(Violetta) Po wczorajszym przemeblowaniu, stwierdziłam że to za mało, chcę zmienić coś w swoim wyglądzie, żeby być całkiem nową Violettą. Dlatego przed zajęciami udałam się do fryzjera.
Kiedy weszłam do pomieszczenia, poczułam zapach wanilii. Salon był pomalowany za złoto-biało, na ścianach wisiały przeróżne stylizacje, fryzury i nawet dyplomy.
Kiedy fryzjerka już skończyła swoją prace, nie wiedziałam co powiedzieć, przed lustrem zobaczyłam zupełnie inną dziewczynę. Wykonała kawał dobrej roboty, ścięła mi włosy mniej więcej do ramion i w znacznym stopniu rozjaśniła.
Jak zawszę do Studia idę przez park. Nigdy dotąd nie zwracałam uwagi na szczegóły aż do dzisiaj.
Dostrzegłam kilka wiewiórek bawiących się w śród liści, małe dzieci huśtające się na placyku zabaw. Dorośli ludzie tak zapracowani że nie zwracają uwagi na otaczający ich świat. Ludzie uprawiający jogging. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Usiadłam na ławce i dopiero po czasie z wróciłam uwagę że ktoś mnie obserwuje.
-Violetta?- pyta...
(León) Siedzę w parku przed Studio i słucham muzyki, kiedy nagle zjawia się dziewczyna, która bardzo przypominała mi Violettę, jednak wyglądała trochę inaczej. Widzę u niej zdecydowanie krótsze włosy, może do ramion. Są lekko pofalowane i znacznie jaśniejsze. Przyglądam się jej przez dłuższy czas, ale stwierdzam, że to musi być Violetta, nie ma innego wyjścia.
- Violetta? - pytam niepewnie.
- Cześć, León - uśmiecha się do mnie. Patrzę na nią zdziwiony - o co chodzi?
- Ślicznie wyglądasz - mówię szczerze. Teraz to ona mi się przygląda, a w jej brązowych oczach widzę pytanie, a po chwili również zrozumienie.
- Aa! Włosy, no tak! - śmieje się. - Dziękuję. Chodź, idziemy do Studio? - ciągnie mnie za rękę. Idziemy razem przez park pełen kolorów; zielone i żółte liście ozdabiają drzewa, ptaki fruwają z gałęzi na gałąź. Gdy trafiamy przed drzwi Studio, naszym oczom ukazuje się ciekawa scenka...
(Ludmila) Miłość przychodzi i odchodzi, czy to jest normalne ? Tego sama nie wiem, czy tak będzie ze mną i Tomasem ? Tego też nie wiem. Ja potrafię zepsuć wszystko, ale nie pozwolę na to by ktoś mnie zmieniał. Zestaw na dziś: Moja ukochana pomarańczowa sukienka, białe bolerko, szpileczki, pomalowane pazurki, makijaż i jestem gotowa by zejść na dół i zjeść śniadanie. Zbiegam po schodach nucąc "Nuesto Camino" za oknem świeci cudowne zółciótkie słoneczko, a ja jestem tak bardzo szczęśliwa. - Fuuj - mówię patrząc na swoje śniadanie. - Nie ma mowy, że w ogóle wezmę te kanapki do ust. Jakiś stary ser i kawałek jeszcze starszej sałaty. Oj mamo przegięłaś- mówię. Mój głos odbija się po pustym domu. Pakuję do torby butelkę niegazowanej wody i dwa jabłka. Idąc w kierunku Studio uświadamiam sobie, że Buenos jest naprawdę piękne, te wszystkie drzewa, Ci wiecznie uśmiechnięci ludzie i te palące słońce, aż chce się śpiewać. Zaczynam tańczyć i głośno śpiewać " Ven y Canta". Jednak po chwili uświadamiam sobie, że jestem juź pod Studio, a z daleka obserwują mnie Leon i Violetta. - Cześć Violu - witam się z tą małą wiedźmą, nie zwracając uwagi na Leona. - To jak dzisiejszy wieczór aktualny ? - pytam Violi - Jak coś kontaktuj się ze mną - sztucznie się uśmiecham, a wchodząc do środka ścinam Leona wzrokiem, niech sobie nie myśli, że zapomniałam o wczorajszym dniu. Zostawiam rzeczy w szafce, prawdę mówiąc są one jedyną rzeczą w szkole, które odzwierciedlają prawdziwych nas, każda szafka mówi o tym kto jaki jest może, to dlatego że sami je urozmaicamy. Moja jest w brokacie, czerwona i napisane jest na niej wielkimi literami "KRÓLESTWO LU", patrząc na szafkę Violetty można znienawidzić kolor fioletowy, wszystko ma w tym nawet ubrania, straszne .. Opieram się o ścianę wypatrując Lary, kiedy dostrzegam kartkę z napisem " Świeżo malowane" - A niech to szlag - mówię myśląc o mojej biednej sukience, i zaczynam obracać się dookoła sprawdzając czy da się to jeszcze naprawić...
(Camilla)Idąc do Studia podziwiałam przyrodę. Tym razem dokładnie sprawdziłam godzinę. Miałam jeszcze 20 minut więc się nie spieszyłam... Gdy dotarłam pod Studio podeszłam do Violetty która stała oparta o murek obok którego znajdowała się ławeczka. -Cześć-Witam się przy okazji wdychając świeżego powietrza którego jest tak mało w centrum miasta.-Cześć-Odpowiada po kilku sekundach namysłu.
-Nad czym tak myślisz.-Przed swój nowy wygląd wyglądała poważniej.-Nad piżama party...-Piżama party i mnie nie zaprosiłaś?-oburzam się lecz po chwili wybucham śmiechem.Nie wiem co tak na mnie działało. To że się w końcu wyspałam czy może to że taka dziś piękna pogoda. Na niebie świeciło słońce i ani jednej chmurki. Przez zapach kwiatów można było poczuć wiosnę w powietrzu i to dosłownie.-Możesz przyjść, ale ostrzegam będzie Ludmiła... -Ją zaprosiłaś na imprezkę ? Przecież wy się nienawidzicie.- Każdemu należy dać szansę...-Dobra to o której?-Gdy się zgadałyśmy miałyśmy iść na zajęcia ale ktoś zagrodził nam drogę.Był(a) to ...
(Ana) Rano wstałam wypoczęta ale zmartwiona zachowaniem Marca... Ostatnio w ogóle nie mogę się z nim skontaktować! Gdy wyszłam na świeże powietrze szłam na zajęcia. Idąc przez tętniącym od życia parkiem zauważyłam siedzącego na drewnianej ławce Federica, chciałam się przysiąść ale zauważyłam że jego mina nie oddaje szczęścia tylko raczej smutek. Sama miałam nie najlepszy humor więc odeszłam zostawiając go samego. Szłam dalej wsłuchując się w ptaki które delikatnie wydawały dźwięki ze swoich małych gardełek. Nie wiem czemu ale przez całą drogę dręczyło mnie sumienie, to chyba przez to że ukrywam uczenie się w Stud!u. Podnosząc wzrok od zielonkawej trawy dostrzegłam Violę wraz z jakąś dziewczyną... Podszedł am do nich i zapytałam się o co chodzi z Fede. Wytłumaczyła że się wyprowadza... Szkoda, mimo że go nie znałam wydawał się bardzo sympatyczny. No ale nic na to nie poradzę sama mam swoje problemy. Moja kuzynka dodała coś o piżamach party... Ucieszyłam się na ten pomysł ale gdy usłyszałam słowo "Ludmiła" ciśnienie mi się podniosło. Ja i Ona w jednym pomieszczeniu ?! No uwaga już lecę! Wchodząc do na zajęcia Gregoria dostrzegłyśmy tam...
(Diego) Siedziałem w klasie na jednym z krzeseł. Złamałem nogę tańcząc, nagle podeszła do mnie zszokowana Ana i zaczęła pytać:
-Diego?! Co się stało?
-Nie widać? Złamałem nogę- uśmiechnąłem się sztucznie
-No, widać, ale co się stało?
-Tańczyłem, do jakiejś głupiej piosenki potknąłem się i zaczęła mnie mocno boleć noga, okazało się że złamałem ją...
-To straszne, chodź pomogę Ci!- Ana pomogła mi wstać i wyjść przed Studio.
Wokół było kolorowo, pełno liści o różnych kolorach. Może świeże powietrze dobrze na mnie wpłynie.
Siedzieliśmy na ławce i rozmawialiśmy, okazało się, że wiele nas łączy. Dziewczyna była bardzo miła i wspierała mnie. Nasze wspólne popołudnie przerwał czyiś krzyk...
(Ludmila) Gregorio ewidentnie dziś oszalał, w głowie słyszę cały czas " Cztery, Pięć, Sześć, Siedem, Osiem .. szybciej szybciej, nie ta noga !! ". Ciekawiej było jeszcze dlatego, że Diego wylądował z gipsem na nodze. - Kolejna ciamajda - pomyślałam. - Drugie sfery nam się tu robią - uśmiechnęłam się sama do siebie. Plamy na sukience oczywiście nie udało się usunąć. Dobrze, że w szafce mam zawsze jakieś ubranka, tak na wszelki wypadek. Otwieram drzwiczki, po raz kolejny zamek się zacina, kiedy po kilku szarpaniach się z kluczem, szafka ustępuje. I nagle coś na mnie ląduje. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa - krzyczę na cały korytarz, jakiś wstrętny ogromny czarny przerażający robal siedzi na mojej sukience. - Zabierzcie to proszęęęę - piszczę z przerażenia. - Ludmila oddychaj oddychaj oddychaj - mówię do siebie i zaczynam wymachiwać rękoma, aby pozbyć się nieproszonego gościa. Fuuuuuuj , to jest okropne, kto to zrobił - patrzę na wszystkich, którzy stoją gapiąc się na mnie. Patrzę na tego okropnego robaka
, ma jakieś wąsy i jest calutki czarny. Przykładam szpilkę i wbijam ją wprost w robaka. - I po problemie, tych szpilek już nie włożę. Biorę je w rękę wyrzucam a na stópki wkładam trampki, które na całe szczęście były w szafce. - Niech ktoś sprzątnie te zwłoki. - odwracam się i ...
(Tomas) Szedłem sobie korytarzem mijając uczniów, z braku innego zajęcia zacząłem się dokładniej przyglądać wystrojowi całej szkoły, była bardzo ciekawie urządzona, malowidła, plakaty, ogłoszenia wszystkie związane z muzyką. Wypełniały niemal każdą wolną przestrzeń. Zbliżałem się właśnie do korytarza na którym znajdowały się nasze szkolne szafki, gdy zauważyłem Ludmile. Chyba coś na niej siedziało, krzycząc zaczęła jak opętana wymachiwać rękami próbując dorwać to biedne stworzenie. Nie wiedzieć czemu wydawało mi się to urocze. Czemu wszystkie dziewczyny tak panicznie boją się robaków, zastanawiałem się w myślach ledwo powstrzymując śmiech gdy Ludmila z mordem w oczach wymierzała karę bogu ducha winnemu robaczkowi. Gdy na koniec z jej ust padły słowa "Niech ktoś sprzątnie te zwłoki" nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. Pech chciał ze akurat w tym samym momencie Lu się odwróciła.
- Eeee wybacz ale to było takie urocze gdy walczyłaś z tym małym potworem. - wydukałem wciąż się śmiejąc, wyjąłem z kieszeni chusteczkę w którą zawinąłem poległego i odniosłem do kosza na śmieci żegnając słowami "Dzielnie walczyłeś mój przyjacielu" oczywiście wciąż śmiejąc się jak głupi do sera. Nagle usłyszałem zza swoich pleców głos.....
(Federico) Rozglądałem się po Studio szukając pewnej osoby . Chciałem w miły sposób zakończyć naszą znajomość . Zobaczyłam ją stojącą przy zielonych szafkach . Szybko podbiegłem do niej . Nie zauważyłem , że za mną ktoś stoi .
- Ludmiła musimy pogadać - zacząłem bez ogródek . - Jutro wyjeżdżam i chciałem się z Tobą pożegnać . Nie , daj mi skończyć - przeszkodziłem jej . - Moja rodzina ma poważne problemy i muszę , ale chciałem się z Tobą pożegnać , bo byłaś dla mnie ważna . Więc - pocałowałem ją delikatnie w policzek . - Pa - odwróciłem się i ujrzałem zszokowanego Tomasa , ale zignorowałem go i wyszedłem ze Studia . Będę tęsknić za tą ciepłą atmosferą , za tym , że tu każdy mógł Ci pomóc . Ale zawsze coś się kończy i coś zaczyna . Mam nadzieję , że zacznę od nowa na lepsze . Wróciłem do domu i od razu pobiegłem do pokoju , by się spakować . Zajęło mi to ponad 2 godziny , ale było warto , bo wszystko już skończyłem . Rozejrzałem się po moim zielonym pokoju i zdałeś sobie sprawę , że nie chcę zaczynać tego nowego etapu . Wolę zostać tu . Ale życie od zawsze stawiało dla mnie przeszkody i teraz znowu tak jest . Położyłem się na łóżka i jakimś sposobem zasnąłem
Prosimy o komentarze!
Kolejny rozdział już jutro.
http://martinastoesselxxx.blogspot.com/ zapraszam :) Super rozdziała !!
OdpowiedzUsuń