poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 35

(Esmeralda) Nie wiem jak i kiedy Ludmila przyszła do domu, to już mniejsza o to,  ważne że głowa przestała mnie boleć. Wstałam z łóżka, zaparzyłam sobie kawę i usłyszałam schodząc z góry Ludmile, która nuciła piosenkę. - A Ty co masz taki dobry humor ? - zapytałam zdziwiona. - Dziś jest I etap konkursu i zostanie tylko osiem osób - powiedziała. - Jaki konkurs. ? - zapytałam. - Ojeju za dużo gadania, nie mam czasu na opowiadania. Pobiegła na górę, przebrała si i znowu zeszła na dół. - I jak tam może być. ? - zapytała patrząc na swój strój. - Ludmila, a czy jest jakaś różnica w czym pójdziesz, bo nie wiem czy to konkurs piękności czy konkurs śpiewu. - odpowiedziałam. - Ty zawsze wszystko stawiasz na równi. - fuknęła i poszła w kierunku kuchni. - Widzisz, bo ja już trochę więcej wiem, więcej przeżyłam. - mówiłam do niej. - Dobra weź bo gadasz jak jakaś babcia i koszmarnie jest tego słuchać. - odpowiedziała. W sumie po co ja się wysilam i gadam jej jak ona i tak ma to wszystko w czterech literach. - Aaaaaaaaaaa. - usłyszałam krzyk z łazienki i pobiegłam zobaczyć co się stało...

(Ludmila) Bla Bla Bla i ględzi i ględzi już mnie głowa od tego boli. Weszłam do łazienki poprawić makijaż. i nie wchodząc po ciemku nie zauważyłam taborecika stojącego na środku, potknęłam się i upadłam do wanny. - Aaaaaaaaaaa - zaczęłam krzyczeć, aż w końcu przybiegłam matka. - Hahah, a Ty chcesz się w ubraniu myć. - śmiała się. - Bardzo śmieszne, pomóż mi. - odpowiedziałam. Podała mnie rękę i wyciągnęła z pułapki. - Możemy już jechać. ? - zapytałam i ruszyłam w kierunku samochodu. Po dotarciu na miejsce zamknęłam drzwi samochodu i podążyłam w kierunku drzwi Studio. Wszystko było obklejone plakatami. - Dziś wielki dzień. - pomyślałam. Gdy weszłam zobaczyłam wielki tłum przed salą.- Ludmila spóźniłaś się. - ktoś mnie zaczepił. Zobaczyłam, źe akurat tkliwą balladę śpiewa Violetta. - Ujjj tragedia. - pomyślałam. Kiedy skończyła na scenę poproszono Ankę, no ta to już w ogóle przekroczyła granice możliwości chyba gorszego wykonania nie słyszałam. - Ludmila Ferro zapraszamy - usłyszałam swoje imię i nazwisko. - Przepraszam, przepraszam - przechodziłam obok ludzi. - Zróbcie mi miejsce złamasy. - dodałam. Kiedy byłam już na scenie czułam się jak w raju. Z mojego gardła wydobył się potężny dźwięk. Byłam w swoim żywiole. Po skończonym wykonaniu ukłoniłam się i zeszłam. - Po 10 minutach podamy 8 uczestników którzy przechodzą dalej. - Usłyszałam głos Antonio. - Nie masz szans. - podeszłam do Anki. Minuty ciągnęły się jak makaron. - Zapraszam na scenę pierwszego uczestnika. Uwaga Uwaga to Leon. - powiedział organizator i ludzie zaczęli bić brawa. - Dobra Leona przeżyję - pomyślałam. - Kolejnych dwóch uczestników to Federico i Tomas. - znowu rozległy się brawa. - Tomi Tomi - posłałam mu buziaka. - I Dalej Diego i Violetta. - i znowu brawa. - Buuuu - krzyknęłam. - Okej jeszcze tylko trzy miejsca dla trzech utalentowanych dziewcząt to Cami, Ana i Ludmila. - usłyszałam swoje imię to najważniejsze. Chciałam wbiec po schodkach, ale potknęłam się o torbę, zobaczyłam czyjąś dłoń..

(Damon) Wczorajszy dzień był taki zabawny, i jeszcze mina kociaka gdy dowiedziała się że zostaje u nich na cały miesiąc, bezcenna. I ta satysfakcja gdy rano jej ojciec kazał jej zaprowadzić mnie do tego całego studia, wpadłem jednak na pewien genialny plan więc ograniczyłem swoje teksty o kociakach do minimum i droga minęła nam w miarę spokojnie. Gdy byliśmy już w studio okazało się że mają tu jakiś konkurs. Ich szczęście że nie biorę udziału bo nie mieli by szans. Siedziałem sobie w sali słuchając wyników, byłem nawet na tyle miły że gdy wymienili kociaka biłem jej brawo. Siwy facet który podobno nazywał się Antonio czytał dalszych finalistów, gdy padło imię Ludmila z tłumu wyskoczyła ta sama blondynka co w parku i spróbowała wbiec po schodkach lecz potknęła się o jakąś torbę, jak nic by się wywaliła ale wykazałem się swoim niezawodnym refleksem i złapałem ją za dłoń pomagając utrzymać równowagę. -  Miło znowu spotkać. - wymruczałem patrząc jej w oczy. Ten jej podobno chłopak który stał na scenie na bank nie był tym zachwycony bo jego oczy ciskały gromy. Nie minęła sekunda jak był tuż przy mnie. - Panu już podziękujemy. - powiedział groźnie i przejął ode mnie blondi, posłałem mu jedynie swój firmowy uśmieszek i zająłem miejsce obok przyjaciółki mojego kociaka....

(Francesca) Niestety nie przeszłam do kolejnego etapu, zrobiło mi się trochę smutno, ale Pablo powiedział, że to dlatego iż bardzo długi czas byłam chora i nie mogłam w tak ekspresowym czasie nadrobić ponad dwóch tygodni. Za to bardzo mocno trzymałam kciuki za Violettę,Camilę, Leóna i Federico, jeżeli ktoś ma wygrać to któreś z nich. Gdy Ludmiła o mały włos się spadła ze sceny, akurat kamery były skierowane na publiczność, no ale oczywiście ten Damon czy jak mu tam musiał ją złapać. Gdy ósemka stała na scenie, chłopak podszedł do mnie. -No cześć, kochanie!- objął mnie ramieniem. -Była bym wdzięczna, żebyś nie odzywał się do mnie w ten sposób- odrzuciłam jego rękę, mimo że bardo mi się podobał, udawałam że jestem obojętna. Nie chce po raz kolejny przeżywać nie odwzajemnionych uczuć, ten chłopak może mieć dosłownie każdą! Więc dlaczego łazi za mną i Violką? -Francesca, nie za sprzątaj sobie nim głowy- pomyślałam kilka razy. Gdy wszyscy ze szli ze sceny pogratulowałam moim przyjaciołom, ale nie mogłam z nimi zostać, gdyż poszli losować pary do następnego etapu. Po kilku minutach zebrałam się do wyjścia, ale ktoś za mną wołał -Fran, Fran! Czekaj!- odwróciłam się...

(Violetta) Po skończonym pierwszym etapie odetchnęłam z ulgą, szkoda że mojej radości nie mogła ze mną dzielić Francesca, ale oczywiście mój humor musiał zepsuć ten kuzyn Angie, jak ja mam z nim mieszkać przez miesiąc? Jest arogancki i zadufany w sobie! Po ogłoszeniu wyników, wszyscy wybrankowie poszli do pokoju nauczycieli, aby losować pary na drugi etap, który odbędzie się za kilka dni. Marotti miał przed sobą duży kapelusz gdzie były zapisane nasze imiona. -Ludmiła będzie z ... Federico - oboje nie byli zadowoleni z tego losu, blondynka zaczęła się kłócić, ale wyproszono ją z sali. -Tomas i... Camila- następna para. -León zatańczy z ... Aną, i została nam Violetta z Diegiem - uśmiechnęłam się do chłopaka, ale tak naprawdę byłam zła. Nie na niego, na ten cały dzień. Wybiegłam ze Studio i zauważyłam moją przyjaciółkę -Fran, Fran! Czekaj!- podeszłam do niej. -Czego On od Ciebie chciał? Znowu...- nie dała mi dokończyć -Nie Violu, wszystko okej. Muszę iść pomóc Luce w Resto. Paa- wydawało mi się że próbuje zmienić temat, gdy dziewczyna sobie poszła, usłyszałam za sobą denerwujący znajomy głos. -Gratuluje- Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to....

(Damon) Po ogłoszeniu wyników wyszedłem przed studio by zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłem na jednej z ławek i zacząłem analizować sytuacje. U kociaka już na bank jestem już spalony, widać dziewczyny w tym kraju nie są takie tępe jak u nas i nie lecą na każdego bad boy'a ale z tą jej przyjaciółeczką wciąż można by się pobawić, gdy tak myślałem zauważyłem kociaka razem z tą Fran, gadały chwilę po czym kociak został sam, czas zrobić lepsze wrażenie pomyślałem i podszedłem do niej. - Gratuluje - powiedziałem i uśmiechnąłem się kiedy odwróciła się w moim kierunku. Jej oczy ciskały błyskawice, wiedziałem że jak czegoś nie zrobię to zaraz znów się na mnie wydrze. - Czekaj! Daj mi coś powiedzieć, potem możesz wrzeszczeć do woli! - zawołałem. Spojrzała na mnie nie ufnie mimo to dała mi mówić. - Tak więc przepraszam cię za tego całego kociaka, u nas dziewczyny lubią takie akcje więc myślałem że coś tym zdziałam, jesteś ładna więc chciałem coś tam spróbować no ale rozumiem że nie jesteś zainteresowana. W każdym razie przepraszam, może zaczniemy od nowa, Damon jestem - zakończyłem swoją przemowę wyciągając do niej dłoń i prezentując mój najlepszy uśmieszek, nie ma szans musi mnie polubić a wtedy już bez problemu dogadam się z jej przyjaciółeczką - zaśmiałem się w myślach czekając na jej reakcje.....

(Violetta) Coś w środku nie dawało mi spokoju, nie wierzyłam w jego "czyste" intencje, ale każdy się zmienia..? Nie nie każdy! Mimo to wiedząc że mam z nim mieszkać, nie chciałam się kłócić, choć miałam ochotę, żeby ten miesiąc dobiegł końca. Z początku chciałam odejść bez słowa, ale wtedy przypomniałam sobie sytuacje z Federico i Diegiem, zaczynali tak samo, a teraz są moimi przyjaciółmi, przynajmniej na pewno Fede nim jest. A Diego..? Sama już nie wiem. Postanowiłam dać mu drugą i ostatnią szansę -Violetta- podałam mu rękę. Zaproponował mi wyjście na miasto, ale musiałam wrócić i spotkać się z Diego. Kiedy już go znalazłam poszliśmy do Antonio losować piosenkę do tańca. "On Beat". Nie jest źle, musimy ją tylko przerobić na zdecydowanie szybszą niż jest, gdy już tego dokonaliśmy, poszliśmy do salo Gregoria układać choreografie. -Raz, dwa, trzy, cztery.. Nie nie Violetta w drugą stronę obrót..- Poprawiał mnie chłopak -Diego, ale ja nie umiem tak!- zaczęłam marudzić -Umiesz, umiesz. Jeszcze raz- włączył muzykę i złapał mnie od tyłu pokazując jak mam się ruszać, po skończonej próbie do sali wpadł wściekły ... -NIE! NIE! NIE DAM RADY!-

( Federico )
- To ma być inaczej ! - naskoczyła na mnie Ludmiła po raz ... tego dnia .
- Jest dobrze . To Tobie źle wyszło !
- Mi ? Chyba prędzej Ci żyłka w oku pęknie niż mi coś źle pójdzie - krzyknęła .
- Wiesz co ? Lecz się - jak najszybciej opuściłem salę .
- NIE ! NIE DAM RADY ! - wbiegłem do sali , w której znajdowali się Violetta i Diego
- Co się stało Fede ? - opadłem na kanapę , a przyjaciółka usiadła obok mnie .
- Ludmiła się stała . Czuję oburzenie do Mariottego , czy jak on się tam nazywał , że tak nas wylosował . - Boję się , że się tak wkurzy , że Bąbel będzie miał bliźniaka .
- Jaki Bąbel ? - spytał Diego .
- Mój siniak to Bąbel , a ja jestem dumny z tego imienia . I wiesz co Violka ?
- Co ?
- Nie lubię Leona .
- Czemu ?
- Bo mi zabrał Anę - wyszlochałem .
- To ty z Aną jesteście parą ? - Diego był zaskoczony .
- Nie , a co ?
- Yyyyyyyyyyy ... Nie ważne . Ja muszę spadać . Narka - uśmiechnął się do nas i wyszedł z sali .
- Chcecie się przejść na lody ? - zapytała osoba , która nagle pojawiła się w drzwiach ...


(Camilla)
Nie wiem jakim cudem dostałam się do tej ósemki. To najlepsi uczniowie Studia a ja ?  Pokazałam co umiem rok temu. I teraz nie powinni mnie chcieć nawet słuchać. Poza tym muszę podziękować Broadwayowi bo to on mnie namówił. Szkoda że sam nie przeszedł dalej. Teraz muszę skupić się na nauce tańca w parze z Tomasem. Ludmi wścieka się że to nie ona z nim tańczy. Szłam do sali tańca w której spotkałam Violę i Diego. Oboje nie wyglądali na zadowolonych postępem prac w ich tańcu. Ja też bym się denerwowała gdyby ktoś ciągle mnie poprawiał. -Chcecie się przejść na lody-zapytałam a w odpowiedzi zobaczyłam ich zdziwione miny. -Pomagają na smutki i nerwy. -Spoko-jako pierwsza zareagowała Violetta.-Ja zostanę-dopowiedział Diego. Wraz z przyjaciółką poszłyśmy w stronę kafejki w której ostatnio wszyscy przesiadują.-Gałkę lodów czekoladowych w wafelku.-zamówiłam. -Ja to samo-rzekła Vilu. Usiadłyśmy przy stoliku. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym podeszła do nas ....

(Lara) W Studio'u podawali wyniki konkursu. Dobrze, że w nim jednak nie brałam udziału... i tak bym w nim nie przeszła. Cieszę się, że Federico'owi się udało. Współczuję mu, że tańczy z Ludmiłą... Nie powinnam wtedy uciekać. Co ja robię? Mam jakieś złudzenia, że coś go łączy z Aną. Ale ja byłam pewna... Tylko wczoraj on i Ana powiedzieli, że nic ich razem nie łączy... Jestem, aż tak beznadziejna? Kiedy on zapytał czy jestem w nim zakochana, skorzystałam z pierwszej lepszej okazji i uciekłam.
Chciałam z nim dzisiaj porozmawiać, ale jakoś nie mam odwagi. tak, robię tyle niebezpiecznych rzeczy, narażam swoje życie w pożarze i nagle boję się czegoś powiedzieć. Nawet gdybym chciała, nie widziałam go jeszcze od ogłoszenia wyników.
Wyszłam ze Studio'a i poszłam do jakiejś pobliskiej kafejki, do której przychodzi dużo uczniów Studio'a. Może tam będzie, pomyślałam i przekroczyłam próg budynku. Zaczęłam go szukać wzrokiem, ale bez rezultatu. Zauważyłam tylko Violettę z Camilą. Podeszłam do nich:
- Cześć - przywitałam się, a one na mnie zaciekawione spojrzały. - Widziałyście Federico'a? - zapytałam.
- Ostatni raz go widziałam w Studio'u, ale gdzieś nagle wyszedł - odpowiedziała Violetta.
- Dzięki - rzuciłam i bezradnie zaczęłam znowu patrzeć na osoby w kafejce.
- Chciałbyś z nami usiąść? - zapytała Camila i się uśmiechnęła.
- Ja... Mogę?
- Tak. Chciałabyś pogadać? - zapytała Violetta, a ja kiwnęłam smutno głową.
Szczerze mówiąc miło mi się z nimi rozmawiało. Pomyliłam się na początku co do Violetty... Po chwili ktoś do nas podszedł...

(Ana) Gdy wyczytano moje imię miałam myślałam że robią sobie żarty ale... Jej... Może nie jestem aż taka zła ? Pomyślałam. Tańczyłam z Leonem co mnie ucieszyło, na szczęście nie miałam tyle pecha co Federico i nie jestem z naszą laddy's. Nie mogłam nigdzie znaleźć mojego partnera a mieliśmy przecież ćwiczyć ! Postanowiłam że pójdę się przejść, może wtedy go spotkam ? Chodziłam po parku, jakiś klubach...W końcu dotarłam do kafejki, zobaczyłam tam Violet więc podeszłam do niej pytając się o Leona. Niestety ta też go nie widziała...
- Może chcesz się przysiąść ? - Spytała kuzynka. Pokręciłam przecząco głową iż myślałam że Lara nie chciałaby siedzieć ze mną w jednym pomieszczeniu. Ponownie poszłam do Stud!a i aleluja ! Leonek się znalazł, zaśmiałam się w duchu.
- Ana ! Gdzie byłaś szukałem cię ! - Mówił. Westchnęłam i odpowiedziałam że robiłam to samo. Po chwili poszłyśmy do sali tanecznej już przebrani. - Dobra... Pięć, sześć, siedem, osiem... Góra, dół, obrót.
- León ! - Krzyknęłam a po chwili znalazłam się na ziemi z obolałą głową. - Ał... - Dotknęłam bolące miejsce wstając.
- Pprzepraszam... Zamyślałem się... - Spojrzałam na niego groźnie ale po chwili ochłonęłam.
- Dobra, dalej... Ale tym razem mnie złap bo sam dostaniesz ! - Zagroziłam mu z uśmiechem. - Raz, dwa, trzy, cztery... ! - Ćwiczyliśmy jeszcze przez chwilę póki Gregorio nie wpadł do sali i zaczął coś krzyczeć a następnie wyszedł. Wymieniliśmy z Leonem porozumiewawcze spojrzenia a potem wybuchliśmy śmiechem...
- A wy co tacy weseli? - Powiedziała... Stojąc u progu drzwi...

(Naty) Od rana chodzę z ponurą miną, eh... Co ten świat ze mną robi ? Chyba muszę wrócić do Ludmiły... Chodząc po Stud!u i patrząc na uradowanych ludzi usłyszałam głośną muzykę z sali tanecznej a potem krzyk i śmiech. Chciałam tam wejść zobaczyć co się dzieje... Nagle Gregorio z niej wyleciał jak torpeda... Spojrzałam do środka i zastałam tam Leona i Ane.
- A wy co tacy weseli ? - Spytałam.
- Gregorio małpka rozwalił mój system... - Odpowiedziała dziewczyna, przewracając oczami wyszłam z Stud!a i przeszłam się do parku. Nawet śpiew ptaków nie poprawił mi humoru ! Eh... Czy ktoś jest w stanie podnieść mnie na duchu ? Czy istnieję taka osoba na świecie ? A może takiej nie ma i mam żyć z poczuciem samotności ? Zadawałam sobie pytania siadając na ławce w parku. Przez dłuższą chwilę patrzyłem się w zieloną trawę ale po chwili usłyszałam ciepły głos...




(Maxi) W tym roku postanowiłem odpuścić sobie U-Mix, bo po co po raz kolejny się tym przejmować jak nie mam szansy wygrać? Nie wiem dlaczego, ale od kilku dni mam gigantycznego doła. Wszędzie łażą zakochane pary! -Czy tylko dla mnie w tym świecie nie ma miłości?- pomyślałem, po czym kopnąłem w kamyk który o mały włos nie uderzył Natalii w głowę. -Może to ten znak?- po raz kolejny przeszło mi przez myśl. Zestresowany podszedłem do niej, zrywając po drodze jakieś kwiatki. -Na-Natalia?- jakoś odebrało mi mowę kiedy jej wielkie oczy rozpromieniły się na mój widok, nie no chłopie weź się w garść. -Siema, Czemu taka smutna tutaj siedzisz?- Usiadłem obok niej. -M-Maxi! Yyy bo ja.. Podziwiam widoki- zauważyłem że dziewczyna się denerwuje, wiec złapałem ją za rękę. -Ufasz mi?- kiwnęła głową -Więc chodź, pokaże Ci co to znaczy podziwiać widoki- spacerowaliśmy w milczeniu, mimo że obydwoje jesteśmy wygadani, nic nie mogłem skleić w porządne zdanie. Zaprowadziłem ją w miejsce idealne dla kobiet pełno różowych kwiatków i innych koszmarów dla mężczyzn. Jakoś tak wyszło, że pocałowałem ją. Dziewczyna wytrzeszczyła swoje wielkie oczy -Ma-Maxi..- jedynie co zdołałem z siebie wydusić to głupkowaty śmiech. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, po czym uciekła. -Wszystko musisz psuć?- wydarłem się na siebie, gdy jakiś koleś przechodzi i wydaje mi się że zrozumiał, że do niego krzyczę!...

(Damon) Idę sobie spokojnie alejką aż jakiś pajac w czapce drze się na mnie że niby wszystko psuje, fakt sporo rzeczy niszczę ale o co mu chodziło to nie wiem dlatego postanowiłem tylko zmierzyć go zabójczym spojrzeniem. Robiło się już późno i myślałem nad tym czy nie udać się na podbój jakiś klubów jednak zrezygnowałem, w końcu muszę grać role dobrego kuzynka w domu Castillo. Gdy dotarłem do domu wszyscy siedzieli samotne w swoich pokojach zajęci swoimi sprawami. O nie, tak być nie może, nie będę umierał z nudy. Wdrapałem się po chodach na górę i zapukałem w drzwi od pokoju kociaka. - Proszę! - usłyszałem w odpowiedzi. - Violetta, jesteś mi potrzebna na dole! To bardzo ważne! - zawołałem i zbiegłem na dół jak by się paliło, zgodnie z planem pobiegła za mną. - A teraz bądź tak dobra i do pianina! - zawołałem śmiejąc się. - Damon czy ciebie pogrzało? Jest po 22 myślałam że się pali czy co.... - no i znów wyszła z niej maruda. - Violetta, nie ma czasu na wyjaśnienia. To na prawdę ważne żebyś usiadła do tego cholernego pianina! - zawołałem z mina szaleńca, o dziwo mnie posłuchała. Złapałem za swoją gitarę i zacząłem grać i śpiewać:
Five, six, seven, eight !
Ven con nosotros ¡Y ahora!
¡Salta!
Muevete al ritmo
My body people
Whoo!
Ven con nosotros y ahora
¡Salta!
La fiesta ya esta aquí
We can everything you need
Whoo!
Ven aquí ¡Y ahora!
¡Salta!

Po chwili dołączyła się do mnie kociak a potem to już poszło lawinowo, do salonu zlecieli się chyba wszyscy domownicy.O dziwo nie byli wkurzeni, a German z Aną zaczęli klaskać i pstrykać palcami do rytmu xD

Ya estamos aca
Abre paso da le
Subete a mi nave
Si quieres volar
Te voy llevar
Donde nadie llega
A otro planeta
En un viaje espacial
Ehh ehh
No tienes que temer
Ehh, ehh
No vas a caer
Pulsando ver más
Allá no hay gravedad

Gdy kończyliśmy śpiewać Violetta uśmiechnęła się do mnie z iskierkami w oczach, o tak cel wykonany - przeszło mi przez myśl i odwzajemniłem uśmiech. Pożegnałem się z domownikami i udałem się do swojego pokoju, nich się dziewczyna pozastanawia jaki naprawdę jestem zaśmiałem się i opadłem zmęczony na łóżko.

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 36.



6 komentarzy:

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka