poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 28

 ( Federico ) Obudziłem się leżąc głową w trawie . Wyplułem jakiegoś fioletowego kwiatka z buzi . Podniosłem głowę i od razu ją opuściłem gdyż słońce poraziło mnie w oczy . Przewróciłem się na plecy i wyjąłem telefon z kieszeni . 8 : 09 . Przespałem na ziemie prawie 10 h i było mi wygodniej niż na łóżku . WOW ! Wstałem i poprawiłem gitarę , przewieszoną mi przez ramię . Ruszyłem w drogę , do domu . Ciekawe jak ja wyglądam?  No , bo nigdy nie przespałem całej nocy na dworze i nie wiem jak można wyglądać . Nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł . A czy ja kiedyś nie miałem genialnego pomysłu ? No dobra muszę popracować nad skromnością . Ciekawe czy inni też przeprowadzają taką konwersację jak ja sam ze sobą , we własnej głowie .Czasem moje myśli
zaskakują nawet mnie . No dobra o czym ja ? Aaaaa ! Fede myśl , myśl . Jezus zamieniam w Myszkę Miki . Ciekawe czy ktoś to jeszcze ogląda ? Ciekawe jest też to , że ciągle zaczynam swoje myśli od słowa : ciekawe .
- Feder ! - usłyszałem krzyk za sobą . Odwróciłem się i ujrzałem Violę . Podbiegła do mnie i pocałowała w policzek . - Co tam u Ciebie ? Co ty tak wyglądasz ?
- Se przespałem na łące . Nie pytaj - uprzedziłem , bo już chciała zadać pytanie  .
- Ok . Ja spadam , bo jestem umówiona . Pa - pomachała mi na pożegnanie i ruszyła w drogę . Poszedłem w jej ślady i po chwili znalazłem się przed torem motocrosowym . Wiem , że Lara każdego ranka tam zagląda . Przez przypadek spojrzałem w lewą stronę i zobaczyłem Tomasa z taką samą zaskoczoną miną jak wczoraj. Obdarzyłem go tym samym uśmiechem co poprzednio , ale przesłałem jeszcze całusa . Chyba chciał zwymiotować . Wybuchnąłem śmiechem i wszedłem na tor . Oj , oj Tomas , Tomas . Jak ja go lubię.
- Federico ? - usłyszałem głos . Tylko jedna osoba tak na mnie mówi . Odwróciłem się i zobaczyłem ...

(Ana) Kolejny dzień przespany w domu Castillo, podobno już jutro lub nawet dziś będę miała masakrę ze strony starszych iż przyjeżdżają tu aby odebrać mi wszystko jeszcze raz. Wędrowałam po Buenos i natrafiłam dotąd mi nieznane miejsce, było tam wiele motorów, torów i przystojnych chłopaków. Rozglądając się dalej zauważyłam Larę rozmawiającą z Leonem który najwidoczniej jeździł... Yay ! Anka to kolejna rzecz której nie wiedziałaś... Poszłam dalej omijając ich i natrafiłam na znaną mi osobę. W sumie nie mogłam uwierzyć że to on więc wymówiłam jego imię ze zdziwieniem.
- Federico ? - Odwrócił się i posłał mi słaby uśmiech, wyglądał dość... Tak... - Hej, co tu robisz ? A poza tym spałeś na dworze czy co ? Wyglądasz jakoś niemrawo... - Powiedziałam chichocząc.
- Zgadłaś... - Przeczesał fryzurę palcami. - Poza tym... - Nie zdążył skończyć gdyż nagle do nas przybiegła Lara.
- Fede co ty tu robisz ? - Spytała kierując wzrok na niego. - I Ana... - Powiedziała tak cicho że prawie nie usłyszałam ale jakoś wyłapałam jej "sympatyczny" głos.
- Tak... Zostawię was samych! - Odezwałam się i poszłam dalej. Stawiając kolejne kroki po mieście natrafiłam na fontannę. Usiadłam na niej i patrzyłam się na swoje odbicie w wodzie, po chwili zauważyłem że jeszcze jedna twarz się w niej odbija... Była to...

(Lara) Od czasu, kiedy powiedziałam Violetcie prawdę wszystko się zmieniło. Na lepsze. Federico się odezwał i tak jakoś wyszło, że codziennie rozmawialiśmy kilka godzin... Miałam wrażenie, że Leon nic nie wiedział o moim uczestnictwie w planie. Chciałam się go zapytać na torze, ale zobaczyłam Federico'a. Najpierw myślałam, że mam przywidzenia, ale to był on! Ciekawe tylko co tu robiła Ana... Na szczęście szybko sobie poszła. Dowiedziałam się, że Federico spał na łące... Miał przygniecione ubranie i strasznie rozczochrane włosy, pożyczyłam mu nawet szczotkę, ale ona mu jedynie chyba wyrwała część włosów, dlatego postanowił, że pójdzie do domu się jakoś ogarnąć...
Kiedy poszedł, Leon'a już nie było, a ja miałam przerwę, więc poszłam do parku obok toru. Lubię zapach maszyn, benzyny, ale warto czasami pooddychać świeższym powietrzem. W pewnym momencie zauważyłam przy fontannie Anę. Sama nie wiedziałam czemu, ale podeszłam do niej. Patrzyła w swoje odbicie w tafli wody.
- Cześć... - powiedziałam cicho, a ona zdziwiona spojrzała na mnie.
- Hej - odpowiedziała i chyba się trochę skrzywiła. Zaczęłam na nią patrzeć i się zastanawiać. Sama nie wiedziałam po co do niej podeszłam. Co robiłaś na torze? - zadałam pytanie w myślach i w jednej sekundzie popchnęłam ją do fontanny. Ana była zszokowana i cała mokra. Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
- Przepraszam, ja nie chciałam! - krzyknęłam, próbując spoważnieć. Dziewczyna na mnie chwilę patrzyła, ale natychmiast przeniosła na kogoś wzrok...

 ( Federico ) Lara kazała mi się pójść ogarnąć . Ale po co ? Fajnie jest się czuć jak bezdomny . Jest tak swojsko . Zawróciłem i udałem się do parku , koło toru . Nie , nie , nie . Ja tego nie przyjmuję do wiadomości . Zobaczyłem jak Lara wrzuca Anę do fontanny i wybucha śmiechem.
- Ej ! - szybko tam podbiegłem . - Po co to zrobiłaś ?! - naskoczyłem na Larę i pomogłem wstać Anie . Była cała mokra i zaczęła się trząść z zimna .
- No bo ... Ona ... - Lara zaczęła się jąkać . Pokręciłem głową z dezaprobatą i wziąłem moją przyjaciółkę pod ramię . Szybko opuściliśmy park .
- Zimno Ci ? - spytałem . Kiwnęła głową . Ściągnąłem z siebie swoją siwą koszulę i ją okryłem . Nie wiem czy to coś da , ale chciałem jej jakoś pomóc .
- Dzięki - wyjąkała . Rozejrzała się . Zorientowałem się , że każda dziewczyna zaczęła na mnie patrzeć . Jeju! Gołej klaty nie widziały ?
- Odprowadzić Cię do domu ? -spytałem .
- No ja ... Nie ... Ja - zaczęła się jąkać .
- O co chodzi ?
- No , bo ja nie mam domu . Ja uciekłam - wyszeptała . Co ?

(Ana) Oddał mi swoją koszulę co było bardzo miłe z jego strony, poza tym wszyscy zaczęli się na nas gapić a dokładnie na niego ale gdy zapytał czy mnie odprowadzi to nie potrafiłam go okłamać.
- No , bo ja nie mam domu . Ja uciekłam - Powiedziałam cicho... Była chwila ciszy. - Ale, na razie nocuję u Violi a potem to już kij jedne wywiozą mnie pewnie. - Dopowiedziałam po sekundzie.
Pokiwał głową i w drodze do mieszkania Castillo ciągle wypytywał mnie się "jak mogłam uciec ?!" normalnie jakbym słyszała wuja... No ale w sumie się nie dziwię głupio postąpiłam, a to łagodnie powiedziane. Na miejscu przeszliśmy prze furtkę i od razu zauważyła mnie Olga która właśnie wkraczała do domu.
- Aniu ! Co się stało !? - Zaczęła obsypywać mnie pytaniami. Opowiedziałam jej w skrócie co się stało i wraz z Federicem weszliśmy do środka. Na miejscu była Viola przy fortepianie, widząc mój stan od razu do mnie podeszła. I znów to samo jakby im się zacięła płyta tylko w różnych wersjach. Dała mi jakiś ręcznik którym mogłam się choć trochę wysuszyć, zaprowadziła nas do swojego pokoju.
- To ja ci przyniosę jakąś herbatę, Fede też chcesz ? - Zapytała na co chłopak pokręcił przecząco głową. Gdy wyszła z pokoju była niezręczna cisza którą przerwał chłopak...

( Federico ) - I jak się czujesz ? - spytałem . Miała dziwną minę .
- Jakoś ... - do pokoju weszła Viola z kubkiem w ręku .
- Ja muszę lecieć . Czujcie się jak u siebie w domu - powiedziała , wzięła torebkę i wybiegła z pokoju . Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy . Słychać było tylko jak Ana popija herbatę .
- Mam pomysł - spojrzała na mnie . - Viola powiedziała jak u siebie w domu . Może jej trochę pogrzebiemy w rzeczach .
- Ale czy to będzie uczciwe ?
- A chcesz tu siedzieć i gapić się w ścianę ? Znajdziemy Ci jakieś ciuchy .
- No dobrze - zgodziła się z niemrawym uśmiechem . Wstałem z łóźka i zdjęłem gitarę z ramienia .Podszedłem do białej szafki i ją otworzyłem .
- Fede żyjesz ? - głos Any wytracił mnie z zamyślenia . Od 3 minut stałem i gapiłem się w jej ubrania . Ile tu różu , fioletu , niebieskiego , białego . Oczy bolą .
- Wiesz co ? Może jednak sama to zrób . To przerasta moją inteligencję - popatrzyłem na nią z litością . Wstała , odłożyłam kubek na biurko i podeszła . Po drodze poślizgnęła się i straciła równowagę . Na szczęście mam wspaniały refleks i udało mi się ją złapać . Taaaaaa . Skromność nadal na poziomie zerowym . Nasze spojrzenia się spotkały . Lekko się nachyliłem . Nagle usłyszeliśmy dzwonek . Nieeeee . Mojego entuzjazmu nie da się opisać .Irytujący dźwięk nie cichł , więc wstałem i poszedłem otworzyć . W drzwiach zobaczyłem ...

(Lara) Wiem, że źle zrobiłam. Nie wiem czemu ją wepchnęłam do fontanny. Ja nie mogłam być zazdrosna... Nie... Najgorsze, że przyszedł Federico i gdzieś z nią poszedł. Co on sobie teraz o mnie pomyślał? To z nim ostatnio ciągle rozmawiałam.. Muszę przeprosić Anę. I to nie tylko ze względu na Fede... Wstałam z ławki i mimowolnie dotknęłam twarzy. Łzy? Nie, to nie mogą być łzy, pewnie to woda, Ana mnie ochlapała, kiedy ją wrzucałam... Zaczęłam się pytać ludzi w parku czy ich nie widzieli.
- Szła tu jakaś mokra dziewczyna w koszuli tego chłopaka - powiedziała. - A co? Znasz go? - zaczęła jakaś, a ja pokręciłam głową i ruszyłam dalej. Świetnie. Zaraz grupa dziewczyn będzie chciała jego numer telefonu.
Nie wiedziałam gdzie iść, więc zdecydowałam się zapytać Violetty. Wyciągnęłam telefon, ale szybko go schowałam. Nawet nie wiem jaki ma numer... Ale wiem gdzie mieszka...
Jej dom znajdował się niedaleko parku. To było tylko kilka minut drogi, więc niedługo po tym stałam już przed drzwiami i naciskałam dzwonek.
No co jest? Nikogo nie ma. Już miałam iść, ale nagle otworzył mi Federico. Otworzyłam lekko usta, a za nim stanęła Ana. W jego koszuli. Co? Nie ma ubrań do przebrania? Jest w domu Violetty, na pewno by jej coś pożyczyła... Już chciałam ją przeprosić, ale spojrzałam na Federico'a i Anę, którzy patrzyli to na siebie, to na mnie. Wcześniej byli razem na torze... Zacisnęłam pięści i powiedziałam przez zęby:
- Nie będę przez ciebie płakać. - Dosłownie wybiegłam przez furtkę i zaczęłam biec, ale szybko się zatrzymałam i usiadłam na trawie. To nic nie znaczy, powtarzałam. Ale oni tak na siebie patrzyli... Przymknęłam oczy i siedziałam w ciszy, dopóki ktoś jej nie przerwał...

(Violetta) Kiedy Ana  w skrócie opowiedziała mi historie z Larą, zdziwiłam się, mimo wszystko nie mogłam uwierzyć, że z powodu zazdrości wepchnęła Anke do fontanny. Niestety nie mogłam z nimi zostać, miałam sprawę do załatwienie na mieście. Gdy wracałam w kierunku domu, na trawniku w parku siedziała Lara i wydaje mi się że popłakiwała, nie jestem osobą która przejdzie obojętnie pomijając czyjś smutek, mimo że powinnam ją zostawić nie umiałam. Usiadłam obok niej na trawie -Wszystko dobrze?- dziewczyna wzdrygnęła się słysząc mój głos -T-tak- odpowiedziała jednym słowem. -Wiesz że źle zrobiłaś?- odwróciła głowę w moim kierunku -A co ty moja matka, żeby mnie pouczać?- odpowiedziała oschło -Ni-e, przepraszam. Masz racje, ale nie rozumiem co we mnie wstąpiło..- schowała twarz w kolanach. -Lara, jesteś świetną dziewczyną nie martw się, jeżeli nie Fede to znajdziesz kogoś innego, kogoś kto na Ciebie zasługuje- próbowałam dodać jej otuchy. Wymieniłyśmy kilka zdań, po czym Lara musiała wracać na tor.
W drodze powrotnej złapała mnie ogromna burza, nie lubię kiedy grzmi, jak byłam mała zawsze w takie dni byłam w uścisku taty. Chroniąc się pod altanką, za każdym piorunem wzdrygam się, marząc żeby jak najszybciej dojść do domu. Cała przemoknięta ... wbiega pod altankę nie zauważając mnie i usuwa mnie na ziemie...

(Francesca) Całe dwa tygodnie byłam chora, jakby tego było mało zepsuł mi się telefon i nie miałam jak skontaktować się z przyjaciółmi, znaczy wiadomo napisałam do nich maila ale to nie to samo. Do tego wszystkiego wrócił Tomas i jest z Ludmila. Ehh on chyba na prawdę chce cierpieć, ale to nie ważne lekarz w końcu pozwolił mi wychodzić, od razu udałam się do Violetty. Niestety w drodze do niej złapała mnie burza, nie chciałam przemoknąć by znów zachorować więc z prędkością światła wbiegłam pod altankę, nie zauważyłam że już ktoś tam stał, wpadłam na te osobę przewracając ją. Spojrzałam na ofiarę mojego czynu. - Violetta! - zawołałam z radością pomagając jej wstać. Dziewczyna od razu mnie przytuliła. - Gdzieś ty się podziewała, tęskniłam! - zawołała wciąż się do mnie tuląc. Weszłyśmy do jej domu aby się wysuszyć, opowiedziałam jej wtedy o zepsutym telefonie i chorobie a ona zdała mi sprawozdanie ze Studio. - Tak, wiedziałam że z nią jest, mówił mi. Jak on się mógł zakochać w takiej żmij? - zapytałam retorycznie. - Sama wiesz Fran, miłość jest ślepa. - odpowiedziała Viola. - Rozumiem że ślepa ale że i głucha? Przecież ta małpa gada takie bzdury.... - zaśmiałam się a przyjaciółka razem ze mną. Jeszcze trochę rozmawiałyśmy, okazało się że poza ukrywaniem faktu że ma ciotkę i babcie jej ojciec zapomniał wspomnieć że ma kuzynkę, chciała nawet mnie z nią poznać ale gdzieś ją wywiało. Powoli zaczynało się robić późno więc pożegnałam Violette i wróciłam do domu. Nie mogłam doczekać się dnia jutrzejszego, byłam strasznie ciekawa jak wygląda odnowione studio. Usiadłam na swoim łóżku i odpaliłam piosenki z mp3, sama nie wiem kiedy zasnęłam....

Koniec rozdziału.!
Jeżeli pod tym rozdziałem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 29.


11 komentarzy:

  1. No Fran nareszcie
    Ale jestem zła na was przez to co zrobiła Lara
    No ale coż mam nadzieje ze to odkrecicie
    Super rozdzial
    Znowu brak Leonetty
    Trzeba czekac

    Pozdrawiam
    Annie16

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocha tego bloga : *

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wam wychodzi pisanie rozdziałów :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro roździał!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale rozdział *.*
    Co dalszy to lepszy ;D
    BRAWO ! <333

    PS; Czekam na Leónette ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. KOCHAM WASZE OPOWIADANKA <3
    Czekam na kolejny rozdział, raz dwa ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja chce leonette :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka