poniedziałek, 16 grudnia 2013

Rozdział 84.

(Ana) Nie wiem co ja robię ze swoim życiem... Na początku miałam zamiar się zamknąć w sobie a tu Marco, potem postanowiłam że nie będę na chwilę obecną szukać kogokolwiek a tu ja wystartuwuje z pocałunkiem do Diega. Jesteś chora Anka! Miałam takie kłucie w sercu, ale czy to przez Diega czy to że Fede chodzi z Fran? Nie wiem ale tak czy siak muszę się ogarnąć!  Rano wstałam dość wcześnie, dlatego szybko pojawiłam się w Stud!u... Tam przebierając się ćwiczyłam układ. Eh! Nic mi nie szło dalej miałam ten obrazek przed oczami, jak patrzy na mnie zdezorientowany. W pewnej chwili nie wytrzymałam, wyłączam muzykę i ponownie się przebrałam wsadziłam rzeczy do szafki i wyruszyłam w stronę szpitala. Śpiew ptaków ani delikatny i przyjemny wietrzyk nie sprawiał że czułam się lepiej, chciałam stanąć z nim twarzą w twarz... Oddychałam głęboko aby się uspokoić, po drodze wstąpiłam jeszcze do parku, lecz i to otoczenie nie podnosiło mnie na duchu... W pewnej chwili zauważyłam niedaleko mnie...

(Pablo) Ostatnio myślałem nad wieloma rzeczami i zrozumiałem iż moją głowę przepełniała wyłącznie Ludmiła. Siedziałem w domu i popijałem kawę, Ona przywróciła mnie na nogi po nieprzespanej nocy. Chciałem zrobić coś dla tej dziewczyny, szkoda mi jej, myśli że matka nie darzy ją zbyt wielką miłością... Ale jedyne co mi wpadło do głowy to kupienie jej jakiejś drobnostki na dobry początek, bałem się tylko jak Ona na to zareaguje... Wyszedłem z domu i chodziłem po mieście, myślałem co by tu jej kupić... W pewnym momencie dostrzegłem sukienkę w jej stylu, westchnąłem i gdy ją kupowałem miałem cichą nadzieję że doceni to i nie przyjmie tego negatywnie. - Pana dziewczyna na pewno się ucieszy. - Powiedziała do mnie sprzedawczyni. - Oby... - Szepnąłem do siebie i płacąc wyszłem. Szedłem przez park, po drodze zauważyłem zdenerwowaną Ane... Uśmiechnęła się i po chwili znikła z mojego pola widzenia. Gdy już byłem niedaleko jej domu modliłem się aby nie nawrzeszczała na mnie... Przeszedłem przez furtkę i zapukałem do drzwi, chwila i drzwi się otworzyły, w nich ujrzałem...





(Ludmila) Jestem idiotką. Totalną głupią idiotką. Jak jak mogłam zwierzać się Pablo, co mi przyszło do głowy. Nie chcę nawet o tym myśleć. Po za tym mam ostrą spinę z matką, cały czas wypomina mi tą noc u Tomasa, nie wspomina nawet tego co się wydarzyło. I znowu ze sobą nie rozmawiamy, i znowu tak chora cisza, to już jest uciążliwe. Nagle tą głuchą ciszę przerwało pukanie do drzwi. Poszlam otworzyć i kogo w nich ujrzałam, Pablo. - Yyy co Ty tu robisz ?? - zapytałam zdzwiona. - Matka bierze prysznic, jak chcesz to sobie wejdź zaczekaj. - dokończyłam i otworzyłam szeroko drzwi. - Ale ja do Ciebie - powiedział. Otworzylam szeroko oczy ze zdziwienia. - To mów. - oparalam się o framuge. - Mam coś dla Ciebie. - pokazał torebkę którą trzymał w ręku. - Nie chyba Cię pogieło, chcesz mnie przekupić. - wkurzylam się. - Nie Ludmila to nie tak. - zaczął się tłumaczyć. - Myślisz, że jak sobie pogadaliśmy to już jesteśmy przyjaciółmi ?? Bez jaj człowieku, ogarnij się i nie baw się w tatusia bo na dobre to nie wychodzi. - powiedzialam, nagle za mną stanęła matka. - Ludmila przeproś go. - nakazała mi. - Wiecie co ? Mam was głęboko gdzieś i nie obchodzą mnie wasze realcje. Dajcie wy mi święty spokój. Jedna się bawi w cudowną matkę, a drugi zaczyna mi zgrywać tatusia. - patrzyli na mnie jak na wariatkę. Skierowałam się w stronę swojego pokoju. - Ludmila wróć. - uslyszalam tylko głos matki...





(Pablo)Tsaaa... Mogłem się tego spodziewać. Jakbym nie znał Ludmiły... Oparłem się o furtyne i położyłem torbę koło ściany i patrzyłem jak odchodzi. - Przepraszam cię za nią... - Zaczęła mówić Esme. - Spokojnie, wyczułem że tak zareaguje ale spróbować warto... Powinnaś z nią porozawiać, przecież wiesz że nie chcę nikogo przekupywać... - Przeczesałem włosy palcami. - Chciałem zrobić jej przyjemność ale jak widzisz nie wychodzi... Nie wiesz czego Ona w teraz potrzebuje?  - Zapytałem a Esme tylko pokręciła przecząco głową.
- Wejdź. - Powiedziała a ja posłusznie zrobiłem to. Usiadłem na kanapie i znów pogrążyłem się w myślach. - Pablo?  - Wróciłem momentalnie na ziemię.
- Przepraszam zamyślałem się i... - Spojrzawszy jej w oczy znòw zostałem oczarowany jej tęczówkami. Powoli się do niej zbliżyłem i oddałem się pocałunkowi. Czułem się jakbym płynął w rzece delikatności i romantyzmu, oddawała muśnięcia z zachłannością... Zrobiłem to samo i... Nawet nie wiem kiedy zacząłem odpinać jej guziki od bluzki swoimi sprytnymi paluszkami...

(Esmeralda) Nie, no ona jest niepoważna. Jak mogła tak potraktować Pablo już nawet nie ze względu na mnie, ale na to że jest jej nauczycielem. Ja już poważnie zastanawiam się nad wysłaniem jej do jakiejś szkoły wojskowej może to by jej pomogło. Zaprosiłam Pablo do środka zrobiło mi się strasznie głupio za tą cała sytuację i zaczęłam go przepraszać, a on zamiast coś odpowiedzieć zaczął mnie całować. Nie powiem, żeby to bylo nie przyjemne. Potem dobral się do mojej bluzki. Oczywiście, że tego chcialam, ale Ludmila była w domu. - Pablo, Pablo - zaczęłam mówić gdy ten zaczął calować moją szyję. - Ludmila jest w domu jakbyś nie pamiętał - powiedzialam do niego, ale on jakby mnie nie słuchał. Nagle z pokoju córki uderzył mnie dźwięk radia. Puścila muzykę tak głośno, że nie słyszalam swoich myśli. Oderwalam się od mężczyzny, zapielam bluzkę i poszlam na górę  - Ścisz to wytrzymać się nie da . - rozkazalam jej,a ona nie raczyła się nawet odwrócić w moją stronę. - Ludmila jaki masz problem ? Możesz mi to wyjaśnić, co się z Tobą znowu dzieje ? Przecież już było dobrze. - powiedzialam wyłączając radio. - Mam problem, taki duży. - rzuciła tylko. - Masz mnie ewidentnie w dupie, jak nikogo nie ma w Twoim życiu innego to jesteś tylko dla mnie teraz pojawił się Pablo i masz mnie gdzieś. - każde slowo było jak nóż w serce. - To uwaasz, że mam zostać sama, że nie mogę być szczęśliwa. ? - zapytalam ją. - Mamo to nie tak, po prostu .. - nie dalam jej dokończyć. - Ludmila dobrze wiem o co chodzi, jesteś jak więzienie, kocham Cię nad życie i przepraszam za to, że może Ci twgo nie okazuje, ale w moim sercu mam jeszcze trochę miejsca dla kogoś- spojrzalam na drzwi i dostrzegłam Pablo, który przysluchiwał się całej rozmowie ..

(Pablo) Gdy oderwała się ode mnie poszła prosto na górę... Eh, coś kazało mi abym poszedł za nią. Słyszałem wszystko, od a do z. Smutno mi się ponownie zrobiło, tam głęboko... - (...) ale w moim sercu mam jeszcze trochę miejsca dla kogoś. - Gdy się wtedy odwróciła i zauważyła że stoję tu przyglądając im się musiałem coś powiedzieć.
- Nigdy nie sądziłem że kiedyś będziesz zła na mnie Ludmiło że robię to co mi serce podpowiada. Nie chciałem i nie chcę być problemem który powoduje kłótnie pomiędzy wami. Chcę się z tobą pogodzić, bo wiem ile kosztuje to twoją matkę. - Chciała coś powiedzieć ale nie dałem jej dojść do słowa... - Kocham ją tak samo jak ty, również zależy mi na jej szczęściu... Staram się... I będę się starał dalej póki nie zrozumiesz że nie jestem zagrożeniem dla ciebie. Spokojnie... Mam cierpliwość, będę czekał na tą chwilę kiedy mnie przyjmiesz, ale naprawdę, bez zmuszania... Tylko pamiętaj, ta kobieta. - Wskazałem na Esme. - Kocha cię ponad wszystko i zrobi wiele by cię uszczęśliwić. - Dodałem i zszedłam na dół, wziąłem tylko w dłoń moją komórkę i bez słowa więcej wyszedłem.... Nogi same doprowadziły mnie koło szpitala a koło drzwi ujrzałem...

(Ana) Przy budynku zamarłam... I co mu powiem? ! Hej jak się czujesz? ! Pogięło mnie kilka minut tam stałam i nie wiedziałam co zrobić w końcu wzięłam się w garść i poszłam. Sala 52... Przypomniałam sobie... Podeszłam i znòw go zobaczyłam, bałam się jak zareaguje... Weszłam do tego cholernego pokoju, momentalnie spojrzał się na mnie. - Hhej. - Powiedziałam nieśmiało. - Jak się czujesz?  - Wykrztusiłam w końcu.
- Lepiej... - Wydusił wlepiając wzrok we mnie. - Co się wczoraj stało? - Zadał pytanie którego się bałam.
- Mm, sama nie wiem... Dalej do mnie nie dociera że... Że...
- Że mnie pocałowałaś?
- Diego to nie tak, jest zbyt skomplikowanie aby ci to Wytłumaczyć uwierz. - Zapewniałam Hiszpana. - Kiedy cię wypisują?

- Jutro nie powinno mnie już tu być a co? - Zamyśliłam się w tej chwili, wędrując wzrokiem po podłodze. Dopiero po chwil zauważyłam że trzymam jego dłoń. Mimo tej świadomości nie chciałam jej puścić... - Diego... - Spojrzałam na niego. - Violetta jest dla ciebie nadal ważna?  - Spytałam siedząc już na jego łóżku. Mówił, lecz mòj umysł wypierał wszelkie wiadomości i kazał mi znòw to poczynić. Niekontrolowałam tego, znów się nachyliłam lecz do pokoju wpadła...

(Ludmila) Nie rozumiałam faceta. Jemu naprawdę zależy i to widać. To mój strach przed tym, że zabierze mi matke, że będzie się wtrącał w moje życie, powoduje że nie kontroluje tego co mówię i robię.  Tylko ten dom to był nasz zamknięty świat, a teraz ktoś próbuje się do niego wbić. Jednak teraz ważny był Diego, który z nieznnych mi powodów treafił do szpitala, a w końcu to mój przyjaciel, więc wypada go odwiedzić. Bez słowa  wyszłam z domu i skierowa lam się w stronę szpitala. Po drodze zrobiłam mu jakieś male zakupy. Kupilam sok, pomarańcze jakieś ciastka i kartkę z napisem " Szybkiego powrotu do zdrowia". Szłam sobie podziwiając czarne chmury, mając tylko nadzieję, że nie rozpada się deszcz. Gdy byłam już w szpitalu zapytałam jakąś pielęgniarkę o salę. Gdy już zostałam poinformowana  udałam się na górę. Weszlam sobie do jego sali i zauważyłam pochylającą się nad nim Ane. - Ehkmm -  odchrząknęłam, a ona natychmiast się od niego oderwała. - Ludmila. - powiedzieli praktycznie w tym samym czasie. - Diego chyba przeszkadzam, przynioslam Ci kilka rzeczy - postawiłam mu torebkę na szafce. I poszlam do wyjścia. - Ludmila zaczekaj. - Ana podążyła za mną. - Słuchaj to nie tak, nie wiem co się stalo. - zaczęła mi się tlumaczyć. - Ale po co Ty mi się tłumaczysz ?? - zapytalam - To są wasze sprawy, nie obchodzi mnie to. - dokończylam i zostawilam ją samą. Kiedy opuścilam mury szpitala rozpętala się ogromna wichura i ulewa. - No nieeee - pomyślałam, i wyszlam spod dachu. Nagle ktoś podszedl do mnie z parasolką...

(Pablo) Patrzyłem się na ten szpital jak nienormalny, to właśnie tu przez głupią nieuwagę lekarzy zginęła moja matka. Uderzył we mnie nurt wspomnień z dzieciństwa. Postanowiłem że pójdę na cmentarz, z braku czasu rzadko odwiedzałem grób matki. Po drodze wstąpiłem do domu, dzięki chmurom od razu zauważyłem że zaraz lunie deszcz. Założyłem ciepły dres i przy okazji parasolkę wziąłem. Nie minęło kilka minut mojej wędrówki a rozpadało się na dobre i jeszcze ten wiatr. Cholera!  W pewnym momencie zauważyłem znaną mi osobę. Nie wahając się ani chwili podeszłem, dziewczyna jak zwykle obdarowała mnie zdziwionym i zarazem obojętnym spojrzeniem. - Potrzymaj. - Dałem jej do ręki parasolkę, zdjąłem z siebie bluzę chciałem jej dać aby nie zmarzła ale oczywiście...
- Ej, co ty robisz?  Pogięło?
- Słuchaj albo chcesz abym ci pomógł, albo dojdziesz do domu cała mokra i przemarznięta. Rozumiem że wybierasz opcję pierwszą, tak?  - Nic nie odpowiedziała tylko odwróciła wzrok. Dałem jej to a Ona łaskawie to założyła. - Dobra chodź. - Dodałem. Droga minęła w ciszy, kompletnej... Było słychać jedynie jak krople uderzają w ziemię. Była to jedna z najgorszych pogód, czułem już drapanie w gardle, źle się to dla mnie skończey... Gdy przekraczaliśmy już furtkę w pewnym momencie....

(Ludmila) I znowu on. Czy on mnie prześladuje ? Czasami mam takie wrażenie, że do póki nie był z moją matką to poza szkołą w ogóle go nie spotykałam. Dziwne to. Rzeczywiście było
mi strasznie zimno, i ta jego bluza dała mi dość dużo ciepła, ale widziałam jak sama zamarzał. Odprowadził mnie do domu, ale szliśmy w całkowitej ciszy. Kiedy już byliśmy pod moim domem coś mnie ruszyło, coś jakby wyrzuty sumienia. - Pablo - powiedziała, a on spojrzał na mnie. - Przepraszam, jeżeli naprawdę kochasz moją matkę to nie będę wam stawała na drodze do szczęścia, po prostu jestem przyzwyczajona, że ona była cała dla mnie, a teraz muszę się nią dzielić. - kontynuowałam wypowiedź. - Ciężko jest mi to mówić, bo wiesz że ja zazwyczaj nie przepraszam i nie przyznaję nikomu racji, ale chyba czas odpuścić. - patrzyłam na niego, a on na mnie i był chyba totalnie zaskoczony. - Tylko błagam, bez publicznego okazywania sobie uczyć, bo nie chcę żeby potem mi pieprzyli, że mam jakieś chore układy, bo dokładnie wiesz, że umiem sobie bardzo dobrze radzić sama ze swoimi wrogami. - lekko się uśmiechnęłam. Zdjęłam z siebie jego bluzę i oddałam mu ją ....

(Pablo) Słuchałem jej z wielkim zdziwieniem, gdy skończyła nie wiedziałem co powiedzieć, jak zareagować. Pierwszy raz w życiu zostałem postawiony w takiej sytuacji... Oddała mi bluzę a ja nadal patrzyłem się na nią, może to sen?  Nagle drzwi od jej domu się otworzyły a w nich ujrzałem Esme. - Wchodźcie bo zaraz mi tu zachorujecie. - Westchnąłem z podniesionymi kącikami ust i zrobiłem to co powiedziała wraz z Ludmiłą. - Coś się stało?  - Spytała nagle wynieniliśmy z blondynką porozumiewawcze spojrzenia.
- Nic, ale ja już lepiej pójdę na górę, zimno mi. - Dodała i po chwili szła w kierunku schodów, odprowadziłem ją wzrokiem a następnie spojrzałem na moją partnerkę. - Czy coś ominęłam?  - Nic nie odpowiedziałem tylko złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach...

(Esmeralda) Ludmila, gdzieś wyszła, Pablo zresztą też, zostałam sama. W sumie to nawet dobrze, mogłam przemyśleć kilka spraw. Wypiłam gorącą herbatę, za oknem szalała jakaś wichura, aż się przestraszyłam. W końcu usłyszałam przed drzwiami jakieś głosy, otworzyłam drzwi, i ujrzałam Ludmile i Pablo, którzy chyba normalnie rozmawiali. Aż się zdziwiłam, wpuściłam ich do domu, bo oboje byli na krótki rękaw, chociaż Pablo trzymał w ręku bluzę. Ludmila od razu pobiegła na górę. - Czy coś mnie ominęło ? - zapytałam Pablo, a on zamiast mi odpowiedzieć, pocałował mnie. Nic mnie w tym momencie już nie obchodziło. Oddawałam mu pocałunki z jakąś zachłannością, nawet zapomniałam o tym, że Ludmila jest na górze, całując go dalej wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do swojej sypialni na dole. Zdjęłam z niego tą mokrą koszulkę i ujrzałam jego dobrze zbudowaną klatę. Położyłam na niej ręce, a on nie pozostał mi dłużny. Bardzo szybko moja bluzka znalazła się na podłodze. Dalej oddawaliśmy sobie namiętne pocałunki. Nagle upadliśmy na łóżko. Patrzyłam na niego, a on na mnie, czułam się jak zakochana nastolatka, i było by dość ciekawie gdyby nie pukanie do drzwi. Miałam nadzieję, że Ludmila zejdzie i otworzy, ale najwyraźniej nie chciało jej się ruszać. Wzięłam tą mokrą koszulkę Pablo zarzuciłam na siebie i poszłam otworzyć drzwi. Gdy je otworzyłam zauważyłam ...

(Angie)Nadal szukałam pracy.Interesowałam mnie konkretna posada,najlepiej na cały etat.
Jednak z tego co się do tej pory się dowiedziałam to,że mało która szkoła potrzebuje wykształconego muzyka. Zamiast nich to miejsce przekazują nauczycielom od polskiego czy wf-u,którzy uczą dzieci regułek i nut,których sami nie pojmują.Dla kogoś takiego jak ja to cios w serce; dla większości osób muzyka do niczego się w życiu nie przyda;jest zbędna dla dorosłych,dlatego nie przekazują jej dzieciom.To kolosalny błąd..O ilu by było w dziesiejszych czasach więcej muzyków,śpiewaków,kompozytorów? Napewno całe setki..-rozmyślałam tak rozlegle na ten temat popijając kawe..
Nie! Nie mogę tak dłużej bezczynnie siedzieć! Wciąż drapie mnie sumienie w paru sprawach;chyba pora je załatwić.. Teraz potrzebny mi plan działania: Na pierwszy rzut pójdzie Ludmiła-w końcu muszę to skończyć raz a dobrze,tym razem bez awantur.
Następnie Pablo-doszło między nami do rozłamu,który z dnia na dzień się powiększa;muszę także wyjaśnić sprawe z pracą w nadzieji,że da mi kolejną szanse..
Ok.Zatwierdzone!..
-German wychodzę-oznajmiłam mu wyrywając na chwilę od sterty papierów
-Taak? Myślałe...A dokąd się wybierasz?-spytał
-Yyy do...Ludmiły-nie ma sensu kłamać
-Słucham? Idziesz do niej z własnej woli czy cię zmusiła!? Wiem,że ostatnio ta rozmowa miała tragiczny koniec..
-A mam Ci przypomnieć twoją rozmowe z Pablem?-zapytałam śmiejąc się z jego wyrazu twarzy-A tak na serio to nie denerwuj się.Chcę wreszcie zakopać z nią topór wojenny,ale tym razem jestem opanowana.Uwierz.-dodałam. Podszedł do mnie,a uśmiech widocznie malował się na jego twarzy;objął mnie w pasie i zaczął szeptać do ucha:
-A może jednak potrzebujesz kogoś w roli ochroniarza? Hmm?-mruczał.Zaśmiałam się czując jego oddech. -I ty masz być tym ochroniarzem? Już wolałabym Ramalla-dodałam ironicznie po czym spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki i namiętnie pocałowałam.
Ta ulotna chwila wdydawała się szybko przemijać,więc czerpałam z niej jak najwięcej przyjemności...
-Bądź spokojny i czekaj na mnie.Niebawem wróce-uśmiechnełam się promiennie,a myśli mówiły "oby".
-Jak coś się będzie dziać to masz mnie w szybkim wybieraniu-dodał gdy już wychodziłam z posiadłości...
Będąc u celu mojej wędrówki czułam lęk,lęk przed nieznanym(xD). Miałam coraz większe wątpliwości czy postepuje słusznie..Może najpierw trzeba było wybrać Pabla..
Zapukałam i po paru sekundach,a może minutach otworzyła mi Esmeralda.Szczerze powiedziawszy nie zastanawiałam się nad tym w jaki sposób mam z nią rozmawiać.
-Jaaa do..Ludmiły.Czy może jeeeest?-jedynie tyle umiałam wydusić.
-Co ona tu robi!?-zobaczyłam Ludmiłe zmierzającą w moim kierunku,a tuż za nią wyłonił się Pablo!? I to w dodatku bez koszulki!? Co do choleeery?..I nagle mnie olśniło..
Czyli On z Esme? Razem?.. "No napewno nie z Ludmiłą! Ogaaar Angie!"-krzyczałam w myślach. No tak ta koszulka Esmeraldy jest Pabla..Byłam całkowicie zdezorientowana i nie wiedziałam co mam robić w takiej sytuacji..
-Angie!?-krzyknął Pablo
-Nie! Mnie tu nie ma! Nie przeszkadzajcie sobie-zaczełam się wycofywać,nie miałam zamiaru rozmawiać z tą dwójką na raz i słuchać wyjaśnień Pabla..
-Tak wynocha! I żebym Cię więcej tu nie widziała! Jeśli liczyłaś na wybaczenie to chyba jesteś niepoważna! Nienawidzę Cię jak psa! Rozumiesz? Chętnie bym Cię zakopała gdzieś głęboko. Najlepiej żywcem! I uwarzaj,bo ja nie rzucam słów na wiatr-skwitowała mnie na amen...Słowa Ludmiły bolały,ale nie tak jak obojętność przyjaciela.
Poprostu tam stał i niereagował na jej słowa,jakby mój los całkowicie przestał go obchodzić. Nie wytrzymam;muszę mu coś powiedzieć! Zawróciłam w ich stronę.
Popatrzyłam na niego z wyrzutem. -I co? Nic nie powiesz?Tak poprostu te wszystkie lata przyjaźni straciły znaczenie?..Aż nie mogę w to uwierzyć! Te wszystkie wybryki Ludmiły darowałeś,żeby zyskać sympatie jej matki,a mnie wylałeś jak psa!-łzy same wypłyneły,a cały żal wyszedł na wierzch. Zmierzałam ich szklitym spojrzeniem; milczeli.
Nie mogła dalej tutaj stać,bo nerwowo nie wytrzymuję.Pobiegłam przed siebie.
Wspomnienia napierały na mnie z podwójną siłą; przystanełam. Myślałam,że zaraz zemdleje ,gdy...

(Violetta) Niby wyjaśniłam sobie z Leónem całą tą chorą sytuacje, ale jednak i tak nie jest już tak jak dawniej, może to się kiedyś zmieni... Zaraz po skończonych zajęciach udałam się do szpitala w którym leżał Diego, miałam tylko nadzieję, że tym razem udzielą mi jakichkolwiek informacji względem jego. Po drodze napotkałam zapłakaną Angie, chciałam dowiedzieć się co właściwie zaszło, ale kobieta nie miała siły stać, dlatego usiadłyśmy na ławkę, a ja objełam ją ramionami. Gdy chciałam zabrać ją do domu, pojawił się mój tato, mówić mi, że on zaopiekuję się Angie i żebym się nie martwiła już niczym...
 W szpitral lekarz prowadzący Diego miał operację wiec bez problemu weszłam do jego pokoju. Wyglądał strasznie, cały blady i miliony kroplówek podłączonych do ciała, na stoliku obok zauważyłam wszystkie kwiaty ode mnie. - Czyli jednak ich nie wyrzucili - pomyślałam. Usiadłam na fotel obok łóżka i zaczęłam mówić do niego. - Przepraszam za to wszystko.. - Nie wiem dlaczego mu to mówię, może dlatego iż wiem, że mnie nie usłyszy? - Można powiedzieć, że pogodziłam się z Leónem, ale nie wiem czy to ma sens, oddaliliśmy się od siebie... - Wstają i podlewam kwiatki - Nigdy nie miałabym odwagi powiedzieć Ci tego w prost, ale muszę mieć czyste sumienie.. - Znowu siadam obok niego - Wiesz dobrze, że bardzo mi na Tobie zależy! Nie chce stracić takiego przyjaciela.. Diego proszę.. - Wstają, ale ktoś łapie mnie delikatnie za rękę....

(Diego) Nie rozumiem tego co wczoraj się stało. Ana, ona mnie pocałowała. Jeszcze nie dawno mnie nienawidziła. Obudziłem się ze śpiączki dość szybko, dzięki czemu jutro będę mógł wyjść ze szpitala. Dzisiaj znowu odwiedziła mnie Ana. Pytała o Violettę. Czy dalej mi na niej zależy? Sam tego nie wiem. Wczoraj dostałem SMS'a od nieznanego nadawcy, że jest znowu z Leonem. Tak. To było pewne. Jakoś nie wywarło to na mnie większego wrażenia. Moje uczucia do niej chyba się już wypaliły. Dzisiaj odwiedziła mnie też Lu, ale szybko poszła bo akurat trafiła na dość ciekawą sytuację z Anką. Gdy już zostałem sam wpatrywałem się w sufit. Po chwili otworzyły się drzwi a w nich stanęła Viola. Nie wiem czemu postanowiłem udawać, że śpię. Podeszła do mnie i zaczęła mówić. Pogodziła się z Leonem to dobrze. Będę szczęśliwy gdy ona również. Znów zaczęła coś mówić.
- Wiesz dobrze, że bardzo mi na Tobie zależy! Nie chce stracić takieg
o przyjaciela.. Diego proszę.. - Po tych słowach chciała wyjść, ale ja delikatnie złapałem ją za rękę- Diego? Co jak to? Ty nie jesteś już w śpiączce?
-Od wczoraj nie..- Odpowiedziałem pewnie.- Muszę Ci coś powiedzieć...
-Hm?
-Violu mi też na Tobie, zależy. Przynajmniej zależało... Mówisz, że nie chcesz stracić przyjaciela takiego jak ja, ale ty nie zauważyłaś, że już dawno mnie straciłaś. Czasu nie cofniesz.
-Diego ja...- Nie dokończyła tylko szybkim krokiem wyszła z sali, a ja zostałem znowu sam.
Mam już dość tego miejsca. Na szczęście już jutro wychodzę...

Koniec rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 85



8 komentarzy:

  1. eee aha robicie z germana dziwke gdyby esme przyjeła oświadczyny to by niebył z angie ps to niejest negatywny komentarz ale też nie pozytywny, jednak niezmienia to faktu że to troche nie fair

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem, German jest z Angie jest szczęśliwy, Pesme też są szczęśliwi więc o co chodzi ?? :D

      Usuń
    2. O co chodzi??? -_- w 83 jeszcze się esme za przeproszeniem bo niemoge się powstrzymać bo jej nielubi tej , tej ,no nieważne oświadczał się je więc...

      Usuń
  2. a ja krótko i na temat:
    BOSKI!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. swietny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski ^^
    Czekam na Leonettę <3
    Oczekuję na next'a
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  5. mało Leona. :( ale i tak super rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka