czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 108

(Pablo) Rano obudziłem się ze świadomością iż jutro weekend, w końcu będę mógł oderwać się od nieznośnego nauczyciela tańca który wmawiał mi że ujrzał "złodzieja". Chyba ma kryzys wieku średniego, choć to na czymś innego się opiera... Hm... W sumie Gregorio to jedna wielka zagadka. Podnosząc powieki leżałem koło partnerki, spojrzawszy na zegarek wcale mi się wstawać... Westchnąłem a jednak zmobilizowałem się do wypełznięcia spod kołdry, gdy czynność została wykonana szybko się ogarnąłem. Zanim wyszedłem spojrzałem tylko jeszcze na Esmeraldę, nie chciałem jej budzić ale jak się uparła że będzie pracować, to tak ma... Podszedłem do zaspanej kobiety i musnąłem jej dolną wargę. Nic to nie dało więc puściłem muzykę której nienawidzi i przystawiłem do ucha, momentalnie otworzyła oczy. - Czas wstawać, masz pół godziny. - Dodałem do zdezorientowanej i z uśmieszkiem na twarzy chciałem wyjść, zanim jednak chwyciłem za klamkę cisnęła we mnie poduszką. Odwróciłem się i zgromiłem ją wzrokiem, wreszcie ! Udało mi się wyjść i zajrzałem do mego mieszkania, zabrałem dokumenty i ruszyłem do Stud!a....

(Ana) Leżałam sobie w cieplutkim łóżeczku okryta kołderką i poduszkami gdy tak... BUM ! I ląduje na ziemi, jęknęłam cicho i podnosząc wzrok ujrzałam moją "przezabawną" kuzyneczkę która dzisiejszego dnia miała niesamowity chamski humor, co do mojej osoby. - Sio ! - Krzyknęłam i leżąc tak na tej ziemi przyłożyłam sobie do twarzy poduszkę. Jak nazłość zaczęła mnie szturchać.
- Wstawaj, wstawaj, Anka ! - Wrzasnęła a ja się poderwałam, dobrze wie jak nienawidzę krzyku chociaż sama jestem nieraz do niego zmuszana. - Ok (....) - Coś tam zaczęła gdakać a ja jej postawiłam haka gdy nie zauważała postawienie moich nóg o mało co się nie wywaliła. Popadłam w śmiech i w końcu miałam motywację do wstania, wygoniłam ją z pokoju i uporządkowałam swój stan. Widząc się w lustrze dopadła mnie jakaś głupawka, zaczęłam się chichrać sama z siebie... Oj Ano, jesteś niepoważna ! owiedziałam do siebie i zeszłam na dole już siedzieli domownicy a ja wzięłam tylko jabłko i sok aby uniknąć spojrzeń szatynki. Wytknęłam jej język i wyszłam, skierowałam się do Stud!a, bo mam niezły pomysł na rozerwanie się. Po drodze spotkałam Pabla, nie wiem dlaczego ale boję się rozmowy czy jakiegoś gestu z nim gdyż pewnie Gregorio opowiedział mu o "złodziejce" i myślę że w każdej sytuacji może się wydać. Omijając go weszłam do środka a tam wyruszyłam do szafek, włożyłam rzeczy do mojej i opierając się o nią myślałam gdzie by tu zrobić niezłą imprezę.... Moje myśli stoczyły się gdy koło mnie pojawił/a się ... i zaczął/ęła;
- Nad czym tak rozmyślasz ?

(Diego) Szedłem sobie holem Studio.Myślałam o jednej osobie. O Anie. Tak, wiem mieliśmy razem zamieszkać i w ogóle mieliśmy wspólne plany. Ale...Jest rzecz która od kilku dni nie daje mi w spokoju. Widzę, że ona chce wrócić do Federico i nie jest szczęśliwa w tym związku. Szczerze mówiąc mnie też on już nie zadowala. Chciałem znaleźć dziewczynę i o wszystkim jej powiedzieć. Nie szukałem długo już po chwili ujrzałem ja przy szafkach widocznie zamyslona. Podszedłem i zapytałem:
-Nad czym tak rozmyslasz ?
-O Hej- pocalowala mnie w policzek- W sumie to już nie ważne- uśmiechnel To a się lekko- Ana muszę z Tobą poważnie porozmawiać- Hmm ? Coś się stało ?- Wiesz, bo, no kurde nie wiem jak Ci to powiedzieć- Po prostu wal prosto z mostu !- Krzyknęła- Musimy się rozstać- Rzuciłem po czym odszedłem od dziewczyny nawet na nią nie patrząc.Wyszedłemze Studio i ruszyłem przed siebie...

(Ana) Na szczęście to był tylko Diego, ucałowałam jego policzek na przywitanie a ten chciał mi coś powiedzieć. Teraz żałuję moich słów typu "Po prostu wal prosto z mostu!". - Musimy się rozstać. - Rzucił i odszedł. Zachciało mi się płakać... Ale nie ! Bądź silna... Silna... Chciałam za nim iść wyjaśnić ale pamiętam co było z Federem, jedynie pokazałam słabość a ten poleciał do Fran... Zaiście ! A ty Anka myślałaś że ktoś cię jeszcze kiedyś pokocha, zrobisz jeden błąd i to się wtóruje... Było mi z nim dobrze, ale widocznie nikt nie chcę być z Anką... Zsunęłam się na ziemię i siedząc na podłodze gapiłam się przed siebie ze smętną miną. I po co ta miłość ? Raz jest dobrze a drugi raz wszystko się sypie... Nie wierzysz ? Spójrz na mnie ! Gdyby... Gdyby dało się cofnąć czas.... Skuliłam się i po chwili usłyszałam szmer, szepty głosy... Uczniowie się zbierali i nie tylko, po chwili nade mną wisiał Gregorio. - A ty co ?! Na lekcje byś się przygotowała ! Wstawaj już ! - Wrzeszczał i przyciągnął mnie do góry. Jęczał i piszczał do mnie podnosząc ton jeszcze chwilę zanim się nie zamachnęłam... Rozbiłam mu nos... Leżał na ziemi trzymając się za miejsce w które trafiłam.... Nagle koło nas stanęli uczniowie a przy tym ... i powiedział/a;
- Co tu się stało ?! ...

(Esmeralda) Pablo jest masakryczny, jak można tak budzić człowieka. Ehh ledwo wstałam z łóżka tak mi się nic nie chciało, ale cóż trzeba iść do mlodzieży. Szybko się ogarnęłam. Ludmily już nie było. Szybka kawa, jakieś bułki i bylam gotowa. Wsiadając do samochodu, Zaczepilam o cos wystajacego i rozerwalam spodnie. Cholera nie mam juz czasu. Wsiadlam i dotarlam w ciagu 5 minut do Studia. Panowala jakas dziwna cisza. Nie wiem o co chodzi, ale zanioslam swoje rzeczy do pokoju nauczycielskiego. I nagle uslyszalam jakies zamieszanie w sali Gregorio. Podeszlam do drzwi i zobaczylam jak mezczyzna lezy z rozbitym nosem. - Co tu sie stalo ! - powiedzialam zdenerwowana. Wszyscy stali cicho. Tylko Ana byla jakas zdenerwowana. - Ana co to ma znaczyc ? Czy Ty dziewczyno oszalalas !!?? - zapytalam. Wzielam ja pod reke i wyprowadzilam z sali. - O co chodzi. ? - uslyszalam glos obok siebie...

(Violetta) Dzisiaj specjalnie wstałam wcześniej, by rano podejść do Leóna i przejść się przed zajęciami z naszym cudownym pieskiem. Zarzuciłam na plecy lekką kurtkę i wyszłam z domu zakładając słuchawki na uszy, już po kilku minutach na przeciw mi wychodzi León wraz z Syriuszem. - Cześć - Całuję na powitanie chłopaka w usta i kucam do psa, głaszcząc go po głowie.
- Grzeczny jest? - Pytam wstając z powrotem na nogi. - Strasznie ciągnie - Skarży się brunet. A ja przewracam oczami uśmiechając się. Przez kolejne pół godziny przechadzamy się po parku trzymając się za ręce i rozmawiając o wszystkim i o niczym, następnie odprowadziliśmy Syriusza do domu Leóna i ruszyliśmy na zajęcia... Idąc w kierunku szafek z sali wybiega Gregorio z zakrwawionym nosem. - Wyrzucą Cię z tej szkoły! - Krzyczy, a jego twarz przypomina pomidora. Moja ciekawość wygrała i weszłam do pomieszczenia, z którego wybiegł nauczyciel - O co chodzi? - Zobaczyłam Ane i zdenerwowaną Esmeraldę. - Zapytaj swoją kuzynkę! - Krzyknęłam kobieta. - Ana do dyrektora w tej chwili! - burknęła. Kuzynka wyglądała tak jakby miała się popłakać, ale chciała pokazać, że jest silna.
- Czy ja się dowiem co tu się stało?! - Powiedziałam głośno. - Nic! Przywaliłam Gregorio! Zadowolona? - Wybuchła krzykiem i uciekła z sali, kobieta od razu za nią pobiegła. A ja nie mogłam w to uwierzyć, choć wiem iż jest do tego zdolna.
- Violetta musimy porozmawiać! - Mówi do mnie...

( Federico )
Jestem w Studio , ale jakby mnie nie było . Ukrywam się tak jakby w cieniu , bo nie ma siły , ochoty , by z kimkolwiek gadać .
Fran jest całkiem inna . Udaje , że wszystko wróciło do normy , ale ...
To nie to samo . Brakuje mi naszych szalonych pomysłów , wspólnego komponowania ...
Kiedy dziś zjawiam się w Studio wyczuwam coś w powietrzu . Jakoś za cicho . Przed oczami mignęła mi sylwetka Any , a następnie Esmeraldy ... Z daleko zauważam Violette , więc do niej podszedłem .
- Violetta musimy porozmawiać! - powiedziałam do niej może zbyt ostro . Otrząsnęła się i spojrzała na mnie zdezorientowana .
- O co chodzi ? Jeśli o Ane to ja sama nie mam pojecia . Coś , że walnęła Gregorio ...
- CO ?!
- No widzisz . To absurdalne . O to chciałeś się spytać ?
- Nie ... - nagle ją spostrzegłem . - Nie ważne . Nie było tematu . Pa - całuje ją na pożegananie w policzek i podchodze do brunetki . Grzebała w swojej torepce , a gdy złapałem ją za ręke , gwałtownie podskoczyła i wszystko wypadło jej z rąk .
- Jezu ... Fede - odetchnęła z ulgą gdy mnie spostrzegła .
- Przepraszam . Nie chciałem Cię przestraszyć .
- Nie , nic się nie stało ... - zapewniła , ale ja znowu zobaczyłem w jej oczach ten smutek ...
- Fran ? - zagadnęłem , gdy juz pozbieralismy wszystko z podłogi . - Chodź - wyciągnełem do niej ręke , a ona popatrzyła się na nią dłuższą chwilą , zanim ją złapała .
- Gdzie ?
- Tam gdzie wszystko będzie możliwe ...

(Francesca) Dni mijają, smutek i żal wciąż ten sam, próbuje wrócić do normalnego życia, ale czuje jakby coś mnie pchało w dół, te jedno wspomnienie .. - Nie żyjemy przeszłością - to jedno zdanie krąży mi po głowie. Muszę się przestać użalać nad sobą, co dziennie próbuje być jak dawniej, ale nigdy mi to nie wychodzi... Gdy znalazłam się już w Studio szukałam partykuły dla Pablo. Ależ oczywiście zostawiłam ją w domu. Nagle zaczepił mnie Federico, a ja podskoczyłam do góry, czyli już tak będzie? Chciała mi poprawić humor, zresztą jak zawsze! Włoch stara się jak może, a ja nie umiem tego docenić! Nie wyobrażam sobie co by się stało bez Niego, nie dałabym rady. Tylko dla niego udaje każdego dnia, że jest w porządku. - To chodź! - złapałam go za ręke. - Nic mnie nie zaskoczy! - Uśmiechnęłam się mocno, dając do zrozumienia iż jest wszystko w porządku. Szliśmy tak przez dość długi czas, aż w końcu doszliśmy na jakieś wzgórze gdzie był widok na całe miasto. - Kocham Cię, wiesz? - powiedziałam. On uśmiechnął się szeroko i objął mnie od tyłu. Szepcząc mi do ucha - Ja Ciebie bardziej... - Odwracam się do chłopaka i caluję w usta do czasu gdy mój telefon zaczyna dzwonić... Nikt nie lubi Fran i nie zadzwoni dlatego nikt nie pisze xD :D

(Tomas) Dzisiaj znów nie chciało mi się iść na zajęcia do studio, tak muzyka to moje życie ale tworzyć można przecież wszędzie, może lepiej było by poszukać sobie jakiejś pracy? Poza tym martwiło mnie zachowanie Fran, było co najmniej dziwne, fakt że od kiedy jestem z Lu trochę zaniedbywałem naszą przyjaźń ale chciałbym jej jakoś pomóc, wyraźnie widzę że coś musiało się wydarzyć gdy była we Włoszech. No dobra Tomas siedząc w pokoju nic nie zdziałasz, do roboty - powiedziałem sam do siebie i wybrałem numer Fran. Po kilku sygnałach odebrała. - Hej, co byś powiedziała na wspólną kawę? Pogadali byśmy jak kiedyś. - oznajmiłem przez słuchawkę. - Eeee oddzwonię do Ciebie Tomas, teraz jestem zajęta, przepraszam. - odpowiedziała i się rozłączyła. No cóż przynajmniej próbowałem, z braku lepszych zajęć zabrałem swoją gitarę i ruszyłem do parku. Długo siedziałem na ławce brzdąkając bezsensownie gdy nagle słowa piosenki same zaczęły się układać.

Usted está en el borde de renunciar
Usted sabe que yo también lo siento
No pasará mucho tiempo porque yo estoy contigo
Llevar al fuego,
Traiga el humo,
Trae la lluvia,
Vamos a doblar, pero nunca nos romperemos

Si creemos que no podemos perder

Incluso las montañas se moverán
Es mi fe, Es mi vida
Este es nuestro grito de guerra
No nos pueden quitar
Si nos mantenemos firmes
Si vivimos, Si morimos
Vamos a gritar nuestro grito de guerra

¿Puedes oírlo?

¿Puedes sentirlo?

Niemal rzuciłem się do torby w poszukiwaniu jakiejś kartki i długopisu aby zapisać słowa. Gdy już je znalazłem i zacząłem notować zauważyłem w oddali....

(Violetta) I co ona narobiła? Przecież może zostać wydalona ze szkoły, a co gorszę Gregorio może donieść na nią na policje, jako atak w biały dzień. Nie rozumiem tylko jak mogła to zrobić, musiało wydarzyć się coś złego! Nie wiem co się ostatnio dzieje ze wszystkimi!.. Dodatkowo muszę myśleć o tej piosence charytatywnej, w końcu mam wypaść jak najlepiej przez całą tą sytuacje z burmistrzem nie mogę się narażać. Czas mijał nie ubłagalnie wolno, a ja nadal nic nie miałam, ani jednego zdania. NIC. - To chyba nie Twój szczęśliwy dzień, co? - Słyszałam głos w swojej głowie, wiec chyba czas się dotlenić. Wyszłam ze szkoły i udałam się do pobliskiego parku mając nadzieje na nieoczekiwany cud. Przechadzając się po między alejkami drzew, zauważyłam Tomasa. Bardzo rzadko z nim rozmawiam więc postanowiłam skorzystać z okazji i przysiąść się do niego. - Ładna piosenka, Twoja? - Pytam dosiadając się do chłopaka, który jak szalony grzebał w swojej torbie. - No tak - Odpowiedział z zamysłem. - Przeszkadzam Ci? - Pytam wstając z ławki, spojrzał na mnie dziwnie po czym odpowiedział - Nie, nie.. Tylko miałem.. eh.. już w głowię.. i nie pamiętam - Uśmiecha się. - Korzystając z okazji, wiesz co jest z Francescą? - Jego twarz przybrała powagi, a mi ulżyło. Wiedziałam, że coś było na rzeczy, ale jak zauważył to i Tomas... Jedyne co wiem to muszę pogadać z Fran. - Też chciałabym to wiedzieć... - Wzdycham, kiedy chciałam mu coś powiedzieć przeszkodził nam - Ekhem.. -..

(León) Odwracam się tylko na chwilę i Violetty już nigdzie nie ma! Jak ona to robi? Nie mam czasami już do niej siły... - Violetta gdzie Ty się podziewasz? - Mówię do telefonu, gdy włącza się poczta - Oddzwoń! - kończę nagrywać wiadomość i wpycham telefon do kieszeni czarnych spodni. Na dzisiaj skończyłem już swoje zajęcia, wiec miałem ochotę iść na tor. Ale zmieniłem zdanie kiedy wychodząc ze Studio widzę moją zgubę w towarzystwie Tomasa! Nie rozumiem dlaczego, ale kiedy ona jest z kimś kogo nie cierpię, dostaje szału w środku. Przypomina mi się tej jej niezdecydowanie, czy jeszcze coś gorszego. - Dobra León! - Powtarzam sobie w głowię - W końcu ona jest z Tobą! Uspokój się! - Tyle, że jak widzę coś takiego to nie umiem być spokojny. W dość szybkim tępię podchodzę do szatynki i Tomasa. - Ekhem.. - Próbuję odkaszleć, dziewczyna od razu odwraca się w moją stronę i uśmiecha się szeroko. - Szukam Cię cały dzień, a Ty? - Próbuje być oburzony. Chłopak siedzący obok Violetty zawiera głos. - To ja już pójdę - Wstaję ze swoją gitarą i odchodzi. - Tak będzie lepiej - Odpowiadam uśmiechając się ironicznie. - León! - Violetta wstaje z ławki i podchodzi do mnie. - Nie możesz być taki nie miły, tylko dlatego, że z nim rozmawiam, wiesz? - Zakłada ręce na piersi i wiem, że ma rację, ale nie ustępie jej kolejny raz.
- Więc może i ja teraz pójdę do Fran, i ciekawe co Ty powiesz widząc nas razem rozbawionych, co?! - Podnoszę głos wiedząc, że przesadziłem...

(Violetta) Świetnie! Po raz kolejny będziemy się kłócić tak naprawdę po nic.. Tylko dzisiaj to ja mam rację, nic nie zrobiłam, a on się unosi jak jakaś królewna. Nie miałam zamiaru mu ustąpić lecz gdy powiedział mi o Francesce zrozumiałam jego zachowanie. - León.. - Zaczęłam łagodnie - Możemy się nie kłócić? Naprawdę, nie lubię tego stanu kiedy nie mamy ochoty ze sobą rozmawiać.. - mówię do niego obejmując go, ale brunet dopiero po chwili odwzajemnia czynność.
- Myślisz, że mi z tym w porządku? - Szepczę mi do ucha - Sama już to rozumiesz... - odpowiada plącząc rękę moje włosy, kiedy w końcu odrywamy się od siebie, uśmiecham się lekko i łapię go za rękę. - Jak Syriusz, co? - W miarę szybko zmieniam temat, byśmy już o tym nie myśleli. - Chodź, sama zobaczysz - Na jego twarzy pojawia się uśmiech, któremu nie umiem się oprzeć. Całą drogę pokonujemy śmiejąc się i podśpiewując sobie pod nosem. Kiedy jesteśmy już w domu, na stole leży kartka od mamy Leóna "Kochanie ja i Twój ojciec, pojechaliśmy na spotkanie służbowe, a gosposia Hanna zabrała Syriusza na dwa dni do siebie na wieś, bądź grzeczny. Kocham Cię.. Mama.." Czytając kartkę León przewrócił oczy uśmiechając się do mnie. - Czyli wychodzi na to, że jesteśmy sami - Rzucił szary sweter na kanapę - Chcesz coś do picia? - Spytał się, ale nie miałam na nic ochoty, bardzo rzadko jestem u niego w domu, zazwyczaj spotykamy się u mnie. Wchodząc na piętro dostrzegam mnóstwo fotografii z jego dzieciństwa. - Czyli jednak od dziecka masz coś w sobie - Mówię śmiejąc się, wchodząc do jego pokoju....

(León) Dlaczego ja zawsze o niczym nic nie wiem? Gdy już znalazłem Violettę, to moi rodzice gdzieś zniknęli, w sumie to nie narzekam, bo rzadko mogę być sam na sam z dziewczyną. Gdy znaleźliśmy się u mnie w pokoju Violetta podeszła do biurka gdzie było dużo zdjęć ze szkoły czy motorcrosu. Sam nie wiem, dlaczego je tu kładę, chyba lubię pamiętać o miłych wspomnieniach. Gdy szatynka przestała się rozglądać po pokoju spytała mnie. - To co proponujesz? - Dotknęła zgrabnie ręką klawiszy. - Film? - Zaproponowałem, ale doszedłem do wniosku, że cały czas gdy jesteśmy razem oglądamy filmy. - Nie wiem... - Podszedłem za nią, robiąc to co dziewczyna. Położyłem dłonie na klawisze i już same melodia zaczęła grać, Violetta uśmiechnęła się i w jej oczach zobaczyłem ten błysk. Tanto tiempo caminando junto a ti  Aun recuerdo el día en que te conocí
El amor en mi nació tu sonrisa me enseno Tras las nubes siempre va a estar el sol Te confieso que sin ti no se seguir. Luz en el camino tu eres para mi. Desde que mi alma te vio. Tu dulzura me envolvió. Si estoy contigo se detiene el reloj. Lo sentimos los dos el corazón nos hablo Y al oído suave nos susurroQuiero mirarte Quiero sonarte Vivir contigo cada instante Quiero abrazarte iero besarte Quiero tenerte junto a micPues amor es lo que siento.cEres todo para mi... 
 Kiedy skończyliśmy śpiewać naszą piosenką...

(Violetta) Zawszę kiedy śpiewamy tą piosenkę wiem, że nie ma rzeczy nie możliwych, może i to tylko piosenka, ale mówi o tym czego nie mogliśmy sobie powiedzieć przeżywając wszystkie zwroty akcji, wstrząsy i niezgodności losu, a jednak jesteśmy razem, czy to jednak przeznaczenie? Nie wiedząc dlaczego po skończonej melodii poczułam ogromną potrzebę bycia z nim nie zważając na nic innego. - Wszystko w porządku? - León przerywa cieszę w której tak tkwię. - Po prostu chce by ta chwila trwała wiecznie.. - Uśmiecham się krępująco. Lekko spoglądam na chłopaka i widzę znowu uśmiech na jego twarzy. Podchodzi do mnie i nachyla się by pocałować mnie w usta, następnie to ja odwzajemniam pocałunek, sama nie wiem kiedy zaczynamy całować się co raz głębiej i głębiej, aż w końcu przeżywam swój drugi raz... 

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 109.

11 komentarzy:

  1. BOSKII <3
    Ana zaszalała... też bym tak zrobiła :D
    Ciekawe czemu walnęła Gregorio, chociaż chyba każdy by tak zrobił wg mnie :D
    Leonettaa <3
    Leoś zazdrosny LOVCIAM *-*
    Drugi raz .... woww . zaszalałyście :D
    Czekam na next'a
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super super super super Superrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bomba :) To było świetne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomity rozdział :p Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To było znakomite... :) Leonetta i ta zazdrość Leona, a potem to ich słodkie pogodzenie :) Po prostu ich uwielbiam, Świetny rozdział,... Oby tak dalej *_* <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Cuuudoooo <333 W głowie mam tylko "Więcej, więcej..." No to więc czekam na więcej xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne :)) Tylko szkoda,że tak mało Fede i Fran bo to moi ulubieni bohaterowie ;p Mam nadzieję, że w następnych działach będzie ich więcej ^_^ Ale tak ogółem to fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super ! Moja kochana Fran nadal smutna :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale to było chamskie ze strony Diega. ;( Rzucił Ankę , tak prawie bez powodu... !

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww. *.* drugi raz Leonetty. :D <3

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział a tak w ogóle to w który rozdziale był pierwszy raz leonetty?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka