(Francesca) Obudziłam się wcześnie rano cała szczęśliwa, dziś wracam do studio, do przyjaciół - pomyślałam. Szybko wstałam z łóżka i zabrałam się za poranne czynności, już po paru minutach byłam ubrana w niebieską sukienkę do tego subtelne dodatki w postaci bransoletki i małego wisiorka. Wyszłam z domu i skierowałam swoje kroki do studio, byłam taka szczęśliwa że przez całą drogę
nuciłam pod nosem piosenki. Dzień zapowiadał się cudownie, słoneczko na niebie ptaszki ćwierkają nic tylko żyć nie umierać.
Razem ze swoim radosny nastawienie weszłam do studio, niby takie same a jednak inne. Wolałam nie myśleć ile pieniędzy poszło na ten remont, na całe szczęście to akurat był problem tylko i wyłącznie tej małpy Lu. Do tej pory nie mogłam zrozumieć jak można być tak nie odpowiedzialnym żeby spalić całe studio. No ale nie ważne, zaczęłam szukać wzrokiem moich przyjaciół, jakoś nie mogłam ich znaleźć. Zaczęłam zaglądać do różnych sal w jednej z nich trafiłam na......
(Violetta) Tak bardzo brakowało mi moje najlepszej przyjaciółki, w końcu wróciła! Chcąc jak najszybciej się z nią spotkać, wszystkie poranne czynności robiłam w biegu. Z szafy wyciągnęłam różową sukienkę prawie do kolan. Po chwili już wybiegłam z domu, mijając w salonie zaspaną Ane.
Kiedy udało mi się dojść do Studia,wszędzie szukam mojej koleżanki najwidoczniej jeszcze nie przyszła. Trudno. Weszłam do sali od muzyki i jakoś tak wyszło że słowa same ze mnie wypłynęły.
"-...Grita fuerte que tienes el talento, Canta vas a brillar..- Do sali nagle weszła Fran -Abre tu corazón al universo, Animate a sonar, Hoy no te detenadras..- razem dokończyłyśmy piosenkę.
Zajęcia zaczynały się nam za 40 minut, dlatego poszłyśmy zamówić soki i usiadłyśmy na ławce przed Studiem. Jak to my, zawsze rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Opowiedziałam jej historie z Esme i moim ojcem, o nowych uczniach, że ominął ją bal.. Kiedy pękałyśmy ze śmiechu ta tej ławce, podbiegła do nas... -Wszędzie Cię szukałam-....
(Ana) Rano obudziłam się bardzo zmęczona. Na śniadaniu nie było mojej kuzynki co mnie zdziwiło ale po chwili Olga uspokoiła mnie mówiąc że wyszła do Stud!a. Przebrałam się w świeże ciuchy i już sama miałam iść do budynku niedaleko parku gdy w drzwiach zobaczyłam moich rodziców. Awantura taka że modliłam się o zgon... Przez chyba pół godziny gadaliśmy o tym samym... Ale powiedzieli coś co znacznie podniosło mi endorfinę we krwi.
- Zostaniemy w Buenos Aires ale tylko gdy przyrzekniesz nigdy tego więcej nie zrobić. - Na te słowa uścisnęłam ich najmocniej jak mogłam.
- Przyrzekam ! Na sto procent ! - Krzyknęłam i po chwili zaczęłam szukać Violi aby ja o tym powiadomić. Zobaczyłam ja na dębowej ławce przy Stud!u. Podbiegłam do niej.
- Wszędzie cię szukałam! Mam wspaniałą wiadomość zostaje tu ! - Przytuliliśmy się chichocząc a po chwili dopiero zauważyłam że z nią jest jakaś dziewczyna. Przedstawiła się ze szczerym uśmiechem który odwzajemniłam. - Dobra za chwile wracam, chce widzieć minę Ludmily. - Dopowiedziałam i ruszyłam do środka. Na miejscu zobaczyłam Federica któremu po chwili wszystko opowiedziałam. Jego reakcja była podobna do reszty i z napływu emocji tez go przytuliłam... Po chwili usłyszałam chrząkniecie i głos znajomej mi osoby...
- No proszę, proszę...
(Lara) Jestem na siebie zła za wczoraj, ale ta sytuacja z Federico i Aną wydaje mi się dziwna... A dokładniej oni... Nie wierzę, że po prostu uciekłam i jeszcze widziała mnie Violetta... Okey, może byłam dla niej troszeczkę niemiła, ale ona się przyjaźni z tą Aną i chyba nie myślała, że się cieszę, że ja wepchnęłam do
fontanny... Na szczęście dużo jej nie mówiłam, powiedziałam, że muszę wracać na tor. Postanowiłam, że o tym zapomnę. O Federico'u. Nie popełnię błędu Leon'a. Chociaż on teraz jest z Violettą i chyba się wszystko wyjaśniło, ale nieważne... To tak jak z Diego'iem. Najpierw jest miło, a potem z inną.
Rano poszłam do Studio'a. Na dworze zobaczyłam Violettę, więc się do niej lekko uśmiechnęłam, a ona mi pomachała. W sumie... Nie jest chyba taką złą osobą...
Podeszłam do swojej szafki i zobaczyłam. Ich. Federico'a i Anę. Czy ja czasem nie sprawiłam, że się do siebie zbliżyli, czy to już trwa od dłuższego czasu? Czy... Ja miałam tylko złudzenia i jak ostatnia frajerka zakochałam się w chłopaku, który traktuje mnie co najwyżej jak koleżankę, a teraz na dodatek mnie nienawidzi, bo wrzuciłam jego dziewczynę do wody... Znowu zacisnęłam pięści i spróbowałam nagromadzić sobie jak najwięcej złości. Podeszłam do nich i uniosłam jedną brew.
- No proszę, proszę... - powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać jak to musi wyglądać z zewnątrz. Próbowałam wyglądać poważnie, ale Leon się kiedyś zaczął ze mnie śmiać, że z tymi małymi piąstkami nie wyglądam groźnie, co mi się przypomniało jak wygląda z uniesioną brwią, więc szybko rozluźniłam brwi i zmieniłam wyraz twarzy. - Chciałam cię wczoraj przeprosić, ale teraz nie wiem już za co. Powinnam cię wrzucić do jeziora. Właściwie was obojgu - warknęłam. Nie powiedziałeś mi, że się z nią spotykasz - rzuciłam do Federico'a i po chwili usłyszałam czyjeś klaskanie...
(Ludmila) Po kolejnym żałosnym rozpoczęciu dnia, stwierdziłam że muszę się odstresować. Oczywiście dalej jestem pokłócona z matką więc schodzą na dół nawet się z nią nie witam. Biorę jedynie butelkę wody i wychodzę z domu. Gotowa na zajęcia idę sobie przez park, gdzie dziękować dla losu nikogo nie spotkałam. Będąc pod Studio i nie chcąc marnować czasu od razu udaję się w kierunku sali tanecznej, jednak po drodze słyszę czyjąś kłótnię, zaglądam do sali i widzę Lare, Anke i Federico. - Brawo, Brawo, Brawo.- wchodzę do sali klaszcząc w dłonie. - Kogo moje oczy widzą. - uśmiechnęłam się. - Lara skarbie czyżby ktoś Cię tu zranił.? Oj zobacz jaki pech, trzeba było nie odchodzić od Ludmily i nie biegać do Violetty jak potulny baranek. - powiedziałam jej. - Czy ja rozmawiam z wami ? - spojrzałam na Ane i Federico. - Nie wydaje mi się po za tym chcę poćwiczyć więc możecie opuścić pomieszczenie. - pomachałam do nich ręką. - Tak mi przykro Lara . - zwróciłam się do dziewczyny. - Widzisz ludzie potrafią być tacy okropni. - odwróciłam się włączyłam muzykę. I zaczęłam ćwiczyć. Muzyka docierała do każdej cząstki mojego ciała. Uwielbiałam to, kiedy tańczę zapominam o wszystkim, każdy problem znika, kiedy słyszę muzykę. Moje ciało mimowolnie oddaje się rytmowi muzyki. Kiedy się odwróciłam Lary już nie było za to na jej miejscu stał ktoś inny...
( Federico )
Jeden dzień tu jestem , a już mam same problemy . Najpierw Lara , a teraz jeszcze Ludmiła się wtrąciła . Nie, nie , nie . Fede nie da się poniżać . Poprosiłem Anę , by na mnie zaczekała , a sam poszedłem do
" kochanej dziewczyny " . Tańczyła . Gdy skończyła odwróciła się i zorientowała się , że ją obserwuję.
- Wiesz co Lu ? - zaczęłam . - Ty nic się nie zmieniłaś . Nadal jesteś tą wredną żmiją . Nie obchodzi Cię to , że niszczysz innym życie , że ich krzywdzisz . Nie wiem jak Tomas może być z Tobą , ale w sumie to się idealnie dobraliście .Tylko mam dla Ciebie taką drobną radę . Ty znaczyłaś moje życie , więc ja zniszczę Ci Twoje . Właściwie to nie rada tylko ostrzeżenie . Więc uważaj , bo te Twoje teksty typu : jeszcze tego pożałujesz - udawałem jej głos . - Na mnie nie działają . A teraz Fede odchodzi - pstryknąłem palcami i wyszedłem .
- Jeszcze chwilka - powiedziałem do Any stającej na korytarzu i popędziłem szukać Lary . Znalazłem ją przed szkołą . - Lara ! - zawołałem . Gdy mnie zobaczyła wstała z ławki i chciała już sobie iść , ale złapałem ją za rękę . - Możesz mi wytłumaczysz dlaczego jesteś zazdrosna o Anę ? Ona jest tylko moją przyjaciółką .
- Fede ja ... - zaczęła . Ktoś jej przerwał . Jak zwykle ktoś musi się wtrącać w tak ważnym momencie. Była to ...
(Ludmila) - Spokojnie Lu, tylko spokojnie - mówiłam sama do siebie ciężko oddychając. - Nie zostawię tak tego, nikt nie będzie mnie tak traktował. - dopowiedziałam jeszcze, szybko wyszłam z sali trzaskając
drzwiami i wyszłam na zewnątrz, dostrzegłam Fede z Lara. - Nikt nie będzie mnie tak traktował, rozumiesz !! - wykrzyczałam mu . - Odczep się też od Tomasa, zazdrościsz, że jesteśmy szczęśliwi. ? - zapytałam. - Niszczysz to swoje życie, uwierz że mnie naprawdę ciężko zniszczyć. - oznajmiłam podchodząc bliżej. - Biedny Fede, rozdarty między dwie dziewczyny. - powiedziałam. Staliśmy tak dłuższą chwilę, a z naszych oczu biły pioruny. Tą ciszę chciała przerwać Lara, jednak Fede ją uprzedził. - Wiesz co Lu, jesteś śmieszna naprawdę nie kompromituj się bardziej, powiem Ci co Cię niszczy, brak przyjaciół. - oznajmił mi. W tym momencie zapaliły mi się ogniki w oczach . Nie pozwolę na takie traktowanie. - Tak do mnie mówić nie będziesz - powiedziałam i rzuciłam się na niego z pięściami. Okładałam jego klatkę piersiową z całych sił. Lara coś krzyczała! ale byłam w takim amoku, że nie wiem co. - Nie będziesz, tak do mnie mówił, nie pozwalam - płakałam i krzyczałam na zmianę dalej go okładając. Nagle ktoś mnie od niego oderwał...
(Tomas) Szedłem sobie spokojnie do studio gdy zauważyłem w oddali Ludmile z Federico i Larą. Ruszyłem powoli w ich stronę, byłem już parę metrów od nich gdy Ludmila dosłownie rzuciła się z pięściami na Fede. Natychmiast do nich podbiegłem ją odciągnąłem. Dopiero wtedy zauważyłem łzy w jej oczach, gwałtownie odwróciłem się w stronę Fede. - Co żeś jej zrobił?! - wykrzyczałem. - Tylko powiedziałem jej prawdę. - powiedział z głupawym uśmieszkiem. O nie nikt nie będzie mi ranił Ludmily zamachnąłem się pięścią i trafiłem go prosto w twarz, poleciał do tyłu jak długi a Lara patrzyła na mnie przerażona. Przez chwilę nawet się bałem że go zabiłem ale jako że zaczął powoli podnosić się z ziemi uznałem że nie ma co się nim przejmować. - Spróbuj ją jeszcze raz skrzywdzić a gwarantuje ci że wylądujesz w szpitalu. - powiedziałem oschle i odwróciłem się w stronę Ludmily. Wciąż była wkurzona i zapłakana ale chyba głównie zszokowana całym zajściem. - Ty gnoju.... - usłyszałem zza swoich pleców głos Fede. - Nie! Fede, nie warto! - to chyba była Lara. Zerknąłem za siebie aby sprawdzić czy Fede nie ma w planach się na mnie rzucić. Na jego szczęście odciągała go Lara. Patrzyłem na nich jeszcze parę sekund aż się oddalili, oczywiście Feder pożegnał mnie pogardliwym spojrzeniem. Znów spojrzałem na Ludmile - Wszystko w porządku? - zapytałem podchodząc bliżej niej a potem ją przytulając. Chciałem zapytać co dokładnie się wydarzyło ale przerwała mi...
(Ana) W końcu odechciało mi się czekać na Federica więc wyszłam na zewnątrz szukając go wzrokiem. Dostrzegłam go z Larą i Ludmiłą, czy ona jest normalna ?! Chciała go pobić swoimi piąstkami a po chwili dołączyłam się tam Tomas. Oderwał na szczęście gwiazdeczkę od Federica ale po chwili sam mu przywalił... Ja w ogóle nie ogarniałam o co chodzi, po chwili się wyzywali a potem odeszli. Nie chciałam iść za Larą i Fede gdyż wiem że będę tego żałować choć powinnam, więc podeszłam do naszego batmana i laddy's. Przytulał ją a ja chrząknęłam, po chwili się odwrócił w moją stronę. Ludmiła płakała i już chyba też chciała mi przywalić że im przeszkadzam, ale zapobiegłam temu uspokajając ją.
- Co to w ogóle było ? Mogłeś mu połamać nos...
- Oby ! - Przerwał mi krótkim słowem chłopak. Pokręciłam niedowierzająco głową i westchnęłam.
- Oby on nie zadzwonił po policje. - Dodałam i spoglądając za siebie odeszłam zostawiając ich. Chodziłam bez celu kopiąc od czasu do czasu małe kamyki które przypałętały mi się do nóg. Trafiłam nad jeziorko, oparłam się plecami o drzewo niedaleko wody. Nie chciałam podchodzić bliżej pamiętając sytuację z Larą. Z smutną miną patrzyłam na zachód słońca, niby to miał być najlepszy dzień gdyż zostaję... Ale to chyba przez tą otaczającą mnie samotność...
- Co tu robisz ?- Usłyszałam głos, należał on do...
(Federico) - Stój spokojnie - rozkazała mi Lara . Ale ja nie mogłem . Miałem ochotę tam wrócić i mu przywalić . Debil, idiota . Grrrrrrrrrrrrrrr . - Fede ! - Lara uderzyła mnie w ramię . Zgromiłem ją wzrokiem .
- Masz stać spokojnie , bo nigdy Ci tego nie opatrzę .
- Ok , ok - przyłożyła mi wacik z wodą utlenioną . Syknąłem z bólu .
- No w sumie to teraz mogłabyś dokończyć dlaczego jesteś zazdrosna o Anę - zagadnąłem po chwili .
- Fede to nie ... - zadzwonił jej telefon . Odebrała , a jej mina mówiła sama za siebie .Coś się stało .- Przepraszam Cię Fede , ale muszę lecieć - powiedziała na mnie nie patrząc i gdzieś pobiegła . Super ! Zostałem sam . Starłem rękawem resztki krwi z twarzy . Chyba będzie lepiej jak wrócę do Włoch . Tam nikt mnie nie pobiję . Zakręciło mi się w głowie . Omal nie straciłem równowagi .Moje życie znowu zaczyna się walić . Poszedłem nad jeziorko , bo wiedziałem , że tam znajdę ławki .Na miejscu zauważyłem Anę .
- Co tu robisz ? - wzdrygnęła się na dźwięk mojego głosu .
- Fede - wyszeptała z ulgą i rzuciła mi się na szyję . Mocno ją przytuliłem .
- Ja wiedziałam , że coś z Was będzie - postawiłem Anę na ziemię i odwróciłem się . Zobaczyłem ...
(German) Od przybycia rodziców Anki miałem piekło ile można gadać o spiralach ?! Aż ja nie jestem tak... Właśnie, poszedłem na spacer wymigując się że szukam córki. Chodziłem po parku i patrzyłem na zachód słońca, pamiętam jak kiedyś chodziłem tu z Maryją... Właśnie co teraz z Esmeraldą ? Nie chcę żeby nasze córki się kłóciły... Wstąpiłem na jeziorko i zobaczyłem tam Annę i Federica, przytulali się. Cieszyłem się że Ana związała się z jakimś porządnym chłopakiem.
- Ja wiedziałam , że coś z Was będzie. - Powiedziałem śmiało, gdy spojrzeli się na mnie nie wiedzieli
co powiedzieć.
- W-wujku ja... - Zaczęła Ana.
- Dobra, nie przeszkadzam. - Odparłem i poszedłem dalej, siadając na ławkę tuż koło fontanny dalej patrzyłem się na chowające się słońce. Po chwili dostrzegłem że ktoś się do mnie przysiada... Była to..
(Esmeralda) Zrobiłam obiad zostawiłam go w piekarniku i podpisałam "Tu masz obiad". Od dwóch dni nie odzywamy się do siebie z Ludmila. Jest mi ciężko, ale nie pozwolę na takie traktowanie siebie. W sumie German też się do mnie nie odzywał po tamtej nocy. "Wszystko się pieprzy" - pomyślałam wzięłam kurtkę i wyszłam na spacer. Chodząc tak dookoła parku, zauważyłam z daleka znajomą mi osobę. Postanowiłam, że dosiądę się. - Hej. - uśmiechnęłam się do Germana. - Hej - powiedział zdezorientowany. - Nie odzywałeś się, coś się stało ? - zapytałam - Hmm nie w sumie to spotkałem Twoją córkę i ... - nie dokończył bo mu przerwałam. - Mhm rozumiem czyli wszystko jasne, ona zawsze wszystko musi popsuć. Przepraszam Cię za nią nie wiem co Ci nagadała, ale Cię przepraszam, mówiłam Ci, że ona nie pozwala mi być szczęśliwą. - powiedziałam. - Ale Esme .. - chciał się wciąć. - Nie, German rozumiem to, że nie chcesz się wiązać z osobą która ma toksyczne dziecko, przepraszam nie wyprę się jej, nie odzywamy się już od dwóch dni do siebie, bo ona nie może zrozumieć tego wszystkiego. - znowu gadałam jak najęta bez przerwy, taki słowotok, który napada mnie gdy jestem zdenerwowana. On słuchał mnie z wielką uwagą. - Yyyy aaa hmm yy - zacięłam się. - Ja juź pójdę. - wstałam z ławki ...
(German) Słodki sposób zachowania gdy się denerwuje w pewnej chwili płyta jej się zacięła.
- Ja już pójdę. - Wstała już z ławki i miała odchodzić gdy złapałem ją za rękę i odwróciłem do siebie.
- Spokojnie, może pójdziemy do mnie ok ? Napijemy się czegoś. - Spojrzałem na nią błagająco, po chwili wydusiła z siebie "Tak" i razem szliśmy. W drodze zacząłem nucić piosenkę - Podemos pintar, colores al alma, Podemos gritar iee eê. Po chwili zaczęła śpiewać ze mną i miło minęła nam droga do mojego mieszkania. Otworzyłem jej drzwi i weszliśmy do środka.
- To co ? Herbata, kawa ? - Spytałem.
- Kawe. - Odpowiedziała a ja już po chwili zniknąłem w kuchni. Napotkałem tam Olgę z dziwnym wyrazem twarzy. - Coś się stało Olgo ? - Zapytałem robiąc "napój".
- Kto to jest ja się pytam ? - Spojrzałem na nią pytająco a ona powiedziała że chodzi o Esmeraldę. - A co z Angeles ? Jak pan może, tak... - Gadała dalej ale ja już się wyłączyłem i niosąc dwie filiżanki poszedłem do salonu gdzie obdarowałem Esmeraldę ciepłym uśmiechem, wystawiając rząd zębów. - Proszę. - Podałem jej kawę, którą po chwili wzięła w ręce. Przez chwilę gawędziliśmy dopóki niechcący wylała zawartość filiżanki na mnie. Cicho jęknąłem i szybko zdjąłem z siebie poplamioną koszulę...
(Esmeralda) O matko, matko, co robić, co robić. - Boże przepraszam, przepraszam ja nie chciałam - powiedziałam zdenerwowana. Odstawiłam kubek i zabrałam od niego koszulę. - Ja ją wypiorę, ja ją wypiorę, jeju tak bardzo przepraszam. - dalej gadałam jak najęta. Zabrałam tą koszulę i chodziłam w tą i z powrotem, w tą i z powrotem i w pewnym momencie wpadłam na niego. Jego klata, jego umięśniona klata, której dotykałam teraz swoimi rękoma. Zarumieniłam się i stałam tak głupia patrząc na niego. Zobaczyłam czerwoną plamę na klacie. - O matko, poparzyłam Cię, jestem taką ciamajdą. - znowu słowotok, jeju czemu ja tak mam, gadam i gadam i nie mogę się uspokoić. - Już gadam głupoty. - powiedziałam - Ciiii - przyłożył mi palec do ust i przyciągnął do siebie ...
(German) Uśmiechnąłem się pod nosem słuchając co ona mówi. W pewnym momencie uciszyłem ją i przyciągnąłem do siebie.
- Spokojnie, nic mi nie jest... - Nachyliłem się po chwili połączyłem nasze wargi w całość. Odpłynąłem i oddałem się uczuciom. Był to bardzo namiętny pocałunek, po chwili poczułem jak zawiesza swoje ręce na mojej szyi... Gdy skończyliśmy spojrzałem na nią, miała w oczach słodkie iskierki które rozświecały jej źrenice. Staliśmy tak wgapieni w siebie póki nie zadzwonił jej telefon. - Przepraszam... - Szepnęła wyrywając się z mojego objęcia. Odebrała i wiedziałem że już coś się dzieję.
- Ok... Będę za chwilę. - Wyleciało z jej ust po czym się rozłączyła. - Muszę już iść moja córka dzwoniła... - Dodała po chwili. Odchodziła w stronę drzwi ale nagle złapałem ją za nadgarstek.
- Zostań... Minuta. Proszę... - Mówiłem.
- German... - Splotłem jej palce ze swoimi patrząc na nią i powtarzając "Proszę" jak przez mantrę. Po sekundzie zacząłem całować jej szyje na co ona zareagowała chichocząc. - Nie mogę. - Dodała. - Jutro się spotkamy... - Odparła. Całując mnie w policzek wyszła z mieszkania. Westchnąłem i zabierając koszulę wrzuciłem ją do kosza. Za oknem już dość ciemno a za pracę nie warto było się brać więc poszedłem na górę i mimo wczesnej jeszcze pory położyłem się spać...
Koniec Rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 30.
O nie nie nie
OdpowiedzUsuńTylko nie Fede i Ana
Błagam
Leonetta czekam i mam nadzieje ze sie doczekam
A Lara co z nią
Błagam ona sztrasznie pasuje do Fed
Super rozdzial
Szjoda ze dodajecie jeden dziennie
Uwielbiam tego bloga
Ale psuje mi go Fede i Ana
Weny i komkow zycze
Annie16
Kilka dni i Leonetta będzie! (:
UsuńEkstra rozdzial.Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńJulia Verdas
SUPER
OdpowiedzUsuńSupcio jej ekstra ja chce jeszcze tylko brak Leonetty buuu ale tak to spoko
OdpowiedzUsuńPoczekajcie jeszcze trochę! Jeszcze kilka dni :)) // Violetta.
UsuńNono ekstra och ach uwielbiam waszego bloga
OdpowiedzUsuńDzieki wam zrozumialem ze Fede i Lara do siebie pasuja.czekam do jutra
A no i zapownialam dodac same Anonimki LOL
Usuńja chcę Ferę. ;c
OdpowiedzUsuń