czwartek, 24 października 2013

Rozdział 31

UWAGA CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ


(Ludmila) Cholera, Cholera, Cholera,  ja nie wytrzymam ona jest naprawdę jakaś nienormalna, jak można zabrać mi telefon i dać szlaban. Lu nigdy nie miała szlabanu i jeszcze ona chce mnie odwozić przecież to taki wstyd. - Ojjj - powiedziałam budząc się z tą myślą. To tak bardzo boli, własna matka się ode mnie odwraca. Specjalnie ociągałam się jak najdłużej by się zdenerwowała. - A ja chciałam z nią pogadać o tym całym Germanie, a ona tak do mnie. - pomyślałam. Zeszłam na dół z uniesioną głową. - Jesteś gotowa ? - zapytała. Nie odpowiedziałam nic, zajrzałam tylko do lodówki wzięłam swoje śniadanie, buty, płaszcz i wyszłam na zewnątrz. Z rękoma splecionymi na klatce piersiowej stałam przy samochodzie. - Ludmila to Ci wyjdzie na dobre. - oznajmiła otwierając mi drzwi od samochodu. Wsiadłam i odwróciłam głowę w drugą stronę. - Możesz się do mnie nie odzywać, ale ja chcę, żeby między nami było dobrze. - gadała i gadała. - Czy ona może się w końcu zamknąć - przeszło mi przez myśl. - Jesteśmy na miejscu - powiedziała zatrzymując się przed Studio. Wysiadłam patrząc na nią piorunującym wzrokiem, wiedziała dokładnie co on oznacza. Wzięłam torbę i podążyłam w stronę drzwi wejściowych, kiedy usłyszałam za sobą głos ...

(Esmeralda) Czy mam inny wybór, oczywiście że nie mam muszę ją w końcu jakoś utemperować, tak się nie da żyć, przegina coraz bardziej. - Ludmiła - krzyknęłam jeszcze za nią. Odwróciła się do mniej zjeżdżając mnie wzrokiem. - Pamiętaj, że przyjadę po Ciebie punktualnie o 16, kochanie - uśmiechnęłam się do niej, a ona odwróciła się i weszła do środka. - Dzieci - pomyślałam i ruszyłam. Dla odstresowania postanowiłam zajechać na jakieś lody do pobliskiej kawiarni. Zaparkowałam samochodem i zrobiłam sobie maleńki spacerek. Mam taką swoją ulubioną restaurację, gdzie podają cudowne włoskie lody. Wracając już z troszeczkę lepszym humorem, myślałam cały czas nad tym czy oby na pewno dobrze postąpiłam, karcąc tak Ludmile. - Esme, ona nie może Cię tak traktować, jesteś jej matką, a nie koleżanką i ona w końcu musi to sobie uświadomić. - powiedział głos mego sumienia. Myślałam jeszcze o Germanie, i o tej sytuacji z Olgą, która z taką dziwną miną mówiła te słowa, że kim ja jestem i w ogóle znowu był temat Angie. Chyba za szybko wstałam z ławki, bo przed oczami zrobiła mi się czarna plama i zachwiałam się, ale ktoś mnie przytrzymał ....

(German) Kopiąc kamyki które pałętały się pomiędzy nogami myślałem o Esmeraldzie i Angie. Obie kobiety które były dla mnie równie ważne co córka. Ciągle patrzyłem się na betonowy chodnik i na chwilę uniosłem wzrok i ponownie opuściłem go. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem przed siebie, dostrzegłem na ławce Esmeraldę. Uśmiechając się pod nosem podszedłem do niej, nagle niebezpiecznie się zachwiała ale dzięki mojej szybkiej reakcji nie upadła. Eh... Ja to jestem skromny.
Przytrzymałem ją przez ramiona i wpatrywałem się w jej błękitne tęczówki.- Wszystko w porządku ? - Spytałem, puszczając ją.- Ttak, co tu robisz ? - Spytała.- A tak się przechadzałem, ale dobrze że cię widzę bo chciałbym abyś przekazała swojej córce że ją przepraszam... - Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. - Bo... Ja jadąc niechcący przejechałem przez kałużę i ją pewnie ochlapałem... Przepraszam, spieszyłem się i wiem powinienem stanąć i wszystko wyjaśnić ale tak jakoś wyszło... - Mówiłem od czasu do czasu wzdychając.- Dobrze, ale wolę jej tego na razie nie mówić aby...- Tak... - Przerwałem jej... - Chciałem cię też zapytać czyyy... - Zaciąłem się na chwilę. - Ostatnio nam przerwano... Więc zapraszam cię dzisiaj na noc... Zgoda ? - Spytałem na co ona odpowiedziała śmiało "Tak". Obejmując ją ramieniem ruszyliśmy do mojego mieszkania. Na miejscu już siedziała Violetta wraz z Anną na kanapie...

(Violetta) Cały poranek przesiedziałam z moją kuzynką na kanapie opychając się płatkami. Miałam doła, wszędzie gdzie nie spojrzę miłość. Ana i Fede. Lu i Tomas. A nawet Naty i Maxi. Niestety León jeszcze nie wrócił z zawodów. Kiedy oglądałam jakieś romansidła do mieszkania wszedł mój tata trzymający Esme za rękę. No pięknie i jeszcze jedna zakochana para! Przywitałam się z Esmeraldą i poszłam na górę się ogarnąć, uczesałam włosy i przebrałam się w delikatną różową sukienkę. Kiedy zeszłam z powrotem na dół, Ana była w "swoim" pokoju, a mój tata wyparował gdzieś z Esme. Z kuchni dobiegają mnie jedynie słowa Ramallo -Olga, przestrzeń osobista!- Ciekawe ile razy dziennie to powtarza?Kiedy byłam już na świeżym powietrzy, zaczęłam nucić po nosem "Hoy somos mas". Nagle uświadomiłam sobie że zapomniałam z domu tekstu piosenki dla Pabla. No nic muszę się wrócić.Gdy wkładam słuchawki na uszy ktoś zasłania mi oczy, z początku się wzdrygnęłam, ale wszędzie poznam te perfumy .....

(León) Wróciłem z zawodów. Jak mogłem się spodziewać, nie osiągnąłem niczego wielkiego, ale udział w tak prestiżowych zawodach na pewno odbije się na mnie pozytywnie, prędzej czy później. Oczywiście moim pierwszym celem zaraz po powrocie było zobaczenie się z Violettą. Miałem szczęście, kiedy w drodze do jej domu zobaczyłem, że szła w moją stronę. Miała jednak słuchawki w uszach i zdawała się mnie nie zauważać, więc obszedłem drogę na około, podchodząc do niej od tyłu i zakrywając rękami jej oczy. Wzdrygnęła się, ale po chwili wyszeptała ciche "León", odwracając się twarzą do mnie. Splotłem jej palce ze swoimi, skupiając się na najmniejszych szczegółach, na które normalnie nie zwróciłbym uwagi; delikatny makijaż, ciekawy odcień sukienki, falowane włosy upięte w wysokiego kucyka. Momentalnie przytula się do mnie, a ja nie mogę powstrzymać się od objęcia jej ramionami. Wdycham jej słodki zapach, który przywodzi mi na myśl mnóstwo pięknych chwil. Dwie z nich były dla mnie jednak najważniejsze, i to je posta mnie jednak najważniejsze, i to je postanowiłem rozpamiętywać. Lub... powtórzyć. Odsuwam się od niej, a kiedy widzę w jej oczach pytanie, ujmuję twarz dziewczyny w obydwie dłonie i muskam jej wargi swoimi. Delikatnie oddaje pocałunek, uśmiechając się.- Dobrze cię widzieć - mówi, odsuwając się ode mnie. - Ale przykro mi, muszę iść do domu po nuty dla Pablo, bo mnie zabije - śmieje się. Proponuję, że przejdę się z nią, na co z chęcią przystaje. Wchodząc do domu państwa Castillo, obydwoje słyszymy interesujące dźwięki...

(German) Towarzystwo z Esmeraldą poprawiało zawsze mi humor. W pewnym momencie podszedłem do pianina i zacząłem wystukiwać palcami kolejne nuty piosenki "Podemos" którą często nuciła Violetta. Pierwsze słowa wylatywały ze mnie prosto z serca...

No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.


 Po chwili podeszła do mnie i przypatrując mi się zaczęła się przyłączać do śpiewu. Nawet nie zauważyliśmy kiedy do mieszkania weszła Violetta wraz z Leonem. Uśmiechnąłem się do nich i dalej śpiewałem z moją partnerką piosenkę która za każdym razem sprawiała iż się uśmiechałem. Gdy skończyłem mojej córki ani chłopaka nie było ale za to Esmeralda złapała mnie za ręce i wstając zaproponowała abyśmy zatańczyli...

(Esmeralda) Śpiewałam razem z Germanem:

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
 

W pewnym momencie podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję.Tańczyliśmy przytuleni do siebie. To było naprawdę cudowne. Kiedy on zaczął całować moją szyję, i dłonie. Przestaliśmy tańczyć, spojrzeliśmy tylko na siebie. On złapał mnie za rękę i pobiegliśmy na górę do jego sypialni. Na samym początku staliśmy jak wryci, patrząc tylko na siebie. Jednak po kilkuminutowej ciszy, coś się w nas poruszyło. - German kocham Cię i nie ważne co stanie nam na przeszkodzie, chcę być z Tobą. - powiedziałam i podeszłam do niego, wtapiając swoje usta w Jego. Razem Opadliśmy na łóżko. On zdjął ze mnie koszulkę, byłam tylko w samym staniku, potem ja zaczęłam rozpinać jego spodnie i po jakiś 30 sekundach stał przede mną w samych bokserkach. Wiedziałam już, że tej nocy wydarzy się coś niesamowitego, coś co na zawsze zmieni nasze życie. Przybliżył się do mnie i zaczął delikatnie całować moją szyję potem, zjeżdżałam coraz niżej, aż znalazł się na wysokości pępka. Poczułam gilgotki. - Ojej - pisnęłam, i kiedy byliśmy w takiej pozycji do pokoju zapukała i zarazem weszła ...

(Violetta) Nie sądziłam, że ten dzień będzie aż taki dobry, ok kiedy León jest już ze mną, cały zły humor minął. Niestety zapomniałam nut dla Pabla, dlatego wróciłam się do domu razem z Leónem. Kiedy weszliśmy usłyszałam dziwny pisk w pokoju ojca. Chcąc sprawdzić, czy wszystko w porządku, razem z chłopakiem weszliśmy do pomieszczenia i zatkało nas, otarłam oczy sprawdzając czy się nie mylę... Esmeralda w łóżku z moim ojcem! Stałam jak wryta, a León tak ze mną. Esme od razu okryła się prześcieradłem, a tato ubierał spodnie. Prze myśl krążyło mi tyle słów które chciałam im powiedzieć właśnie teraz! -T-to ja zaczekam na zewnątrz- oznajmił chłopak. Ale nie chciałam z
nimi rozmawiać zwłaszcza teraz! León się rozmyślił i pociągnął mnie za rękę -Lepiej chodź- szepną -Bardo Państwa przepraszam- zwrócił się w kierunku Esme, ale szybko odwrócił wzrok. Za sobą usłyszałam głos taty, ale wbiegłam najszybciej jak mogła po schodach zabrałem te głupie nuty i wybiegłam z domu, popychając przy tym Leóna. Czułam się taka upokorzona, jak oni mogli dopuścić abym ja i on widzieli ich w takim stanie? Ten widok zostanie w mojej pamięci na zawsze. -Violetta- dobiega do mnie León -T-tak Cię, przepraszam. Tak mi wstyd- spuszczam wzrok. -Ej, nie przejmuj się to nie Twoja wina- chłopak obejmuje mnie. Wtapiam się w jego ramiona. -Przepraszam- szepczę. León całuje mnie w policzek. Stoimy tak przytulenie dopóki nie przerywa nam ..........

(Ludmila) Ja się osobiście pytam: Co to za dzień ? Gdy wysiadałam z tego przeklętego samochodu oczy wszystkich skierowane były na mnie, uciekłam żeby jak najszybciej się schować od tych wszystkich gałek ocznych. Pomijając sytuację z matką, dodatkowo w Studio działy się dziś dziwne rzeczy. Gregorio katował nas nowym układem tanecznym, chociaż nie skończyliśmy starego. Pablo, chodził jak oszalały, w tą i z powrotem, a na zajęciach kazał każdemu osobno śpiewać wybrane piosenki. I jeszcze Beto, który biegał po korytarzu gubiąc za sobą stertę nut. - Zoo - pomyślałam. Nie ważne, patrząc na zegarek zauważyłam, że jest za pięć szesnasta. Nie chciałam znowu słuchać wynurzeń jaką to jestem wyrodną córką, więc czekałam aż przyjedzie po mnie moja limuzyna. Stałam jak głupia około dwudziestu minut. - Zapomniała - pomyślałam, nawet nie miałam jak do niej zadzwonić bo przecież zabrała mój telefon. Idę do domu, nie będę stała jak łom i wpatrywała się w ulicę. Po drodze moim oczom ukazał się ciekawy widok Violki i Leona. - Ojeej zakochana para. - oznajmiłam. - Jakie to słodkie, aż mi niedobrze. - popatrzyłam na nich i w tej chwili zadzwonił telefon Violki. - Halo ... Mhm, Mhm Tak .. No właśnie przed chwilą ją spotkała. Ludmila mama do Ciebie. - powiedziała podając mi telefon. - Halo. - mówię do słuchawki. - Przepraszam, ze Cię nie odebrałam, ale mam sprawy do załatwienia, nie wiem czy wrócę dziś na noc, masz iść do domu, i nie ruszać się stamtąd, bo w każdej chwili mogę wpaść i sprawdzić czy jesteś. - oznajmiła, i się rozłączyła oddałam telefon Violce i popatrzyłam na nią z grymasem na twarzy. - Sprawy - pomyślałam. - Dziwne - kiedy weszłam do domu, uświadomiłam sobie, że nie mam nawet jak się skontaktować z Tomasem. - Ehh - weszłam ciężko do pokoju i opadłam na łóżka, spojrzałam na balkon i o mało nie dostałam zawału ....

(Tomas) Dzisiejszy dzień w studio był straszny, było takie zamieszanie że nie miałem okazji chociażby przywitać się z Ludmila. Nie odbierała moich telefonów więc postanowiłem odwiedzić ją w domu, szedłem zatłoczonymi ulicami podziwiając miasto. Nigdy wcześniej Buenos Aires nie wydawało mi się takie piękne. Gdy byłem już na miejscu wpadłem na pewien pomysł, po co wchodzić tradycyjnie drzwiami? Przez Balkon wyjdzie romantyczniej. - zaśmiałem się w duchu.pomyślałem tak zrobiłem, nie minęło parę minut jak byłem już na jej balkonie. Miałem szczęście akurat była w swoim pokoju, chyba ją trochę wystraszyłem. Zapukałem w oszklone drzwi balkonu robiąc minę bezdomnego szczeniaczka. Już po chwili wpuściła mnie do środka. - Tomi! Co ty tu robisz? - zapytała gdy ją przytuliłem. - Jak to co, odwiedzam moją dziewczynę. Czemu nie odbierałaś telefonu? - zapytałem gdy siadaliśmy na łóżku. Opowiedziała mi o szlabanie od matki, mówiła też że boi się tego że Violetta może zostać jej siostrą. Przytuliłem ją mocno do siebie by jakoś ją pocieszyć, leżała wtulona we mnie. To było tak cholernie miłe uczucie być tu przy niej, sam nie wiem kiedy zaczęliśmy się całować, a kolejne części naszej garderoby lądowały na podłodze. (CENZURA jak masz 18+ klikaj xD)  Po wszystkim Ludmila zasnęła wtulona we mnie a ja leżałem marząc by ta chwila trwała wiecznie, niedługo potem zasnąłem lecz obudził mnie odgłos otwieranych z hukiem drzwi.....


(Esmeralda) Leżałam wtulona w Germana, kiedy zadzwonił telefon. Szybko się zerwałam. - Tak słucham ? Co, że co, ale jest pani pewna, o matko .... dziękuję za telefon za chwilkę będę. - Co się stało ? - zapytał mężczyzna - Dzwoniła sąsiadka, ktoś wchodził przez balkon do mojego mieszkania, a tam jest Ludmila ... sama. - odpowiedziałam przerażona. - To ubieraj się, jedziemy. - oznajmił. - Alee .. - nie dokończyłam. - Nie ma, ale jadę z Tobą przecież chyba nie myślisz, że pojedziesz sama do mieszkania w którym jest złodziej. - odpowiedział. Po chwili byliśmy już w samochodzie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce światła w domu były zgaszone, u Ludmily też. Szybko wysiadłam i podbiegłam do drzwi, otworzyłam je i nic nie usłyszałam, zupełna cisza. German szedł obok mnie. - Pokój Ludmily jest na górze. - powiedziałam i pokazałam ręką na schody. Powoli wchodziliśmy na górę, kiedy popchnęłam drzwi, uderzyły one o ścianę, a ja doznałam przerażającego odkrycia. Owym złodziejem okazałam się Tomas. - Mamo ?! - Ludmila wstała z łóżka. - Nie, Duch Święty, ubieracie się i oboje schodzicie na dół. Natychmiast - spojrzałam na nich i zamknęłam drzwi. - Przepraszam German, ale ja muszę to wyjaśnić. - powiedziałam mężczyźnie. - Rozumiem, widzimy się jutro. - uśmiechnął się, pocałować mnie i wyszedł, a ja czekałam na tą dwójkę. Kiedy zeszli na dół obydwoje mieli nietęgie miny. - Ludmila, czy ja mam Ci przeliterować słowa szlaban. ? - zapytałam córki. - Proszę pani to moja wi... - Tomas nie dokończył. - Ty się na razie nie odzywaj - skarciłam go. - Oznacza to, że nie wychodzisz i nie przyprowadzasz nikogo do domu, dzwoni do mnie sąsiadka, i mówi że ktoś włamuje się do domu, ja przerażona jadę tu z myślą, że możesz coś się stało, a jaki widok zastaje. - patrzę na ich miny. - No właśnie ... - zwracam się teraz w stronę Tomasa. - Dziękujemy panu za odwiedziny, ale musimy się już pożegnać. - wskazałam mu ręką drzwi. - Pa. - powiedział tylko i wyszedł. - To takie sprawy załatwiałaś, w domu Catillo - rzuciła się do mnie Ludmila. - Słucham !? - odpowiedziałam wzburzona. - Słuchaj dalej - odwróciła się i wyszła. Usiadłam na kanapie i pogrążyłam się tysiącu myśli, które krążyło w mojej głowie.

Koniec rozdziału.
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 32.

6 komentarzy:

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka