niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 125




Kochani czytelnicy, od dzisiaj będziemy srogo przestrzegać pewnych zasad. 
Jeżeli nie zdobędziemy wyznaczonych ilości komentarzy (7), następny rozdział nie zostanie opublikowany. A jeśli zdobędziemy, oczywiście na następny dzień rozdział się pojawi. 
To nic nie kosztuje, a pokazuje nam, że jesteście z nami.
Pozdrawiamy, cała redakcja VNH ;*

(Ludmila) Bardzo dużo spraw do załatwienia, bardzo dużo. Obudziłam się pełna energii na nowy dzień. Dziś trzeba było się ogarnąć. Musiałam porozmawiać z Ana, która była u mnie raz, a potem w ogóle nie mogłam się z nią skontaktować. Spojrzałam jeszcze raz na swój pokój. Był idealny. Zeszłam na dół. - Cześć wszystkim. - rzuciłam przy stole. - Dobrze, że już jesteś. - uslyszałam od Pablo. - No właśnie jedzie któreś z was do Studio, muszę coś załatwić. - spojrzałam na nich. - Tak, ja za pół godziny zaczynam zajęcia. - odezwała się matka. - No to super, to zabiorę się z Tobą tylko spakuje kilka rzeczy dla małej, bo potem, pojadę do szpitala. Weszłam na górę spakowałam najmniejsze ubranka jakie były, i zeszłam na dół. - Jedziemy. ? - zapytałam. - Tak, tak. - odrzekła i wyszłyśmy do samochodu. Po 10 minutach byłyśmy już w Studio. - To miłych zajęć. - powiedziałam jej, a sama skierowałam się do Antonio. Zapukałam kilka razy aż usłyszałam "Proszę". Weszłam do gabinetu, nic się tu nie zmieniło. - Ludmila ? - zapytał zdziwiony. - Chciałabym wrócić Antonio, naprawdę . - spojrzałam na niego. - Ale jak, dasz radę, przecież ... ? - nie dokończył. - Proszę Cię kto jak kto, ale ja dam radę, tylko chodzi o to, ze będę musiała się zwalniać, zeby iść do szpitala. - powiedziałam. - W takim razie niech będzie, zobaczymym - odrzekł. - Plan lekcji mogę dostać ? - zapytałam. - Teraz są zajęcia z Esmeralda, plan dostaniesz od Pablo. - powiedział. - Dziękuje - odrzekłam i skierowałam się do sali muzycznej. - O to powróciłam .....


(Violetta) W końcu jest tak jak powinno! Mój ojciec wrócił wczoraj do domu! Mimo naszych kłótni, tak bardzo mi go brakowało, ale coś musiało się wydarzyć na tym wyjeździe, był cały posiniaczony. Jednak nie odezwał się słowem, może nie chciał mnie martwić? Choć ja uważam, że powinnam wiedzieć. Kolejny nowy dzień, pozostaje tylko czekać jak znowu coś się zepsuje! Postanowiłam zostać w domu i mu pomagać, ale nie pozwolił mi na to twierdząc, że Olga skacząca obok niego mu wystarczy i mam się nie martwić, ale tak się nie da...
- Przepraszam.. - powiedziałam wchodząc po dzwonku na lekcję Esmeraldy - Nic się nie stało, dopiero zaczynamy, zajmij miejsce - Uśmiechnęła się do mnie kobieta, a ja zajęłam miejsce obok Camili. Lekcja przebiegała sprawnie do póki nie przeszkodziła nam w tym .. Ludmiła?
- O to powróciłam! - Rzekła i uśmiechnęła się tak jak dawniej, najwyraźniej wszyscy otępieli, ale jak mam być szczera to brakowało mi dziewczyny, było zbyt pusto, zbyt spokojnie bez niej.
- Ha! Wiedziałam, że wasze życie było beze mnie bez sensu! Ale już jestem! - odgarnęła włosy i usiadła na swoje miejsce, aż do sali nie wszedł/a...


(Tomas) Mam chyba prawo zobaczyć własne dziecko, prawda? Tyle, że Ludmiła się uprała i mi na to nie pozwala! Czy tak można? Wiem, że wyszła ze szpitala, ale jakoś nie mam odwagi z nią porozmawiać, nie po tym wyznaniu. Powinienem powiedzieć jej w tedy co czuję, a co zrobiłem? Nic! - Tomas jesteś tchórzem! - Burczę pod nosem kopiąc kamień w pień drzewa, ale przecież nic na to nie poradzę, pierw muszę zobaczyć małą. Dlatego wybrałem się do Stud!o by porozmawiać z matką Lu, może ona coś zdziała? Kiedy już tam dotarłem i uchyliłem drzwi do jej sali.. nie spodziewałam się tego, ona tam była. Czyli jednak wróciła? I co mam teraz zrobić, może to jest dobry moment? - Możemy porozmawiać? - Spytałem patrząc na Ludmiłę, a ona przewróciła oczami i wstała łaskawie - Czego chcesz? - powiedziała zamykając drzwi - Chodzi o dziecko - odwróciłem wzrok - Nie! - prychnęła. - Ludmiła! Proszę, ja muszę.. - spojrzałem jej prosto w oczy i poczułem jak to wszystko wraca powoli dotknąłem jej policzka, głaszcząc do delikatnie.
- Wybacz mi - wyszeptałem - Czy jest jakakolwiek szansa byś mi wybaczyła, moje życie bez Ciebie nie ma już sensu Lu! Jesteś dla mnie jak powietrze, a ja musiałem wszystko zepsuć.. - Czekałem na jej reakcje...

(Ludmila) Przez chwilę mu nawet uwierzyłam. Moje serce zaczęło mocniej bić. To była tylko chwila naprawdę chciałam mu wierzyć. - Nie mydl mi oczu Tomas, chcesz tylko zobaczyć małą. Już Ci po prostu nie wierzę, chciałabym, ale nie potrafię. - odrzekłam, i chciałam już iść w stronę sali, ale złapał mnie za rękę. - Wiem, że Cię skrzywdziłem wiem, że nie pomagałem Ci tego przetrwać, ale Ludmila błagam jeżeli nie chcesz mi wybaczyć pozwól mi zobaczyć córkę. - zrobił te swoje maślane oczy, które zawsze na mnie działały. - Dziś po zajęciach idę do szpitala jeżeli będziesz tu czekał punktualnie wtedy ją zobaczysz, jeżeli nie, nie będziesz miał już innej szansy. - powiedziałam. On wziął przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle wszystko zaczęło wirować, ciśnienie się podniosło, serce zacęło kołatać. - Ekhm - uslyszalam ...

(Mostowiak) Uf. Uf. 1, 2, 3, 4.... Zapukałam do jej drzwi ale nikt mi nie otwierał. Zniechęciło mnie to i miałam odejść, póki nie otworzył mi Pablo. - Jest  Ludmi ? - Zapytałam pospiesznie a potem skarciłam się w duchu... Dyrektor a może mam go już nazywać jej ojczymem ? Nie ważne, powiedział mi że poszła do Studia. No nic, to trza tam iść ! - Dzięki. - Rzuciłam i poszłam czym prędzej do uczelni, urywając się przy okazji z treningu. Ale niech się wypcha, mam ważniejsze teraz sprawy... Gdy tam doszłam wzięłam głęboki oddech i weszłam.... Zatkało mnie ! Lu całuje się z Tomasem ! ALELUJA. Nie chciałam im przeszkadzać, ale...; Ekhem... - Odchrząknęłam a Ona spojrzała na mnie przerażona, miała coś powiedzieć ale ja ją zwyczajnie przytuliłam. - Ojoj... Się cieszę że nie muszę ci tego mówić. Wiedziałam ! Wiedziałam że się opamiętasz i wybijesz tą głupotę związaną z nami. A teraz ja nie przeszkadzam i życzę szczęścia. - Znów ją mocno uścisnęłam i poszłam na zewnątrz. Uf... Mogę się wydziedziczyć tych wspomnień ! Na szczęście nie muszę już udawać bi, aby Ludmiła się nie smuciła. Teraz pięknie sobie poukłada z Tomasem i będzie suooodko. A ja muszę zająć się sobą i... Kurde ! ZNÓW jestem SAMOTNIKIEM... Zasmuciłam się tym faktem. - CZEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEMU ?! - Krzyczałam do nieba póki...;
- A ty co się drzesz ? - Głos należał do....

(Violetta) Kiedy tylko dzwonek przerwał lekcję wyszłam z sali i zaszyłam się w kącie Studio. Usiadłam w rogu i wyciągnęłam z torebki mój fioletowy zeszyt, nie rozumiem dlaczego, ale kiedy piszę odczuwam jakiegoś rodzaju ulgę, czasami nawet jest to lepszy sposób niż rozmowa z innymi.
- To by było na tyle... - Skończyłam swoje zapiski i bazgroły. Wychodząc ze szkoły zauważam krzyczącą na cały głos Ane. - Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeemu?! - woła do nieba, a mi bębenki w uszach pękały. - A ty co się tak drzesz?! - mówię podchodząc bliżej - Violet! - uśmiechnęła się. - Każdy ma kogoś! Ty masz Leóniastego, Lunałka Tomaska, Diego Larise i nawet Fede jest z.. Franką - zawahała się przez chwilę, ale wypowiedziała jej imię. - A ja?! Zero! Nic! Nikogo! Wiecznie sama! - Usiadła oburzona na ławkę - Wiesz, że masz mnie? - uśmiechnęłam się szeroko - Ee! W sumie Antetta brzmi fajnie ! - Anetta? No czemu, nie? Obie wybuchnęłyśmy wielkim śmiechem - Jednak się nie pisze - zdecydowałam, a ona udała obrażoną. - Chodź! - nagle wstała z ławki i pociągła za sobą, a ja patrzyłam na nią tępym wzrokiem - Nie zjem Cię, tak? - wyszczerzyła zęby i ruszyłam za dziewczyną. Szłyśmy po szarym mieście przed siebie. - Gdzie my idziemy? - spytałam jak już nogi mi odpadały - No bądź cicho.. myślę gdzie to było... - Super! Czyli się zgubiła! Brawo geniuszu mój! - Ha! Jesteśmy! - krzyknęła radośnie, a ja obejrzałam się w okół siebie, eee? - Gdzie my jesteśmy? - pytam kuzynki...


(Mostowiak) Zabrałam moją kochaną kuzyneczkę do naszej babci. Przez chwilę myślałam że się zgubiłyśmy ale nie ! - Gdzie my jesteśmy? - Spytała niepewnie a mnie zatkało. To Ona nie wie o swojej babuniu ?! - Tyyy.... Grzesznico. - Powiedziałam zdziwiona. - Twoja babcia tu mieszka ! - Wskazałam palcem na stary domek, otoczony drzewami. - To ja mam babcie ? - Wytrzeszczyła oczy. - Jezu... Co twój stary przed tobą ukrywa ! No dobra... Może wkurza ale ma dobre babeczki ! - Dopowiedziałam i pociągnęłam ją w stronę drzwi. Nagle na wejściu ujrzałam karteczkę z treścią "Nie ma mnie". - A to sucz, uciekła ! - Wkurzyłam się i usiadłam na schodkach. - Nie bulwersuj się tak... - Usiadła koło mnie. - Chciałam muuuuuuuufinke. - Przeciągnęłam i nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł !
- Idziemy na halucynki ! - Spytałam czekając na odpowiedź...

(Violetta) Dlaczego dowiaduję się o wszystkim ostatnia?! Mam babcie i ona tu mieszka?! Ale nie było jej w domu. Najwidoczniej Ana się lekko zdenerwowała - Chciałam muuuuuuuufinke! - mówiła rozżalona, ale szybko zmieniła zdanie - Idziemy na halucynki ! - wykrzyczała podekscytowana! - Nie! - krzyknęłam tuż po niej - Nie ma mowy! - mówiłam ze śmiechem - To Ty chyba nie wiesz co tracisz?! - burknęła i zeszła ze schodów, ale ja nie mam zamiaru jej w żaden możliwy sposób ulec!
- Ruszaj się ! - dziewczyna mnie poganiała, szłyśmy tak bez słowa nie wiem czy powinnam nie zacząć się jej bać! Cały czas śmiała się do siebie pod nosem, to straszne! - Zaczekaj tu na mnie! - w końcu się zatrzymałyśmy! Jej! Usiadłam na ławce i wyciągnęłam telefon by zadzwonić do ojca.
- Czemu nie powiedziałeś mi o babci? - pytam dość nie miło. - Violetta.. skąd ty.. - czyli wszystko jasne - Nie ważne! - rzucam i rozłączam się, czyli wracamy do punktu wyjścia, tak? Moje przemyślenia przerwała wracająca kuzynka - Dobra! - usiadła obok mnie - Mam! - oczy jej rozpromieniały - Ja już wzięłam teraz Ty! - mówiła, a ja tylko kiwałam głową, że 'nie' .
- Nie marudź ! - wepchnęła mi na siłę kilka z grzybków do ust, a ja mimowolnie przełknęłam
- ANA! - Krzyknęłam wstając z ławki - Co ty sobie wyobrażasz?! -  Jak ona mogła? Spoglądałam na dziewczynę która siedziała na ławce cała rozbawiona - Poczekaj z kilka minut - osunęła się na ziemie ze śmiechu, a ja sama zaczęłam się z niej nabijać! Chodziłyśmy po BA i nagle wszystko nabrało kolorów! Od kiedy niebo jest różowe, a trawa błękitna? I czemu ludzie wyprowadzają na spacer krowy?! Razem z kuzynką pękałyśmy ze śmiechu! Ale po chwili ona powiedziała, że idzie do Marco! Zooostawia mnie samą? Jak mam wrócić do domu jak wszędzie widzę latające domy? Eh i pociąg do Hogwartu?! O, a tam jest Simba, a za nim stoi Edward?!  - Jednorożec! - krzyknęłam - Violetta dobrze się czujesz? - po drodze spotykam ....

(Diego) Koło południe postanowiłem ruszyć na miasto. Miałem załatwić parę spraw. Przechodziłem koło jakiś budynków myśląc o tym co się wczoraj stało. Zerwałem z Larą, ale jej to nie ruszyło. Jestem mistrzem kurde kolejny krótki związek 2 dni i po sprawie. Ehh no ciekawe ile będzie trwał jakiś jeszcze o ile w ogóle będzie. Chodziłem tak od ulicy do ulicy gdy spotkałem Violke która dziwnie się zachowywała- Jednorożec!- krzyknęła, a ja do niej podszedłem - Violetta dobrze się czujesz?- Zapytałem lekko łapiąc ją za ramię.- I toooooo idealniee wszystko jest takie kolorowe i
dziwneeeeeeeeeeee.- Dziewczyna przedłużała zdania tak jakby była na haju. - Halucynki ? - Popatrzyła na mnie dziwnie- Nieeeee no skądże! Patrz tam idzie wilkołak!- Krzyknęła i podbiegła do jakiegoś owłosionego faceta którego zaczęła głaskać- Violetta to nie...- nie dokończyłem bo dziewczyna odbiegła dalej. Podążyłem za nią, a w końcu znalazłem ją siedzącą na kolanach jakiegoś posągu. Czy ją już coś gnie?!- Chodź wracamy do domu!- Powiedziałem i pomogłem dziewczynie zejść z tego czegoś (jakie to twórcze XD). Szła cały czas przede mną mamrocząc coś o jakiś wiewiórkach które były napite kawą. Gdy dotarliśmy do jej domu dziewczyna wskoczyła na kanapę i zaczęła po niej skakać jak małe dziecko- Diego jestem w chmurach nananana!!!- krzyczała a po chwili położyła się na łóżko i usnęła a ja wyszedłem z jej domu już z pewnością, że nic nie odwali. Idąc do swojego mieszkania spotykam..., który/a mówi -Cześć Diego, co u Ciebie ?!... 

(Francesca) Czyli Ludmiła jednak wróciła na zajęcia, może to i dobrze? Nie przyjaźnimy się, ale brakowało mi jej obecności, a nawet jej odzywek do mnie. Kończąc zajęcia udaje się na miasto, gdzie spotykam Diego, w sumie rzadko z nim rozmawiam, więc czemu nie? - Cześć Diego, co u Ciebie? - uśmiecham się - Fran? - spytał zaskoczony - A no u mnie dobrze, ale z Violą coś nie tak - powiedział.
- Coś się stało? - lekko się wystraszyłam, co ona znowu zrobiła? - Nie, nic - zaczął się śmiać, błagam niech mi nie mówi, że ona znowu nie jest zdecydowana? - A jak u Ciebie, słyszałem o no wiesz... - spojrzał na moją dłoń, czy już wszyscy wiedzą? - Tak - lekko się speszyłam, ale nie wiem dlaczego    - Masz teraz czas? - spytałam chłopaka - Znaczy.. - nie chce by zabrzmiało to dziwnie - Nie mam co robić, a w domu nie chce mi się siedzieć! - uśmiechnęłam się, a chłopak przez chwile myślał na odpowiedzą - To chodź - kiwnął głową, poszliśmy prosto do jakiejś kafejki. W sumie chłopak nie jest taki zły jak myślała, naprawdę można z nim porozmawiać. - A jak Ci się układa z Larą? - spytałam ciekawa, w końcu do niej trudno dotrzeć, ale Diego odwrócił wzrok - Nie jesteśmy już razem - oczywiście kiedy mi to powiedział brałam łyk soku i się zakrztusiłam. - Przepraszam.. - powiedziałam - Nie wiedziałam - Uśmiechnęłam się delikatnie - Ależ nic się nie stało ..  i Fran.. masz tu coś na twarzy .. - wybuchł śmiechem..

(Diego) Była to Francesca. Chwilę porozmawialiśmy, ale ona zaproponowała pójście do kawiarni, bo nie ma co robić. Hmm no okey, przynajmniej trochę się rozerwę. Poszedłem z dziewczyną do pobliskiego miejsca w którym moglibyśmy spokojnie porozmawiać. Dziewczyna w końcu zapytała o Larę. Odpowiedziałem jej a ona była lekko zszokowana, ale żeby rozluźnić atmosferę powiedziałem: - Fran.. masz tu coś na twarzy.- Wskazałem na miejsce nad jej ustami które było całe w pianie od kawy. Zacząłem się śmiać- Haha, ale śmieszne- zakpiła dziewczyna i zmazała z twarzy piankę. - To co może chodźmy już?- zaproponowałem- No okey- dziewczyna uśmiechnęła się i wspólnie wyszliśmy z domu. Idąc po BA zobaczyliśmy jakieś wysoko ustawione barierki- Pamiętasz jak w dzieciństwie się na to wdrapywało?- Zapytała Fran- Oczywiście.- Uśmiechnąłem się i ruszyłem do boju wszedłem na barierki w tempie błyskawicznym. - Jesteś jak dziecko.- Zaśmiała się- Bo sama byś nie weszła- zacząłem się z nią droczyć- A zakład?- zapytała- No okey, przegrany stawia lody- zaśmialiśmy się oboje a dziewczyna zaczęła się wdrapywać. Parę razy prawie spadła, ale po chwili siedziała na mojej wysokości- Ha! I co?! Mówiłam - zaczęła się śmiać.- No, dobra stawiam Ci lody, idziemy.- Zszedłem z barierek i czekałem na dziewczynę.  Podeszliśmy wspólnie do budki z lodami, które ona wybrała a ja jej kupiłem. Później powiedziała, że musi iść do Federa po coś tam . Akurat mieliśmy po drodze. Gdy byliśmy pod domem mojego przyjaciela, pożegnaliśmy się po czym odszedłem. Nie wiem dlaczego, ale nogi same poniosły mnie na tor motocross'owy. Właśnie tam spotkałem...

(Lara) Razem z tatą szukaliśmy dla mnie dobrego trenera. Bardzo szybko go znaleźliśmy i okazało się, że to jego znajomy! Nawet się cieszę. Tata też będzie mi pomagał... Będzie dobrze! Zbliżają się zawody. Pierwszy etap w Buenos Aires. Musi mi się udać.

Kiedy zeszłam z toru i się przebrałam, spotkałam Diego'a.
- Cześć - rzuciłam ponuro. Wolałabym, żeby tu nie przychodził. - Co tu robisz? - zapytałam prosto z mostu.
- Hej... Ja przyszedłem... dalej się uczyć - odpowiedział. Świetnie. Czyli będzie tu przychodził i mi przypominał?
- W porządku... Mogę ci polecić jakiegoś trenera albo... nawet poprosić tatę. Ja nie mogę cię uczyć - stwierdziłam.
- Dlaczego? - zapytał. Bo jestem tak walnięta, że żałuję swojej decyzji, a to mi tego nie ułatwia, odpowiedziałam sobie w myślach.
- Bo... tak. Mam dużo treningów... i w ogóle... i tak więc... - powiedziałam. - Powinnam już iść - stwierdziłam po chwili i już chciałam ruszyć w stronę parku, ale Diego chwycił moją dłoń. Chyba spojrzałam na tą sytuację z przerażeniem w oczach...
- Lara, zaczekaj...
- Nie... Nie, Diego. Znowu mnie zatrzymujesz... Ja nie zmienię decyzji... - powiedziałam, wyrwałam rękę i zaczęłam iść.
- Nie przyszedłem tu na tor uczyć się jeździć - usłyszałam krzyk i mimowolnie stanęłam. - Zrezygnuję ze Studio'a... - Odwróciłam się do niego nagle, a on powoli podszedł.
- I co? - wydusiłam.
- Nie wiem... Może zacznę jeździć na motorze.
- Nie umiesz...
- Nauczę się. Dla ciebie.
- Przestań - warknęłam. - Nie rezygnuj ze Studio'a.
- Nie zabronisz mi - powiedział znajomym tonem i uśmieszkiem, a po chwili się zaśmiał. Znajome, bo moje... Lara nie wygra z Larą. Zwalcza ogień, ogniem... Nie będzie mnie szantażował...
- Ty... - Podeszłam do niego i zaczęłam mówić, a na końcu języka miałam już kilka słów, ale on mnie nagle pocałował...

(Diego) Wiedziałem, co mam zrobić żeby nadal być z Larą czułem, że ją kocham i to na prawdę. Po moich ostatnich słowach, dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale uprzedziłem jej słowa pocałunkiem. O moje zdziwienie dziewczyna mnie nie odepchnęła, a wręcz go odwzajemniła. Gdy się od siebie oddaliliśmy ja się zaśmiałem, a ona zareagowała na to wściekła- Dlaczego się śmiejesz?! Nie rozumiem Cię człowieku! Weź mnie nie denerwuj! Myślisz, że możesz mnie całować kiedy chcesz?! Nie nie możesz! Weź się może ogarnij!- cały czas krzyczała patrząc na mnie- Przecież mogłaś mnie odepchnąć jeżeli chciałaś, a tego nie zrobiłaś więc.- Znów się zaśmiałem, ona była jeszcze bardziej wściekła. Widziałem jak każda cząstka jej ciała krzyczy i chce mnie uderzyć, lecz się powstrzymała- Nie! Nie zrezygnujesz ze Studio'a! Na pewno nie dla mnie! Nie ma mowy!- krzyczała coraz głośniej- Lara zrozum chcę Ci pomóc!- powiedziałem prosto z mostu- Nie będziesz mi pomagał! Zrozum ja sama pogubiłam się w swoich uczuciach! Już sama sobie, ze wszystkim nie radzę a ty mi to jeszcze utrudniasz!- mówiła z wyrzutem- Zrozum! Zależy mi i to przez to się staram przez nic innego!!!- Złapałem ją za ramiona i popatrzyłem w oczy- Diego, przemyślę powrót, ale nie obiecuję.- Dziewczyna się ode mnie oddaliła i odeszła. Już sam nie wiedziałem co czuję, wiedziałem, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać więc wróciłem do domu. Nie chciało mi się spać więc praktycznie całą noc przesiedziałem w salonie...

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 126.


Kochani czytelnicy, od dzisiaj będziemy srogo przestrzegać pewnych zasad. 
Jeżeli nie zdobędziemy wyznaczonych ilości komentarzy (7), następny rozdział nie zostanie opublikowany. A jeśli zdobędziemy, oczywiście na następny dzień rozdział się pojawi. 
To nic nie kosztuje, a pokazuje nam, że jesteście z nami.

13 komentarzy:

  1. w końcu Lu i Ana są bi czy nie? Już się pogubiłam -.-
    A rozdział kapitalny ;)
    mam nadzieję, że kolejny pojawi się jutro ^-^
    Strasznie was podziwiam Ludzie :D. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu Lu i Ana nie są bi ?

    OdpowiedzUsuń
  3. a i tak wgl rozdział świetny ;)
    ale czwmu nie ma Leonka i Andresa ?
    będzie Andresetta ? bo Leonetta już nudna ?

    OdpowiedzUsuń
  4. dlaczego niby Leonetta jest nudna? :O
    Lu i Ana bi. hehe. :D
    wiadomo musi dziać się akcja, żeby nie było nudno. :p
    ja tam się cieszę, że one nie są bi. :>
    chciałabym żeby Lu była z Tomim. :P
    super rozdział. :D
    czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :-)
    Dobrze, że Ana i Lu nie są bi :-) ma być Tomiła ;-)
    Fran i Diego -przyjaciele :-) Niech Lara nie rezygnuje ze studia... i z Diego <3
    A i błagam, ma być Leonetta <3 Andresetty nie zniosę ;)
    Czekam na nexta;)

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKIE *___*
    Diego i Lara <333 Żeby tylko byli razem! Uwielbiam ich :-)
    Hehehe Fran i Diego - przyjaciele ^__^
    Ludmiła i Tomas <333 Cudowni są! Muszą być razem i wychowywać Małą!!!! :]
    Na szczęście Ana i Lu nie są BI :) Uffff, kamień z serca :p
    Czy Ana także was denerwuje, tak jak mnie?
    A gdzie Leonetta? :( I w ogóle gdzie jest Leon, Fede, Maxi i Naty?

    OdpowiedzUsuń
  7. Lu miała jedynie hormony z powodu ciąży. A Ana chciała jej pomoc. Nie są bi xD. Do Violetty, Leóna i Andresa.. Będzie się działo xD / Viola.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski <3 Czekam na nexta ;*** ~~Kate Verdas

    OdpowiedzUsuń
  9. Leonetta! !! Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka