(Esmeralda) Otworzyłam zaspane oczy. Spojrzałam na Ludmile, a ona jeszcze smacznie spała. Jak tak na nią patrzę, to wszystko jest straszne. Ja wiem, że ona wyrządziło ludziom dużo krzywd, ale to co się z nią teraz dzieje. Samotna matka z dzieckiem, no ma mnie. Wstałam po cichu, żeby jej nie zbudzić, i zeszłam na dół. Zaparzyłam kawę i usiadłam na kanapie delektując się nią. W sypialni było jeszcze ciemno, co oznaczało, że Pablo jeszcze śpi. To dobrze. Odstawiłam szklankę do zmywarki i poszłam wziąć długi prysznic. To takie odprężające, ta gorąca woda, lecąca po ciele, rozluźnia wszystkie spięte mięśnie. Wyszłam w szlafroku do salonu. - Pogadamy ? - siedział na kanapie ...
(Pablo) Szkoda że wczoraj nie udało mi się jej przekonać do rozmowy, wróciłem do mieszkania późnym wieczorem więc wiedziałem że i tak pewnie śpi. Wchodząc na górę, moje przekonania się sprawdziły. Okryłem ich kocem i sam poszedłem spać... Rano obudziłem się dość zmęczony, już przyzwyczaiłem się że usypiam tuląc moją partnerkę a teraz mi tego zabrakło. Gdy wstałem skierowałem się do salonu i okazało się że ktoś siedzi w łazience, widząc zaspaną Ludmiłę na kanapie zrozumiałem iż Esme wstała. Usiadłem koło zaspanej, przyszłej mamy i westchnąłem... Szkoda mi jej, pomimo charakteru nie powinna być skazana na macierzyństwo bez ojca... Nagle drzwi się otworzyły a z pomieszczenia obok wyszła moja księżniczka w szlafroku. - Pogadamy? - Spytałem, a Ona tylko burknęła "Daj spokój" i poszła do sypialni. Podążyłem za nią i nie dawałem za wygraną. - Chcę tylko pogadać, czemu jesteś już wrogo nastawiona?
- Nie jestem, tylko nie chcę o tym rozmawiać. - Odpowiedziała i zaczęła szukać ciuchów w szafie. Przytuliłem ją od tyłu.
- No proszę... Porozmawiaj ze swoim kłamczuszkiem... - Umieściłem swoją głowę na jej ramieniu...
- Dobra ale streszczaj się. - Rzuciła uśmiechając się, nie zdążyłem nic powiedzieć gdyż do pomieszczenia weszła...
(Ludmila) Kiedy minęły trzy miesiące, tego nie wiem. Wydarzyło się tyle, że naprawdę nie mam najmniejszej ochoty o tym myśleć. Zostałam sama, z brzuchem. Będę miała braciszka to już w ogóle. Rzuciłam Studio. Normalnie tylko skakać z radości. Nie, tego też nie mogę bo mam wielką
oponę na brzuchu, a ta oponka jest dziewczynką i nieźle daje mi popalić w nocy. Nie widziałam się z nim od bardzo długa, i może to dobrze, nie chcę żeby pytali czy współczuli, nie potrzebuję tego. Po wczorajszej rozmowie z matką, trochę mi się polepszyło. Zeszłam na dół, a tam toczyła się interesująca rozmowa. Szczerze to mega współczuje dla Pablo mieszkać pod jednym dachem z dwoma jęczącymi babami i to dodatkowo obie są w ciąży. Z Tomasem nie mam żadnego kontaktu, od czasu gdy z nim zerwałam w ogóle się nie widzieliśmy, może na początku tak, ale od jakiś dwóch miesięcy zero. - Ile wy możecie prowadzić te swoje wymiany zdań, weźcie się ogarnijcie. - rzuciłam. - Ludmila wychodzisz ? - zapytała zdziwiona. - Tak, idę na długi spacer. - powiedziałam i wzięłam kurteczkę. Pogoda była prześliczna, już dawno nie wychodziłam na powietrze, więc gdy powiew wiatru rozwiał moje włosy poczułam się cudownie. - Ludmila o matko, co słychać ? - usłyszałam ...
(Ana) Ygh! Chciałam z Violką obejrzeć jakiś film dziś, bo dawno nie spędzaliśmy razem czasu a ta znowu poszła z Leonem. No cóż zrobić? Ubrałam bluzę, spięłam włosy i poszłam biegać. Moja głowa już nie boli ale szkoda że oświadczyny to tylko sen... Po drodze ujrzałam Ludmiłę! - Ludmila o matko, co słychać ? - Uśmiechnęłam się do niej ale Ona chyba odebrała to źle.
- Anka weź idź już! Naprawdę nie mam ochoty psuć sobie nastroju... - Warknęła. Nastawiłam ręce ku obronie a ta odeszła, jeju... Rozumiem że czuje się źle ale chciałam tyko pogadać... Wzruszając ramionami ruszyłem przed siebie pokonując dalsze kilometry... Po kilkunastu minutach padłam z sił i usiadłam na murku, szybko i z zachłannością nabierając powietrza. Nagle niedaleko siebie ujrzałam Diega, pomyślałam że to dobra chwila i podeszłam do niego. - Możemy porozmawiać? - Spytałam a On z niechęcią kiwnął głową. - Słuchaj, szkoda że nasze relację nie są już takie jak kiedyś. Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela przez nieudany związek, więc pomyślałam... Po prostu nie unikajmy się i rozmawiajmy jak dawniej... Co ty na to? - Zaproponowałam i czekałam na odpowiedź ...
(Diego) Dzisiaj miałem wyjątkowo krótkie zajęcia w Studio. Postanowiłem trochę od wszystkich i wszystkiego odpocząć. Postanowiłem trochę pobiegać kiedyś częściej to robiłem bo miałem więcej czasu. Teraz już go nie mam i dobrze jak się zdarzy chociaż raz na tydzień. W oddali zobaczyłem Anę. Po chwili dziewczyna podbiegła do mnie, i zapytała czy możemy porozmawiać. Szczerze nie chciałem z nią rozmawiać, ale i tak się zgodziłem. Dziewczyna zaczęła mówić: Słuchaj, szkoda że nasze relacje nie są już takie jak kiedyś. Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela przez nieudany
związek, więc pomyślałam.. Po prostu nie unikajmy się i rozmawiajmy jak dawniej...Co ty na to?- dziewczyna zapytała a ja nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć zebrałem myśli w głowie i zacząłem.- Ana, chcę żebyś wiedziała, że nadal jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Zależało i zależy mi dalej.- Wiem, że mówiłem, że mi nie zależy, ale uczucie jest silniejsze- Tak, wiem nasz związek miał być inny, mieliśmy być razem już na zawsze, ale nie wyszło no cóż życie. Może jeszcze kiedyś się zejdziemy, ale teraz chcę być Twoim przyjacielem i to musi wyjść- uśmiechnąłem się do dziewczyny a ona zrobiła to samo.- Przepraszam Cię muszę już iść. Jak będziesz czegoś potrzebowała to śmiało przychodź.- Pocałowałem dziewczynę w policzek który ona odruchowo dotknęła, po czym odszedłem. Nie minęła jedna minuta gdy wpadłem na....
( Federico )
I wyszło na to , że wczoraj nie dotarłem na spotkanie z Fran , bo dziewczyna to odwołała. To ja jej teraz już całkiem nie rozumiem . Szedłem przez ulice BA i przelądałem zdjęcia , gdy ktoś na mnie wpadł tak , że prawie telefon wypadł mi rąk , jednak zdołałem go złapać .
- Diego ! Uważaj ! - krzyknąłem z uśmiechem na przyjaciela .
- No sorry . Zamyśliłem się - usprawiedliwił się .
- A o czym ?
- A bo ja wiem ? O wszystkim . Co tam ?
- Jakoś nudno . Ide zwiedzać Buenos Aires .
- Jakbyś jeszcze nie pozwiedzał .
- No wiem - wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu . - Spadam - klepnąłem go po przyjacielku w ramie i odszedłem po usłyszaniu pożegnania płynącego z jego ust .
Nigdy nawet mi przez myśl nie przeszło , że Diego może stać się moim przyjacielem . Życie jednak pisze różne scenariusze . Wchodząc do Studia wpadłem na ....
( Jackie )
Wiele się zmieniło w moim życiu . Uczę w Studio i jest mi tam dobrze . Spoko pensja , warynki też niezłe , więc tylko żyć nie umierać !Właśnie wróciłam z lanchu , gdy w wejściu do szkoły ktoś na mnie wpadł . Okazało się , ze to jeden z uczniów. Grzecznie przeprosił i poszedł dalej . Weszłam do pokoju nauczcielskiego , a tak zastałam Pablo . O jezu ... To dziwny człowiek . Miziają się z tą swoją Esmeraldą na każdym kroku . To już dołuje . Przywitałam się tak jakbym nie miała do niego żadnych wątów i poszłam do stolika zaparzyć sobie kawy . Nagle na korytarzu usłyszałem pewien głos . Hmmm ?
Wzięłam kubek z gorącym napojem i podeszłam do mężczyzny . Jednak potknęłam się o jakiś karton i wszystko się na niego wylało .
- Jezu ... Przepraszam , przepraszam . To nie chcący . Przepraszam - zaczęłam się tłumaczyć .
- Ałłłłł ! Gorące - co za odkrycie . - Nic się nie stało - jęknął z bólu i wstał sparaliżowany . Chciał zrobić krok , by podejść po ręcznik , gdy poślizgnął się o resztki kawy , na podłodze . Wylądował prosto na mnie. Prosto jego ustami , na moich. Szybko odkleiłam się od niego , wiedząc , że w drzwiach stoi Esmeralda.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! Jak śmiesz ? - przyłożyłam mu z liścia i " oburzona " wyszłam ze Studia . W okolicach centrum widzę ....
(Esmeralda) To miał być dobry dzień. W porannej rozmowie z Pablo wszystko sobie wyjaśniliśmy. Potem oboje zajęliśmy się naszymi sprawami w pracy. Ja miałam akurat zajęcia z grupą Violetty. Nie powiem dzieciaki się sprężyły i wyszła nam nawet fajna piosenka. Chciałam jak najszybciej pokazać ją Pablo, przecież można by ją jakoś wykorzystać. Idę sobie korytarzem, a tu widzę mojego faceta z tą zdzirowatą nauczycielką tańca, gdy mnie zobaczyła uderzyła go z liścia i wyszła, a ja zrobiłam dokładnie to samo. Zakręciło mi się w głowie, więc jak byłam już daleko od Studio, przysiadłam na ławce, a z daleka zobaczyłam tą .... - Odwal się od mojego męża, rozumiesz ! - zagroziłam jej. - Kobieto wrzuć na luz to on mnie pocałował, chyba już znudziłaś mu się z tym brzuszkiem. - odpowiedziała bezczelnie . Podeszłam do niej i byłyśmy face to face. - Albo się od niego odczepisz, albo gorzko tego pożałujesz - patrzyłam jej prosto w oczy. - Grozisz mi ? - zapytała - Nie, ostrzegam. - odpowiedziałam. - No to uważaj, bo ja też mam ostre pazurki. - dorzuciła jeszcze, a ja walnęłam ją w twarz bo już naprawdę nie mogłam tego słuchać ...
(Pablo) Kiedy przyłożyła mi Esme szybko za nią poszedłem, ale nie wiem jakim cudem ją zgubiłem. Usprawiedliwiając się u Antonia, wyszedłem. Chodziłem po mieście gdy w końcu ją zobaczyłem ale nie samą... Szarpały się z Jackie. Podszedłem do nich aby rozdzielić tą dwójkę, gdy to mi się udało krzyknąłem; - Nie zachowajcie się jak bachory! - Nagle umilkły. - Odbiło wam do końca? ! Co się z wami dzieję ? Mogłybyście dorośleć czy mam was do piaskownicy przyprowadzić ? - Mówiłem wkurzony całą sytuacją. - Mamy zaraz lekcję, ktoś was jeszcze zobaczy i pomyśli "Co to za nauczycielki ?" Pomyślcie chociaż raz. - Dodałem i odszedłem. Nie powinienem ich zostawiać samych ale może to coś poskutkuję... ? Wszedłem do środka pokoju nauczycielskiego, wyjąłem papiery a po chwili ktoś również postawił kroki w pomieszczeniu... Był/a to...
(Camilla) Od akcji z wyrzuceniem połowy uczniów minęły trzy miesiące. Najnudniejsze trzy miesiące mojego życia. Codziennie chodziłam na zajęcia a kilka osób odeszło ze Studia między innymi Ludmiła. Mimo wszystko bez niej nie było tak samo ponieważ ona zawsze coś odwalała i można było się pośmiać. Żal mi jej bo będzie samotną matką. Nawet jej takie coś nie powinno spotkać. Mi z Broadwayem coraz gorzej się układa. Ciągle nie ma czasu i znika na całe dnie po Studiu. Moi rodzice mają wyjechać na tydzień a ja mam jechać w tym czasie a wieś do babci. Chyba ich coś pogrzało. Mimo wszystko wolę im się nie narażać więc zwolnię się na ten czas u Pabla i pojadę. Zapukałam do drzwi pokoju nauczycielskiego lecz nikt się nie odezwał. Bez "pozwolenia" weszłam. W środku siedzieli wszyscy nauczyciele. Był to śmieszny widok bo Pablo miał cały zaczerwieniony policzek, Esmeralda wściekła grzebała w papierach, Jackie kłóciła się z Angie, Beto tańczył dziwny taniec a Gregorio śmiał się z nich wszystkich. -Pablo możemy porozmawiać ?-ledwo powstrzymuję się ze śmiechu.
-Co się stało?-pyta nauczyciel gdy wyszliśmy z pokoju.
-Nie będzie mnie przez najbliższy tydzień ponieważ mam problemy rodzinne.-Jego mina zmienia się.
-Znowu wszyscy będziecie się zwalniać ? Może to był zły pomysł pozwoli wam zostać ?!-krzyczy.
-Przepraszam ale nie będzie mnie...-mówię i odchodzę nie chcąc słyszeć krzyków dyrektora...
(Tomas) Minęły trzy miesiące od mojego odejścia z studio i rozstania z Ludmiłą, niby wszystko wróciło do normy ale cały czas czuję się dziwnie. Od dwóch miesięcy czyli od kiedy jestem już pełnoletni pracuję w klubie jako barman, wyprowadziłem się z domu, było w nim zbyt wiele bolesnych wspomnień. Znów dobrze dogaduje się z Fran, Violettą i innymi przyjaciółmi wciąż gram i śpiewam ale tylko hobbystycznie. Ostatnio zastanawiam się nad tym co jest między mną a Francesca niby się przyjaźnimy ale coraz częściej myślę czy to nie jest coś więcej, zdaję sobie sprawę z tego że nigdy nie wyleczę się z Lu a ona z Fede ale tak jak jest, jest po prostu lepiej i dla nas i dla nich. Szedłem sobie przez park w kierunku studio paląc papierosa Fran strasznie denerwowało to że palę ale co poradzić jakoś nie umiałem rzucić. Gdy byłem już pod studio zauważyłem wychodzącą z niego Cami. - Cześć! - przywitałem się. - Hej Tomas, wybacz ale się trochę śpieszę. Papa - zawołała i już jej nie było. Zgasiłem papierosa i wszedłem do budynku, szukałem wzrokiem kogokolwiek ze swoich przyjaciół, miałem szczęście bo przy szafkach stał/stała.....
(Francesca) Jakoś tak wyszło, że nie spotkałam się wczoraj z Federico. Nie wiem dlaczego, ale odwołałam spotkanie, może tak po prostu, albo nie jestem pewna swoich uczuć? Z resztą nie ważne, jesteśmy kolegami ze Studio i to się tylko liczy! Pół dnia przesiedziałam w sali od muzyki ćwicząc grę na gitarze lecz kiedy już moje zajęcia dobiegły końca, zabierając swoje rzeczy z szafki natykam się na Tomasa. - Cześć Fran - wita mnie przyjacielskim buziakiem w usta, a ja nadal nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim znów tak jakby jesteśmy przyjaciółmi. - Tomas?! - zaczynam - Znowu paliłeś!! - Wszędzie wyczuję ten okrutny zapach papierosów. - Już nie przesadzajmy, co? - Rzuca poprawiając włosy - Ile razy mam to Ciebie mówić?! Palenie szkodzi! - Mówię, ale i tak wiem, że do niego to nie dotrze. - To, że Ty jesteś taką świętoszką to nie znaczy, że ja też - uśmiech się głupio - No chodź! - Bierze mnie za rękę i idziemy w stronę wyjścia spotykając...
(Violetta) Jak co rano razem z Leónem chodzimy na spacer z Syriuszem, ale chyba muszę to zmienić gdyż ostatnio Ana zrobiła mi wielkie wyrzuty, że spędzam z nią za mało czasu, ale jak była z Diego robiła dokładnie to co ja, więc po co się tak unosić? Na dzisiaj moje zajęcia dobiegły końca, skończyłam melodię dla Beto i gdy miałam wychodzić ze Studio wpadłam na Francescę z Tomasem,
od jakiegoś czasu spotykają się bardzo często, ale to już nie moja sprawa. - Viola? - pyta szatynka - Nie dam rady dzisiaj przyjść - A ja zastanawiam się o co może jej chodzić, aa no tak miała u mnie nocować! Violetta gdzie Ty masz głowę? To może i lepiej, ułożę sobie sprawy z Aną. - Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam w kierunku domu. Dzień był jak każdy, słoneczny pełen uśmiechu i hałasu, nic nadzwyczajnego się nie działo, jedynie dość silny wiatr plątał moje włosy. Tuż przed moim domem wpadam na roztrzepanego/roztrzepaną...
(Ludmila) Zapomniałam, cholera jak zawsze muszę zapomnieć. "Wybiegłam" z domu niczym błyskawica. Całe szczęście gabinet lekarski nie znajdował się zbyt daleko od mojego domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Zarejestrowałam się i usiadłam na krzesełku. Zrobiło mi się strasznie źle na sercu patrząc na te wszystkiego kobiety, ich mężów, chłopaków i ich szczęście z pojawienia się dziecka na świecie. Ja nie mam się z czego cieszyć. Jestem w szóstym miesiącu ciąży, bez perspektyw na przyszłość, gdzie się podziała ta stara Ludmila. ? Tego nie wiem. Kiedy nadeszła moja kolej, pani doktor mnie zbadała, pokazała wydruk z usg, i powiedziała, że wszystko jest w najlepszym porządku, że dzidzia rozwija się bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam. Szłam tak zamyślona i wpatrywałam się w to zdjęcie. Małe rączki, małe nóżki, taka mała kruszynka, nie zauważyłam, że na kogoś wleciałam. - Przepraszam. - rzuciłam, i chciałam iść. - Ludmila ? - padło pytanie. Spojrzałam ku górze i ujrzałam Violette, jej też już bardzo dawno nie widziałam. - Co słychać, tak dawno Cię nie widziałam, świetnie wyglądasz naprawdę. - mówiła. - Jest dobrze, naprawdę ale muszę iść. - powiedziałam i odeszłam. Skierowałam się prosto do domu, tylko tam czułam się bezpiecznie. Weszłam po schodkach na górę, powiesiłam zdjęcie na tablicy obok innych zdjęć i położyłam się na łóżku ...
Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 113.
(Pablo) Szkoda że wczoraj nie udało mi się jej przekonać do rozmowy, wróciłem do mieszkania późnym wieczorem więc wiedziałem że i tak pewnie śpi. Wchodząc na górę, moje przekonania się sprawdziły. Okryłem ich kocem i sam poszedłem spać... Rano obudziłem się dość zmęczony, już przyzwyczaiłem się że usypiam tuląc moją partnerkę a teraz mi tego zabrakło. Gdy wstałem skierowałem się do salonu i okazało się że ktoś siedzi w łazience, widząc zaspaną Ludmiłę na kanapie zrozumiałem iż Esme wstała. Usiadłem koło zaspanej, przyszłej mamy i westchnąłem... Szkoda mi jej, pomimo charakteru nie powinna być skazana na macierzyństwo bez ojca... Nagle drzwi się otworzyły a z pomieszczenia obok wyszła moja księżniczka w szlafroku. - Pogadamy? - Spytałem, a Ona tylko burknęła "Daj spokój" i poszła do sypialni. Podążyłem za nią i nie dawałem za wygraną. - Chcę tylko pogadać, czemu jesteś już wrogo nastawiona?
- Nie jestem, tylko nie chcę o tym rozmawiać. - Odpowiedziała i zaczęła szukać ciuchów w szafie. Przytuliłem ją od tyłu.
- No proszę... Porozmawiaj ze swoim kłamczuszkiem... - Umieściłem swoją głowę na jej ramieniu...
- Dobra ale streszczaj się. - Rzuciła uśmiechając się, nie zdążyłem nic powiedzieć gdyż do pomieszczenia weszła...
(Ludmila) Kiedy minęły trzy miesiące, tego nie wiem. Wydarzyło się tyle, że naprawdę nie mam najmniejszej ochoty o tym myśleć. Zostałam sama, z brzuchem. Będę miała braciszka to już w ogóle. Rzuciłam Studio. Normalnie tylko skakać z radości. Nie, tego też nie mogę bo mam wielką
oponę na brzuchu, a ta oponka jest dziewczynką i nieźle daje mi popalić w nocy. Nie widziałam się z nim od bardzo długa, i może to dobrze, nie chcę żeby pytali czy współczuli, nie potrzebuję tego. Po wczorajszej rozmowie z matką, trochę mi się polepszyło. Zeszłam na dół, a tam toczyła się interesująca rozmowa. Szczerze to mega współczuje dla Pablo mieszkać pod jednym dachem z dwoma jęczącymi babami i to dodatkowo obie są w ciąży. Z Tomasem nie mam żadnego kontaktu, od czasu gdy z nim zerwałam w ogóle się nie widzieliśmy, może na początku tak, ale od jakiś dwóch miesięcy zero. - Ile wy możecie prowadzić te swoje wymiany zdań, weźcie się ogarnijcie. - rzuciłam. - Ludmila wychodzisz ? - zapytała zdziwiona. - Tak, idę na długi spacer. - powiedziałam i wzięłam kurteczkę. Pogoda była prześliczna, już dawno nie wychodziłam na powietrze, więc gdy powiew wiatru rozwiał moje włosy poczułam się cudownie. - Ludmila o matko, co słychać ? - usłyszałam ...
(Ana) Ygh! Chciałam z Violką obejrzeć jakiś film dziś, bo dawno nie spędzaliśmy razem czasu a ta znowu poszła z Leonem. No cóż zrobić? Ubrałam bluzę, spięłam włosy i poszłam biegać. Moja głowa już nie boli ale szkoda że oświadczyny to tylko sen... Po drodze ujrzałam Ludmiłę! - Ludmila o matko, co słychać ? - Uśmiechnęłam się do niej ale Ona chyba odebrała to źle.
- Anka weź idź już! Naprawdę nie mam ochoty psuć sobie nastroju... - Warknęła. Nastawiłam ręce ku obronie a ta odeszła, jeju... Rozumiem że czuje się źle ale chciałam tyko pogadać... Wzruszając ramionami ruszyłem przed siebie pokonując dalsze kilometry... Po kilkunastu minutach padłam z sił i usiadłam na murku, szybko i z zachłannością nabierając powietrza. Nagle niedaleko siebie ujrzałam Diega, pomyślałam że to dobra chwila i podeszłam do niego. - Możemy porozmawiać? - Spytałam a On z niechęcią kiwnął głową. - Słuchaj, szkoda że nasze relację nie są już takie jak kiedyś. Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela przez nieudany związek, więc pomyślałam... Po prostu nie unikajmy się i rozmawiajmy jak dawniej... Co ty na to? - Zaproponowałam i czekałam na odpowiedź ...
(Diego) Dzisiaj miałem wyjątkowo krótkie zajęcia w Studio. Postanowiłem trochę od wszystkich i wszystkiego odpocząć. Postanowiłem trochę pobiegać kiedyś częściej to robiłem bo miałem więcej czasu. Teraz już go nie mam i dobrze jak się zdarzy chociaż raz na tydzień. W oddali zobaczyłem Anę. Po chwili dziewczyna podbiegła do mnie, i zapytała czy możemy porozmawiać. Szczerze nie chciałem z nią rozmawiać, ale i tak się zgodziłem. Dziewczyna zaczęła mówić: Słuchaj, szkoda że nasze relacje nie są już takie jak kiedyś. Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela przez nieudany
związek, więc pomyślałam.. Po prostu nie unikajmy się i rozmawiajmy jak dawniej...Co ty na to?- dziewczyna zapytała a ja nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć zebrałem myśli w głowie i zacząłem.- Ana, chcę żebyś wiedziała, że nadal jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Zależało i zależy mi dalej.- Wiem, że mówiłem, że mi nie zależy, ale uczucie jest silniejsze- Tak, wiem nasz związek miał być inny, mieliśmy być razem już na zawsze, ale nie wyszło no cóż życie. Może jeszcze kiedyś się zejdziemy, ale teraz chcę być Twoim przyjacielem i to musi wyjść- uśmiechnąłem się do dziewczyny a ona zrobiła to samo.- Przepraszam Cię muszę już iść. Jak będziesz czegoś potrzebowała to śmiało przychodź.- Pocałowałem dziewczynę w policzek który ona odruchowo dotknęła, po czym odszedłem. Nie minęła jedna minuta gdy wpadłem na....
( Federico )
I wyszło na to , że wczoraj nie dotarłem na spotkanie z Fran , bo dziewczyna to odwołała. To ja jej teraz już całkiem nie rozumiem . Szedłem przez ulice BA i przelądałem zdjęcia , gdy ktoś na mnie wpadł tak , że prawie telefon wypadł mi rąk , jednak zdołałem go złapać .
- Diego ! Uważaj ! - krzyknąłem z uśmiechem na przyjaciela .
- No sorry . Zamyśliłem się - usprawiedliwił się .
- A o czym ?
- A bo ja wiem ? O wszystkim . Co tam ?
- Jakoś nudno . Ide zwiedzać Buenos Aires .
- Jakbyś jeszcze nie pozwiedzał .
- No wiem - wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu . - Spadam - klepnąłem go po przyjacielku w ramie i odszedłem po usłyszaniu pożegnania płynącego z jego ust .
Nigdy nawet mi przez myśl nie przeszło , że Diego może stać się moim przyjacielem . Życie jednak pisze różne scenariusze . Wchodząc do Studia wpadłem na ....
( Jackie )
Wiele się zmieniło w moim życiu . Uczę w Studio i jest mi tam dobrze . Spoko pensja , warynki też niezłe , więc tylko żyć nie umierać !Właśnie wróciłam z lanchu , gdy w wejściu do szkoły ktoś na mnie wpadł . Okazało się , ze to jeden z uczniów. Grzecznie przeprosił i poszedł dalej . Weszłam do pokoju nauczcielskiego , a tak zastałam Pablo . O jezu ... To dziwny człowiek . Miziają się z tą swoją Esmeraldą na każdym kroku . To już dołuje . Przywitałam się tak jakbym nie miała do niego żadnych wątów i poszłam do stolika zaparzyć sobie kawy . Nagle na korytarzu usłyszałem pewien głos . Hmmm ?
Wzięłam kubek z gorącym napojem i podeszłam do mężczyzny . Jednak potknęłam się o jakiś karton i wszystko się na niego wylało .
- Jezu ... Przepraszam , przepraszam . To nie chcący . Przepraszam - zaczęłam się tłumaczyć .
- Ałłłłł ! Gorące - co za odkrycie . - Nic się nie stało - jęknął z bólu i wstał sparaliżowany . Chciał zrobić krok , by podejść po ręcznik , gdy poślizgnął się o resztki kawy , na podłodze . Wylądował prosto na mnie. Prosto jego ustami , na moich. Szybko odkleiłam się od niego , wiedząc , że w drzwiach stoi Esmeralda.
- Co ty sobie wyobrażasz ?! Jak śmiesz ? - przyłożyłam mu z liścia i " oburzona " wyszłam ze Studia . W okolicach centrum widzę ....
(Esmeralda) To miał być dobry dzień. W porannej rozmowie z Pablo wszystko sobie wyjaśniliśmy. Potem oboje zajęliśmy się naszymi sprawami w pracy. Ja miałam akurat zajęcia z grupą Violetty. Nie powiem dzieciaki się sprężyły i wyszła nam nawet fajna piosenka. Chciałam jak najszybciej pokazać ją Pablo, przecież można by ją jakoś wykorzystać. Idę sobie korytarzem, a tu widzę mojego faceta z tą zdzirowatą nauczycielką tańca, gdy mnie zobaczyła uderzyła go z liścia i wyszła, a ja zrobiłam dokładnie to samo. Zakręciło mi się w głowie, więc jak byłam już daleko od Studio, przysiadłam na ławce, a z daleka zobaczyłam tą .... - Odwal się od mojego męża, rozumiesz ! - zagroziłam jej. - Kobieto wrzuć na luz to on mnie pocałował, chyba już znudziłaś mu się z tym brzuszkiem. - odpowiedziała bezczelnie . Podeszłam do niej i byłyśmy face to face. - Albo się od niego odczepisz, albo gorzko tego pożałujesz - patrzyłam jej prosto w oczy. - Grozisz mi ? - zapytała - Nie, ostrzegam. - odpowiedziałam. - No to uważaj, bo ja też mam ostre pazurki. - dorzuciła jeszcze, a ja walnęłam ją w twarz bo już naprawdę nie mogłam tego słuchać ...
(Pablo) Kiedy przyłożyła mi Esme szybko za nią poszedłem, ale nie wiem jakim cudem ją zgubiłem. Usprawiedliwiając się u Antonia, wyszedłem. Chodziłem po mieście gdy w końcu ją zobaczyłem ale nie samą... Szarpały się z Jackie. Podszedłem do nich aby rozdzielić tą dwójkę, gdy to mi się udało krzyknąłem; - Nie zachowajcie się jak bachory! - Nagle umilkły. - Odbiło wam do końca? ! Co się z wami dzieję ? Mogłybyście dorośleć czy mam was do piaskownicy przyprowadzić ? - Mówiłem wkurzony całą sytuacją. - Mamy zaraz lekcję, ktoś was jeszcze zobaczy i pomyśli "Co to za nauczycielki ?" Pomyślcie chociaż raz. - Dodałem i odszedłem. Nie powinienem ich zostawiać samych ale może to coś poskutkuję... ? Wszedłem do środka pokoju nauczycielskiego, wyjąłem papiery a po chwili ktoś również postawił kroki w pomieszczeniu... Był/a to...
(Camilla) Od akcji z wyrzuceniem połowy uczniów minęły trzy miesiące. Najnudniejsze trzy miesiące mojego życia. Codziennie chodziłam na zajęcia a kilka osób odeszło ze Studia między innymi Ludmiła. Mimo wszystko bez niej nie było tak samo ponieważ ona zawsze coś odwalała i można było się pośmiać. Żal mi jej bo będzie samotną matką. Nawet jej takie coś nie powinno spotkać. Mi z Broadwayem coraz gorzej się układa. Ciągle nie ma czasu i znika na całe dnie po Studiu. Moi rodzice mają wyjechać na tydzień a ja mam jechać w tym czasie a wieś do babci. Chyba ich coś pogrzało. Mimo wszystko wolę im się nie narażać więc zwolnię się na ten czas u Pabla i pojadę. Zapukałam do drzwi pokoju nauczycielskiego lecz nikt się nie odezwał. Bez "pozwolenia" weszłam. W środku siedzieli wszyscy nauczyciele. Był to śmieszny widok bo Pablo miał cały zaczerwieniony policzek, Esmeralda wściekła grzebała w papierach, Jackie kłóciła się z Angie, Beto tańczył dziwny taniec a Gregorio śmiał się z nich wszystkich. -Pablo możemy porozmawiać ?-ledwo powstrzymuję się ze śmiechu.
-Co się stało?-pyta nauczyciel gdy wyszliśmy z pokoju.
-Nie będzie mnie przez najbliższy tydzień ponieważ mam problemy rodzinne.-Jego mina zmienia się.
-Znowu wszyscy będziecie się zwalniać ? Może to był zły pomysł pozwoli wam zostać ?!-krzyczy.
-Przepraszam ale nie będzie mnie...-mówię i odchodzę nie chcąc słyszeć krzyków dyrektora...
(Tomas) Minęły trzy miesiące od mojego odejścia z studio i rozstania z Ludmiłą, niby wszystko wróciło do normy ale cały czas czuję się dziwnie. Od dwóch miesięcy czyli od kiedy jestem już pełnoletni pracuję w klubie jako barman, wyprowadziłem się z domu, było w nim zbyt wiele bolesnych wspomnień. Znów dobrze dogaduje się z Fran, Violettą i innymi przyjaciółmi wciąż gram i śpiewam ale tylko hobbystycznie. Ostatnio zastanawiam się nad tym co jest między mną a Francesca niby się przyjaźnimy ale coraz częściej myślę czy to nie jest coś więcej, zdaję sobie sprawę z tego że nigdy nie wyleczę się z Lu a ona z Fede ale tak jak jest, jest po prostu lepiej i dla nas i dla nich. Szedłem sobie przez park w kierunku studio paląc papierosa Fran strasznie denerwowało to że palę ale co poradzić jakoś nie umiałem rzucić. Gdy byłem już pod studio zauważyłem wychodzącą z niego Cami. - Cześć! - przywitałem się. - Hej Tomas, wybacz ale się trochę śpieszę. Papa - zawołała i już jej nie było. Zgasiłem papierosa i wszedłem do budynku, szukałem wzrokiem kogokolwiek ze swoich przyjaciół, miałem szczęście bo przy szafkach stał/stała.....
(Francesca) Jakoś tak wyszło, że nie spotkałam się wczoraj z Federico. Nie wiem dlaczego, ale odwołałam spotkanie, może tak po prostu, albo nie jestem pewna swoich uczuć? Z resztą nie ważne, jesteśmy kolegami ze Studio i to się tylko liczy! Pół dnia przesiedziałam w sali od muzyki ćwicząc grę na gitarze lecz kiedy już moje zajęcia dobiegły końca, zabierając swoje rzeczy z szafki natykam się na Tomasa. - Cześć Fran - wita mnie przyjacielskim buziakiem w usta, a ja nadal nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim znów tak jakby jesteśmy przyjaciółmi. - Tomas?! - zaczynam - Znowu paliłeś!! - Wszędzie wyczuję ten okrutny zapach papierosów. - Już nie przesadzajmy, co? - Rzuca poprawiając włosy - Ile razy mam to Ciebie mówić?! Palenie szkodzi! - Mówię, ale i tak wiem, że do niego to nie dotrze. - To, że Ty jesteś taką świętoszką to nie znaczy, że ja też - uśmiech się głupio - No chodź! - Bierze mnie za rękę i idziemy w stronę wyjścia spotykając...
(Violetta) Jak co rano razem z Leónem chodzimy na spacer z Syriuszem, ale chyba muszę to zmienić gdyż ostatnio Ana zrobiła mi wielkie wyrzuty, że spędzam z nią za mało czasu, ale jak była z Diego robiła dokładnie to co ja, więc po co się tak unosić? Na dzisiaj moje zajęcia dobiegły końca, skończyłam melodię dla Beto i gdy miałam wychodzić ze Studio wpadłam na Francescę z Tomasem,
od jakiegoś czasu spotykają się bardzo często, ale to już nie moja sprawa. - Viola? - pyta szatynka - Nie dam rady dzisiaj przyjść - A ja zastanawiam się o co może jej chodzić, aa no tak miała u mnie nocować! Violetta gdzie Ty masz głowę? To może i lepiej, ułożę sobie sprawy z Aną. - Nic nie szkodzi - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam w kierunku domu. Dzień był jak każdy, słoneczny pełen uśmiechu i hałasu, nic nadzwyczajnego się nie działo, jedynie dość silny wiatr plątał moje włosy. Tuż przed moim domem wpadam na roztrzepanego/roztrzepaną...
(Ludmila) Zapomniałam, cholera jak zawsze muszę zapomnieć. "Wybiegłam" z domu niczym błyskawica. Całe szczęście gabinet lekarski nie znajdował się zbyt daleko od mojego domu. Po kilku minutach byłam już na miejscu. Zarejestrowałam się i usiadłam na krzesełku. Zrobiło mi się strasznie źle na sercu patrząc na te wszystkiego kobiety, ich mężów, chłopaków i ich szczęście z pojawienia się dziecka na świecie. Ja nie mam się z czego cieszyć. Jestem w szóstym miesiącu ciąży, bez perspektyw na przyszłość, gdzie się podziała ta stara Ludmila. ? Tego nie wiem. Kiedy nadeszła moja kolej, pani doktor mnie zbadała, pokazała wydruk z usg, i powiedziała, że wszystko jest w najlepszym porządku, że dzidzia rozwija się bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam. Szłam tak zamyślona i wpatrywałam się w to zdjęcie. Małe rączki, małe nóżki, taka mała kruszynka, nie zauważyłam, że na kogoś wleciałam. - Przepraszam. - rzuciłam, i chciałam iść. - Ludmila ? - padło pytanie. Spojrzałam ku górze i ujrzałam Violette, jej też już bardzo dawno nie widziałam. - Co słychać, tak dawno Cię nie widziałam, świetnie wyglądasz naprawdę. - mówiła. - Jest dobrze, naprawdę ale muszę iść. - powiedziałam i odeszłam. Skierowałam się prosto do domu, tylko tam czułam się bezpiecznie. Weszłam po schodkach na górę, powiesiłam zdjęcie na tablicy obok innych zdjęć i położyłam się na łóżku ...
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 113.
Świetne ;****
OdpowiedzUsuńCudasny <3
OdpowiedzUsuńLu bedzie miec dziewczynke ;3
Ale juz nie ogarniam
To Fran i Fede sa razem czy nie
Bo Fedus ja poprosil o reke
5 ton weny zycze
Annie ;*
Tak, ich relację są skomplikowane aktualnie, ale potem wszystko się ułoży <33
Usuń/ Viola. ;)
Piekne
OdpowiedzUsuńJa tez nie rozomiem o co chodzi z Fran i Fede
Ktos wyjasni czy bedzie w rozdzialach
Właśnie. Zaręczyny to sen Anki, gdyż dostała piłką w głowę. ;) Oni się nie zaręczyli ! (Jeszcze ;>)
UsuńTe zareczyny Fran i Fede to byl sen Anki ;D rozdzial super ;*
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńLudmila i dziewczynka