sobota, 12 października 2013

Rozdział 19

(Violetta) Obudziłam się wcześnie rano z dziwnym wrażeniem że o czymś zapomniałam. Wykonałam poranne czynności i udałam się na dół by zjeść śniadanie. Na całe szczęście ojciec miał dużo pracy i siedział już w gabinecie więc obyło się bez kontynuacji wczorajszego wykładu. Wyciągnęłam telefon by sprawdzić
która jest godzina i wtedy mnie olśniło. Przecież obiecałam Tomasowi że do niego zadzwonię, no pięknie w końcu się do mnie odezwał a ja takie coś. Szybko wyszłam z domu i ruszyłam do Resto z nadzieją że go tam znajdę. Już po paru minutach byłam na miejscu. Miałam szczęście jeszcze prawie nikogo nie było, jedynie Tomas i paru innych mało znanych mi uczniów. Podeszłam do niego - Cześć, wybacz że nie zadzwoniłam ale miałam małą awanturę z ojcem - dopiero po tym jak wypowiedziałam te słowa dotarło do mnie że znów się nad sobą użalam. "Nigdy więcej" skarciłam się w duchu. - Nie ma sprawy, rozumiem. Ale teraz akurat na kogoś czekam, może pogadamy później? - zapytał, dopiero teraz zauważyłam że jest lekko poddenerwowany. - Jasne nie ma sprawy, cześć. - powiedziałam i  skierowałam się do jednego z wolnych stolików....

(Tomas) Odprowadziłem Violette wzrokiem po czym znów skupiłem się na drzwiach wejściowych. Już wczoraj postanowiłem, zero uników, wymówek, szczera rozmowa, co ma być to będzie. Przez bite 15 minut wpatrywałem się w drzwi wypatrując Ludmily. Nie mogłem się powstrzymać od nerwowego potupywania
nogą, ostatni raz byłem tak bardzo zestresowany na egzaminach do studio... Chociaż nie po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem że wtedy było łatwiej. Aby się uspokoić cofnąłem się pamięcią wstecz, moja pierwsza wizyta w studio, a potem kolejne. Jeszcze wtedy Ludmila była dziewczyną Leona, dużo się od tamtego czasu zmieniło, gdyby ktoś mi wtedy powiedział że zapomnę o Violettcie ze względu na Ludmile, chyba polecił bym mu wizytę u psychiatry... A teraz? Teraz nie potrafiłem myśleć o niczym innym tylko o niej, wieczorem gdy zasypiałem widziałem oczyma wyobraźni jej uśmiechniętą twarz, przypominałem sobie smak jej ust. Tak miała parę wad ale kto ich nie ma? Moje myśli potrafiły krążyć tylko wokół jej osoby. Była jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa niesamowita... - moje rozmyślania przerwało pojawienie się w drzwiach wejściowych....

(Ludmila) Kolejna noc nie przespana tym razem nie przez koszmary, nie przez jakieś zwidy pożaru, ale przez Tomasa. Powiedział mi, że mnie kocha, ewidentnie to powiedział, przecież się nie przesłyszałam, i nie tylko ja to słyszałam. Usiadłam na łóżku, układając sobie wszystko w głowie. - No, nie znowu muszę przeprowadzić z nim poważną rozmowę - powiedziałam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek. - Cholera, spóźnię się. - spojrzałam na zegarek i wyskoczyłam z łóżka jak rakieta. Szybki makijaż, jeansowe spodnie, biała koszulka na ramiączka, żakiet, trampeczki. - Gotowa ? - pomyślałam - Nie - odpowiedziała moja wewnętrzna Lu. Jeszcze włosy, okej jestem gotowa. Trzeba zejść na dół przywitać się z rodzicami, wszystko na spokojnie bez żadnych zbędnych emocji. - Cześć Tatku, Cześć Mamo - uśmiechnęłam się całując ich obydwoje, to naprawdę cudowny widok widzieć ich razem pijących kawę. Kiedyś też tak wyglądały poranki. - Co ty taka zadowolona ? - matka od razu bombarduje mnie z samego rana pytaniami. - Pytanie za pytanie, a Ty nie u Violetty - popatrzyłam na nią. Nic nie odpowiedziała. Zjadłam szybkie
śniadanko i wyruszyłam do Resto. Całą drogę myślałam tylko o tym czym spotkam Tomiego, bo w końcu musimy to sobie wyjaśnić. Przechodząc obok Studio, zauważyłam że prace remontowe zaczęły się na dobre, szkoła zaczyna wyglądać jak budynek, podobno pomalowana ma być na wszystkie kolory tęczy. Jest po Resto. Głęboki wdech i wydech. Wchodzę. Mój wzrok od razu znalazł Tomiego. - Cześć Tomi - witam go buziakiem w policzek. - Czas chyba porozmawiać, bo to co wczoraj od Ciebie usłyszałam było dość hmmm zaskakujące. - usiadłam obok niego. To może zacznijmy od początku ...

(Tomas) Do Resto weszła Ludmila, przywitała się ze mną, "Czas chyba porozmawiać, bo to co wczoraj od Ciebie usłyszałam było dość hmmm zaskakujące." Padło jej z ust. No to zaczynamy, pomyślałem. Już od wczoraj miałem dokładnie ułożone to co chciałem jej powiedzieć, ale gdy przyszła miałem kompletną pustkę. Postanowiłem że powiem prosto z serca to co tak na prawdę czuje.  - Ludmila, nie wiem jak, ani nawet kiedy do tego doszło, ale się w tobie zakochałem, długo nie dopuszczałem do siebie tej myśli.  Ale wtedy
gdy zemdlałaś w sali a potem się obudziłaś i mnie przytuliłaś, czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - przerwałem aby złapać oddech po czym spojrzałem jej prosto w oczy. - Później ten pocałunek, nie potrafiłem myśleć po nim o niczym innym tylko o tobie, a gdy dowiedziałem się że ucierpiałaś w tamtym pożarze, myślałem że serce mi pęknie, byłem tak zdenerwowany i załamany że nawet pobiłem strażaka... - Ludmila patrzyła na mnie z uwagą, nie przerywając mojego monologu. - Chciałbym z tobą być Ludmila, ale nie wiem czy oboje dobrze na tym wyjdziemy. Sama wiesz że bardzo się różnimy a ja nie chciał bym cię zranić, jak i sam nie chciał bym być zraniony... - zakończyłem czekając na jej odpowiedź.

(Ludmila) Co ja mam mu powiedzieć, po raz setny powtarzać, że taka już jestem i, że nie potrafię się zmienić, chociaż próbuję, dobra może próbuję tylko dla niektórych. - Tomi - wzięłam go za rękę - Masz rację mówiąc, że bardzo, ale to bardzo się różnimy, jesteśmy hmm ... jak woda i ogień. - patrzę mu prosto w oczy. - Kocham Cię Tomi, i nawet jeżeli nie będziemy razem i tak będę Cię kochała, nic na to nie poradzę. - powiedziałam i wzięłam głęboki wdech. - To nie jest proste bo wiesz jaki mam charakter, wiesz że jestem żmiją, która powoli niszczy ludzi, dobrze o tym wiesz. - pokiwałam głową. - Będąc ze mną możesz stracić dużo, albo dużo zyskać, ale nie mogę Ci teraz powiedzieć jak będzie - zrobiłam krótką pauzę. -
Oczywiście, że nie chcę Cię ranić, jesteś kimś wyjątkowym, bynajmniej dla mnie, oczywiście że się wkurzam kiedy widzę Cię z Violettą, która jest niezdecydowana jak stado baranów, w którym kierunku się udać. - uśmiecham się delikatnie. - Nic z tym nie zrobię, przepraszam, nie mogę być inna, taka się urodziłam i taka jestem, powinieneś zauważyć to, że kiedy jesteśmy sami jestem inną Ludmiłą, całkiem inną - zapewniłam go. Patrzyłam na niego uważnie, nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy, po prostu siedział i mnie słuchał, jak przyjaciel, jak ktoś naprawdę bliski. Jedynie on potrafił mnie docenić, potrafił stanąć w mojej obronie, nie mogę go skrzywdzić. - Tomi ja nie chcę Cię skrzywdzić, kocham Cię od pierwszej piosenki, którą razem zaśpiewaliśmy, ale wiem, że potrafię ranić ludzi, własną matkę traktuję jak jakiś przedmiot, przepraszam Cię nie wiem czy jestem osobą wartą twoich uczuć. - tak cholernie nienawidzę płakać, a łzy same cisną mi się do oczy, bez słowa wstaję i ....

(Tomas) Słuchałem ją w kompletnym skupieniu. Tak to prawda gdy była ze mną ani trochę nie przypominała tej Ludmily którą wszyscy znają, gdy była przy mnie czas jakby stawał w miejscu i nic innego się nie liczyło. Patrzyłem na nią wsłuchując się w to co do mnie mówiła, oraz podziwiając to jaka jest piękna. Nagle jej oczy się zaszkliły, wstała bez słowa i spróbowała odejść. O nie, tak tego nie zostawię, nie tym razem - przeszło mi przez myśl. Złapałem ją za rękę i przybliżyłem się do niej. Spojrzałem jej prosto w oczy, tak to te oczy, te usta, te osobę kochałem. Gdy była ze mną czułem się szczęśliwy.Podjąłem decyzje, przeszło mi przez myśl.  - Już nigdy nie pozwolę na to byś przeze mnie płakała. - powiedziałem przytulając ją. Nie obchodziło mnie to że w tym momencie przygląda się nam chyba cały bar, liczyło się tylko to że jest tu przy

mnie, że czuję jej dotyk, woń jej perfum, bicie naszych serc. Po chwili jednak odsunąłem się od niej i powiedziałem. - Spróbujmy... - po tych słowach z lekkim wahaniem zbliżyłem swoją twarz do jej, odgarnąłem jeden zabłąkany kosmyk włosów i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek....

(Naty) Chodząc po parku słuchałam muzyki która trafiła do mnie przez słuchawki "Połóż mnie na swym ramieniu. Połóż jak Pieczęć na sercu. Poczuj smak mego pragnienia. Jak pieczęć. Proszę połóż" Powtarzało się jak przez mantrę. Z czasem pomyślałam o Ludmile i myśli gdzie ona się podziewa, chociaż powinnam się cieszyć że mnie teraz nie dręczy poleceniami. Szłam w stronę Resto gdyż ostatnio nie było
mnie na zajęciach, mam nadzieję że niedługo Stud!o już będzie na swoim miejscu. Już byłam na miejscu, weszłam do środka i rozglądając się dokoła nie zauważyłam prawie nikogo znajomego tylko jakiś nieznanych ludzi. Po kilku następnych krokach do barku zauważyłam Ludmiłe i Tomasa... Zamurowało mnie gdyż byli złączeni ustami. Aż komórka wypadła mi z ręki i rozbiła się na drewnianej podłodze. Lecz ich żaden hałas nie rozłączył dalej oddawali pocałunki, ja schylając się zaczęłam podnosić pojedyncze kawałki   po moim telefonie po chwili zauważyłam że pomaga mi... (Chyba mi odbiło z tą piosenką xD)


(Ludmila) Oooo mój Boże, tylko to przychodzi mi do głowy jestem z Tomim, ale tak naprawdę naprawdę, bez oszukiwania bez kłamstw. Nasz pocałunek przerwał jakiś huk. Odwróciłam się i zobaczyłam Naty. Poeszłam aby pomóc jej pozbierać części telefonu. Kiedy wstałam no przytuliłam ją bo co innego mogłam zrobić. - Naty jestem taka szczęśliwa. - uwolniłam jà z uścisku. - No właśnie widzę - odpowiedziała. - Naty, no ja, ja i Tomi jesteśmy razem, ale ciiiiiiii nie chcę, żeby ktoś się o tym dowiedział. - spojrzałam na nią. - A Napewno nie może to być Violetta, bo naprawdę kocham Tomasa i on mnie i bardzo mi na nim zależy. - powiedziałam, a ona stała jak wryta, chyba pierwszy raz słyszała takie rzeczy z moich ust. - Nie patrz tak na mnie, nie rozumiesz to totalnie zniszczy Violettę, ale to jest silniejsze ode mnie to tak jakby on mi coś powiedział, a ja to od razu zrobię - jej oczy były szeroko otwarte, naprawdę była cholernie zdziwiona, ale wróciła moja Naty nareszcie wróciła. Nasz niezawodny team wraca do gry. - A wiesz co... - nie dokończyłam bo ktoś tykał mnie palcem w plecy ....

(Tomas) Oficjalnie byłem z Ludmila. Jestem z Ludmila. Naprawdę jestem z Ludmila. Tylko to krążyło mi po głowie gdy przestaliśmy się całować a ona ruszyła pomóc Naty. Byłem tak strasznie szczęśliwy że chciało mi się śpiewać. Właściwie to czemu nie, pomyślałem. Podszedłem do Ludmily i tryknąłem ją parę razy w plecy, aby się odwróciła. Gdy to zrobiła powiedziałem jedynie - To będzie dla ciebie, pamiętaj. - i mrugnąłem do niej porozumiewawczo, po czym z prędkością światła udałem się na scenę, złapałem gitarę w rękę i zacząłem śpiewać:
Por tu amor yo renaci eres todo para mi
Hace frio y no te tengo y el cielo se ah vuelto gris
Puedo pasar mil años, soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti
Śpiewając nie patrzyłem na nią, nie musiałem, z zamkniętymi oczyma skupiłem się na dalszych słowach piosenki. Śpiewałem całym sercem i duszą przelewając swoje uczucie w słowa, widząc oczyma wyobraźni jej uśmiech.
Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver...
Gdy skończyłem piosenkę rozległy się gromie brawa które nie powiem lekko mnie zaskoczyły, ale najważniejsza była ona i uśmiech który widniał na jej twarzy, ten błysk w oku. Uśmiechnąłem się do niej po czym zszedłem ze sceny i ruszyłem w stronę baru by zamówić coś do picia, właśnie składałem zamówienie gdy....

(Violetta)
Idąc powoli na kolejne zajęcia, złapała mnie ulewa. -Super- odchrząkłam sama do siebie. Schroniłam się pod altanką pokrytą różowymi różami. Siedziałam na ławce kiedy dostałam SMS'a od Fran, w końcu jakaś wiadomość. Odłożyłam telefon na stolik, po kilku minutach stwierdziłam że takie czekanie nie ma sensu, a bar znajduje się na końcu ulicy tuż za rogiem. Bardzo szybkim krokiem udało się dojść do Resto, miałam zamiar iść na tyły i się trochę ogrzać tylko że po drodze nie oczekiwanie wpadłam na Tomasa. -Przepraszam, nie chciałam..-
-Nic się nie stało, skoro tu jeż jesteś może teraz porozmawiamy?- kiedy chłopak zadaje mi pytanie uświadamiam sobie coś istotnego. -NIE! Nie!- krzyczę i przeszukuję całą torebkę. -Dobrze! Nie musimy rozmawiać skoro nie chcesz! Nie rozumiem Cię! Najpie...-.- Nie, Tomas, nie o to mi chodzi, zostawiłam telefon w tej altance, ech, muszę iść, mam nadzieje że jeszcze tam jest, ale potem wrócę- Znowu wyszłam na zewnątrz, ale na szczęście zamiast chmur pojawiło się słońce, a zaraz po nim piękna delikatna tęcza, od razu znowu dobiegł mnie śpiew ptaków. Gdy dobiegłam do stolika telefon leżał na miejscu, masz szczęście Violetta! Na drugiej stronie ulicy dostrzegłam machającego.



( Federico )

Przez cały dzień nie wiedziałem co ze sobą zrobić . Nic nie idzie po mojej myśli . Trzeba wracać do Włoch - przemknęło mi przez głowę . Ale ja nie potrafiłem zostawić tegomiejsca drugi raz . Nagle ujrzałem Violettę po drugiej stronie ulicy i pomachałem jej przyjaźnie . Chyba zauważyła , że coś jest ze mną nie tak , więc przybiegła do mnie .
- Hejka Feder . Co jest ?
- A co ma być ?
- Widzę , że coś jest . Co się stało ?
- Nic nie idzie po mojej myśli . Na początek rodzina ... babcia chora , brat miał wypadek i ja muszę tam wrócić , ale ja nie dam rady . Jeszcze Lara i Ludmiła . Z Ludmiła to już przegrane na bank , a Lara ... ? Jest bardzo fajna , ładna , ma poczucie humoru i nie wiem co do niej czuję . Nawet jeśli tak to i tak muszę ją zostawić . Życie jest zbyt skomplikowane - poczułem ulgę , że w końcu to z siebie wyrzuciłem . Violetta miała dziwną minę . - Żyjesz ? - uniosłem brew .
- Co ? A! Tak , tak . Nie spodziewałam , że coś mi w ogole powiesz , ale mam lekarstwo na złe samopoczucie .  Jak będziesz we Włoszech smutny to pamiętaj , że jak wrócisz to tu każdy będzie mógł wyciągnąć do Ciebie pomocną dłoń - wzięła mnie pod rękę i zaprowadziła do parku . Ustała na jednej z ławek przy fontanie i zaczęła śpiewać .
 - Hay algo que tal vez deba decirte
Es algo que te hace muy, muy bien
Se siente tan real, está en tu mente
Y dime si eres quien tu quieres ser - uśmiechnęłem się i stanęłem koło niej .
 - Hay mil sueños de colores
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil canciones
Oh  - popłynęło z naszych ust . Wokoł zaczęli zbierać się ludzie i w kilku twarzach rozpoznałem Leona , Naty , Cami , Maxiego , Larę i Marco . Wskazałem im ręką , by podeszli . Tak też zrobili i razem zakończyliśmy tą piosenkę
- Ya no hay razas, ni razones
No hay mejores, ni peores
Solo amor, amor, amor y mil opciones
De ser mejor…
Rozległy się gromkie brawa . Muzyka nas połączyła i nigdy nie rozdzieli .


Prosimy o komentarze!
Następny rozdział już jutro!




5 komentarzy:

  1. Naty ! :) Ja tu już miałem nadzieję że Naxi się pojawi a tu Ludmiła :D
    A poza tym dobrą muzykę słucha Natalia "Połóż mnie na swym ramieniu..." xD
    Hm... Fede i Lara ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie za mało Germangie... :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .., Spokojnie na to znajdzie się czas ;d

      Usuń
    2. A daj spokój, Kocham Germangie, ale za to, że pozbyli się Angie już mnie to nie jara :D

      Usuń
    3. Oby się na to czas znalazł. :D Ja to ten anonimek mówiący o germangie ... Wołają na mię Irmina ( me dzikie imie... -,-' ) . ;3 Chyba sb zrobie konto na blogerze. :))

      Usuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka