jest sztuczny. Podchodzimy do grupy naszych przyjaciół, a wtedy....



(Violetta) León trochę poprawił mi humor, ale i tak cały czas myślałam o tym Diego. Jak ja mam to powiedzieć, wiem że jeżeli teraz tego nie zrobię to powie mu to ktoś inny. Tyle że nie wiem jak. Kiedy już nabieram odwagi do akcji wkracza Diego! -Hej, Violu tęskniłaś?- Podchodzi i obejmuje mnie. -Eee-ee co ty robisz! Szukasz problemu?- odciąga mnie Leon.-
-Aaa więc nie powiedziała Ci - parska śmiechem. -Całowaliśmy się dzisiaj-
-Nie León, to nie było tak!- Próbuję do niego dotrzeć, ale mnie ignoruje. Zaczyna szarpać się z Diego. -León, León ! Posłuchaj, byłem tam i widziałem całe zajście- wtrąca się Marco. Dopiero wtedy się uspokaja, cała nasza trójka wychodzi na zewnątrz. Tłumacze wszystko od początku, ale chłopak nie zwraca na mnie uwagi. Dzięki Marco, dopiero zaczyna wierzyć. -Czemu mi nie powiedziałaś?- zwraca się ku mnie. -A jak ty to sobie wyobrażasz?- zaczynam ryczeć, w tej samej chwili Marco odchodzi. - Ja naprawdę nie chciała.. nap..-nie mogę wydusić słowa po przez płacz -To miała być taka piękna no..noc. Ja nie...-
-I jest, nikt nam jej nie popsuje!-przytula mnie -Jesteś tylko moja, teraz Cię nie odstąpie ani na krok. Diego już Cie nie skrzywdzi, obiecuje!- Wciąga mnie z powrotem na parkiet. -Nie płacz już-. .......

(Ana) Eh, czy ten Diego i Ludmiła naprawdę nie mogą dać jej spokój ? Najpierw kolano teraz powodują do kłótni między Leonem a Violą. Marco przyszedł mówiąc że wszystko już mu wyjaśnił a po chwili znów pojawili się na parkiecie. Z uśmiechem patrzyłam na nich... Nagle usłyszałam moją komórkę co było dość dziwne gdyż muzyka w budynku naprawdę wdawała się w uszy. Wychodząc odebrałam... "Halo ? Ana ? Gdzie ty się podziewasz ?! Wracaj do domu..." Usłyszałam głos "kochanego" tatusia... Eh, w sumie nie mogę mieć do niego pretensji, jest ciemno a ja się wymykam. Ok niech im będzie... "Zaraz będę" Odpowiedziałam i się rozłączyłam. Chciałam tylko poinformować o tym moich przyjaciół. Znów znajdując się w środku wodziłam ich wzrokiem, znalazłam tylko Marca przy chłopakach. Poprosiłam go o powiedzenie reszcie że już idę i przytuliłam go na pożegnanie. Nagle poczułam jak ktoś mnie oblewa ponczem, odwróciłam się wściekła i ujrzałam....

(Ludmila) Mam nadzieję, że Fede słyszał moją piosenkę w sumie jeszcze go nie widziałam. Trochę potańczyłam, ale byłam już trochę zmęczona, więc podeszłam do stołu i nalałam sobie pączu. Niestety, a może stety wylałam ten pącz na Ane. - Jeju jak mi przykro, przepraszam chociaż nie teraz ta sukienka wygląda o wiele lepiej.- powidziałam. - Hmm kupiłaś ją w lumpeksie ? A może pożyczyłaś od mamy, ojej twoja mina mówi, że za chwilę będzie wielki wybuch płaczu, to wiesz co to nie będę ci przeszkadzała - odwróciłam się i wzrokiem .  ukałam Federico, którego w dalszym ciągu nie widziałam. Wyszłam do toalety poprawić makijaż. Weszłam znowu na salę, było już dość późno, niektórzy zaczęli się już zbierać. Zobaczyłam Violett siedzącą przy stole. - Czas na misje przyjaciółka. - powiedziałam w duszy. - Violetta - powiedziałam z daleka. - Kochana dlaczego siedzisz tu sama, jeju chętnie dotrzymam Ci towarzystwa bo widzisz akurat się nudzę i nie mam co ze sobą zrobić, a patrzę  siedzisz tu taka samotna - powiedziałam jej z uśmiechem. Rozmawiając z Viola coś mnie zdziwiło ...



(Violetta) Kiedy już się obejrzałam cały bal minął. Chwilę przed końcem dosiadła się do mnie Ludmiła, znowu myślałam że chce mi dogadać czy coś w tym stylu, ale była dziwnie przyjazna. Nie chciałam się kłócić więc trochę porozmawiałyśmy, głównie to ona mówiła a ja przytakiwałam.
Na końcu Antonio opowiadał o tym jak dobrze się wszyscy razem dogadujemy, o naszym talencie i że jest bardzo z nas szczęśliwy. Następnie fotograf robił zdjęcia do kroniki. Bal ostatecznie zakończył się spadającymi balonami i serpentynami.
Przed szkołą czekał na mnie Ramallo, sądziłam że ktoś inny mnie odprowadzi. No ale trudno.
Pożegnałam się z dziewczynami, Leónem a nawet Ludmiłą, po czym wsiadłam do auta.
Kiedy dotarłam już do mojego pokoju, wszyscy domownicy już spali, a przynajmniej tak mi się wydawało. Na moim łóżku siedział tato. Trzymając czarne pudełko w ręce. Przywitał mnie buziakiem w czoło i podarował mi prezent. -Należała do Twojej mamy- uśmiechną się szeroko.
Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć gdy wychodził z pokoju. -Dobrej nocy kochanie! Jutro porozmawiamy-
Kiedy już wyszedł otworzyłam pudełko, a w nim leżała piękna bransoletka i zdjęcie moje z mamą. Szybko przebrałam się w piżamę i weszłam niezgrabnie pod kołdrę, ale wcześniej zdjęcie schowałam pod poduszkę. Nawet nie wiem kiedy pogrążył mnie sen. Tej nocy miałam okropny koszmar....

Prosimy o komentarze!
Następny rozdział już jutro!





3 komentarze:

  1. Ahhhh jakie śliczne zdjęcie Lu. Czyli jednak będzie Fedmila? Wolałam bym Tomile bo Lu i Fede już są niemal wszędzie... no ale jakoś wytrzymam. Wgl Kiedy będzie Naxi? I czemu nie ma Fran?;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski :* Dziś już na pewno dodam notkę od Fran <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka