środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 128

(Violetta) Obudził mnie trzask okna, które otworzył wiatr. - Jeszcze chwilka - wyjęczałam.
Ale nie mogłam już usnąć, dlatego wstałam i zeszłam na śniadanie. O dziwno dom byłe pełen ludzi, jak nigdy! Nawet Ana jeszcze była, czy to święto? Ah to dzisiaj? Dziś są urodziny mojej zmarłej mamy, ale nie wiem dlaczego zawszę ten dzień mnie za bardzo dołuję. Nie miałam już jednak na nic ochoty i poszłam się przebrać w coś co nie przypominało piżamy. Różowa bluzka i granatowa spódnica? Może być. Zaplotłam delikatne loki i wyszłam z domu, dzwoniąc do Leóna. Ale oczywiście nie odebrał, bo po co? On chyba już naprawdę ma mnie dość, a to trochę boli. Zebrałam myśli by się na czymś skoncentrować, by nie myśleć nad tym dniem. I wpadłam na...



(Andres) Idę przez park, kierując się do Studio. Grzebię coś w telefonie i ktoś na mnie wpada. Tym kimś okazała się Violetta.
- Coś się stało? - pytam, widząc jej smutną minę. Gdy nie odpowiada, staram sie znów nawiązać kontakt. - Halo? Ziemia do Violetty,czekamy na odpowiedź! - żartuję lekko.
- Houston, mamy problem - odpowiada też żartując, chociaż przychodziło jej to z trudem. Siadamy na ławce, a ona opowiada mi o tym co ją dręczy.
Widać, że dzięki temu czuje się trochę lepiej. Obejmuję ją i głaszczę po przyjacielski, żeby dodać jej otuchy. Ona się uśmiecha i razem idziemy do Studio. Po drodze spotykamy...

(Luca) Ochrzaniłem ją wczoraj porządnie. Co ona sobie wyobraża, gówniara jedna, i jeszcze pyskować zaczęła co to Studio z nią robi. Eh wstałem wcześniej, chciałem jej zrobić, jakieś dobre śniadanie. Zacząłem krzątać się po kuchni, kanapeczki, tosty, wszystko leżało przygotowane na stole, a ona wyszła z pokoju spojrzała na to wszystko, prychnęła i wyszła z domu. Stałem jak wryty. Chyba minęły z dwie minuty, porwałem kurtkę i wybiegłem za nią. Jednak moja siostrzyczka jakby rozpłynęła się w powietrzu.
- Super. - pomyślałem. Szedłem sobie do Resto, myśląc co można zrobić, żeby poprawić wizerunek mojego baru. W oddali zauważyłem Villette z Andresem.
- Hej, Hej Viola, Andres. - zagadnąłem ich.
- O Luca hej. - odpowiedziała dziewczyna.
- Słuchajcie to znaczy Viola, bo z Andreasem już gadałem, co się dzieje z Fran ? - spojrzałem na nią.
- A co się ma dziać, zakochana jest. - odpowiada mi z uśmiechem.
- Ja z nią zwariuję, zwariuję. - zacząłem powtarzać.
- Spokojnie pogadam z nią. - uśmiechnęła się. - A teraz już musimy uciekać. - złapał Andresa pod rękę i poszli. Zacząłem kopać kamienie które leżały na drodze, niestety jeden kogoś trafił ....



(Francesca) Ha! Co to ma znaczyć?! Za kogo on się uważa? Jest moim bratem, a nie ojcem! Nie będzie mi mówić co mam robić, tak! Umiem sama o siebie zadbać! Nigdy go nie było, a teraz nagle przypomniał sobie, że ma siostrę? Ha! Ha! Ha! Bardzo śmieszne, niech pozwoli mi żyć. Wyszłam z domu bez słowa, no przepraszam wielce ważnego pana. Kiedy już ochłonęłam chciałam go przeprosić, no w końcu jest moim bratem i mimo doprowadzania mnie do szału, ehh kocham go.
Wracając do Resto widzę dosyć wkurzonego Luce. Zaczął kopać kamienie (duże) które przeszkadzały mu, oczywiście jeden z nich musiał trafić mnie! - AUĆ - krzyczę łapiąc za wargę.
- Fran! - jakby ocknął się z transu - Przepraszam! - podbiegł do mnie i zabrał moją rękę z ust.
- Auć! - powtarzam się, spojrzałam na palce dłoni.. krew. Czyli mam rozciętą wargę, gratuluję.
- Przepraszam, naprawdę - Objął mnie, a ja przewróciłam oczami - Nic się nie stało, skoro już przepraszasz to ja też chciałam, źle się zachowuję ostatnio - Uśmiecham się dosyć lekko.
- Zobaczysz, że będzie już dobrze - ściskam go i lecę na zajęcia, ale po drodze wpadam na...


(Diego) Wczoraj wróciłem dość późno do domu. Byłem w szpitalu u Lary, a później odwiedziłem jeszcze Lu. Razem zobaczyliśmy przez szybę jak mała leży w inkubatorze. Gdy widziałem minę przyjaciółki, mi również było przykro. Widziałem, że naprawdę ją pokochała. Dobra, ale już nie o tym. Lara dzisiaj wychodzi miała być tylko kontrolnie na noc. Mam wrażenie, że nasza relacja w sumie dzięki temu znacznie się poprawiła. Rano wyszedłem z domu w dość dobrym humorze, normalnie jak nie ja. Idąc do Studio wpadłem na Francesce. - Hej- uśmiechnąłem się do dziewczyny- Ej co Ci się stało w wargę?- Ehh mały wypadek, mój braciszek narozrabiał- Gdy to powiedziała trochę się przestraszyłem - Czy on Cię pobił?- zapytałem- Nie, no co ty Diego! Kopał kamienie i dostałam jednym. Nawet tak nie mów- Uderzyła mnie lekko w ramię. - A jak u Federico? Jak się wam układa?- Wiesz, coraz lepiej- uśmiechnęła się- To chyba dobrze nie? Pewnie przez te zaręczyny trochę się zmieniło- Bardzo dobrze, a te zaręczyny wyszły nam jeszcze lepiej niż się tego spodziewaliśmy- Dziewczyna promieniała radością. Byliśmy już przy wejściu do Studio- Dobra ja idę na zajęcia u Gregorio- delikatnie mnie przytuliła i odeszła do sali od tańca, a ja ruszyłem do sali Beto. Usiadłem przy klawiszach i zacząłem grać Euforię. Po chwili do sali wpada smutną czy może wściekłą....



(Violetta) Nie jestem smutna! Ile razy mam to powtarzać! Po prostu.. Eh? Czy ja muszę się tłumaczyć, kobiety tak mają! Raz są wesołe, a zaraz im coś odwala i chcą wszystkich zabić, a ja mam dzisiaj stan numer 2. Kiedy rozeszłam się z Andresem poczułam ogromne poczucie winy, była zła na siebie, przecież tak nie można! Z sali od muzyki usłyszałam piosenkę, która zdenerwowała mnie jeszcze bardziej! - Sio! Sio! - mówię do chłopaka, który chyba najwyraźniej nie rozumie moich słów, lekko go odepchnęłam i zaczęłam walić w klawisze, chłopak patrzył na mnie dość specyficznie. - EJ! Co Ci te klawisze zrobiły, co?! - Diego zabiera moje ręce z daleka od pianina - Półtora metra ode mnie! - Wrzeszczę, ale chłopak oczywiście musi podejść bliżej, no nic. Zaraz mu coś zrobię. Nie wiem dlaczego, ale odruchowo podnoszę rękę do góry, ale musi byś spostrzegawczy. - Ochłoń! Licz do dziesięciu! - Diego próbuję zachować powagę, ale mu to nie wychodzi i wybucha śmiechem, też miałam na to ochotę, ale zostałam w powadze. - Śmieszy Cię to? - pytam udając oburzoną, a on kiwa głową - MIŁO! - Prycham, ale zadzwonił mój telefon i musiałam wyjść z sali, gdzie wpadam nadal wściekła na wszystkich, ale tak naprawdę na samą siebie, na ...


(Andres) Łażę po Studio, czekając na lekcje i nagle czuję uderzenie. Patrzę - Viola.
- No, już drugi raz na mnie wpadasz. Jeszcze jeden i stawiasz mi koktajl! - mówię śmiejąc się.
Prycha, zła jak osa.
- Oj, nie złość się tak, złość piękności szkodzi - znów prycha i odwraca się obrażona plecami. - Ej no. Nieładnie tak.
Zaczynam ją łaskotać, na co ona najpierw się powstrzymuje, ale potem widocznie już nie potrafi i wybucha śmiechem.
- Andres, przestań! - krzyczy pomiędzy swoim chichotem - Andres! Proszę!
Jak na złość tego nie robię. No co? Niech się trochę pomęczy.
- Ładnie proszę? - mówi błagalnym tonem, wciąż się śmiejąc.
- No dobrze - uśmiecham się szeroko i zostawiam ją w spokoju. - Czemu byłaś taka zła?
- Uhh! Nawet mi nie przypominaj. Nieważne, to nic takiego - uśmiecha się pod nosem. - A co u ciebie?
- W porządku. Gdzie idziesz?
- Właściwie to powinnam oddzwonić, bo dzwonił León, ale nie mam ochoty z nim rozmawiać...
- Porozmawiaj z nim. Najlepszym wyjściem zawsze jest szczera rozmowa. - uśmiecham się do niej. - Ja już idę do klasy, no to do zobaczenia!
Żegna się ze mną i odchodzi, a ja wchodząc do klasy widzę dobrze znaną mi osobę.
- Cześć - wita się ze mną i zaczyna rozmowę...


(Naty) Szkoda że już nie chodzę do Stud!a, ale muszę być silna ! To nie może tak być, że znów tam wróce. Muszę się opanować ! Nawet dzięki swojej słabości dzwoniłam do Maxiego, ale ten jak nazłość nie odbierał... To bolało... Poszłam do Studia aby odwiedzić Anę, ale w budynku dowiedziałam się że już od dawna tam nie chodzi. Jaka ja mądra... Westchnęłam i miałam wracać  gdy widzę Andresa. - Cześć. - Przywitałam się. - No hej, hej. - Odpowiedział rozweselony. On zawsze jest taki uśmiechnięty, wesoły. To urocze że można być takim optymistycznym człowiekiem... - Naty ? Natka, helooooł ! - Zaczął wymachiwać mi przed nosem. - Aa... Przepraszam zamyślałam się. - Kąciki ust poleciały mi ku górze.
- A ty Naty to zawsze taka nieobecna ? - Usłyszałam głos ... Za sobą.


(Maxi) W jednym z korytarzy Stud!o zauważam dziewczynę której obecności tak bardzo mi brakuję, może powinienem spróbować raz jeszcze? Czy na zawszę straciłem swoją szanse? Muszę chyba jednak z nią porozmawiać, dziewczyna jest strasznie rozkojarzona - A ty Naty to zawsze taka nieobecna? - pytam z lekkim grymasem, brawo. Na nic lepszego mnie nie stać? - M-Maxi - powiedziała nie pewnie, a ja uśmiechnąłem się lekko, okay czas się wziąć w garść. - Możemy zamienić słówko? - pytam spoglądając na hiszpankę, a ona kiwa swoją głową tak, że wszystkie loki spadają jej na oczy, to urocze. - Oczywiście Maxi - dodaje po chwili jak udaje się jej zapanować nad burzą włosów. Powoli wyszliśmy na zewnątrz - Co u Ciebie? - pytam przerywając ciszę, a ona się śmieje - Wracam do Stud!o.. A u Ciebie? - znowu w jej głosie słychać nie pewność.
- Powoli się ogarniam. Naty.. Przepraszam, nie chciałem Cię zranić..
- Nie zraniłeś - mówi chyba za szybko, ale wiem swoje.
- Jest jeszcze szansa?
- Maxi, zawszę jest szansa. Przecież uczucia nie odchodzą z dnia na dzień, ale jestem już inną Naty, musisz to zaakceptować - Jej oczy błyszczą, kiedy chce jej odpowiedzieć podbiega no nas zasapany/a ...


(Camilla) Dziś ledwo wstałam. Nienawidzę takich dni. Nic mi się nie chce mimo tego że nawet się nie ruszyłam. Ale nie mogę cały dzień leżeć w łóżku. Po godzinie od wstania byłam już ogarnięta.  Ruszyłam powolnym krokiem do Studia. Męczyło mnie nawet oddychanie. Co się ze mną dzieje ? Przed budynkiem widzę Natalię i Maxiego. Jak ja się stęskniłam za widokiem tej dwójki razem. Mimo braku sił zebrałam się w sobie i podbiegłam do nich. -Naty ! Maxi ! I grupa znowu w komplecie.-uśmiecham się. Po ich minach widzę że przeszkodziłam w czymś ważnym. -Ok, ok już idę sobie. Cześć-rzucam do przyjaciół i idę do budynku. Na szczęście gdy usłyszałam muzykę siły wróciły mi. Trochę muzyki i od razu chce się żyć. Niestety nie wszyscy było do śmiechu. Po drodze do sali z muzyki widzę...


(Mostowiak) Yupi ! Jest praca, a wujuś kochany opłaci mi mieszkanie ! Wszystko się układa ! Z tej okazji postanowiłam zrobić niezłą bibę, dawno nic się nie działo nie ? Ale do tego potrzebowałam mojej ekipy, ale wpierw do Resto. Wpadłam do baru i znajdując Luce spytałam czy by pozwolił mi na "małą" imprezkę. Troszkę się dziwnie zachowywał ale no nic ! Zgodził się ! Przytuliłam go mocno i po chwili wyszłam z baru szukając mojej ekipy. Poszłam do Stud!a ale nie mogłam znaleźć tam Naty, ale za to ujrzałam Cami. - Sieeeeeeema. - Przywitałam się i odeszłam w trakcie. Wyszłam na dwór i dostrzegłam dwa gruchające (xD) gołąbeczki. Niestety musiałam im przeszkodzić. - Sorry, pożyczam ją. - Złapałam dziewczynę za ramię i opowiedziałam jej plan, akurat niedaleko nas ujrzałam Marca więc go zawołałam. Oczywiście moje miśki się zgodziły. Więc powróciliśmy do Resto i zaczęliśmy przygotowania. Jak ja kocham biby... ! Zupełnie inaczej teraz o tym myślę niż kiedyś ! Gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik a zaczął nadchodzić wieczór wysłałam do wszystkich aby zjawili się w barze za 10 min. Dodałam że dziś wydarzy się ciekawy wieczór... Nacisnęłam wyślij i poszło...


(Marco) Już od samego początku wiedziałem że to się uda. Ana ma głowę do planowania takich rzeczy. Pomogłem jej w przygotowaniach i muszę przyznać że niezbyt dobrze mi to szło,
niespadnięcie z krzesła przy wieszaniu serpentyn i światełek. Rozbicie kilku szklanek i przy okazji wylanie soku. No trudno. Gdy już wszystko skończyliśmy siedliśmy na krzesła a Ana zaczęła wszystko od początku do końca tłumaczyć, jak to zrobiła wcześniej zanim zabraliśmy się za robotę. Oczywiście nie chciało mi się jej słuchać więc zacząłem grać sobie na telefonie (tak, ma nowy xD Kolejny xDD ) przez co oberwałem w  głowę. Gdy już skończyła swoją ''przemowę'' zabrała się za rozsyłanie zaproszeń, w formie listu. Jako piewszy/a pojawił/a się.......


(Camilla) Dostałam sms'a od Any o treści takiej że urządza imprezkę w Resto. Ja na imprezy zawsze i wszędzie jestem chętna. Ruszyłam od razu gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Gdy doszłam jako pierwszy w oczy rzucił mi się Marco który robił naburmuszony rzeczy które "nakazała" mu Ana.  Śmiesznie wyglądał gdy w fartuszku ścierał stoliki.
-A ty co za Kopciuszka robisz ? Później zmienisz się w księcia ? Bo jak tak to chcę to zobaczyć-nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Mu za to wesoło nie było. Popatrzył na mnie i rzucił we mnie mokrą ścierką. -Pogrzało cię ? To moja nowa kiecka. Wiesz ile za nią dałam ? -Chłopak na to podszedł do mnie i zakrył ręką moje usta.
-To jest woda. Wyschnie i po sprawie-próbował mnie uspokoić....




(Marco) Cami zaczęła coś tam nawijać o sukience czy co, nie wiem za bardzo jej nie słuchałem. Podszedłem i zakryłem  jej usta ręką. Wiem jak potrafi się rozgadać, a to jak na razie było najlepsze rozwiązanie. Ta popatrzyła na mnie jak na jakiegoś idiotę. Po chwili ludzie zaczęli się schodzić. Ana puściła głośno muzykę, już od samego słuchania jej zaczęła mnie mocno boleć głowa. Wyszedłem na dwór (Hahaha, chce mi się upuścić nową komórkę *-* ) i usiadłem na ławce. Już tam było słychać wszystko co działo się w środku. Ale przynajmniej nie tak głośno.
-Czemu wyszedłeś ?- odwróciłem się i zobaczyłem/...


(Camilla) Nawet nie pozwolił mi odpowiedzieć tylko poszedł nie wiadomo gdzie. Po kilku sekundach jego twarz mignęła mi w tłumie gości. Wychodził na dwór ? Myślałam że zostanie skoro tak się napracował przy pomocy urządzenia tego.  Wyszłam na plac przed barem. Chłopak siedział na ławce ze smętną miną. -Czemu wyszedłeś ?-spytałam podchodząc go od tyłu. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę
.-Jakoś tak. To nie moje klimaty. Wolę tu posiedzieć. Ale ty idź się bawić.-zachęca mnie.
-A z kim ja tam będę się bawić jak nie z tobą ? Poza tym nie pozwolę ci tutaj się nudzić samemu. Jak już musisz to z kiepskim towarzystwem-szturcham go łokciem dla żartu.
-Czemu tak spędzasz ze mną czas ? Myślałem że mnie nie lubisz-zadaje niewygodne pytanie. A ja ? Sama nie znam na nie odpowiedzi. Zamiast myśleć zbliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta...



(Marco)Trochę się zdziwiłem kiedy Camila przyszła i zaczęła ze mną rozmawiać. To było trochę dziwne
ponieważ po pierwsze, wcale się tak dobrze nie znamy. Po drugie, wolała siedzieć tutaj, na zimnie zamiast
imprezować z całą resztą ? Nie możliwe. Gdy nagle zaczęła się do mnie przybliżać, ani się nie
obejrzałem a już nasze usta były złączone w pocałunku. Nie spodziewałem się tego, mimo to jednak nie oderwałem się od niej. Jednak wszystko się kiedyś kończy. Zanim się obejrzałem odsunęła się i spuściła głowę. Ja też w sumie czułem się trochę nieswojo.
- Weźcie se nie róbcie żartów i właźcie bo zaraz zamarzniecie -usłyszałem krzyki z budynku, był/a to ......

(Violetta) Ha! Ten dzień może być jeszcze gorszy, chyba już nie! Moja kuzyneczka się wyprowadziła z domu zostawiając mnie w nim samą, po takim czasie przecież ona .. wyprowadzi się i zapomni. Jak każdy, ale może i lepiej? Odetchnie. Poczuję co to odpowiedzialność. Sama nie wiem. Ana zaprosiła mnie na 'imprezkę' która zorganizowała by uczcić swoją wolność, ale nie miałam na nią nastroju. Mimo to nie wypadło nie iść. Wieczór był bardzo chłodny, a ja nietowarzyska. Więc gdy zobaczyłam scenę między Camilą, a Marco pomyślałam o jednym... Oni są w krótkim rękawku - Weźcie se nie róbcie żartów i właźcie bo zaraz zamarzniecie - Krzyczę wchodząc do bary, a oni tylko kiwają głową na znak 'nie'
Nie? Nie. Nie! Dobra! Nie przejmuję się już nikim! Usiadłam przy jednym ze stolików, ale szyscy byli już... mocno wstawieni? Dlatego wróciłam do domu i zasnęłam..


Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 129.

11 komentarzy:

  1. Boskie jak zawsze. pierwsza!! Wiedzialam ze ten dzien kiedys nastanie taa..;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoo ^____^ Hihihihi, ach ta Violetta!!!! :-) Boska <3 Marco i Cami *_____* Słodziaki <3. A i takie pytanko Viola jest z Leonem, czy nie??? Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Suupeeer!!!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Muahahaha cudo <333
    Kochani wy ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział!!!
    Czekam na next!!!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski jak zawsze
    Camila i Marco super para
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. A ja razem z tobą!!!
      Marmi XD <333

      Usuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka