poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 98

(Violetta) Specjalnie wstałam wcześniej by uniknąć kazania, szybko ubrałam się w pomarańczową bluzkę i czerwone spodnie. Nawet nie zdążyłam zjeść śniadania, gdyż szybko wyszłam z domu. Do początku zajęć miałam jeszcze dwie godziny, wiec wybrałam się na krótki spacer, by pomyśleć w spokoju, z dala od ludzi. Usiadłam sobie spokojnie na trawie i zaczęłam oglądać chmury, to
niesamowite, że z kilku chmur można stworzyć całą historię. Nawet nie wiem ile czasu spędziłam na tej łące, gdy zobaczyłam na wyświetlacz telefonu miałam kilka nie odebranych połączeń właśnie od Leóna. Chciałam do niego oddzwonić, bo nie lubię się z nim kłócić źle mi wtedy, ale co to da? On wierzy Andresowi, w pełni to rozumiem w końcu to jego najlepszy przyjaciel..  Wstałam z ziemi i miałam ochotę na mocną porcje kofeiny z rana, dlatego szłam drogę do Resto póki nie natykam się na...

(Diego) Kolejna nieprzespana noc. To już hmm 5 z rzędu? No trudno. Szybko się ubrałem po czym zbiegłem na dół i wypiłem duży kubek kawy. Na przebudzenie puściłem sobie jeszcze piosenkę mojego ulubionego zespołu. Od razy było lepiej. Wyruszyłem w drogę do Studio podśpiewując sobie ,,City of Angeles''. Byłem w wyjątkowo dobrym nastroju. Chciałem pokazać moją piosenkę Pablo.  Idąc do szkoły napotykam Violettę, widziałem, że była jakaś smutna i zaspana dzisiaj.
-Cześć księżniczko-uśmiechnąłem się ironicznie- Diego?! Serio, znowu taki będziesz...- Ej tylko żartowałem spokojnie. Co jest? Widzę, że coś jest nie tak. Chodź do Resto porozmawiamy.- Lekko się uśmiechnąłem i razem udaliśmy się do baru. Usiedliśmy przy pierwszym lepszym stoliku i zaczęliśmy rozmawiać: - No to, co Cię gryzie? - Diego. Ja nie wiem czy mogę o tym powiedzieć komukolwiek. - No dobrze rozumiem, może kiedyś indziej- uśmiechnąłem się lekko. Żeby poprawić dziewczynie humor zacząłem wspominać stare czasy. W końcu wywołałem uśmiech na jej twarzy. Niestety po parunastu minutach musiałem zakończyć rozmowę, bo w oddali zobaczyłem Verdasa a nie chciałem robić problemu Violettcie.- Ja, już muszę iść, poszukać Pablo, bo później go nie znajdę. - Skłamałem po czym zostawiłem dziewczynę samą przy stoliku. Wszedłem do Studio i podążyłem do sali prób może tam znajdę Pablo. Niestety tam go nie było. Zamiast na niego wpadłem na...

(Lara) Z samego rana udałam się do Studio'a. Może da się do niego wrócić? Co za porażka... Sponsor od razu założył, że z takiego mechanika jak ja nic nie będzie. Nawet nie pozwolił mi pokazać jak jeżdżę... Bez sensu. I co ja mam teraz robić? Dalej? Ze swoim życiem? Albo zostanę mechanikiem, albo nie wiem. Nie widzę siebie w karierze solowej piosenkarki. Mogę ewentualnie grać w zespole na gitarze, ale przecież zawsze znajdą się lepsi...
Weszłam do pokoju nauczycielskiego, ale tam nikogo nie było. Może Pablo ma zajęcia? Udałam się do sali prób, ale tam go też nie znalazłam, tylko wpadłam na Diego'a.
- Sory... Widziałaś Pablo'a? - zapytał.
- Nie, też go własnie szukam - odpowiedziałam.
- Byłaś ostatnio w Studio'u? - zapytał. - Jakoś cię ostatnio tu nie widziałem - dodał.
- Nie, nie było mnie...
- Dlaczego?
- Nie twoja sprawa - warknęłam. Nie chciałam, aby ktokolwiek dowiedział się o tym. Nawet Leon'owi nic nie mówiłam.
- Okey, okey. Możemy razem poszukać Pablo'a albo się kogoś zapytać czy go nie widział, jeśli tylko chcesz - zasugerował. Zgodziłam się, ale po paru minutach się poddaliśmy. Pablo najwyraźniej nie przyszedł jeszcze do Studio'a. - Zaraz zaczną się zajęcia - powiedział Diego, zerkając na zegarek.
- Wiesz... Ja.... Chyba ktoś do mnie dzwoni - skłamałam i wyszłam szybko z budynku, siadając na ławce. - Wszystko co robię jest beznadziejne, wszystko psuję - wyśpiewałam radośnie, a po chwili ktos koło mnie usiadł...


(Pabloso) Uchyliwszy powieki zauważyłem że Esme też jeszcze śpi, czułem się wypoczęty co nie było codziennością. Rozciągnąłem się i spojrzałem na zegarek. Matko! Spóźnię się...! Zerwałem się na nogi i podszedłem do szafy, szybko założyłem na siebie ubrania i umyłem. Wkładając dokumenty do torby przypomniało mi się że partnerka też musi wstać. - Ej... Wstawaj... - Zacząłem ją przebudzać.
- Em... Chwila, chwila... - Mamrotała.
- Ale dzwonili ze szpitala... Lu nie żyje! - Odparłem piskliwym głosem. Szybko ułożyła się do pozycji siedzącej.
- C-co? !! Jak... Ale...
- Żartowałem, wstawaj spóźnisz się! - Dodałem. "Haha" zaśmiała się ironicznie. Szybko wskoczyłem do kuchni i wziąłem kilka owoców. Odwróciwszy się ujrzałem już ogarniętą Esmeralde. - J-jak? Ty tak szybko...?
- Nie znasz moich możliwości. - Wzruszyłem ramionami. - Poza tym mam na 10.
- Pech. - Ucałowałem jej policzek i wyszedłem. Burczało mi w brzuchu ale próbowałem to ignorować. Koło Studia zauważyłem Lare, pomimo lekcji przysiadłem się. - I co Lara? - Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Pablo! Ja... Właśnie cię szukałam... Chciałam zapytać czy mogę wrócić...
- Nie... - Pokręciłem przecząco głową. - Nie mogę ci teraz powiedzieć bo mam lekcję, przyjdź do mnie później. Ok? - Wstałem z ławki i wszedłem do środka, w pokoju nauczycieliskim położyłem torbę na półce i miałem wychodzić gdy moja komórka zadzwioniła. - Halo...?


(Esmeralda) Pablo i jego super śmieszne żarty. Dziś mój pierwszy dzieñ w Studio. Strasznie się denerwuje, bo jak mnie uczniowie nie polubią, czy zaakceptują. Ja nie wiem czy potrafię w ogóle uczyć innych. Gdy już byłam gotowa do wyjści i przygotowana na to wszystko wyszłam z domu. Serce waliło mi jak młot. Strasznie się stresowałam. Kiedy weszłam do Studio, jakoś cały ten strach uciekl, jakby go nigdy nie było. Dziwne. Zaszlam do pokoju nauczycielskiego, zostawić swoje rzeczy. Nikogo tam nie było, pewnie mieli zajęcia. Dosłownie za 15 minut zaczyna się moja lekcja. Weszłam do sali, położyłam nuty na biurko i czekałam na uczniów. Nagle zadzwonił mój telefon. - Tak słucham ?? - zapytałam. - Pani Esmeraldo, doktor Rodriquez. - odpowiedział głos po drugiej stronie. - Tak, Tak proszę mówić. - trochę się zdenerwowałam bo był to lekarz Ludmily. - Przyszły wyniki badań pani córki czy mogłaby pani przyjechać. - dopowiedział. Ja tylko rzuciłam słuchawką wybrałam numer Pablo. - Posłuchaj coś się stało ja muszę jechać do szpitala. Wytłumacz mnie jakoś. - nic nie zdążył odpowiedzieć. Wybiegłamz prędkością światla. I byłoby dobrze gdyby nie mój samochó, który odmówił posłuszeństwa. Wysiadłam i kopnęłam w opone. - Cholera. - powiedziałam. - Może pomóc usłyszałam znajomy głos ..

 (Germán) Siedziałem ponownie przed papierami, trzeba się brać za pracę bo ostatnio się opuściłem. Wypełniając je do pomieszczenia wpadł Ramallo. - Słuchaj musimy być w centrum, przesunęli spotkanie. A że korki są trzeba już jechać, zbieraj się. - Westchnąłem i wstałem z siedzenia. Zabrałem szybko kurtkę i wyszedłem. Wsiadłem szybko do samochodu i jechaliśmy, przyjaciel włączył jakąś muzykę która mnie zazwyczaj denerwowała ale nie dziś... W pewnej chwili zauważyłem znajomą osobę, miała najwidoczniej jakiś problem z autem.

- Zatrzymaj się. - Rozkazałem spokojnie menedżerowi a ten posłusznie wykonał zadanie. Nie mówią nic więcej podszedłem. - Może pomóc ? - Spytałem. Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona. - No co ? Nadal ci coś wiszę... - Odchrząknąłem. - Za wszystko. To jak? Pomoc czy męczysz się sama z tym?
- Muszę szybko znaleźć się w szpitalu. - "Co ?!" Przeleciało przez moją głowę. Bardzo mnie to zdziwiło i jednocześnie zaniepokoiło, ale przypomniałem sobie iż jest z Pablo. Nie dodając nic od siebie otworzyłem jej drzwi od samochodu. Nie musiałem zbyt długo czekać aby wsiadła... Kilka minut później byliśmy pod budynkiem. Gdy wysiadła coś mnie zmusiło abym również to zrobił.
- Pójdę z tobą. - Oznajmiłem.
- Nie potrzebnie...
- Ale pójdę... - Powtórzyłem i wyruszyliśmy do środka. W drodze coś mnie tchnęło... Złapałem ją za nadgarstek, spojrzała na mnie zdezorientowana. - Jesteś w ciąży...? - Wypaliłem.

(Esmeralda) German super hero, pomocnik i wybawca ... taaa chyba w snach. Dobra skorzystalam z jego pomocy, ale musiałam szybko znaleźć się w szpitalu, ale jego pytanie o ciąży wmurowało mnie. - Słucham ?? - zapytałam. - No,No czy jesteś w ciąży ? - powtórzył pytanie. - Czy Ty updłeś na głowę, w jakiej ciąży ?? Kto Ci nagadał takich bzdur, może jeszcze z Tobą ? - popatrzyłam na niego. - To może chodźmy. - zmienił temat. Weszliśmy na piętro gdzie leżała Ludmila, ja od razu udalam się do gabinetu lekarskiego. Przed pół godziny rozmawialam z lekarzem. Na szczęście to nic poważnego, ani jej ani dziecku nic już nie grozi. Jednak musi zostaç jeszcze trochę na obserwacji. Poszlam do córki. To nie chodzi o to, że ona była w złym stanie fizycznym, ona po prostu wykańczała się psychicznie, a ja nie potrafiłam jej pomóc. Wyszłam z sali ze lzami w oczach. - Co się stało ? - złapał mnie na korytarzu German. - Nie mam siły, ona wygląda jakby straciła całą chęć do życia. - powiedziałam wycierając rękawem oczy. - Wszystko będzie dobrze, ona jest silna da radę, obie dacie radę. - wyszliśmy ze szpitala, a ja znowu pogrążyłam się w płaczu. - No chodź tu. - powiedział przyciągając mnie do siebie, przytuliłam go i rozbeczałam się na całego. Potrzebowalam, żeby ktoś teraz ze mną był. - Mhm - uslyszałam ..

(Pablo) Eh! Normalnie jak Angie, dobra... Teraz rozumiem chociaż moją przyjaciółke. Wziąłem tą jedną lekcje za partnerke, na szczęście Antonio nic nie zauważył. Miałem okienko dlatego skoczyłem szybko do szpitala. Koło budynku zobaczyłem Esmeraldę w objęciach Germána. Ygh! - Mhm... Myślałem że idziesz do Ludmiły. Ale jak widzę masz ciekawsze zajęcia... - Kobieta odwróciła się do mnie ze łzami w oczach, nie chciałem ulec dlatego zmierzyłem inżyniera groźnym spojrzeniem. - Ty też nie masz co robić? Może zajmij się Angie. Hm? Widzę że lubisz się przywalać do innej. - Warknąłem. - Pablo... - Nie! Nie ma Pabla, wracaj na zajęcia bo dalej już nie mogę cię chronić. - Zwróciłem się do niej i westchnąwszy odszedłem. "Przyrzekam, jeszcze raz a rozwale mu twarz..." pomyślałem. W sumie nie powiniem ich zostawiać samych, ale jeśli woli się tulić z kasiastymi to niech się tuli... Miałem już wchodzić do budynku gdy...

(Camilla) Siedziałam w Studio i postanowiłam napisać piosenkę. Może nie zawsze wychodzą ale tym razem poczułam że coś z tego. Złapałam w rękę gitarę elektryczną i podpięłam do wzmacniacza.  Zagrałam pierwszy dźwięk a można było go usłyszeć w całym Studio jak nie w całej dzielnicy. Ciekawe który geniusz nastawił głośnik na całą moc. W sali pojawił się oszołomiony Pablo. -Co tu się dzieje ???-chyba to słyszał -Nic zapomniałam ściszyć.-zrobiłam "niewinną" minkę.-Dobra następnym razem uważaj. -wyszedł jakiś wkurzony. Coś musiało się stać bo jeszcze nigdy tak nie zareagował  na taką błahostkę. Wróciłam do komponowania. Dziś szło wyjątkowo szybko i  już po około godzinie miałam melodię. Teraz tylko tekst. Z tym też nie miałam problemu. Aż poszło za dobrze jak na takiego nieudacznika jak ja. Jedno mi tu nie pasowało. Wzięłam do ręki kartkę z tekstem i poszłam do sali muzyki gdzie siedziały Violetta i Ana. -Zaśpiewacie ze mną ?-zapytałam choć zabrzmiało bardziej jak nakaz i podałam im kartkę. Zaczęłam wygrywać dźwięki na gitarze (tak gitara teleportowała się tam razem ze wzmacniaczem jakbyście nie wiedzieli... ;P). Z mojego gardła wypłynęły pierwsze słowa piosenki.(piosenka)
No se imaginan de qué cosas hablamos
Estando en nuestro sitio especial 
Po chwili dziewczyny też śpiewały.
De moda, chicos, música y vacaciones
Sueños que se vuelven, canciones jugando 
Secretos entre melodías
Con mis amigas siempre imaginar
Un mundo mágico ideal
Hablamos de todo, siempre falta más
To było niesamowite. Jeden wspólnie wykonany utwór a całej naszej trójce poprawił się nastrój.
-Co wy takie szczęśliwe ?-spytał/a który/a niezauważalnie wszedł/a do pokoju... 

(Diego) Wszedłem do Studio i usłyszałem jakieś dźwięki. Podążyłem za nimi i doszedłem do sali w której śpiewały Cami, Viola i Ana: -Co wy takie szczęśliwe?- Zapytałem zaciekawiony - Mamy swoje powody- powiedziała uśmiechnięta Ana i mnie przytuliła.- To, może ja wam ją na chwilę porwę?.- Dziewczyny tylko uśmiechnęły się a ja z Aną wyszliśmy z sali. Postanowiłem zabrać ją w takie nasze miejsce, czyli standardowo nad jezioro. Całą drogę rozmawialiśmy o praktycznie wszystkim. Gdy byliśmy już nad jeziorem, postanowiłem zrobić coś głupiego za co dziewczyna na pewno będzie na mnie zła. Wziąłem ją na ręce i wrzuciłem do wody. Zaczęła krzyczeć na mnie, ale po chwili sam do niej dołączyłem i zaczęliśmy się śmiać. Gdy wyszliśmy z wody usiedliśmy w słońcu. Dziewczyna była cały czas szeroko uśmiechnięta. Postanowiłem ją pocałować. Po chwili nasze usta nie chciały się od siebie oderwać. Pogłębiłem pocałunek...

(Ana) Uśmiechałam się do rażącego w oczy słoneczka dopóki mnie nie pocałował. Nie chciałam się od niego oderwać i On chyba również nie zamierzał tego robić... Był coraz namiętniejszy gdy nagle coś nas rozłączyło. A raczej szyszka która spadła mi na głowę. - Wiewiórki mnie nie lubią... - Żaliłam się, lecz po chwili zaczęłam się śmiać. - Idziemy? - Spytał podając mi rękę. - Aham! Ale gdzie?
- Zobaczysz... - Szepnął. Kąciki ust powędrowały ku górze. Złapałam jego dłoń i zaprowadził mnie na jakiś festyn. Jak zawsze roiło się tu od ciepłych i miłych dla oczu kolorów! Chodząc między straganami zaszliśmy koło pięknej fontanny! Usiedliśmy na murku. - Widzisz? Podobno tu widać przyszłość... - Dodał a ja zmarszczyłam brwi. - Wiesz.... Ja tam widzę... - Popchnęłam go. - Ciebie mokrego! Wow, magiczna fontanna. Czyż nie? - Zrobiłam maślane oczy. Odwróciwszy wzrok zauważyłam ... Ale nawet nie zdążyłam się z nim/nią przywitać gdyż Diego wciągnął mnie znòw w wodę a tam uciszył pocałunkiem...

(Camilla) Po zajęciach jak zwykle poszłam do parku gdzie co miesiąc odbywał się festyn. Lubiłam na nie przychodzić ponieważ tam zawsze było tak kolorowo i wesoło. Tym razem jednak było jeszcze ciekawiej. Ale to może ze względu na pogodę. Helios świecił wyjątkowo mocno jak na tę porę roku.Gdy lawirowałam pomiędzy stoiskami przy fontannie która stała na środku placu zauważyłam Anę i mokrego Diega. Po chwili moja przyjaciółka została wciągnięta pod wodę przez chłopaka. Poszłam dalej. Po drodze widziałam wielu innych uczniów Studia którzy nie chodzili do mojej klasy. Właśnie! Za 10 minut mam lekcje Gregoria -przeraziłam się gdy spojrzałam na zegarek na ręce. Już miałam udać się do uczelni gdy usłyszałam głos... ze sceny mówiący....

(Diego) Po tym jak Ana wrzuciła mnie do tej fontanny odwdzięczyłem jej się tym samym. Nim zdążyłem coś jej powiedzieć, ona mnie pocałowała a koło nas przeszła Camila. Dzisiaj razem z Aną postanowiliśmy spędzić cały wieczór razem. Gdy trochę osuszyliśmy się z wody, zaczęło się karaoke na festynie. Postanowiliśmy sobie zaśpiewać. Wybraliśmy ,,On Beat'' i wbiegliśmy na scenę. : On beat, on beat!
On beat, on beat!  On beat, on beat!On beat, on beat! Generación ROCK AND ROLL ropa multicolor SUPERSTAR creandose para el mañana. Po chwili zobaczyliśmy Federico, Cami i Larę. Wskazaliśmy im ręką żeby do nas dołączyli, na co oni chętnie weszli na scenę i zaczęli śpiewać z nami. Gdy skończyliśmy piosenkę rozległy się brawa, a my wszyscy postanowiliśmy udać się do Resto na sok. 
Wieczór minął całkiem nieźle. Około 20.00 razem z Aną poszliśmy do mojego mieszkania.
-To co może horror?- Zaproponowałem - No dobrze- uśmiechnęła się.
Usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Dziewczyna wtuliła się we mnie gdyż się bała. Po chwili usnęła przytulona do mnie.  O nie! Za tą fontannę musi być ukarana. Uśmiechnąłem się sam do siebie. -Ana! Twój wujek przyszedł!!!- Krzyknąłem na co dziewczyna szybko podniosła się do góry...

(Ana) Jezu... Co On ma za filmy? Przecież można zawału przy tym dostać! Wtuliłam się w niego, strach powoli cichł gdy zasypiałam... Odpływałam do krainy Morfeusza gdy... - Ana! Twój wujek przyszedł!!! - Na te słowa aż się zerwałam. Rozglądałam się ale nie ujrzałam wuja tylko rozbawionego partnera. Wziełam poduszkę i zaczęłam go bić nią. - Mnie się nie budzi! - Mówiłam. Gdy przestałam go bić wyszłam na powietrze się przewietrzyć. Gapiłam się księżyc który wyjątkowo dziś był w pełni. Zrobiło mi się zimno więc chciałam wrócić do środka... Gdy się odwróciłam momentalnie krzyknęłam. Za mną stał koleś z nożem. Lecz po chwili rozpoznałam w nim Diega. Walnęłam go w ramię. - Co mnie straszysz co? - Weszłam do środka ale go wypchnęłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie, włączyłam jakąś komedię... Nie zwracałam uwagi na pukania Diega. Ale po kilku minutach miałam ochotę go wpuścić... Wyszłam na zewnątrz ale go tam nie było. - Diego, Dieguś! No chodź! - Wołałam a ten nic! Jakby się rozpłynął. - Weź mnie nie strasz! - Powiedziałam stanowczo. Dalej nic... Nagle przyszedł z ...w ręce. - A ty co? - Jak co byłem w sklepie. Wpuścisz mnie w końcu? - Tak, tak prosz. - Gestykulowałam a ten łaskawie weszedł...



(Diego) Jak mogła wyrzucić mnie z mojego własnego mieszkania ?! No zobaczymy! Stałem przez chwilę, ale postanowiłem przejść się do sklepu. Gdy z niego wróciłem Ana już na mnie czekała.

-Wpuścisz mnie w końcu?- Zapytałem- Tak, tak proszę.- Oczy jej zabłyszczały jak małemu dziecku.
Usiadłem z dziewczyną znowu na kanapie. Ponownie wtuliła się we mnie, po chwili chciała mnie pocałować, ale ja jej nie dałem- Co teraz będziesz słodka? A tak się mnie z domu wyrzuca.- Uśmiechnąłem się lekko- Oj Dieguś...- Spojrzała na mnie ze słodką miną- przepraszam wiesz, że nie chciałam...- Teraz Dieguś?- dziewczyna spojrzała na mnie jeszcze z bardziej smutna- Kocham Cię, wiesz o tym...- Po tych słowach pocałowała mnie. Nie umiem się na nią obrażać. Za łatwo jej ulegam. Powoli oderwałem się od niej i oznajmiłem.- Już późno. Odprowadzić Cię?- Skoro już późno, chyba nie musisz mnie odprowadzać, mogę zostać przecież u Ciebie-uśmiechnęła się.- Nie mówię, nie..- Powiedziałem a dziewczyna wbiegła na górę do mojej sypialni. Podążyłem za nią a ona była już w łazience. Po jakiejś godzinie z niej wyszła ubrana w moją koszulę. Podeszła do mnie i pocałowała po czym chciała zdjąć mi koszulkę - Nie, mała tak się dzisiaj nie bawimy.- Dziewczyna odwróciła się do mnie plecami i poszła w stronę łóżka, natomiast ja powędrowałem do łazienki. Gdy z niej wróciłem dziewczyna jeszcze nie spała. Położyłem się na łóżku, a ona po chwili wtuliła we mnie. Zobaczyłem jak zasypia a po chwili sam pierwszy raz od paru dni usnąłem..



Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 99.

11 komentarzy:

  1. Fajny tylko szkoda że dzisiaj nie byĺo rozmowy leonetty

    OdpowiedzUsuń
  2. ssssssssssssssssssssssssuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppppppppppppppeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Supcio

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :-) czekam na nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :-) czekam na nexta i Leonettę <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra !!!!!!!;) Diego i Ana <3 =Diegana? fajnie, pasują do sb :-) dajcie szybko nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne ale nie ma Lu :( ale zekam na next :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka