(German) Rano obudziły mnie promienie słoneczne które oświetlało moją sypialnię. Wstałem na równe nogi i otwierając drzwi od balkonu wpuściłem świeże powietrze do środka. Ubrałem czarną
koszulę i ciemne spodnie. Zszedłem na dół z dobrym nastrojem, od rana słyszałem krzątanie się Olgi po kuchni i podśpiewywanie Violetty.
- Coś się stało ? - Spytał Ramallo dosiadując się do nas. Wzruszyłem ramionami i z uśmiechem konsumowałem śniadanie. Po chwili Viola wyszła a ja zabrałem się za papierkową robotę.
- Kontraktu z Norwegami nie możemy przegapić więc sądzę... - Mówił mój przyjaciel póki nie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Olgo otwórz ! - Krzyknąłem i dalej pisałem. Gdy dźwięk nie ustawał poszedłem sam do drzwi. Otwierając je dostrzegłem...
(Ana) Od rana zaszczycał mnie wspaniały humor, może to przez tą pogodę która daje znak od rana ? Postanowiłam że wpadnę po Violettę, abyśmy razem poszły do Stud!a. Krocząc chodnikiem zobaczyłam po drodze Lare ale ominęłam ją szerokim łukiem wiedząc że nasze spotkanie może zakończyć się pod kołami samochodu. Wchodząc przez furtkę zadzwoniłam do drzwi. Przez chwilę nikt nie otwierał ale w końcu otworzył mi wuj German.
- Hej, jest Violetta ? - Spytałam.
- Nie, poszła już na zajęcia... Ale jak tam z Federicem.
- Bez komentarza... - Dodałam chichocząc i udając się do bramki. Co miałam mu powiedzieć ? Eh... Nie powinien tego widzieć bo jak wygada się to już zaraz całe Stud!o może o tym trąbić. Szłam dalej przed siebie w końcu natrafiając na upragniony cel. Szukałam na zewnątrz kuzynki lecz jej nie dostrzegłam, więc poszłam do środka dalej ją szukając. Wchodząc do sali tanecznej zobaczyłam tam...
(Ludmila) Obudziłam się zła na cały świat. W sumie dzwoniłam wczoraj do matki, ale zanim przyszła to ja już spałam. Dlatego szybko nałożyłam kapcie na nogi i zbiegłam na dół. - Mamoo ? - zapytałam - Mamo ? - powtórzyłam ponownie. - Słucham ? - odpowiedziała wychylając się z łazienki. - Musimy porozmawiać - oznajmiłam. - W takim razie słucham ? - wyszła i usiadła na
kanapę. - Chciałam Cię przeprosić, bo chcę żebyś była szczęśliwa, ale dlaczego akurat on no błagam Cię. - popatrzyłam na nią z miną kota ze Shreka. - Ludmila, proszę Cię czy możemy porozmawiać później. - odpowiedziała. - No dobrze, w sumie ja i tak się śpieszę. - uśmiechnęłam się, wzięłam płaszczyk i wyszłam. Muszę jeszcze dziś poćwiczyć więc szybkim krokiem udałam się do Studio. Weszłam do środka, szybko zostawiłam rzeczy w szafce, przebrałam się i wbiegłam do sali tanecznej. Muzyka i zaczynamy. Nowy układ Gregorio jest strasznie ciężki, a chcę wyjść jak najlepiej. Po raz kolejny ktoś mi przerywa. - No co Ty chcesz. ? - pytam Ane, która weszła do sali. - Od Ciebie na pewno nic. - odpowiedziała chamsko. - To daj mi ćwiczyć. - odpowiedziałam i ponownie włączyłam muzykę. - Prawa, ręka w górę, dalej w lewo wyskok, śruba. - Ekhmmm - usłyszałam za sobą. - No co znowu !! - krzyknęłam i dostrzegłam ...
(Violetta) Kiedy zajęcia z Pablem dobiegły końca, udałam się do sali Gregoria. Przy drzwiach minęłam się z moją kuzynka Ana -Uważaj nasza królowa jest nie w humorze- uśmiechnęła się i poszła w kierunku wyjścia. Miałam nadzieję że także uda mi się trochę poćwiczyć, dlatego weszłam do sali gdzie Ludmiła ćwiczyła nowy układ. -Ekhmmm- dziewczyna zirytowana odwróciła się w moją stronę -No co znowu!!- uniosła głos. -Kiedy skończysz? Wiesz, że nie jesteś tu sama!?-
-Jak skończę to skończę, a teraz możesz dać mi chwilę spokoju!!- włączyła muzykę i zaczęła tańczyć. Jakoś mnie to nie zaskoczyło, dlatego zaczęłam ją przedrzeźniać-Violetta, odchodzi!- pstryknęłam palcami i wyszłam z sali. Wiedząc że Ludmiła nie prędko skończy, poszłam do Resto. Zamówiłam sok z czarnych poziomek i dosiadłam się do Any. Kiedy kelner przyniósł moje zamówienie, ktoś wytrącił mnie z równowagi i cały skok wylał się na moją bluzkę. -Violetta, tak mi przykro, ja nie chciałam....
(Naty) Od rana chodzę jakaś roztrzepana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chciałam odizolować się od Ludmily ale teraz sama nie wiem co ze sobą zrobić! Wyszłam na miasto aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, siadając na drewnianej ławce i wsłuchując się w śpiewanie ptaków przypomniałam sobie...
- Luca ! - Przecież miałam mu dzisiaj pomoc w Resto. Poszłam w stronę baru żwawym krokiem i szybko znalazłam się na miejscu. Szlam przed siebie zdenerwowana i nawet nie zauważyłam
Violetty! Wpadłam na nią, w skutek tego poplamiłam jej bluzkę.
- Violetta, tak mi przykro, ja nie chciałam! - Szybko wzięłam jakaś ścierkę i jej podałam. Potem zaczęłam się tłumaczyć z mojej głupoty, ale ona chyba nie miała mi tego za złe. Odetchnęłam z ulga lecz brat Francesci nie chciał ode mnie już niczego... "Chyba to widział" Przeleciało mi przez głowę. Zmarnowana wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na pobliskiej ławce, wzdychając.
- Czemu jesteś smutna...? - Zapytała mnie... Dosiadając się...
(Violetta) Na mojej białej bluzce była wielka plama z soku porzeczkowego. Świetnie. Na szczęście przypomniałam sobie że w Studio mam zapasową bluzkę, kiedy poszłam po nią zadzwonił mój telefon. León. Rozmawialiśmy przez chwilę, opowiedziałam mu całą sytuacje z Esme i moim tatą, a on powiedział że nie długo wraca. Jak ja za nim tęsknie! Wychodząc przebrana ze Studia, zauważam siedzącą na ławce Natalie. -Czemu jesteś smutna- podchodzę i dosiadam się do niej -Jeżeli chodzi o moją bluzkę to nie martw się- dziewczyna uśmiecha się lekko. -Przepraszam, po prostu jestem taka roztrzepana, naprawdę nie chciałam-. Kiedy już mam jej odpowiedzieć, ze Studia wychodzi Maxi. -J-ja już muszę iść. I przepraszam za bluzkę- wstaje z ławki i biegnie, tuż przed chłopakiem potyka się, ale na szczęście w ostatniej chwili Maxi ją łapie. Patrzą na siebie przez dłuższą chwile, po czym się peszą. -Ahh, ta miłość- myślę sobie i uśmiecham się. Idę z powrotem do Studia, przechodząc obok jednej z sal, dobiega mnie śpiew, wchodzę do sali i uświadamiam sobie że ta osoba śpiewa moją piosenkę "Ser Mejor"....
koszulę i ciemne spodnie. Zszedłem na dół z dobrym nastrojem, od rana słyszałem krzątanie się Olgi po kuchni i podśpiewywanie Violetty.
- Coś się stało ? - Spytał Ramallo dosiadując się do nas. Wzruszyłem ramionami i z uśmiechem konsumowałem śniadanie. Po chwili Viola wyszła a ja zabrałem się za papierkową robotę.
- Kontraktu z Norwegami nie możemy przegapić więc sądzę... - Mówił mój przyjaciel póki nie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Olgo otwórz ! - Krzyknąłem i dalej pisałem. Gdy dźwięk nie ustawał poszedłem sam do drzwi. Otwierając je dostrzegłem...
(Ana) Od rana zaszczycał mnie wspaniały humor, może to przez tą pogodę która daje znak od rana ? Postanowiłam że wpadnę po Violettę, abyśmy razem poszły do Stud!a. Krocząc chodnikiem zobaczyłam po drodze Lare ale ominęłam ją szerokim łukiem wiedząc że nasze spotkanie może zakończyć się pod kołami samochodu. Wchodząc przez furtkę zadzwoniłam do drzwi. Przez chwilę nikt nie otwierał ale w końcu otworzył mi wuj German.
- Hej, jest Violetta ? - Spytałam.
- Nie, poszła już na zajęcia... Ale jak tam z Federicem.
- Bez komentarza... - Dodałam chichocząc i udając się do bramki. Co miałam mu powiedzieć ? Eh... Nie powinien tego widzieć bo jak wygada się to już zaraz całe Stud!o może o tym trąbić. Szłam dalej przed siebie w końcu natrafiając na upragniony cel. Szukałam na zewnątrz kuzynki lecz jej nie dostrzegłam, więc poszłam do środka dalej ją szukając. Wchodząc do sali tanecznej zobaczyłam tam...
(Ludmila) Obudziłam się zła na cały świat. W sumie dzwoniłam wczoraj do matki, ale zanim przyszła to ja już spałam. Dlatego szybko nałożyłam kapcie na nogi i zbiegłam na dół. - Mamoo ? - zapytałam - Mamo ? - powtórzyłam ponownie. - Słucham ? - odpowiedziała wychylając się z łazienki. - Musimy porozmawiać - oznajmiłam. - W takim razie słucham ? - wyszła i usiadła na
kanapę. - Chciałam Cię przeprosić, bo chcę żebyś była szczęśliwa, ale dlaczego akurat on no błagam Cię. - popatrzyłam na nią z miną kota ze Shreka. - Ludmila, proszę Cię czy możemy porozmawiać później. - odpowiedziała. - No dobrze, w sumie ja i tak się śpieszę. - uśmiechnęłam się, wzięłam płaszczyk i wyszłam. Muszę jeszcze dziś poćwiczyć więc szybkim krokiem udałam się do Studio. Weszłam do środka, szybko zostawiłam rzeczy w szafce, przebrałam się i wbiegłam do sali tanecznej. Muzyka i zaczynamy. Nowy układ Gregorio jest strasznie ciężki, a chcę wyjść jak najlepiej. Po raz kolejny ktoś mi przerywa. - No co Ty chcesz. ? - pytam Ane, która weszła do sali. - Od Ciebie na pewno nic. - odpowiedziała chamsko. - To daj mi ćwiczyć. - odpowiedziałam i ponownie włączyłam muzykę. - Prawa, ręka w górę, dalej w lewo wyskok, śruba. - Ekhmmm - usłyszałam za sobą. - No co znowu !! - krzyknęłam i dostrzegłam ...
(Violetta) Kiedy zajęcia z Pablem dobiegły końca, udałam się do sali Gregoria. Przy drzwiach minęłam się z moją kuzynka Ana -Uważaj nasza królowa jest nie w humorze- uśmiechnęła się i poszła w kierunku wyjścia. Miałam nadzieję że także uda mi się trochę poćwiczyć, dlatego weszłam do sali gdzie Ludmiła ćwiczyła nowy układ. -Ekhmmm- dziewczyna zirytowana odwróciła się w moją stronę -No co znowu!!- uniosła głos. -Kiedy skończysz? Wiesz, że nie jesteś tu sama!?-
-Jak skończę to skończę, a teraz możesz dać mi chwilę spokoju!!- włączyła muzykę i zaczęła tańczyć. Jakoś mnie to nie zaskoczyło, dlatego zaczęłam ją przedrzeźniać-Violetta, odchodzi!- pstryknęłam palcami i wyszłam z sali. Wiedząc że Ludmiła nie prędko skończy, poszłam do Resto. Zamówiłam sok z czarnych poziomek i dosiadłam się do Any. Kiedy kelner przyniósł moje zamówienie, ktoś wytrącił mnie z równowagi i cały skok wylał się na moją bluzkę. -Violetta, tak mi przykro, ja nie chciałam....
(Naty) Od rana chodzę jakaś roztrzepana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chciałam odizolować się od Ludmily ale teraz sama nie wiem co ze sobą zrobić! Wyszłam na miasto aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, siadając na drewnianej ławce i wsłuchując się w śpiewanie ptaków przypomniałam sobie...
- Luca ! - Przecież miałam mu dzisiaj pomoc w Resto. Poszłam w stronę baru żwawym krokiem i szybko znalazłam się na miejscu. Szlam przed siebie zdenerwowana i nawet nie zauważyłam
Violetty! Wpadłam na nią, w skutek tego poplamiłam jej bluzkę.
- Violetta, tak mi przykro, ja nie chciałam! - Szybko wzięłam jakaś ścierkę i jej podałam. Potem zaczęłam się tłumaczyć z mojej głupoty, ale ona chyba nie miała mi tego za złe. Odetchnęłam z ulga lecz brat Francesci nie chciał ode mnie już niczego... "Chyba to widział" Przeleciało mi przez głowę. Zmarnowana wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na pobliskiej ławce, wzdychając.
- Czemu jesteś smutna...? - Zapytała mnie... Dosiadając się...
(Violetta) Na mojej białej bluzce była wielka plama z soku porzeczkowego. Świetnie. Na szczęście przypomniałam sobie że w Studio mam zapasową bluzkę, kiedy poszłam po nią zadzwonił mój telefon. León. Rozmawialiśmy przez chwilę, opowiedziałam mu całą sytuacje z Esme i moim tatą, a on powiedział że nie długo wraca. Jak ja za nim tęsknie! Wychodząc przebrana ze Studia, zauważam siedzącą na ławce Natalie. -Czemu jesteś smutna- podchodzę i dosiadam się do niej -Jeżeli chodzi o moją bluzkę to nie martw się- dziewczyna uśmiecha się lekko. -Przepraszam, po prostu jestem taka roztrzepana, naprawdę nie chciałam-. Kiedy już mam jej odpowiedzieć, ze Studia wychodzi Maxi. -J-ja już muszę iść. I przepraszam za bluzkę- wstaje z ławki i biegnie, tuż przed chłopakiem potyka się, ale na szczęście w ostatniej chwili Maxi ją łapie. Patrzą na siebie przez dłuższą chwile, po czym się peszą. -Ahh, ta miłość- myślę sobie i uśmiecham się. Idę z powrotem do Studia, przechodząc obok jednej z sal, dobiega mnie śpiew, wchodzę do sali i uświadamiam sobie że ta osoba śpiewa moją piosenkę "Ser Mejor"....
(Ana) Stukając palcami o blat czułam pustkę. Każdy chodził jakby smutny ? Przygnębiony ? Eh, biorąc ostatniego łyka koktajlu poszłam w stronę Stud!a. Nawet ćwierkotanie ptaków nie poprawiło mi samopoczucie. Wchodząc do środka budynku skierowałam się do jednej z sal. Rozejrzałam się i
nikogo tam nie zastałam lecz gdy podeszłam do keyboardu zobaczyłam tam nuty i tekst "Ser Mejor". Na początku kulawo mi to wychodziło ale po chwili zajarzyłam wszystko i zaczęłam również śpiewać. Nagle przerwałam gdyż do sali weszła moja kuzynka...
nikogo tam nie zastałam lecz gdy podeszłam do keyboardu zobaczyłam tam nuty i tekst "Ser Mejor". Na początku kulawo mi to wychodziło ale po chwili zajarzyłam wszystko i zaczęłam również śpiewać. Nagle przerwałam gdyż do sali weszła moja kuzynka...
- Przepraszam nie chciałam przeszkadzać... - Powiedziała.
- Nic się nie stało. - Odpowiedziałam posyłając jej lekki uśmiech. Gadałyśmy przez chwilę i zdecydowałam że pójdę do Federica, on może jakoś poprawi mi nastrój. Zapytałam Violę o adres i poszłam gdy tylko udało mi się uzyskać informację. Przez całą drogę nuciłam piosenkę... Gdy byłam na miejscu wzięłam tylko oddech i skierowałam się do drzwi. Zapukałam i drzwi się otworzyły...
( Federico ) Wszystko mnie boli . Mam ogromnego siniaka pod okiem . Jak patrzę na siebie w lusterku to mam ochotę jak najszybciej przywalić Tomasowi . Ale Fede jest grzeczny i postanowił zostać w domu . Dzwoniłem do Lary , ale ciągle nie odbiera . Ciekawe co się wczoraj stało . Nudziło mi się , więc włączyłem radio . Nadal byłem w piżamie , ale nie miałem ochoty się ubrać . Nagle usłyszałem moją ulubioną piosenkę . Uśmiechnąłem się głupkowato do siebie i podgłosiłem. Wziąłem widelec i udawałem , że to moja gitara . Zacząłem śpiewać , ale po chwili przerwał mi dzwonek do drzwi . Rzuciłem wściekły " instrumentem " na stół i poszedłem otworzyć . W drzwiach
ujrzałem Anę . Zarumieniła się na mój widok .
- Yyyyy . Cześć Fede . Gustowne wdzianko - odwróciła głowę , bym nie zauważył jej uśmiechu .
- Ana ! - krzyknąłem . - Co tam ?
- Yyyyyyyyyyyy - zacięła się . - W porządku - dziwnie na mnie patrzyła .
- Nigdy nie widziałaś człowieka w piżamie ? - spytałem retorycznie .
- Widziałam , widziałam . Może mnie wpuścisz ?
- Jasne wchodź .
- Nie obraź się , ale strasznie wyglądasz - stwierdziła .
- A ja lubię swojego siniaka . Jest stylowy . Nikt takiego nie ma - zaśmiała się . - Chcesz coś do picia ?
- Może soku - wszedłem do kuchni i wskazałem jej ręką , by za mną poszła . Gdy wyjmowałem szklankę z szafki , wypadła i rozbiła się o podłogę . Jednocześnie klęknęliśmy , by pozbierać resztki . Nasze spojrzenia się spotkały ....
( Federico ) Wszystko mnie boli . Mam ogromnego siniaka pod okiem . Jak patrzę na siebie w lusterku to mam ochotę jak najszybciej przywalić Tomasowi . Ale Fede jest grzeczny i postanowił zostać w domu . Dzwoniłem do Lary , ale ciągle nie odbiera . Ciekawe co się wczoraj stało . Nudziło mi się , więc włączyłem radio . Nadal byłem w piżamie , ale nie miałem ochoty się ubrać . Nagle usłyszałem moją ulubioną piosenkę . Uśmiechnąłem się głupkowato do siebie i podgłosiłem. Wziąłem widelec i udawałem , że to moja gitara . Zacząłem śpiewać , ale po chwili przerwał mi dzwonek do drzwi . Rzuciłem wściekły " instrumentem " na stół i poszedłem otworzyć . W drzwiach
ujrzałem Anę . Zarumieniła się na mój widok .
- Yyyyy . Cześć Fede . Gustowne wdzianko - odwróciła głowę , bym nie zauważył jej uśmiechu .
- Ana ! - krzyknąłem . - Co tam ?
- Yyyyyyyyyyyy - zacięła się . - W porządku - dziwnie na mnie patrzyła .
- Nigdy nie widziałaś człowieka w piżamie ? - spytałem retorycznie .
- Widziałam , widziałam . Może mnie wpuścisz ?
- Jasne wchodź .
- Nie obraź się , ale strasznie wyglądasz - stwierdziła .
- A ja lubię swojego siniaka . Jest stylowy . Nikt takiego nie ma - zaśmiała się . - Chcesz coś do picia ?
- Może soku - wszedłem do kuchni i wskazałem jej ręką , by za mną poszła . Gdy wyjmowałem szklankę z szafki , wypadła i rozbiła się o podłogę . Jednocześnie klęknęliśmy , by pozbierać resztki . Nasze spojrzenia się spotkały ....
(Ana) Federico w pidżamie, hmm... Ciekawe, w sumie pasowały mu te jednorożce do twarzy z siniakiem. Zaśmiałam się w myślach. Po chwili na ziemię przywołał mnie dźwięk stłuczonego szkła, rozbił szklankę i zaczął zbierać po niej resztki. Klęknęłam aby mu pomóc i w pewnej chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiedziałam co robić... Odruchowo wstałam i się odwróciłam czując jak oblewa mnie rumieniec, po sekundzie znów odwróciłam się w jego stronę.
- Może lepiej zbierzmy to zmiotką. - Odparłam jak torpeda.
- Nie trzeba... - Odpowiedział wrzucając do kosza resztki po szklance. - W porządku ?
- Jasne, ta... - Posłałam mu słaby uśmiech. - Możesz wychodzić ? Przeszliśmy byśmy się gdzieś, chyba że wolisz tu zostać ze swoimi kucykami.
- Ok, tylko poczekaj przebiorę się... W sumie... Mogę iść tak !
- Jesteś pewien ? - Zapytałam zdziwiona.
- No jasne, będę oryginalny jako jedyny w pidżamie. - Zachichotałam i wyszliśmy. Przechadzając się po Buenos czułam jakby setki oczu się na nas patrzyły. W sumie nie dziwię się im... Przez prawie całą drogę się podśmiewałam. - O co chodzi ? - Zapytał.
- Nie nic, podziwiam cię... Tylko ty potrafisz wyjść na dwór w pidżamie i ci to nie przeszkadza. - Miał już coś na to odpowiedzieć gdy zaczęło kropić...
( Federico ) Ja to jestem sławny . Każdy się na mnie gapi . Nagle zaczęło kropić . Ale nie zważaliśmy na to i po prostu szliśmy dalej . Rozpadał się na dobre . Nagle Ana wpadła w błoto i pociągnęła mnie za sobą . Wybuchnęliśmy śmiechem . Nie chciało nam się wstawać . Pozwaliśmy , by deszcz padał nam na twarz .
- Wiesz co Ana ? - przekręciłem się na brzuch , by móc na nią spojrzeć .
- Co ? - ułożyłam się na boku i podparła głowę łokciem .
- Kocham Cię - wyszeptałem i włożyłem głowę do błota .
- Ja Cię też - podniosłem głowę i zobaczyłem , że gwałtownie się do mnie przybliżyła ...
(Ana) Powoli zbliżyłam się do niego i dmuchnęłam mu w twarz a po chwili ochlapałam błotem.
- Osz ty ! - Wziął w garść błoto i już miał rzucić gdy przestało padać. Na chwilę spojrzał w niebo a ja go popchałam do tyłu śmiejąc się.
- Oo, patrz ! Przestało padać ! - Powiedziałam wstając i uciekając przed nim. W pewnej chwili zatrzymałam się i zasłaniając twarz poddałam się. Odciągnął moje dłonie rzucił mi błotem w twarz. Otarłam się szybko i miałam mu oddać gdy unieruchomił mi ręce i znów się przewróciliśmy przez moją szamotaninę. Tym razem było to bardziej niezręczne niż mogłoby się zdawać... Leżałam na jego torsie gdy nagle usłyszałam znajomy głos i klaskanie..
- Oo, Fede i Ana jakie to słodkie. - Szybko wstałam na równe nogi i zauważyłam koło nas....
(Violetta) Kończąc moje zajęcia, jak zawsze szłam w kierunku parku. Przechodząc przez dróżkę, usłyszałam nie chcący rozmowę Any i Federico. "Kocham Cię" "Ja Ciebie też". Pasują do siebie dlatego się ucieszyłam. -Oo Fede i Ana jakie to słodkie- powiedziałam klaszcząc w ręce. Chyba była to nie zręczna sytuacja, gdyż Ana leżała na nim, dopiero jak się zbliżyłam zauważyłam że są cali w błocie. -V-violu- dziewczyna podniosła się na nogi. -My tylko.. hahaha- jej wzrok padł na Federico który leżał na ziemi cały w skowronkach. -Wstawaj- szturchnęła go Ana. Są tacy uroczy. -Dobra, zostawiam Was gołąbeczki- obdarzyłam ich uśmiechem -Tylko Federico, Ana ma być przed dziesiątą w domu!- naśladowałam głos mojego taty. Para wybuchła śmiechem, a ja poszłam przed siebie. W nocy padało, dlatego nadal są kałuże na ulicach, idąc nucę sobie pod nosem "Podemos". Kiedy
zauważam Ludmiłę, która stoi na światłach i krzyczy do słuchawki -Kim on jest by mówić do mnie takie rzeczy- domyśliłam się że wspomina o zajściu z Federico - Jestem SPOKOJNA! Jeszcze mnie popamięta!- w chwili kiedy odłożyła telefon, przejeżdżało auto które wjechało w kałużę i cały bród znalazł się na błękitnej sukience blondynki. Jej twarz zrobiła się cała czerwona, zaczęła krzyczeć za kierowcą różne obraźliwe słowa. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, odwróciła się w moją stronę i zmarszczyła brwi. -Masz jakiś problem?!- próbowała mówić z powagą, ale jej oczy płonęły złością....
(Ludmila) Wracając sobie spokojnie z zajęć, chciałam porozmawiać z Natalią, której nie widziałam już dość długi czas. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niej, po drodze opowiadając jej zajście z Federico. Gdy tylko się rozłączyłam jakiś czubek, przejechał po kałuży i ten cały brud znalazł się teraz na mojej nowej sukience. - Cholera, tumanie patrz jak jeździsz, baranie jeden. !!! - krzyczałam przez pół ulicy. - Hahaha - usłyszałam za sobą śmiech, odwróciłam się i dostrzegłam Violettę. - Masz jakiś problem ?! - zapytałam zła. - Śmiesznie wyglądasz. - odpowiedziała. - Chcesz Ty też zaraz tak śmiesznie wyglądać, bo jeszcze trochę tej kałuży tu zostało - odpowiedziała ze zdenerwowaniem na twarzy. - Ludmila odczep się, czego Ty chcesz. ? - zapytała. - Weź już idź bo nie chce mi się patrzeć na tą Twoją głupią buźkę. - powiedziałam i odwróciłam się. Oby jak najszybciej znaleźć się w domu, choler nowa sukienka, grrrrrr. Zła wbiegłam do domu i trzasnęłam drzwiami. - Choler, Choler, Cholera. - zaczęłam tupać nogami. - Ludmiła - usłyszałam swoje imię i dostrzegłam matkę. - Co się stało, dlaczego jesteś brudna ? - zapytała. - Jakiś czubek jechał autem i wjechał w kałużę, i ochlapał mnie, a to była nowa sukienka. - Dobra idź na górę się przebierz i zejdź na kolację musimy w końcu porozmawiać. - powiedziała i wróciła do kuchni. - Musimy porozmawiać. - przedrzeźniam ją. - A moja sukienka to już nie jest ważna. - mówię do siebie wchodząc po schodach. Przebieram się w ulubiony dres i schodzę na dół. - No to o czym będziemy gadać. ? - zapytałam - O tym, że masz szlaban. - oznajmiła mi. - Słucham - wytrzeszczyłam oczy. - Słuchaj dalej, masz szlaban na razie na tydzień, potem się zobaczy, ja nie będę tolerowała Twojego zachowania, nie będę tolerowała tego, że ingerujesz w moje życie prywatne, i to że traktujesz innych ludzi jak śmieci, może przemyślisz to kiedy będę Cię odwoziła i przywoziła ze szkoły, zero spotkać, zero komputera i telewizora, a no i oddaj telefon. - powiedziała. Stałam z otwartą buzią bo nie wiedziałam co mam zrobić. - Jesteś okropna ! - krzyknęłam i pobiegłam na schody. - Telefon - usłyszałam za sobą. Wróciłam się i walnęłam telefonem o blat. Pobiegłam na górę, rzuciłam się na łóżko i w złości zasnęłam....
Koniec Rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 31.
( Federico ) Ja to jestem sławny . Każdy się na mnie gapi . Nagle zaczęło kropić . Ale nie zważaliśmy na to i po prostu szliśmy dalej . Rozpadał się na dobre . Nagle Ana wpadła w błoto i pociągnęła mnie za sobą . Wybuchnęliśmy śmiechem . Nie chciało nam się wstawać . Pozwaliśmy , by deszcz padał nam na twarz .
- Wiesz co Ana ? - przekręciłem się na brzuch , by móc na nią spojrzeć .
- Co ? - ułożyłam się na boku i podparła głowę łokciem .
- Kocham Cię - wyszeptałem i włożyłem głowę do błota .
- Ja Cię też - podniosłem głowę i zobaczyłem , że gwałtownie się do mnie przybliżyła ...
(Ana) Powoli zbliżyłam się do niego i dmuchnęłam mu w twarz a po chwili ochlapałam błotem.
- Osz ty ! - Wziął w garść błoto i już miał rzucić gdy przestało padać. Na chwilę spojrzał w niebo a ja go popchałam do tyłu śmiejąc się.
- Oo, patrz ! Przestało padać ! - Powiedziałam wstając i uciekając przed nim. W pewnej chwili zatrzymałam się i zasłaniając twarz poddałam się. Odciągnął moje dłonie rzucił mi błotem w twarz. Otarłam się szybko i miałam mu oddać gdy unieruchomił mi ręce i znów się przewróciliśmy przez moją szamotaninę. Tym razem było to bardziej niezręczne niż mogłoby się zdawać... Leżałam na jego torsie gdy nagle usłyszałam znajomy głos i klaskanie..
- Oo, Fede i Ana jakie to słodkie. - Szybko wstałam na równe nogi i zauważyłam koło nas....
(Violetta) Kończąc moje zajęcia, jak zawsze szłam w kierunku parku. Przechodząc przez dróżkę, usłyszałam nie chcący rozmowę Any i Federico. "Kocham Cię" "Ja Ciebie też". Pasują do siebie dlatego się ucieszyłam. -Oo Fede i Ana jakie to słodkie- powiedziałam klaszcząc w ręce. Chyba była to nie zręczna sytuacja, gdyż Ana leżała na nim, dopiero jak się zbliżyłam zauważyłam że są cali w błocie. -V-violu- dziewczyna podniosła się na nogi. -My tylko.. hahaha- jej wzrok padł na Federico który leżał na ziemi cały w skowronkach. -Wstawaj- szturchnęła go Ana. Są tacy uroczy. -Dobra, zostawiam Was gołąbeczki- obdarzyłam ich uśmiechem -Tylko Federico, Ana ma być przed dziesiątą w domu!- naśladowałam głos mojego taty. Para wybuchła śmiechem, a ja poszłam przed siebie. W nocy padało, dlatego nadal są kałuże na ulicach, idąc nucę sobie pod nosem "Podemos". Kiedy
zauważam Ludmiłę, która stoi na światłach i krzyczy do słuchawki -Kim on jest by mówić do mnie takie rzeczy- domyśliłam się że wspomina o zajściu z Federico - Jestem SPOKOJNA! Jeszcze mnie popamięta!- w chwili kiedy odłożyła telefon, przejeżdżało auto które wjechało w kałużę i cały bród znalazł się na błękitnej sukience blondynki. Jej twarz zrobiła się cała czerwona, zaczęła krzyczeć za kierowcą różne obraźliwe słowa. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, odwróciła się w moją stronę i zmarszczyła brwi. -Masz jakiś problem?!- próbowała mówić z powagą, ale jej oczy płonęły złością....
(Ludmila) Wracając sobie spokojnie z zajęć, chciałam porozmawiać z Natalią, której nie widziałam już dość długi czas. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do niej, po drodze opowiadając jej zajście z Federico. Gdy tylko się rozłączyłam jakiś czubek, przejechał po kałuży i ten cały brud znalazł się teraz na mojej nowej sukience. - Cholera, tumanie patrz jak jeździsz, baranie jeden. !!! - krzyczałam przez pół ulicy. - Hahaha - usłyszałam za sobą śmiech, odwróciłam się i dostrzegłam Violettę. - Masz jakiś problem ?! - zapytałam zła. - Śmiesznie wyglądasz. - odpowiedziała. - Chcesz Ty też zaraz tak śmiesznie wyglądać, bo jeszcze trochę tej kałuży tu zostało - odpowiedziała ze zdenerwowaniem na twarzy. - Ludmila odczep się, czego Ty chcesz. ? - zapytała. - Weź już idź bo nie chce mi się patrzeć na tą Twoją głupią buźkę. - powiedziałam i odwróciłam się. Oby jak najszybciej znaleźć się w domu, choler nowa sukienka, grrrrrr. Zła wbiegłam do domu i trzasnęłam drzwiami. - Choler, Choler, Cholera. - zaczęłam tupać nogami. - Ludmiła - usłyszałam swoje imię i dostrzegłam matkę. - Co się stało, dlaczego jesteś brudna ? - zapytała. - Jakiś czubek jechał autem i wjechał w kałużę, i ochlapał mnie, a to była nowa sukienka. - Dobra idź na górę się przebierz i zejdź na kolację musimy w końcu porozmawiać. - powiedziała i wróciła do kuchni. - Musimy porozmawiać. - przedrzeźniam ją. - A moja sukienka to już nie jest ważna. - mówię do siebie wchodząc po schodach. Przebieram się w ulubiony dres i schodzę na dół. - No to o czym będziemy gadać. ? - zapytałam - O tym, że masz szlaban. - oznajmiła mi. - Słucham - wytrzeszczyłam oczy. - Słuchaj dalej, masz szlaban na razie na tydzień, potem się zobaczy, ja nie będę tolerowała Twojego zachowania, nie będę tolerowała tego, że ingerujesz w moje życie prywatne, i to że traktujesz innych ludzi jak śmieci, może przemyślisz to kiedy będę Cię odwoziła i przywoziła ze szkoły, zero spotkać, zero komputera i telewizora, a no i oddaj telefon. - powiedziała. Stałam z otwartą buzią bo nie wiedziałam co mam zrobić. - Jesteś okropna ! - krzyknęłam i pobiegłam na schody. - Telefon - usłyszałam za sobą. Wróciłam się i walnęłam telefonem o blat. Pobiegłam na górę, rzuciłam się na łóżko i w złości zasnęłam....
Koniec Rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 31.
Fede w pidżamie ? :) I Anka xD Piękny widok zapewne.
OdpowiedzUsuńW sumie by było ciekawie Anka i Fede, jakaś oryginalna para ! : D
Lara też mogłaby być z Fede, : d
Proszę niech Fede będzie z Larą oni są świetną parą i bardzo do siebie pasują A wg ten blog jest świetny <3
OdpowiedzUsuńOpisze to jednym słowem
OdpowiedzUsuńGENIALNIE
Ale no wlasnie ale
Ale bede musiala sie przyswyczaic do Fede i Any
Ja jestem za Lara i Fede
Swietne <3
Xd Ludmila ma kare
Komki ludzie bo chce rozdzial
Czekam
Annie16
HAHA, Ludmiłę ochlapał samochód
OdpowiedzUsuńSupcio
OdpowiedzUsuń