środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 72

(Diego) Rano, znowu kłóciłem się z tym głupim Verdasem. Wczoraj o nim zapomniałem ale on musiał sobie przypomnieć:
-Może znowu przyklej się do Fran!- krzyknąłem gdy już mnie bardzo mocno zdenerwował
-A może ty do Anki! Co myślisz, że nie wiem?! Szybko Ci się Violetta znudziła- skąd on się o tym dowiedział?!- Wiesz, może nikt by nigdy się o tym nie dowiedział, ale co zrobię, że stałeś centralnie przed naszym pokojem!- W pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza którą przerwał Maxi
-Chłopaki! Może się wreszcie uspokoicie?! Mam już was dość! Psujecie cały wyjazd! Zawieście broń chociaż na czas wyjazdu!- Popatrzyliśmy na siebie nie odzywając, się. Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Verdas wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Ja i Maxi nic sobie z tego nie zrobiliśmy tylko zeszliśmy na śniadanie. Wszyscy byli już w pomieszczeniu. Dosiedliśmy się do chłopaków. Cały czas zerkałem na Anę a ona na mnie. Miałem, złe przeczucia, że Verdas powie to komuś jeszcze. Zaczęliśmy rozmawiać o tym co zwykle. Nie było z nami tylko Leona. Po dość krótkim czasie podeszła do mnie zdenerwowana...

(Violetta) Cała noc nie mogłam spać z powodu Camili i Ludmiły, obie skakały sobie do gardeł, dodatkowo mój tato dzwonił co godzinę... Zmęczona poszłam na śniadanie i okazało się, że jedyne wolne miejsce jest obok Diego. -Co ty taka zła?- zaczął pytać Maxi. -No tak mieszkasz z Ludmiłą..- mówił dalej jedząc płatki
z mlekiem. Przez cały czas Diego nie raczył na mnie spojrzeć, może to i lepiej.. Jedynie co mnie zaniepokoiło to, że przyglądał się Anie. Eh jestem przewrażliwiona, a nawet gdy by to dla mnie lepiej..Po skończonym posiłku Pablo razem z Angie, podali nam zadania i kazali nam się dobrać w pary. Oczywiście damsko męskie.. W szybkim czasie, tylko ja zostałam bez pary no i León. -Czy ja się nigdy od Ciebie nie uwolnię?- rzucam na dzień dobry. -Też chciał bym wiedzieć, ale dobrze się składa bo chce Ci coś powiedzieć..- bierze mnie pod rękę, ale ja się wzdrygam po ostatnim razie. -Nie dotykaj mnie..- Chłopak zrobił dziwną minę i uniósł ręce w oznace pokoju. -Nie zjem Cie tak?- przewrócił oczami -Nigdzie nie idę tak!- próbuje odejść, ale w tym samym pomencie wpycha mnie do windy, i przyciska wszystkie guziczki po koleji przez co wywołuję sparcie i zostajemy uwięzieni....

(León) Pablo, Angie, gratuluję świetnego pomysłu na zadanie. I wybrania hotelu z windą, to też.
Śmieję się z reakcji Violetty, która zaczyna na mnie wrzeszczeć. Wiem, jaki jestem wspaniały, wiem, kochanie, nie musisz mi tego dwa razy powtarzać. Siadam przy ścianie, opierając głowę o metalowe przyciski.
- Nie martw się, słonko, za kilka godzin powinni się zorientować, że zniknęliśmy - informuję dziewczynę, przyglądając się jej reakcji.
- Przecież mam komórkę, idioto - warczy na mnie, ale zmienia postawę, kiedy macham dziewczynie jej telefonem przed oczami. - Oddawaj! - próbowała wyrwać mi go z ręki, ale złapałem ją za przegrub, przyciągając ją do siebie i szepcząc do ucha:
- A chcesz jeszcze raz dostać? - próbuję nie wybuchnąć śmiechem, kiedy momentalnie się ode mnie odsuwa.
- Czego ode mnie chcesz? - po kilku minutach ciszy zadaje konkretne pytanie.
- Nie wiem, zobaczyć twoją reakcję, pośmiać się z ciebie, mieć satysfakcję... wspominałem, że wczoraj widziałem, jak Ana i Diego się całowali? Nie? Przykro mi - nawet nie kwestionuje moich słów. Mądrze.
- Czy mogę coś zrobić, żebyś oddał mi telefon? - pyta momentalnie.
- Tak, pewnie tak, zaproponuj coś - uśmiecham się, czekając na odpowiedź....

(Violetta) I On myśli, że uwierzę mu w ta tanią historyjkę? Musi być bardzo zazdrosny. Chyba coś mu się pomyliło, sama Ana mówiła mi, że Diego jest dupkiem i teraz by go całowała? Nie ma opcji! I czemu nie chce mi oddać telefonu, pewnie i tak nie ma zasięgu, ale zawszę można spróbować, już mi nie zależy. Ciekawe co mam zaproponować? Podchodzę do niego na kolanach i chcę siłą wyrwać mu telefon, po chwili jednak dochodzę do wniosku, że to nic nie da, dlatego wezmę go na szok. Nachyla się ku niemu i delikatnie całuje w usta, dopóki nie wypuści telefonu z rąk. Kiedy sukces został osiągnięty zaczyna się śmiać i kładę się na plecy patrząc czy mam jakikolwiek zasięg. -Skoro nie jesteśmy już razem, to powiem Ci, że fatalnie całujesz..- posyłam ironiczny uśmiech chłopakowi, który nie wie co się stało, a ja mam napad śmiechu.. -Tak się nie bawimy kochanie..- w końcu odzyskał mowę -Że niby ja źle całuję?- pochyla się na nad moją osobą  i chce mnie pocałować kiedy nie oczekiwanie winda rusza, a ja wstaje na nogi. Do 13 piętra jedziemy w ciszy, słyszę jedynie głupią melodyjkę.. Gdy w końcu dojechałam na nasze piętro, cisze przerywa On...

(León) Pff. Bardzo śmieszne.
- No to co? Wracamy na zajęcia? - pytam jak gdyby nigdy nic, powstrzymując się od... to jest dobre. Tak. - Albo nie, czekaj, wiesz... nie. Na pewno nie masz ochoty widzieć Diego ani Any, ja cię rozumiem. Przecież to wszystko dla twojego dobra, kochanie - mówię, a ona tylko przewraca oczami i idzie w kierunku schodów, pewnie na zajęcia. Dziewczyna miała pecha, że przechodziła obok mojego pokoju... kilkoma szybszymi krokami pokonuję dzielącą nas odległość, chwytam ją za rękę i wciągam do pokoju, zanim
szatynka zdążyła się zorientować, co się dzieje.
- León, przestań, to wcale nie jest śmieszne - warczy, wyrywając rękę.
- No gdyby nie było, to bym nic ci nie robił, kochanie. Nie zamykam cię tutaj przecież - wzruszam ramionami - w każdej chwili możesz wyjść - oczywiście po moich słowach od razu kieruje się w stronę drzwi, ale, również oczywiście, nie pozwalam jej na to. - Wyjdziesz, kiedy przyznasz, że dobrze całuję - pochylam się nad nią i wpijam się w jej wargi. Ciekawi mnie jedynie fakt, dlaczego nie momentalnie nie oderwała się i nie przyznała mi racji, bo to robi się nudne... i tak sam jestem zmuszony się od niej odsunąć, bo na schodach słyszymy czyjeś kroki....

(Ludmila) II dzień w Hiszpanii, pogoda cudowna, ale atmosfera tragiczna. Praktycznie całą noc nie spałam bo ta wariatka Cami chciała zająć moje miejsce, co mnie obchodzi to że ona musi spać przy oknie. To było największe łóżko i należy się mi. Unikam Pablo, który znowu chce mnie dopaść na swoje umoralnianie mnie. Jest zbyt śmieszny i mało przebiegły. Po śniadaniu umówiłam się z całą naszą grupą na próbę. Schodzę sobie spokojnie ze schodów i jaki widoczek widzą moje piękne oczy Leon odrywa się od Violetty. - O proszę proszę czyżby nasze robaczki powróciły ku sobie ?? - zapytałam. - Daj spokój Ludmila. - odpowiada mi Violetta. - Wiem co widziałam. Za 10 minut zaczynamy próbę. - oznajmiam im i schodzę na dół. Nagle odzywa się moja komórka. - Halo ? - pytam. - Ludmila, jak tam jest spokojnie, jak sie czujesz, wszystko w porządku ?? - bombardują mnie pytania. - Mamoo, tak wszystko ok, zadzwoń potem idę teraz na próbę. - rozłączam połączenie. Co to za kobieta, nawet tu spokoju mi nie daje. Kiedy wszyscy już się zebrali, zaczeliśmy próbę, ja akompaniowałam, a oni ćwiczyli, było to tak beznadzieje, że musialam przerwać. - Skupcie się. Emocje macie wyrazić emocje, taka jest ta piosenka, macie wchodzić na siebie tekstem, an nie być jak kołki drewniane, których nic nie ruszy. - i znowu usiadłam do pianina. - Jesteś taka mądra to pokaż to. - Fran i jej mądrości to aż boli. - Leon do pianina, a Ty Fran patrz jak robią to mistrzowie, zaczynaj. - zdjęłam bialy swterek i rozległa się muzyka. I muszę powiedzieć, że nawet fajnie nam to wyszło. Po skończonej piosence należała nam się chwila odpoczynku. Wzięłam z torebki wodę. - Musimy porozmawiać ! - zobaczyłam palec który wskazywał moją osobę...

(Camilla) Cały dzień zmarnowany przez Ludmiłę. Była umowa. Swoim zachowaniem wzięła ją i potargała. Niech teraz nie liczy na to że będę ją ignorować. I jeszcze to co robiła w pokoju z Tomasem. Aż brzydzę się myśleć o tym. Właściwie blondyna żyję dzięki Violettcie. Gdyby nie ona to przeorałabym paznokciami buźkę
tej jędzy. Spokojnie. To tylko Ludmiła.Ona jest nie warta nerwów. W myślach ciągle uspokajam się. Gdy mamy mieć próbę pod pretekstem pójścia po wodę udaję się do sali która znajduje się na przeciwko aby "pogadać" z Lu.-Musimy porozmawiać- unoszę rękę i wskazuję na mojego wroga numer jeden. W nocy nie miałam siły użerać się z nią ale dziś jestem przepełniona energią. -Tak ty Ludmiła choć.-Wychodzę na korytarz i czekam aż łaskawie ruszy cztery litery. W końcu wychodzi. -TAK NIE BĘDZIE! Ja nie dam sobą pomiatać. Miałyśmy umowę. Jak chcesz może być aktualna. Ale musisz zmienić swoje zachowanie. Jeśli nie to możemy dalej prowadzić wojnę. Masz czas na zastanowienie się do wieczora. -Nie czekając na jej reakcję idę do swojej sali gdzie wraz z zespołem kontynuujemy próbę...

(Broadway) Natalia i Maxi. Lepszej grupy wymarzyć nie mogłem. Chociaż jakby była tu jeszcze Camilla to już w ogóle odleciał bym ze szczęścia. Teraz na wyjeździe zdałem sobie sprawę jaki jestem głupi. Co ja narobiłem zrywając z nią?  Każdemu zdarza się popełnić błąd. Tak się o nią starałem a teraz miałem zaprzepaścić tą szansę jedną błahostką. Tak chyba tak. Poszedłem do pokoju chłopaków. -Maxi ruszaj się idziemy na próbę. Weź przy okazji Naty. Ja będę czekał na dole. -Przecież musimy ćwiczyć a na wczorajszych ćwiczenia ci zamiast pracować gapili się w siebie jak cielęta w malowane wrota. Dobijające. Ja katuję się z powodu głupoty związanej z miłością a w grupie mam zakochane gołąbki. Gdy po piętnastu minutach zjawiają się mam ochotę spytać czy zgubili się w windzie czy może w korytarzu. Powstrzymuję się od tego bo wiem że i tak nie zareagują. Zaczynam grać wybrany utwór. Te creo. W tym przypadku to oni wybierali. Ja zostałem przegłosowany. Oczywiście gdy już zaczynają pracować normalnie ktoś musi nam przerwać... -Czy my nie możemy poćwiczyć ludzie?-krzyczę. W drzwiach widzę ....

(Angie)Po wczorajszym wielogodzinnym locie i całym tym zamieszaniu ze sprawami organizacyjnymi spałam jak zabita. Po takim porządnym śnie byłam pełna energi i gotowa do pracy!. Hmm..Chyba teraz trwa próba Maxiego,Nati i Broadwaya.Nie myliłam się,właśnie zaczynali. Wchodząc usłyszałam krzyk Broadweya: -Czy my nie możemy poćwiczyć ludzie?-po czym spojrzał na mnie; chłopak raptownie się speszył i złapał za głowę nie mogąc nic z siebie wydusić. -Pewnie,że możecie,ale nie potrzebujecie mojej pomocy i mogę już iść?Tak?-spytałam rozbawiona całą sytuacją.
-Nie,nie,nie Angie!.. Ee przepraszam-tylko to był w stanie powiedzieć..
-Haha nic się nie stało!..Ale jesteś pewien swojej decyzji?-śmiałam się pod nosem zmierzając w ich
kierunku.
-Tak! Na pewno...
-Dobrze.Zatem wracajmy do pracy.-dopowiedziałam i próba została na nowo wznowiona.
Piosenka Te creo jest piękna,ale im nie bardzo leżała,dlatego doradziłam żeby zmienili tonację i dodali coś od siebie;żeby piosenka odzwierciedlała ich samych.
Od razu zrozumieli o co chodzi i po gruntownych reformach uzyskali porządny efekt.
Byłam pod wielkim wrażeniem! Wyszło im naprawdę fenomenalnie. Widać na pierwszy rzut
oka,że się doskonale ze sobą zgrali. Pablo trafił w dziesiątkę łącząc ich ze sobą,ale nie wiem czym się kierował wybierając grupę numer 1.. Pochwaliłam ich nie szczędząc przy tym słów po czym udałam się szukać przyjaciela.
Jest..Siedzi tak od rana wypełniając jakieś papiery, non stop gdzieś dzwoniąc..
Ani chwili dla siebie. Pora to zmienić..
Pociągnełam go ze sobą nic nie mówiąc,ówcześnie przemycając jego telefon.Zaprowadziłam go do średnich rozmiarów sali kinowej.Stawiał opór wymigując się obowiązkami,ale ze mną nie ma tak łatwo i chcąc czy nie chcąc musiał ulec..
Włączyłam jakiś film,ale i tak połowę jego trwania poświęciliśmy na wspólne rozmowy,a temu wszystkiemu towarzyszył prawie nieustanny śmiech..Ostatnimi czasy nasze relacje były napięte,ale czułam,że odzyskałam mojego starego Pabla ponownie.
Jednak wkrótce musieliśmy się pożegnać i wracać do pracy..
Idąc sobie hotelowym korytarzem poczułam tęsknote za osobą przy której niemal unoszę się ponad ziemię. Nie mineło wiele czasu od mojego wyjazdu a mi już brakuje jego obecności.
Dlatego posłałam Germanowi smsa: 

"Czegoś mi brak,czegoś pięknego.
Dotyku ust,uśmiechu twego.
Twych czułych słów,słodkich jak miód.
Oczu kochanych,szeptu Twych warg.
Twej obecności,czyli Twej miłości.."

Uśmiechnełam się do wyświetlacza i wysłałam. Szłam tak dalej rozmyślając,gdy....

(Ludmila) Cami i jej groźby na nic się zdają, ona naprawdę myśli, że mnie wystraszy to się grubo myli. Po skończonej próbie, tak na marginesie coś nam zaczyna powoli wychodzić, chciałam tylko rzucić się na łóżko, ale to też nie było mi dane, gdyż ja zawsze muszę trafić na interesującą sytuację. Z salki kinowej dobiegał
mnie śmiech i rozmowy. Ahaaa Pabli i Angie, cóż zawsze coś do szantażowania by się przydało. Wyjęłam telefon i zrobiłam fotkę w momencie kiedy Angie złapała go za rękę. Geniusz. Za nim wróciłam do pokoju posiedziałam jeszcze trochę na tarasie. W drodze powrotnej ktoś się na mnie napatoczył. - Nikt z was nie ma oczu. ? - jęknęłam łapiąc się za stopę. - Słucham ? - zapytała Angie, bo to ona była sprawczynią mego bólu. - To co słyszałaś. Trzeba się rozglądać jak się łazi. - rzuciłam i chciałam już odejść, gdy kobieta złapała mnie za nadgarstek. - Ludmila przeginasz, pamiętaj tylko, że dla mnie się to źle nie skończy, a Ty możesz stracić wszystko na co pracowałaś. - mówiąc to patrzyła mi prosto w oczy. - Jesteś pewna, że tylko ja stracę ? - zapytałam mając na myśli zdjęcie. - A teraz wybacz, ale chciałabym udać się na wypoczynek. - wyrwałam rękę i w oddali usłyszałam jeszcze. - Pablo Cię szuka. - może sobie szukać tak łatwo mu to nie pójdzie hotel jest ogromny, a w pokoju spać nie muszę. Kiedy chciałam już wejść do windy usłyszałam - Ekhm ...

(Ana) Ale ja jestem głupia... Jak mogłam pocałować Diega? ! Mi się to już normalnie na mózg rzuciło... Unikałam Federica przez cały dzień, nie potrafię już mu spojrzeć w oczy. Schowałam się w sali kinowej mając nadzieję że nikogo tam nie spotkam. Nagle usłyszałam dźwięki, wychylając ujrzałam Pabla i Angie, a czy Ona czasami nie jest z... A w sumie co mnie to. Kątem oka zauważyłam że Ludmiła ma z tego zysk! Zrobiła im zdjęcie, ciekawe co żmija znòw knuje... Gdy gwiazda wyszła to ja za nią, zderzyła się z Angie, już myślałam że One się zaraz pobiją. Na szczęście nic sobie nie zrobiły, blondynka poszła w stronę windy ale jej przeszkodziłam. - Ekhem... - Chrząknęłam.
- Czego ?! - Wrzasnęła.
- Dawaj komórke, widziałam co zrobiłaś. - Wyciągnęłam rękę w jej stronę a Ona się tylko zaśmiała mi w twarz.
- Chodzi ci o to? - Pokazała mi foto wyciągając komórke. Ale ty jesteś głupia Lu. Wyrwałam jej telefon z ręki i zaczęłam je usuwać, niestety Lu mnie zaatakowała i zamiast usunąć wysłałam to do wszystkich jej znajomych... Nie! - Hahahahahaha jaka ty jesteś głupia Anka....
- Ludmiła odwal się od niej... - Usłyszałam głos Federa... Tylko nie to. Po chwili zadzwonił mi w uszach dzwonek. - Cco to za zdjęcie?
- Fede usuń to proszę. - Poprosiłam go.
- Ok spokojnie. - Zgodził się na szczęście. - Dobra, już. Chodź, bo zaraz ci wstrzyknie jad. - Powiedział ale przybiegł/a ... wyrywając mnie od nich i akurat ratując z sytuacji.

(Naty) Po próbach chodziłam z Maxim po mieście, było cudownie czuć jego dłoń na mojej. Chodziliśmy w milczeniu. Nie chcieliśmy przerywać ciszy która mówiła więcej niż słowa, ale uniemożliwił nam to piski naszych komórek. Dostałam sms-a, a w nim zdjęcie chyba Pablo i Angie jak się trzymają za ręce. - Patrz. - Maxi pokazał mi dokładnie takie same zdjęcie. - Ciekawe co Ludmiła chcę wysyłając nam to zdjęcie... - Mnie też to zastanawiało, po 10 min dalszego chodzenia postanowiliśmy wracać. Koło hotelu ujrzeliśmy pana
Castillo. - Czy to nie ojciec Violetty?
- Chyba tak... Chodź. - Poszliśmy na około i akurat ujrzeliśmy Anke. Podeszłam do niej i pociągnęłam w stronę drzwi.
- Cco chcecie? ! - Spytała. - A poza tym dzięki. - Powiedzieliśmy jej o Germánie, Ona dziękując chciała pobiec do Violetty ale walnęła ścianą o głowę... Zaczęliśmy się śmiać ale pomogliśmy jej wstać. Chcieliśmy też pójść z nią ale w ostatniej chwili Pablo nas zatrzymał i kazał nam wracać do pokoi. Niechętnie ale posłusznie wykonaliśmy zdanie...


Koniec rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujmy rozdział 73.

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah niezłe . Ciekawa jestem jak się rozegra sprawa z Fede, Aną i Diego...
    No i jeszcze Vilu i Leon... I co jeszcze.... ?
    Cami i Lu... hhahahah
    super rozdział, czekam na c.d :DD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.
    Zapraszam do siebie na 2 rozdział.

    Pozdrawiam.
    Tyna : **

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu .. świetny rozdział ^^
    León i Violetta:*?
    Nie, no ciekawe, ciekawe ^^
    Czekam na next'a, który mam nadzieję, że będzie za niedługo XD
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, heh :D
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżby Leon zaczynał rozumieć co stracił? Nawet mi się taki podoba :* Czekam niecierpliwie na nexta <3 ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby Leon zaczynał rozumieć co stracił? Nawet mi się taki podoba :* Czekam niecierpliwie na nexta <3 ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział ;) no i oczywiście Leonetta <3 czekam na nexta;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Meega <3 ^^ kocham Waszego blogaska ;*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka