sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 75

(Tomas) Pół nocy myślałem nad tym jak zaszkodzić Verdasowi, kto by pomyślał że kiedykolwiek będę knuć jakieś niecne plany. Niestety nie szło mi to za dobrze, zastanawiałem się nawet czy nie prosić o pomoc Lu, ale ostatecznie stwierdziłem, że Diego też może mi pomóc no i ma dostęp do ich pokoju. Zwlokłem się z łóżka i ogarnąłem w łazience, oczywiście starałem się jak najbardziej hałasować aby obudzić Federa. Gdy już się ogarnąłem wyszedłem z pokoju, chciałem
wpaść do Lu i zobaczyć jak się czuje a potem dorwać Diego i wymyślić z nim jakiś dobry plan zniszczenia Verdasa. Byłem już niedaleko pokoju dziewczyn gdy zauważyłem .... idącego/idącą korytarzem. 

(Ludmila ) Moja głowa taki ból, że aż wszystko mnie skręca. Wszyscy toczą wojny, a kto jest mistrzem niszczenia innych, moja skromna osoba. Ja chyba powinnam założyć szkołę i wykłady tam robić. Jednak teraz muszę skupić na jednej osobie Angie. Tu już nie chodzi o matkę tu chodzi o honor. Myśli, że jak zrobi mi wykład to będę ją błagała na kolanach o wybaczenie. Po moim trupie. Ludmila jest sprytniejsza niż ona może sobie wyobrazić. Jakimś dziwnym cudem po tej nocy grania w butelkę został w moim pokoju telefon Tomasa, na którym jest owe zdjęcie, jakby nie patrzeć Ana wykonała kawał dobrej roboty. Cami nie było w pokoju, a Violka brała prysznic. Zabrałam z jej szafki telefon i wyszukałam numery do jej ojca. Wklepałam go do komórki Tomasa. I poszło. Zobaczymy czyje teraz będzie na wierzchu Angie. Z łazienki wyszła Violetta. - Wiesz co Twoja ciotka jest walnięta. - oznajmiłam jej. - Nie mów tak. - rzuciła się. - Ona Cię totalnie olewa, nie widzisz tego ? Patrz uratowałam Cię wczoraj i sama ucierpiałam, a ona nawet nie podziękowała mi, tylko zaczęła się na mnie wydzierać. Dziwne co nie ? Ona chyba chce uwieść twego ojca, a potem wysłać Cię gdzieś daleko. - oznajmiłam i wyszłam z pokoju. Udałam się do automatu z ciastkami i kupiłam babeczkę. Wracając do pokoju zobaczyłam Tomasa. Uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka. - Jak się czujesz ? - zapytał przytulając mnie. - Głowa mnie boli, ale spoko jeszcze Leon mnie popamięta. - uśmiechnęłam się i zaczęłam go całować....



(Tomas) Na korytarzu wpadłem na Ludmile. Gdy zapytałem ją jak się czuje odpowiedziała że wciąż boli ją głowa, ten Verdas naprawdę pożałuje że śmiał ją uderzyć, naprawdę miałem szczerą ochotę go zabić. Chyba nawet Federico mnie tak nie wkurzał a to już był wyczyn. Nagle Ludmila mnie pocałowała wszystko inne przestało mieć znaczenie. Wpadłem na pewien głupi pomysł, po prostu byłem czegoś ciekaw. Nie zaprzestając pocałunków pociągnąłem ją za sobą za pierwsze lepsze drzwi które okazały się być wejściem do jakiegoś składzika na szczotki. Przyparłem ją do jednej ze ścian schodząc pocałunkami na jej szyje. Moja ręka powoli zawędrowała pod jej bluzkę, ale szybko ją cofnąłem i oderwałem się od niej. Była zdziwiona moim zachowaniem i patrzyła się na mnie pytającym wzrokiem. – Byłem ciekawy co zrobisz jak przestanę – zaśmiałem się przyglądając się jej uważnie….

(Ludmila) Tomas oszalał, zaciągnął mnie do jakiegoś ciemnego, brudnego składzika. Jednak to się nie liczyło. Jego pocałunki na moich ustach i szyi sprawiały mi ogromną przyjemność. Nagle

poczułam jego zimną dłoń na moich plecach, trochę się wzdrygnęłam, a on nagle się ode mnie oderwał i nie miałam zielonego pojęcia o co chodzi. Patrzyłam na niego jak głupia - . – Byłem ciekawy co zrobisz jak przestanę – zaśmiał się. - Jesteś okropny. - wzięłam jakąś szczotkę i zaczęłam go nią delikatnie okładać, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. On tylko zasłaniał się rękoma. Naprawdę gdyby ktoś nas wtedy zobaczył pomyślałaby, że jesteśmy psychiczni. Tylko jest taki mały drobiazg, że ja go kocham i nie obchodzi mnie nic dookoła i ludzie, którzy się na nas dziwnie gapią. Składzik nie był duży, ale mały też nie był. Tomas złapał mnie i zaczął gilgotać. - Nieee Tomi proszę przestań, tylko nie gilgotki. - śmiałam się i na przemian krzyczałam. Po chwili przyciągnął mnie do siebie. Staliśmy patrząc się sobie prosto w oczy...


(Tomas) Ze szczotki? Mnie?! O nie ta zniewaga krwi wymaga! Zacząłem ją gilgotać w ramach zemsty, chyba serio przydał by się nam jakiś psycholog, co ta miłość robi z ludźmi. Ale w sumie to jest właśnie piękne, że można być przy kimś totalnym wariatem, że można być sobą i nie przejmować się opiniami innych. Przyciągnąłem ją do siebie, patrzyliśmy sobie w oczy. – Kocham Cię. – powiedziałem. – Ja Ciebie bardziej. – odpowiedziała mi. – To się jeszcze okaże. – zaśmiałem się i zacząłem znów ją całować. Tym razem nie zamierzałem przestać, w sumie to chyba nawet bym nie potrafił. Całowałem ją coraz bardziej namiętnie błądząc dłońmi pod jej bluzką. Powoli zacząłem ściągać z niej koszulkę, pech chciał że akurat ktoś otworzył drzwi o które byliśmy oparci przez co polecieliśmy jak dłudzy na spotkanie z podłogą. Okazało się że winowajcą była….

(Violetta) León wczoraj zdecydowanie przesadził! Między nami jest definitywny koniec! Nie mam ochoty go więcej widywać.. Rozumiem, że ja to jedno, ale co zrobiła mu Ludmiła?

Dodatkowo pojawił się mu ojciec pod przykrywką pracy, albo może to ja przesadzam. Teraz muszę porozmawiać z blondynką, szukam ją po całym hotelu. Kiedy się już poddaje dobiegają mnie dziwne dźwięki z pomieszczenia obok, nie patrząc czy ktoś idzie wchodzę od razu. Oczywiście znajduję Ludmiłe w dwuznacznej sytuacji! -Violetta puka się...- burczy Lu wstając z Tomasa.
-Jaa.. Tylko- odwracam wzrok -Chciałam Cię przeprosić i podziękować, ale to może potem?- wyszłam na jakąś idiotkę. -Takiej okazji nie przegapię!- uśmiecha się poprawiając włosy.
- Dziękuje, że wstawiłaś się za mnie.. I Angie nakrzyczała na Ciebie bez powodu, tu masz rację i to nie Twoja wina, że .. Dziękuje. - obdarzam ją miłym uśmiechem i zeszłam na główny hol.
Usiadłam sobie na jadą z ławek i  po raz pierwszy od dłuższego czasu zaczęłam śpiewać słowa mojej piosenki, które powodują że czuję się rozdarta w środku..

Si es que no puedes hablar
no te atrevas a volver

si te quieres ocultar
tal vez te podria ver
el amor que no sabe a quien y que
hablara si tu verdad
te abrazara otra vez


habla si puedes
grita que sientes
dime a quien quieres
y te hace feliz
Kiedy skończyłam utwór, od dłuższego czasu przyglądał się mi .. -Violetta.. Wiem co się wczoraj wydarzyło, gdy by nie Lu to nie mogę myśleć co On by ci zrobił...-

(Diego) Wczoraj po spotkaniu z Sophi czułem się coraz lepiej. Ona zawsze wie jak mnie pocieszyć. Gdy wróciłem do hotelu mój dobry humor prysnął, włączyłem mój telefon. 69 nieodebranych połączeń od mojego ojca. Całą noc nie zmrużyłem oka, jeszcze Verdas cały czas mówił przez sen o Violettcie. Co za debil... Nie chcę o nim myśleć, mam wystarczająco dużo swoich problemów na głowie. Wziąłem gitarę, żeby się trochę wyładować. Nic to nie dało...
Wstałem z łóżka i poszedłem się przejść gdy, szedłem holem gdy u

słyszałem czyiś śpiew. To Violetta. Znalazłem ją po chwili siedzącą na jednej z ławek. Śpiewała ,, Habla Si Puedes''. Podszedłem do niej przysłuchując się jak śpiewa. Po chwili mnie zauważyła, a ja się do niej odezwałem pierwszy raz od paru dni:
-Violetta.. Wiem co się wczoraj wydarzyło, gdy by nie Lu to nie mogę myśleć co On by ci zrobił...- Zabiłbym go gdyby tylko coś jej się stało...
-Diego... Dziękuję za troskę...- Uśmiechnęła się delikatnie dziewczyna- ale chyba... Nie mamy o czym rozmawiać... -Violetto, wręcz przeciwnie mamy...- nie odezwała się- nie wiem czemu, ostatnio się do mnie nie odzywasz... Jeżeli chodzi Ci o ten pocałunek z Aną to wiedz, że ja twierdzę, że to była ogromna pomyłka...-To Twoje, życie ja się do niego nie chcę mieszać..-Violu, błagam Cię nie mów tak...Błagam wybacz mi...- dziewczyna nie odezwała się tylko mnie przytuliło, może nie minęło wiele czasu, ale tak bardzo mi jej brakowało.
Później poszliśmy do jej pokoju porozmawiać na spokojnie. Opowiedziała mi o sytuacjach z ostatnich dni. O pocałunku z Verdasem. Zabolało, ale to jej życie wiem, że ona go kocha i nic na to nie poradzę. Opowiedziałem jej o moim ojcu- Oj Diego.. Będzie dobrze, może musisz po prostu wybaczyć ojcu?- zasugerowała mi przytulając mnie przy tym. Wtedy do pokoju wtargnął...

( Fedrico )
Praktycznie całą noc nie spałem . Ciągle dręczyły mnie dwie sprawy . Violetta i ... Ana . Nie potrzebnie mówiłem tego wszystkiego Violettcie . Nie musiała o tym wiedzieć . O tej drugiej to nawet nie mam ochoty myśleć . Tomas cały ranek mnie wkurzał . Robił wszystko zbyt głośno . Ale to ignorowałem . Nie zamierzałem dawać mu kolejnego punktu do zabawy . Nie dziś . Więc od razu jak wyszedł zamknęłem drzwi na klucz . Najpierw włączyłem swój laptop i posłuchałem mojej ulubionej piosenki . To i tak za mało . Więc ubrałem się i zszedłem na dół , na śniadanie i pobrałem wszystkiego garściami . Kucharki patrzyły na mnie jak na idiotki , więc uśmiechnąłem się do nich z tonem jedzenia w buzi . Jakos wszedłem na górę , ale po drodze zauważyłem Violkę , która wchodziła do pokoju z Diego . Po jakims czasie , gdyż jedzenie ciągle mi wypadało z rąk , weszłem do pokoju , bez pukania .
- Cześć ! Hejka ! Siema i nie wiem co jeszcze powiedzieć na przywitanie . Violka jest sprawa - powiedziałem .
- Yyyyyyyyyyyy . Fede co ty robisz ? Co to za jedzenie ?
- Na stres najlepiej mi pomaga jedzenie . Chciałem Ci powiedzieć , że przepraszam Cię za to co wczoraj Ci powiedziałem . Nie powinieniem , ale tak wyszło . Mentosa ? - wyciągnęłam opakowanie z kieszeni. Diego i Violka tylko dziwnie na mnie patrzyli , więc uznałem to za odpowiedź przeczącą . - Ok . Ja spadam - i wyszedłem zamykając drzwi . Udałem się na spacer . Zwiedziłem trochę Hiszpani . Jedzenia ciągle ubywało. Ale mojego stresu i żalu ani trochę . Gdy wieczorem siedziałem nad jakimś jeziorem zostało mi tylko pudełko ciaseczek . Zjeść czy nie zjeść . Chyba nie . Wstałem gwałtownie co spowodobało , że walnął głową o jakąś grubą gąłąź . Ojjj ! Ałłł ! Moje szczęście nie zna granic . Ruszyłem do hotelu i po drodze skapnąłem się , że z mojej brwi i wargi leci krew . Super ! Jeszcze tego mi brakowało . I jeszcze zgubiłem ciasteczka . Gdy weszłem do budynku nikogo nie było na recepcji , więc położyłem się na kanapie . Głowa mi pęka . Chyba już jest późno .Zamknąłem oczy i zachciało mi się spać . Jednak przerwał mi czyjść głos :
- Fede co Ci ? ...

(Camilla) Wczoraj skręciłam kostkę! I jak ja mam ćwiczyć na próbach. Cały dzień włóczyłam się po hotelu. Niby miałam się nie przemęczać. Ale wolę umrzeć z powodu przemęczenia niż nudów. Akurat gdy chciałam poddać się i wyjść na kanapie przy recepcji dostrzegam półprzytomnego Federica z krwawiącą głową.
-Fede co Ci ?-nic nie odpowiada tylko zasypia. Pięknie. Co ja mam teraz zrobić ? Przecież zanim dojdę po pomoc mu może się pogorszyć. Normalnie pobiegłabym ale teraz kostka nie pozwala. Myśl Cami myśl ! Nagle przypominam sobie jeden szczegół. Recepcja jest pusta ! Oznacza to że mogę zadzwonić z ich telefonu do pokoju Pabla. Poza tym że mogą się wkurzyć że bez pozwolenia używam ich sprzętu nic nie stoi na przeszkodzie. Odbierz Pablo ! -Słucham?- Odzywa się dyrektor Studia. -Pablo ! Federicko leży nieprzytomny na recepcji z krwawiącą głową.-Cami? Zaraz Będę.- No przynajmniej zaraz ktoś się zajmie nim. Wróciłam do przyjaciela. Krew zaczęła płynąć wolniej. -Ale ty masz szczęście...- Po około dwóch minutach na dole zjawia się Pablo z pielęgniarką. Na tak... Ja się ulatniam. Nogi kierują mnie na dach. Tylko tam można pooddychać świeżym powietrzem. Dookoła jest pełno różnokolorowych kwiatów. Gdzieś pod barierkami odnajduję wzrokiem ławeczkę. Kładę się na niej i wpatruję w gwiazdy. -Mogę się przyłączyć? Poznaję tę osobę po głosie. Był to...

(Broadway) Wersja Te creo naszej grupy jest nieziemska. Zwłaszcza po poprawkach. Maxi i Naty stanowią zgrany duet w śpiewie. Ja śpiewam trochę niższą tonacją niż oni ale jakoś wpasowałem się. Szkoda tylko że Camilla mnie unika. A może mi się tylko wydaje? W końcu zaprosiła mnie na grę w butelkę. I to chyba był jedyny dobry moment na tej wycieczce. W pozostałych wszyscy się kłócili, bili lub uderzali głową innych o ścianę . Coś ciągnęło mnie aby znaleźć Camillę i pogadać z nią. Cały budynek przeszukałem. Na recepcji zobaczyłem tylko jak Pablo i pielęgniarka pomagają wstać Fedrowi który miał na głowie krew. Czyżby wkurzył Leona?  Później się dowiem. Ostatnim miejscem które odwiedzam to dach. I tam właśnie znajduję moją ex. Leży na ławce i spogląda w niebo.
-Mogę się przyłączyć- pytam?
-Też miło cię widzieć-rzuca pośpiesznie.-Jasne, siadaj-mówiąc to podciąga nogi. Siadam próbując wymyślić na poczekaniu jakiś temat do rozmowy. Spoglądam w nieb

o próbując dostrzec to co ogląda dziewczyna. Nic nie widzę.
-Co podziwiasz?-Głupie pytanie ale ja na prawdę nie dostrzegam nic wyjątkowego.
-Jesteś ślepy czy tylko udajesz?-pyta po czym wybucha śmiechem. Tak słodko się śmieje.-Gwiazdy. Są wyjątkowe. Owiane tajemnicą mimo to piękne. Ludzie próbują poznać ich sekret ale na marne. Bo po co to robić? Przestaną być takie wyjątkowe, zachwycające. A ty co uważasz?- Ja co uważam ? Ja zaniemówiłem. To co powiedziała było prawdą. Nigdy nie zastanowiłem się nad światem który nas otacza. Uważałem to za bezsensowne. Jej twarz oświetlały małe lampki które znajdowały się na dachu. Nachyliłem się nad nią. Musnąłem jej usta swoimi. Nie protestowała. Oddawała pocałunki delikatnie.
-Ekhem..- Usłyszałem głośne chrząknięcie. Oderwałem się od dziewczyny a na dach oprócz nas dostrzegłem...





(Francesca) Niby już Violetta mi przebaczyła, ale kiedy próbuję z nią porozmawiać unika mnie. Nie dziwi mnie to, ale z dnia na dzień co raz bardziej mnie rani.. Praktycznie nie przesiaduję w hotelu, gdyż wiem, że teraz każdy jest na mnie zły, jeden wybryk, a skreśla Cię dla wszystkich. Mimo to muszę przełamać pierwsze lody, na początek trzeba porozmawiać z Leónem, jak On może się tak zachowywać? Nie rozumie, że rani Violę?! Nie Fran, nie mieszaj się w to.. Poszłam na taras, żeby odpocząć i ciekawi mnie pewna scenka.. -Ekhem..- odchrząkuje -Miłość jest przereklamowana.. Cami mogę na sekundkę?- podaje rudowłosej rękę i idzie za mną. Gdy w końcu chłopak, nie może nas usłyszeć, przytulam ją i serdecznie jej dziękuję, to ona pomogła mi się ogarnąć. Wiem, że jak najszybciej chce wrócić do swojego "chłopaka", dlatego schodzę do recepcji gdzie widzę zalanego krwią Federico! - Coś ty zrobił! - podchodzę do niego i daje mu butelką wody - Mam szczęście po prostu...- burczy -Auć- robi skrzywioną minę, a ja z nie wiadomych powodów zaczynam się głośno śmiać, a mój śmiech rozbawił także jego. - A co z Tobą? Czemu znikasz codziennie? Czyżbyś uciekała przed policją? - głupkowato się śmieje, a ja siadam obok niego, wiem co zrobiła Ana i rozumiem ten ból, próbuje zatuszować go śmiechem. Widząc, że chłopak nie umie sobie poradzić, biorę od niego worek z lodem i przykładam mu do miejsca rany, zaczynamy się śmiać bo opowiada kawały, a w pewnym momencie nachylamy się ku sobie i składamy pocałunek na swoich ustach....



( Federico )
Gdy tak sobie leżałem na kanapie nagle przyszła Camila , a później Pablo z jakąś pielegniarką . Szybko ich spławiłem , ale oni i tak po coś poszli . Po jakieś bandaże czy coś . Ja tego nie rozumiem , to tylko kilka krwi . Ja już nie myśle . Głowa mi pęka . Po chwili przyszła Fran . Dała mi wody i pomogła trochę uśmierzyć ból , przykładając do bolącego miejsca lód . Musiałem zacząć opowiadać jakieś kawały , bo co ta za stracona minuta bez jakiegoś dobrego kawału . Dziewczynie się chyba podoba , bo się śmieje i uśmiecha . Nagle zauważam jakiś dziwny blask w jej oczach i po chwili przyjaciółka nachyla się do mnie i całuje . Chyba przesadziłem ze słowem przyjaciółka , bo stało się coś czego kompletnie się nie spodziewałem . Gdy się od siebie oderwaliśmy zauważyłem , że Fran ma dziwnie czerwone usta .
- Przepraszam to przez moją krew - powiedziałem , ale dziewczyna chyba nie wiedziała o co chodzi , więc wziełem chusteczke leżącą na blacie i wytarłem jej krew z warg .
Przekrzywiłem głowe i już miałem się odezwać , gdy zadzwonił mój telefon . Dzięki - pomyślałem z żalem . Wyjąłem telefon i odebrałem . Oczywiście musiał to być mój kochany brat .
- Jorge ...
- Fede wiesz co sie stało ?! - przerwał mi i zaczął opowiadać o tym jak handlował cukierkami przed blokiem. Oczywiście mama złapał go po 3 minutach , ale i tak jest z tego strasznie dumny .
- Świetnie Jorge , ale aktualnie głowa mi pęka i nie mam ochoty myśleć
- A ty kiedyś myślałeś ? Sorry , ja spadam mama mnie woła . Pa - i rozłaczy się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdźki . Spogląda na Fran , która ma ochotę coś powiedzieć ...

(Francesca) Czemu jestem taka nie ogarnięta? Co ja zrobiłam? My się tylko przyjaźnimy, czemu ja zawszę muszę wszystko psuć? Na na dodatek jego krew spłynęła mi na usta, wyglądam na jakiegoś wampira? Kiedy chciałam go przeprosić, zadzwonił jego telefon, a potem po prostu spanikowałam u uciekłam. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, wdech i wydech, powtarzałam sobie. Najgorsze jest to, że spodobało mi się.. Ale On jest już szczęśliwy, ułożył sobie życie, wiem iż Ana będzie dla niego ważna, a ja? Moje życie miłosne jest do niczego.. I tera stanął na jego drodze Federico! Sama nie wiem co do niego czuję, nawet gdyby to było by to na krótko...Kiedy zmarzłam postanowiłam wrócić do mojego pokoju w którym czekał na mnie Federico z bandażem na głowię.. -Czemu tak uciekłaś? Zostawiłaś mnie..- uśmiechną się szeroko, a ja teraz nie miałam ochoty na żarty, było mi wstyd. -Przepraszam.. Nie chce psują związku z Aną- odpowiadam. Chłopak popatrzył na mnie po czym wzruszył ramionami -Ana sama to popsuła, a ja nie będę siedział w kącie i płakał..- po tych słowach rusza w moim kierunku i chwyta moją twarz przykładając do swojej. Początkowo było delikatnie, ale po tym co raz mocniej do póki nie przerwałam. - Co my robimy? - zapytałam zdziwiona całą sytuacją. - W tej chwili? Stoimy! I no wiesz..- znowu zaczął się śmiać, nie wiedziałam co go opętało! Czyżby robi to by dopiec Ance? Czy może podobam mu się? Zresztą nie ważne, liczy się tu i teraz, tym razem to ja go pocałowałam...

( Federico )
Życie to ciągła bajka , ale nie zawsze jest na końcu szczęśliwe zakończenie . Całe może życie to własnie taka bajka . Ludmiła ... na początku było dobrze . Świetnie się dogadywaliśmy , a teraz to co ... Jest moim wrogiem wraz z Tomiiiiiiiiiiiiiiiiim . Choć chyba to i lepiej , bo nie chciałbym chodzić z kimś kto ma tak nawalone na bani .
Lara : Nie wiem co jest między nami . Wiem , że coś tam do mnie czuje , ale ja tego nie odwzajemniam . Mogę być z nią przyjaciółmi , ale to chyba będzie tylko jeszcze większy problem .
Następnie Ana : Zaczęło się od przyjaźni , ale później coś we mnie zawrzało . I tak wyszło . Czułem , że to może być na prawdę to . Ale ... Diego i ten pocałunek . I znowu to samo . Kolejna dziewczyna mnie olała . To skąd mam pewność , że Fran mnie nie oszuka . Że po raz kolejny będzie dobrze , ale do czasu . Jest śliczna . Praktycznie ciągle się uśmiecha . No i łaczą nas Włochy . Ona dobrze wie co to za kraj . Jak tam jest .  I w chwili gdy mnie pocałowała to udało mi się zapomnieć o wszystkich moich problemach . Czy to miłość ? Nie wiem . Ale mam ochotę spróbować ...
- Fede ... - dziewczyna oderwała się ode mnie i popatrzyła prosto w oczy . -  Co my robimy?
- W tej chwili ? Stoimy ! I no wiesz ... - zaczęłem się śmiać . Ponownie się przybliżyła i pocałowała . I teraz to dopiero będę miał odpływa krwi z mózgu . Nagle usłyszaliśmy śmiech . Okazało się , że na schodach stał/a ...
- To chyba najdziwniejszy widok jak do tej pory zobaczyłem /am ...

(Violetta) Po raz kolejny wszystko zaczyna się od nowa.. Czy Oni mnie nie rozumieją? Nie chce być z nikim, a Diego oczywiście musiał się do mnie przyczepić, wiem iż nie robi tego specjalnie,  bardzo go lubię, ale kiedy jest ze mną mam poczucie winy..Jest świetny i akurat musiał zakochać się w takiej egoistyczniej dziewczynie jaką jestem! Spędziłam z nim pól dnia pomagając mu z problemami związanymi z jego tatą, niestety spotkałam się z nim, jest taki oschły dla swojego syna, nie dziwię się Diego.. Drugą część dnia spędziłam z Leónem, ćwicząc. Jest taki arogancki i te jego teksty "Królewno" i "Kochanie".. Wracając do pokoju przechodziłam obok pokoju Any, w którym Federico i Francesca się całowali! To czego to doszło? W końcu dziewczyna podrywa tylko zajętych.. -To chyba najdziwniejszy widok jak do tej pory zobaczyłam..- nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, ale jak mam być szczera to wiem, że Fran nigdy nie zdradziła by chłopaka...
-Violetta?- pytają na raz zdziwieni. -Tak Violetta!, ale teraz muszę iść- powiedziałam oschle, ale nie mogę tak sie zachowywać -Spotkamy się potem!- dodałam. Teraz jedynie szukałam pokoju Angie, kiedy ją znalazłam, nie wiedziałam co mówię. -Angie! Co ty wyprawiasz? Nie sądziłam, że Cię na to stać! Wiem, że Ludmiła jest podła, ale chciała mi tylko pomóc...

(Ludmiła) Zawsze, zawsze znajdzie się ktoś kto nam przeszkodzi, najpierw Pablo, teraz Violka. Czy my z Tomasem w tym kraju znajdziemy jakiś spokojny kątek, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał ? Dobra, ale mniejsza z tym. Pół dnia spędziliśmy na próbach, ale po tym ciężkim dniu, znalazłam maleńką chwilę na zakupy. Wracając natknęłam się na dość śmieszną rozmowę. Violka broniła mnie przed Angie, myślałam że padnę ze śmiechu. Nagle Violka wzięła jakiś stojący wazon i jebut o ziemię. No dziewczyna się wkurzyła i to ostro. - Violetta ! - krzyknęła kobieta. Niestety ja zostałam zauważona. - Ludmila, przyjdź tu natychmiast ! - rozkazała, mi a ja zrobiłam minę szok. - Gówniaro, coś Ty jej naopowiadała, czy nie wystarcza Ci wczorajsza rozmowa !? - wydzierała się na cały hol. Według mnie ona jest psychiczna i ma rozdwojenie jaźni. - Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś nie właziła w nasze życie ze swoimi buciorami ile. ? - gderała dalej. - Dobra nie chcę mi się tu z Tobą stać. - rzuciłam i odwróciłam się na pięcie. Ona zamiast zostawić mnie w spokoju, złapała mnie za nadgarstek i ścisnęła z całej siły. - Mówię do Ciebie Ludmila, nie traktuj mnie jak swoją koleżanką, bo nią nie jestem. Rozumiesz ? - o matko była taka zła, że aż poczerwieniała na twarzy, teraz jej głowa wyglądała jak wielki ogromny burak. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. - Według Ciebie to jest powód do śmiechu. - trajkotała dalej. - Wiesz, chyba coś Ci się stało z twarzą, chociaż czekaj Ty już chyba tak miałaś. - powiedziałam przez śmiech. I nagle stało się coś czego zupełnie bym się nie spodziewała. Poczułam najpierw szczypanie, a potem ból na policzku. Ona mnie uderzyła, uderzyła mnie, a ja nie wiedziałam co zrobić. Violka stała jak wryta, a Angie patrzyła się na swoją dłoń. - Jesteś nienormalna ! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko. Głowa tak strasznie mnie bolała, rozsadzało mi mózg od środka. Wiedziała, przecież doskonale wiedziała, że miałam wczoraj spotkanie ze ścianą i każdy dotyk mojej głowy sprawia mi przerażający ból. Zamknęłam oczy i jakoś udało mi się zasnąć ....


Koniec rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujmy rozdział 75.

11 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) szkoda, że bez Leonka ;( Fedcesca <3niech oni bd razem ;) kocham tę parę, oni tak do sb pasują <3 czekam na nextaXD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest boski jeszcze caus fedceski łał <3 czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ^^
    Viola myśli, że między nią a Leónem jest definitywny koniec, ale to nie prawda.
    Jeszcze się przekonamy XD
    Czekam na next'a :D
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie Leonetta czytam tego bloga dla nich a ich teraz w ogóle nie ma. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spooookojnie xD. Musicie dać im czas by ochłonęli :))

      Usuń
  6. Federcesa :D OŁ JE ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski znowu :* Wspaniałe piszecie <3 Leon śnił o Violi :* Ciekawe jak ją do siebie przekona :* Fede i Fran fajna para <3 Całuję i czekam na nexta :* ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział szkoda tylko że niema leonetty ale i tak jest boski czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda, że robicie z Leona damskiego boksera :/
    iii, że Viola myśli tak o Fran, a to nie jest jej wina bo ona sie nie pchała do Leona to on ją pocałował, a Fede nie jest już z Anką..więc...
    a tak poza tym to blog spoko :))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka