sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 103

(Esmeralda) Tak wczorajszy cudowny wieczór poprawił mi doszczętnie humor. Kiedy wstałam Pablo jeszcze spał, nie chcąc go budzić wstałam pocichutku i skierowałam się w stronę kuchni, nastawilam czajnik. Najwyraźniej mój mężczyzna też już się wyspał, bo po 10 minutach stał już za mną. - Zawsze musisz tak wcześnie ?? - zapytał zaspany. - Tak bo lodówka jest pusta, Ludmila jeszcze śpi i nie chce jej budzić, więc Ty idź spać a ja pójdę do sklepu. - uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy. - Chyba sobie żartujesz, ja Ci wczoraj coś mówiłem, zapomniałaś ? - popatrzył na mnie. - Nie zapomnialam, ale nie chcę siedzieć w tym domu non stop. Nie jestem jakoś bardzo chora, dam radę pójść do sklepu. - wzięłam kule i poszłam po kurtke. - Idę z Tobą. - uslyszałam głos za sobą. - W samych gaciach.? - zaśmiałam się. Zgromił mnie wzrokiem i poszedł się przebrać. Dwadzieścia minut później byliśmy juź w sklepie, a tam spotkaliśmy...

( Federico )
Wstałem dziś w koszmarnym nastroju . Nie dość , że Jorge całą noc śpiewał  , to Fran nie odbiera telefonu . Nękałem ją , aż po pewnym czasie wyłączyła komórke .
Mama nie mogąc na mnie dłużej patrzeć wysłała mnie do sklepu . Wzięłem lnianą reklamówke i wyszedłem z domu . W sklepie spotkałem mamę Ludmiły z Pablo . Mężczyzna coś do niej mówił , że nie może się przemęczać . Podszedłem , bo czułem się winny , że tak wczoraj ostro potraktowałem

blondynę .
- Może dzisiaj powtórzymy to co wczoraj ? - usłyszałem pytanie , które wypadło z ust dyrektora . Zaczął dziwnie poruszać brwiami , a ja miałem ochotę się schować , ale już mnie zobaczyli . - Oo ! Federico - czułem się jakbym ich nakrył na najgorszej rzeczy która zepsuła moje życie do cna
- Dzień dobry - powiedziałem lekko speszony . - Chciałem się spytać jak się czuje Ludmiła ...
- A dobrze . Dziękuje - szatynka się uśmiechnęła .
- To ja już pójdę . Nie przeszkadzajcie sobie . Do widzenia - dokończyłem zakupy i wyszedłem ze sklepu . Dostarczyłem towar do domu i wyszedłem do Studia . Ciekawe czy zastane tam Fran ? I musze pogadać z Tomasem odnośnie naszego planu , bo nie wiem czy jest aktualny czy nie . Jakoś nie mieliśmy czasu , by pogadać . Wchodząc do szkoły słysze swoje imie ...


(Camilla) Wczoraj wróciła Francesca. Dzwoniłam do niej i wysyłałam wiadomości ale nie odpowiadała. Violetta też nic nie wiedziała. Została tylko jedna osoba która ma z nią kontakt jak nikt inny...
-Fede!- Zawołałam gdy zobaczyłam chłopaka wchodzącego o Studio. Zdezorientowany podchodzi do mnie.
-Wiesz co z Fran ? Z nikim nie rozmawiała od powrotu. Martwimy się.-spytałam przejęta. Z Fran przyjaźnimy się od początku naszej przygody w Studio ale jeszcze nigdy się tak nie zachowywała.
-Wiem tyle ile ty. Nawet ode mnie odbiera..-Fede wydaje się być smutny i nieobecny.
-Tam musiało coś się stać. Więc idź do niej pogadać z nią. Ona pewnie potrzebuje twojej bliskości. -radzę chłopakowi który po tym wybiega z budynku jak strzała. -Ahhh miłość.-uśmiecham się pod nosem. Idę w stronę szafek gdzie natyka się na Ludmiłę. Nie mogę się powstrzymać od komentarza
-Jak tam u WAS Lu ?-kładę nacisk na słowo was.Wydawało by się że Lu jako jedyna nie będzie matką. To po prostu nie pasje do niej. A jednak ona potrafi zaskakiwać.
-Normalnie a jak ma być ?-patrzy na mnie krytycznym wzrokiem i kontynuuje-A tobie coś nie pasje wiewiórko ?-Już by się wydawało że stała się milsza ale nie ... Idę do sali muzycznej gdzie ...

(Ana) Dzisiaj też się zapowiadało pięknie, więc próbowałam dorównać tej pogodzie. Wyszłam wcześniej niż Viola i udałam się do parku... Zapatrzona w niebo ktoś na mnie wpadł, powodując że upadłam i nieźle przyjechałam plecami po cemencie. Pisnęłam i uniosłam wzrok, winowajcą był Fede... Eh. Podał mi rękę dzięki której mogłam wstać. Gdy to zrobiłam zaczęłam go lekko bić. - Czy ty zawsze musisz mi wszystko psuć? - Mówiłam trochę zła, ale i tak w słowach było gram zabawy. W końcu przestałam go bić i znòw czułam tylko parzenie i szczypanie pleców. - Gdzie się tak spieszysz?  - Spytałam w końcu. - A poza... - Miałam coś dopowiedzieć gdy zobaczyłam ją...  - Jezu!  To Ona!  - Krzyknęłam przerażona i schowałam się za Federiciem.
- Jak?  Kto?
- To ta staruszka co mnie kiedyś znokautowała laską... - Szepnęłam do niego. Nic nie powiedział tylko szybko uciekł... - Dzięki wielkie wiesz? ! - Nagle mnie zauważyła. Również uciekłam tylko że w stronę Studia. W budynku wparowałam do sali muzycznej i przy okazji upadłam PONOWNIE przez kabel, przy drzwiach. - Taaak... Zapowiada się piękny dzień Ano... - Burknęłam do siebie.
- Ej, wszystko ok?  - Usłyszałam znajomy głos, to była Camilla która po chwili pomogła mi wstać.
- Tak, tak oprócz moich krwawiących pleców i poobijanych kolan to wszystko ok!  - Powiedziałam i wyszłam, skierowałam się do klubu karaoke. Może tam będzie lepiej? Ostatnio coś z Marco jest nie tak, w ogóle nie odbiera ani nic... Weszłam i usiadłam, a momentalnie na scenie pojawił/a się...

(Diguś) Z samego rana byłem już w Studio chciałem już dopracować tą muzykę i spróbować piosenkę przed publicznością. Boże, oczywiście ja i moja wena w chwilach których jej potrzebuje

musimy żyć, ze sobą jak pies z kotem. Eh no dobra spróbujemy jeszcze raz. Do skutku... (...) Po prawie dwóch godzinach miałem wszystko gotowe i dopracowane. Chciałem w końcu mieć to za sobą i zobaczyć jak ta piosenka będzie brzmiała na scenie. Niestety sala prób była zajęta więc postanowiłem udać się do klubu karaoke. Gdy tylko tam byłem stanąłem na scenie i zacząłem śpiewać. Kochałem to. W tłumie wypatrzyłem Anę, ale teraz dla mnie liczyła się tylko piosenka.Gdy zszedłem ze sceny podszedłem do dziewczyny, która lekko pocałowała mnie w policzek: -Hej, i jak podobało się?- zapytałem- Tak, bardzo...- dziewczyna się lekko uśmiechnęła, po czym wyszliśmy z budynku. Miałem zajęcia w Studio za 20 minut, a musiałem się przygotować, więc razem z Aną ruszyliśmy do szkoły. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Gdy doszliśmy do miejsca rozstaliśmy się, po czym ja ruszyłem na lekcje Gregorio. Od wczoraj szukałem Maxiego, bo musiałem mu coś powiedzieć, miałem nadzieję, że spotkam tam właśnie jego. Lecz zamiast na mojego kolegę wpadłem na...

(Violetta) Nie mogłam zrozumieć zachowania Francesci wczoraj wieczorem poszłam do niej do

domu, ale nie chciała z nikim rozmawiać. Przecież tak normalnie nikt się nie zachowuję, coś musiało się złego wydarzyć, tylko co? Rano wstałam w bardzo dobrym nastroju i poszłam do pokoju Any, ale jej już nie było. Dlatego włożyłam fioletową sukienkę i poszłam w stronę Studio. Oczywiście próbowałam się dodzwonić jak i do Fran tak, i do Leóna, ale żadne z nich nie chciało odebrać telefonu. Wchodząc do szkoły udaję się na plan lekcji i okazuję się, że pierwsza lekcję mamy z Gregorio. W drodze do sali tanecznej wpada na mnie roztrzepany Diego. - Hej księżniczko uważaj jak chodzisz - Posyła mi swój uśmiech, a ja tylko posyłam mu piorunujące spojrzenie by nigdy więcej tak do mnie nie mówił - No cześć - uśmiecham się. - Coś Ty taka nie w humorze, co? - Pyta chłopak odprowadzając mnie pod klasę - Chodzi o Fran wczoraj wróciła i jest z nią coś nie tak, ale po tym wszystko w porządku - Uśmiecham się lekko - Muszę lecieć na zajęcia - Kończę rozmowę gdy podbiega do mnie...

( Federico )
Jak zwykle jestem opóźniony umysłowo i do głowy mi nie przyszło , żeby udać się do domu Fran . Jednak Camila jest dobrą koleżanką. Jednak po co dziewczyna miała , by ze mną gadać , jak najlepiej olać sprawę?
Wróciłem do Studia i zobaczyłem Violkę rozmawiającą z Diego . Podbiegłem do niej szybko .
- Violka wiesz coś o Fran ? - pytam bez żadnego przywitania .
- Właśnie nie . Nic . Nie chcę z nikim gadać . Coś musiało się stać ...
- Tylko co ? ... Idę się rzucić z krawężnika ... - odwróciłem się i wyszedłem ze szkoły w strone centrum handlowego . Zawsze lubiłem w dzieciństwie jeździć na ruchomych schodach , a musiałem się odstresować . Łaziłem z dwie godziny próbując sprawić , by coś zakwitało w moim tępym umyśle . Nagle widzę ...

(Ana) Hm... Wpadłam na trening a okazało się że nikogo nie ma ! To ja tutaj próbuje ogarnąć Stud!o i grę w piłkę a ich nie ma ! Co za chamstwo... Zadzwoniłam do Patrishi ale nie odbierała, zmarnowana usiadłam na ławce i wgapiłam się w murawę. Po chwili położyłam się na niej, chyba na serio mi się nudziło. Moje oczy wędrowały pomiędzy chmurami na niebieskiej otchłani zwanej niebem. Westchnęłam ciężko i wróciłam do domu, tam rzuciłam torbę i przebrałam się. Przeczesując włosy palcami pomyślałam o małych zakupach, ostatnio chodzę już kilka dni w tym samym ! Biorąc portfel wyruszyłam do centrum. Tak... To właśnie tu ludzie się przeciskają od lewej do prawej aby coś kupić... Po chwili zauważyłam Federica... On ? Tu ? Może szuka Fran, coś ostatnio Violetta trajkotała że "nie wiedzą co z nią jest". Tajemnicza kobieta i tyle... Pomachałam mu jedynie i odeszłam. Chodząc tak dalej, po chwili przez okienko widzę w jednym ze sklepów znajomą postać... 


(Ludmila) Udało mi się zwolnić z tych cięższych zajęć u Gregorio. Hmm dziwne on jakoś ostatnio ciągle ma dobry humor, może się zakochał. Nie nie nie to niemożliwe Gregorio i jakaś kobieta, kto by z nim wytrzymał. Załalam wszystko w Studio i w sumie byłam już wolna.Jakoś miałam dużą ochotę kogoś powkurzać, ale najpierw czas wybrać się na zakupy. Wyszłam ze szkoły, byłam umówiona z Tomim, ale to dopiero za kilka godzin. W takim razie Time to Shopping. Najpierw musiałam kupić trochę ubrań, ale jak zobaczyłam buty i torebki to wpadlam w jakiś trans. I nagle doszłam do wniosku że to straszne, że muszę kupować większe rozmiary, że już nie mieszcze się w swoje śliczne ciuchy, dopiero to sobie uświadomiłam. Nagle przez okno witryny sklepowej dostrzegłam Ane. Dziwnie na mnie popatrzyła i poszła dalej. Drażni mnie to ich zachowanie jakieś durne podteksty, glupie spojrzenia. Każdemu z nich mogło się przytrafić coś takiego. Ehh jeżeli ktoś chce mieć ze mną na pieńku to ja bardzo chętnie. Dobra czas wracać do domu, ale zauważyłam jeszcze takie slodkie body dziecięce. Mi chyba odbiło, ale kupilam je. Wychodząc ze sklepu i pakując zakupioną rzecz do torby, zauważam ...

(Francesca) Odkąd tylko wróciłam mój telefon nie przestaje dzwonić, aż w końcu postanowiłam go wyłączyć. Naprawdę nie mam teraz nastroju do rozmów co ze mną jest nie tak, bo te wspomnienie jest jeszcze za świeże i cały czas tak bardzo boli.. Nie umiem wstać i uśmiechać się, po prostu czuje wewnętrzną pustkę, ból który zjada mnie od środka. Chce krzyczeć, ale jakby ktoś odebrał mi głos. Gdy zamkne tylko na sekundę oczy, to jedno wydarzenie, które chce wymazać z pamięci wraca.. Cały dzień przesiedziałam w domu, więc przynajmniej na wieczór postanowiłam wyjść się przewietrzyć, z oddali obok centrum handlowego dostrzegam Ludmiłe, która najwidoczniej dobrze

bawiła się na zakupach. Uśmiecha się na mój widok szyderczo, ale znika jej pola widzenia. Idę przed siebie, moje włosy plączą podmuchy wiatru. Powietrze jest wilgotne co oznacza, że niedługo będzie padać mimo to idę przed siebie.. W końcu zatrzymuje się na ławce w parku, na której zawsze siedzę z dziewczynami, żałuję iż nie jestem w stanie powiedzieć im co teraz czuje, żałuję iż nie mogę znowu z nimi zaśpiewać. Za pleców słyszę ten znajomy głos, z którym tak dawno nie rozmawiałam. - Fran? - pyta chłopak - Jak się czujesz? - siada obok mnie, a ja wymuszam sztuczny uśmiech. - Tomas? - odpowiadam. - Dawno Cię nie widziałam, wszystko w porządku? - Brakowało mi jego obecności w końcu to był mój najlepszy przyjaciel, ale odkąd zadaje się z Lu nie jest już tym samym chłopakiem mimo to tęsknię za nim, ale tylko i wyłącznie jako koledze. - U mnie zawsze wszystko gra! - uśmiecha się - Ale Violetta się o Ciebie martwi, nie odpowiadasz jej na telefony, Fran jak coś się stało to powiedz mi! - Odwracam wzrok - Miałam wyciszony telefon, ale naprawdę wszystko gra nie martwcie się -kłamie. Nie dałam mu skończyć, gdyż szybko poszłam w strone domu gdzie wpadam na ... - Fran co się z Tobą dzieje? - pyta...

(Pablo) Po męczącej i zachłannej czasu pracy wracałem do domu. Na szczęście Esmeralda posłuchała się mnie i obyło się bez odprowadzania ją do mieszkania. Powiedziałem jej że jeszcze przyjdę wieczorem sprawdzić co u niej ale po drodze chciałem wstąpić do Maćka. Było już dość ciemnawo a i tak zauważyłem Francesce. Podszedłem do niej i zapytałem. - Fran co się z tobą dzieję?  Ostatnio w ogóle nie przychodzisz na zajęcia, opuszczasz je co ci się nie zdarzało... Coś się stało? 
- Nie... Pablo... Ja... Mam problemy rodzinne i to dlatego ale niedługo wszystko będzie jak dawniej ale teraz... Muszę już iść. - Rzekła i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Wzruszyłem ramionami i sam skręciłem, znalazłem się w umówionym miejscu gdzie już tam siedział. - Cześć. No to mów co jest tak ważnego.
- Wiesz dzisiaj mam urodziny... - Zaczął.
- Wiem, już ci złożyłem życzenia. - Przewróciłem oczami.
- Nie o to chodzi. Mam na myśli taki... No powiedzmy męski wieczór. - Dodał a ja spojrzałem na niego pytająco. - Prowadzę klub i to niezwykły. Za godzinę u mnie, wiesz co tam będzie... - Puścił mi oko.
- A ty sądzisz że Esme mi pozwoli? Nie sorry ja się nie...
- Odkąd z nią jesteś to tylko Ona, Ona i Ona.... Nigdzie już nie wychodzisz tylko Ona, odbija ci już. - Odparł a ja westchnąłem. - Zluzuj... - Dopowiedział i klepnął mnie w ramię.
- Czyli klub nocny powiadasz? Niezła oferta... - Zaśmiałem się a po chwili zobaczyłem że ktoś nas podsłuchuje...


(Esmeralda) Nie mogę siedzieć w domu, no trafia mnie szlak. Pablo nie ma Ludmily nie ma, to co ja mam robić, nie będę siedziała jak głupia w tym pustym domu. Za chwilę chyba sama zdejmę ten gips i wyrzuce go w kąt. Chociaź w sumie nie ma Pablo więc mogę sobie się gdzieś przejść. Alleluja. Porywam kule i wychodzę z domu. Pogoda jest jaka jest w sumie zbliża się już wieczór, więc jest chłodnawo.  Ciężko się chodzi z tym  żelastwem, ale nie dam za wygraną. Idąc powoli delektuje się świeżym powietrzem. I chyba wzrok i słuch mnie nie myli. Pablo rozmawia ze swoim kumplem, który ma poronione pomysły. - Klub nocny powiadasz ?? Niezła oferta. - mówi mój partner. Nie no bez przesady, albo mi się to śni, albo naprawdę on jest taki głupi, żeby słuchać pomysłów swojego kumpla. - Klub nocny hmm ? I co mlode dziewczynki będą świeciły gołym dupskiem. Genialny pomysł chlopcy. Genialny. - spojrzalam na nich, a oni ze swoimi durnymi minami na mnie. - Esme co Ty tu robisz ?? - zapytał Pablo. - Wiesz wybieram się na pokaz striptizera, ale chyba Ty też masz ciekawe plany na wieczór. - powiedziałam. - No wiesz facetowi się coś od życia należy. - odezwał się jego kumpel. - No widzisz, kobietom też. - uśmiechnęłam się szyderczo. - A no tak i właśnie Pablo zapomniałabym, teraz sobie wynajmiesz taką tancereczkę na wieczory. - patrze na niego. - A teraz Panowie przepraszam, ale czeka mój striptizer, taki umięśniony i przystojny. - odwracam się ....

(Pablo) - Jeszcze nie słyszałem o tym aby przyjmował kaleki. - Odparł mòj kolega.
- Co proszę? - Spytała  zdenerwowana. "Idź lepiej bo ci przywali kulą. Szepnąłem do niego i gestykulując w końcu doszedł. - Chamy... - Warknęła.
- Esme... A może ty pójdziesz ze mną do klubu?  Wolę oglądać twój tyłek... - Zachichotałem nie zdając sobie sprawy z powagi partnerki.
- Haha uważaj bo nogę mam w gipsie ale nadal mogę ci zatłuc. - Mówiła a ja się odsunąłem.
- Jesteś zbyt przewrażliwiona. - Odparłem a Ona chyba chciała mi przyłożyć ale wolała pójść w stronę domu. Całą drogę próbówałem ją uspokoić... Na marne...


Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 104.

7 komentarzy:

  1. Czekam na next :*** Jak zwykle super

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ale vo jest mojej kochanej Francesce ? :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, co się stało Fran?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego Leon nie odbiera co mu się stało? Roździał super

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawe co z Fran ? obstawiam, ze Marco ją zgwałcił xd a Leoś sie dowiedział i go pobił :D przez to wszyscy są tacy nieobecni

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski, boski, boski. *.*

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka