czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 101


(Angie)Obudziłam się w wyśmienitym humorze.Ogarnełam się i wyszłam z kajuty.
Morska bryza dodawała energii..
Spojrzałam wstecz.. Zostawiłyśmy tam swoje problemy,wszystko co nas męczyło..Mimo to poczułam wewnętrzny smutek na wspomnienie o pewnej osobie..
Moje rozmyślenia przerwała Violetta..-To idziemy na śniadanie?-zapytała. Widać,że humor jej dopisywał i mi też zaraz się udzielił. Po drodzę do jadalni miło gawędziłyśmy,a do naszych nosów dolatywał już kuszący zapach śniadania..
Przekraczając próg pomieszczenia stanełyśmy z wrażenia. Pięknie wystrojona sala, kryształowe żyrandole, różne antyczne wazony i inne spektakulare przedmioty.
Wszędzie stały nakryte śnieżnobiałym obrusem stoliki,zastawiane porcelanową zastawą.
Wybrałyśmy stolik obok okna i zabrałyśmy się do konsumowania podanych przez kelnera dań.Śmiałyśmy się przy tym obserwując jakiś magnatów w wykwintnych strojach.
Musiałyśmy na chwile zaprzestać śmiania się,bo w tym momencie zadzwonił telefon Violi...

(Violetta) Chyba jestem za bardzo lekkomyślna! Cieszę się na wspólny wypad z Angie, ale boli mnie fakt nie mówienia nic ojcu o tym, że mam zamiar gdzieś jechać. Dlatego z samego rana napisałam mu SMS'a. "Nie bądź zły! Wszystko Ci wyjaśnię" Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam w kierunku jadalni, ale przed tym zatrzymałam się na dziobie i spoglądałam w dal, właśnie teraz poczułam ten spokój, którego potrzebowałam... Wróciłam jeszcze na chwilę do pokoju bo torebkę i telefon, następnie razem z Angie udałam się na śniadanie, sala zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Niestety przeszkodził mi w tym dźwięk mojego telefonu. - Camila - wyszptałam, ale nie miałam zam
iaru odebrać.. Po skończonym posiłku udałyśmy się na pokład widokowy gdzie o mało co, nie dostałyśmy ataku serca. - Tato?! - Krzyknęłam. - Co ty tutaj robisz?! - Zapytała oburzona Angie.
- O to samo chciałem zapytać was! - Powiedział cały czerwony na twarzy - Masz szczęście, że
namierzyłem Twój telefon, Violetta - Chyba raczej nie powinien tego powiedzieć. - Co ty?!.. - Chciałam dokończyć, ale złapał mnie za rękę - Masz do helikopteru! - Pociągnął mnie w stronę tyłów statku. - German! - Krzyknęła Angie - Przyleciałeś tu helikopterem? - W tej chwili burknęła śmiechem. - To było porwanie! - Krzyknął - To moja siostrzenica! Nic bym jej nie zrobiła! - Kobieta przewróciła oczami. - Tak sobie tłumacz! A teraz marsz do pokoju po walizki! Albo zostaniesz tu sama.. - Próbowałam przerwać tą zacną kłótnię, ale nie wiadomo kiedy siedziałem już w czarnym helikopterze...
(*Kilka godzin później...)
Całą podróż do BA, nie odezwałam się ani słowem do ojca tak samo i Angie. Gdy już wylądowaliśmy myślałam, że to tylko sen.. Jak on mógł coś takiego zrobić? To chyba były żarty z jego strony, narobił takiej awantury jakbym zabiła kogoś.. W końcu zbieram się na odwagę
- Może i jesteś moim ojcem, ale od dzisiaj już nie tatą.. - W głowie te słowa brzmiały dobrze.
- Tak German dzisiaj już przesadziłeś, Kocham Cię.. Ale to już doszło za daleko.. - Dokończyła moja ciotka - Ale Violu.. To moja wina, nie twojego ojca.. - Zabrała swoje walizki i poszła na postój taksówek bo nie chciała wracać z tatą, w sumie zrobiłam to samo...
Przed domem spotykam....


(Ludmila) Ale Akcja z tym całym burmistrzem. Haha, ale było warto musiałam na kimś wyładować emocje i padło na burmistrza. Matka i Pablo się pogodzili ... raczej tak mi się wydaje. Dużo spraw mam do załatwienia, nie tylko związane ze wszystkim co dookoła mnie się dzieje. Trzeba spotkać się z Tomasem, pomyśleć co dalej. Przechodząc obok domu Violki, zauważam ją z walizkami. - A.Ty co wyjeżdżasz ?? - zapytałam. - Nie, wracam.. - w jej głosie było słychać zdenerwowanie. - Dobra spokojnie, już się nie denerwuj. - powiedziałam i poszłam dalej. Pogoda jest piękna, aż chce się tańczyć, ale trzeba pamiętać, żeby na siebie uważać. Przypomniały mi się słowa lekarza. Jak mi się zupełnie nic nie chce. To chyba przez ten kilkudnio
wy "wypoczynek". Co ja miałam zrobić. ? Hmm aaa zadzwonić do Tomasa. Niestety telefon wyłączony ... Ahh to trzeba iść do Studio, porozmawiać z Antonio, o mojej sytuacji, bo chyba raczej na zajęcia do Gregorio chodzić nie powinnam, ale to się zobaczy. Z lekkim uśmiechem przyśpieszam kroku, i natykam się na ...

(German) Ygh ! Jak Ona mogła wybrać się z Violettą poza BA i mi o tym nie powiedzieć ?! Może przesadziłem ale nikt nie będzie mi mówił jak wychowywać Violette.... Ha ! Wrócił jednak stary German, eh... I jeszcze wolały pojechać żółtym czymś z jakimś typem niż ze mną. Usiadłem na ławce i patrzyłem się przed siebie. "Oni w ogóle cię chcą?" Przeleciało mi przez głowę. Ostatnimi czasy mam coraz gorsze kontakty to z Angie, to z córką, nie mówiąc już o rodzinie. W końcu ruszyłem się z miejsca i trafiłem do Stud!a, tu jest drugie życie mojej rodziny.... Trzeba coś z tym zrobić, muszę się zatrudnić ! Ale nie jako German... Nie.... Po chwili ujrzałem Ludmiłę, nie zwracając na nią większej uwagi i poszedłem do mieszkania. One już tam były, nie zaszczycając je większą uwagą wspiąłem się na górę i wpełznąłem do swojego pokoju. Tam zacząłem szukać jakiegoś przebrania gdy...
- Co robisz ??

(Angie)Rejs zapowiadał się fantastycznie,dopóki... nasz milionerek nie przyleciał helikopterem! Od początku wiedziałam,że nie będzie zadowolony tym pomysłem,ale błagam!. Ok. Wiedziałam z kim się wiąże i do czego jest zdolny..
Wracałyśmy z Violą taksówką,bo nie miałyśmy najmniejszej ochoty w tej chwili przebywać w jego towarzystwie. Obeczłam się smakiem-znowu. Już druga wycieczka przelatuje mi przed nosem.Cała podróż mineła w ciszy, to był chyba czas przemyślenia co się tak naprawdę wydarzyło..
W domu atmosfera nieco się rozluźniła,mogłyśmy porozmawiać w spokoju,dopóki nie przyszedł German. Momentalnie ucichłyśmy,nie zwracając uwagi na niego..
Czułam,że nas obserwuje,ale nie wie od czego zacząć i czy w ogóle jest sens zaczynać,po czym udał się na górę. Do taj pory czułam złość,ale teraz poczułam się winna temu wszystkiemu; nie mówiąc tylko o naszej ucieczce.. Długo chowam urazy,lecz nie chcę stracić jego miłości.Nie mogę!. To wszystko zaszło już za daleko; widzę,że znowu zamienia się w tego Germana,którego nie chcę znać. Muszę mu przypomnieć jaki jest naprawdę,zdjąć z niego tą żelazną zbroję.. Skorzystałam z okazji,że Violetta wyszła do kuchni i żwawym krokiem ruszyłam na piętro..
Przez uchylone dzwi w sypialni zobaczyłam,że czegoś zawzięcie szukał w szafie.
-Co robisz?-spytałam. Szybko się obrucił ukrywając coś za plecami.
-Yyy niiic takiego-ewidentnie kręcił,lecz nie po o tu przyszłam.
-Mam rozumieć,że zmieniasz styl?-zaśmiałam się wskazując palcem na ziemię po której walały się jakieś mało modne ciuchy.
-Nie ważne-odpowiedział oschle i zaczął upychać wszystko z powrotem do szafy.No tak..
-Eee..German..Wiem,zawaliłam na całej lini. Stałam się lekkomyślna,nieodpowiedzialna,wybuchowa,zachowuję się jak dziecko..-powiedziałam chowając resztkę dumy do kieszeni i kontynuowałam-sama siebie przestałam rozumieć.-zaszczycił mnie swoim spojrzeniem.-Jednak jedna rzecz pozostała jasna do końca: moja miłość do Ciebie. Ona chyba tak starała się przypomnieć o sobie,że jest i czeka cierpliwie.
Nie chcę Cię stracić Germanie..Proszę wróć do mnie i do Violetty.Chcę znowu móc zobaczyć ten błysk w twoich oczach i szczery uśmiech..Kocham Cię-posłałam mu uśmiech,a oczy mi się zeszkliły....

(Pablito) Hm. I co by tu zrobić?  Znowu mieszkam w swoim domu i od razu brakuje mi Esme i jej bliskości. Dzień pracy ! Ah, jak cudownie znów wrócić do zawodu. Lekcje minęły spokojnie, bez problemów a może to przez to że nie miałem z Ludmiłą? Hm... Ale
co mnie zaniepokoiło to brak Ángeles w pracy!  Dzwoniłem do niej ale nie odbierała, miałem okienko więc wyskoczyłem do jej "domu" bo chyba mogę to tak nazwać. Pomimo że strach był wielki iż zobaczę Germána to ruszyłem tam. Zadzwioniłem raz, dwa, trzy... Nikt mi nie otworzył!  Więc wszedłem tylnym wejściem, pierwsze co to usłyszałem jakieś dźwięki z góry. Nie zastanawiając się długo wspiąłem się tam i przez uchylone drzwi dostrzegłem jak moja przyjaciółka i inżynier wymieniają śline na łóżku. A do pracy nie łaska? ! Nie chciałem zbytnio przeszkadzać więc zszedłem cicho, nie wiem dlaczego ale wychodziłem przez kuchnię ale zanim to zrobiłem... - Oo... - Podszedłem do wielkiego garnka a tam była wrząca woda. Skrzywiłem się i wziąłem kawałek ciasta. Miałem odejść gdy zahaczyłem ręką o garnek a ten wylał mi się na krocze. - Aaa! - Krzyknąłem czując jak łzy lecą potokiem. Próbówałem wstać i wyjść... Na szczęście udało mi się to ale po kilku sekundach opadłem na chodnik kuląc się...


(Germán) Zbliżyła się i zaczęła mnie całować jak wariatka, ale za to ją kocham. Że jest sobą... Przyznała się do błędów i oczywiste jest to że jej przebacze. Nie wiem jakim cudem trafiliśmy na łóżko ale tak wyszło. Zacząłem jej rozpinać guziki gdy usłyszeliśmy dziewczęcy krzyk i pisk jednocześnie. Przestraszyłem się i zmierzyłem ku dołowi. Nikogo tam nie było oprócz rozlanego garnka z wodą. Nagle tchnęło mnie abym wyszedł i zaczął szukać. Przy jednym ze sklepów dostrzegłem dyrektorka, chciałem go ominąć ale coś na to nie pozwalało. - Ej żyjesz? - Szturchnąłem go a ten tylko pomachał głową nie zaszczycając mnie wzrokiem. - Mów co ci... - Wypaliłem w końcu. Wskazał na krocze i pokazał łzy, nie chciałem wnikać ale widać że jest źle. Wziąłem go pod ramię i przywlokłem do jego domu. - Dasz radę dojść do drzwi? ....

(Pablo) To chyba był znak od Boga, ale za jaką cenę?! I co ja takiego zrobiłem że taka sytuacja miała miejsce? Tak się kuliłem z bólu i chyba dostałem halucynacji bo usłyszałem głos Germána i mnie nie pobił. Dziwniejsze od oparzenia było to że pomógł mi się doczłapać do domu. - Dasz radę dojść do drzwi? - Spytał. Pokiwałem głową i poszedłem kulawo do mieszkania. Pierwsze co to położyłem się na kanapie. Po kilkudziesięciu minutach zrobiłem sobie okład. Trochę mi ulożyło ale nadal został ten ból. Po chwili zacząłem myśleć co zrobiłem źle, trochę mi to zajęło ale w końcu do mnie dotarło. Już trochę normanlniej poszedłem do sklepu obok, był niewielki ale wiele w sobie mieścił. Rozglądając się pod czujnym okiem sprzedawcy wyłapałem naszyjnik. Może to tylko zwykła, mała biżuteria ale wiem swoje... Zapłaciłem pèso i wyruszyłem do domu Esme, niestety zawsze mam tego farta i po drodze wywaliłem się...- Moje plecy... - Jęknąłem leżąc na nich. Gdy miałem się podnieść usłyszałem dzwonek telefonu... Sięgnąłem do kieszeni i po chwili odebrałem - Halo?

(Angie)Tak bardzo brakowało mi jego ust,jego dotyku i tego ciepła.W tamtym momencie nie myślałam zbyt trzeźwo i zaczełam go całować. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej intensywniejsze,pełne oddania,zastępywały wszystkie miłosne słowa..Pragnę wiecznie trwać w jego ramionach..
Wydawało by się,że zaraz mogłoby do czegoś dojść,gdyby nie przeraźliwy pisk z dołu..
Akurat teraz!!??. German poszedł sprawdzić to zjawisko,a ja nadal żyłam tymi upojnymi chwilami.. Spokojnie czekałam na ukochanego,lecz zjawił się dopiero po pół godzinie..
-Co tak długo? Ten hałas był taki poważny?-spytałam przekręcając się na łóżku
-Ee twój przyjaciel miał mały wypadek.Musiałem mu pomóc..-wydusił
-Słucham? Co się stało? I ty? Ty mu pomogłeś!?..O Chryste to chyba było naprawdę coś poważnego!..Muszę do niego iść!-raptownie wstałam z posłania.
-Nie! Nie!..Nie puszczę Cię tam!.. Mogłabyś zobaczyć coś nieodpowiedniego-wytłumaczył
-Germanie mów jaśniej!
-Nic się nie stało uwierz! To dojrzały mężczyzna i sobie świetnie poradzi. Jeśli tak Ci na tym zależy to do niego zadzwoń.
Mało myśląc sięgnełam po telefon i wybrałam numer przyjaciela..
-Halo Pablo? Mógłbyś mi wytłumaczyć co się stało?
-Ee Angie..Nic poważnego,naprawdę. Czuję się już o wiele lepiej-zapewnił
-No,ale co się wydarzyło?-czy ja mówie po chińsku.
-Uwierz,że nie chciałabyś wiedzieć.Muszę kończyć,pogadamy później.Pa-i się rozłączył
Ja w nich nie wierzę! Gorzej niż z dzieckiem się z nimi rozmawia..
-I lepiej już? Spokojniejsza?-spytał niepewnie.
-Mniej więcej.. Ty się mnie boisz?
-Ja? Ciebie!? Skądże.. To na czym skączyliśmy?-podszedł mrucząc(xD)
-Hoho nie tak szybko mój panie! Ja czekałam pół godziny to i ty poczekasz-zaśmiałam się i chciałam wyjść z pomieszczenia,lecz...

(Germán) -Hoho nie tak szybko mój panie! Ja czekałam pół godziny to i ty poczekasz - Zaśmiała się i chciała wyjść ale nie pozwoliłem na to. Zanim doszła do drzwi, podszedłem i jednym, zwinnym ruchem wziąłem ją na ręce. - Germán co ty? Puść mnie...! - Rozkazała lecz ja jej nie słuchałem. Położyłem ją delikatnie i spokojnie na łóżku.
- Przykro mi... Za późno. - Odparłem i nachyliłem się. Jednak kobieta walnęła mnie poduszką, ale to nie dało jej przepustki do wolności. Za karę zacząłem ją gilgotać, mimo jej krzyków, gróźb i próśb nie poprzestawałem na maltretowaniu. W pewnej chwili unieruchomiłem kobiecie ręce i z poczuciem bezpieczeństwa nachyliłem się. Wtopiłem swoje wargi w jej różowe usta... Nie minęła chwila i czułem że Angie już się to podoba. Moje ręce poleciały do jej blond włosów a następnie do bluzki, odpinając ją. Nie pozostała mi dłużna i dorwała się do mojego paska od spodni...

(Angie)Porwał mnie w swoje ramiona i już po chwili leżałam pod nim. Jako "grę wstępną" wybrał łaskotki,lecz potem zamienił to na konkretniejsze rzeczy...
Każdy pocałunek przybliżał nas do siebie. Jego ręce błądziły gdzieś w moich włosach,następnie zwinnie odpinały guziki mojej bluzki; stale były w ruchu. Na początku śledziłam dokładnie ich ruch,nie ufając do końca ich działaniom,lecz potem przestałam liczyć i poddałam się ich pieszczotom...
Poczułam na ciele dreszcze mieszane z grącem naszych już nagich ciał..
Nasza zachłanność czasami mnie przerażała; pragneliśmy wyrazić to wszystko co czujemy,nawzajem uzupełniając się ruchem naszych ciał. Jednak to nie wystarczało i nie wiem czy potrafilibyśmy to zaspokoić..
To było jak fruwanie ponad ziemią-niemożliwe,niewyobrażalne,spełnienie marzeń..
Już dawno przestałam racjonalnie myśleć,bo niby jak? Choćbyś bardzo chciał nie da się..
Wirowaliśmy w tańcu,ciągle dodając nowe ruchy..
I nagle wszystko poza nami przestało istnieć w tym momencie,utkneliśmy razem w tym spełnieniu..
Teraz zasanowiałam się nad jedną rzeczą: co to jest miłość?
Nie,nie z pewnością nie jest rzeczą; ona żyję i jest zdolna do rozwoju,gdy tylko poświęci się
jej trochę czasu,uwagi i cierpliwości. Nie ma nic piękniejszego od niej; każdą porą roku,nocy i dnia zawszę będzie najpiękniejsza..Więc czym tak naprawdę jest? Czy da się ją zebrać w jedną całość?..
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie,każde z osobna pochłonięte swoimi myślami.
Wygodnie usadowiłam głowę na jego torsie i przymrużyłam oczy..
-Ty jesteś definicją mojej miłości-usłyszałam jeszczę z jego ust po czym zasnełam..

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 102.


10 komentarzy:

  1. Mega fajny! Tylko szkoda że nie było nic z Leonetty

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ^^ szkoda że tak pozno ale rozumiem że też. Chcecie sie wyspac ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny germangie się łączy

    OdpowiedzUsuń
  4. kochani - jak zwykle fantastycznie :D.
    uwielbiam was i przepraszam, że ostatnio nie komentowałam. ;ccc.
    jestem okropna...
    Tak czy inaczej podoba mi się i doskonale rozumiem notkę informacyjną. ;). Tak tylko pomyslałam, o samodowaniu... No wiesz, ustawiam datę i godzinę i samo się dodaje.. ale rób jak uważasz. I tak jest super ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem samododawanie jest dobre, tylko problem w tym, że ja jestem perfekcjonistką i przed dodaniem muszę wszystko sprawdzić ;3

      Usuń
  5. super rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super roździał

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega super czad ekstra jak wszystkie z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka