sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 68

Bezpośredni odnośnik do obrazka

(Germán) Rano wstałem z bólem w sercu... Pff... Germán sierota, nie wytrzymałem!  Poza tym znòw świruje, chyba to uczucie do Angie powróciło... Nie, ono nie powinno wrócić!  Ahhh... Wstałem i po porannych czynnościach zszedłem na dół, już tam siedziała. Biorąc głęboki oddech przywitałem się i zasiadłem do stołu jakby gdyby nic. Przez cały posiłek nie było 5 min. Abym się na nią nie gapił... W końcu do drzwi zadzwonił dzwonek, gdy Olga otworzyła od razu poznałem ten głos.
- Germán!  To co idziesz?  - Spytał Maciek. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem. - Na centrum, może znów spotkamy tych typków.
- Ja mam rozwaloną wargę, przestań...
- Aa, no widzę i nie masz jak teraz całować. - Zmierzył wzrokiem Ángeles.
- Co proszę?
- Chodź już. - Pociągnąłem przyjaciela ale ten i tak gadał.
- No wiesz... Taka ślicznotka, Germán nie raz mówił że żałuję... Że jesteście tylko rodziną typu szwagier-szwagierka. - Gestykulowałem do niej zaprzeczając. - Zawsze o tobie opowiadał jaka ty to bystra, urocza, piękna, słodka... - Zakryłem twarz dłońmi aby nie widziała rumieńca jaki mnie oblał. - Nadzwyczajna, opiekuńcza, jak podbiłaś jego serce... - Chciałem uciec stamtąd ale mnie przytrzymał. - No normalnie tyle o tobie mówił że znałem wszystko na pamięć... - Zaczęły się chyba ze mnie śmiać. Byłem tak zły Maćka że walnąłem go z łokcia i wyszedłem na powietrze. Przez kolejne pół godziny krążyłem po mieście, w pewnym momencie przycupnąłem na murku fontanny i gapiłem się tak w swoje odbicie. Trochę się uspokoiłem ale po chwili poczułem słodki zapach perfum.
- Czemu uciekłeś? - Spytała...

(Angie)Czy jeśli prosimy o coś bardzo mocno,chodź i tak mamy świadomość tego,że ta prośba nigdy nie zostania spełniona,to nagle dostajemy to; od tak poprostu? Czy to w ogóle możliwe? A jednak... Ten niemal nie zauważalny w czasie "natychmiastowy" obrót zdarzeń,który spowodował,że nie miałam nawet czasu przeanalizować tego wszystkiego jak to robię zawszę.. I nagle pojawia się pocałunek..Jakby ktoś znał całą naszą historie wydawałby mu się całkowicie wyrwany z kontekstu,nie mający sensu..
Ja także nie dostrzegłam w nim sensu.. Kiedy zdarza się to na co tak długo czekaliśmy,muszą nagle pojawić się obawy i wątpliwości.Te cholerne wątpliwości i kłebiące się w głowie myśli! No,bo przecież człowiek nie małpa i swój rozum ma!
Dlaczego my w ogóle myślimy? W pewnych sytuacjach ta czynność się do niczego nie przydaję...
Leżałam tak i rozmyślałam o tym..Za oknem już wznosiło się słońce a w powietrzu roznosił się zapach śniadania szykowanego przez Olgite. To on mnie wybawił z pokoju i już po chwili mogłam skosztować tych wszystkich smakołyków..
Pojawił się też pan domu;nie umiałam na niego spojrzeć,chodź on nie miał z tym problemów i nieraz czułam na sobie jego wzrok..
Wpadł też jego kolega..Maciek chyba..No nie powiem,że ciekawych rzeczy się dowiedziałam..Jak to jestem wspaniała; ale czy to aby było jeszczę aktualne,czy nadal ma takie zdanie o mnie?-tak,co to by było gdyby nie pojawiły się te wieczne "ale"..
Na twarzy malowało się ździwienie,ale w środku cieszyłam się jak małe dziecko.Kiedy już skończył swoją wypowiedz obaj panowie się gdzieś zmyli,a raczej German wyleciał jak oparzony z domu..Reszta domowników była już w doskonałych humorach. Coraz to zadawali jakieś pytania,ale ja ich już nie słuchałam..
I co ja mam teraz zrobić!? Kiedy już powoli książke "German" zaczynałam kończyć,On cofa kartki do samego początku..To chore-krążyło mi w myślach.. Jakieś dwa dni temu świata poza Esmeraldą nie widział,a nawet dowiedziałam się o oświadczynach-nieodzajemnionych..A teraz co? Jak jedna go nie chcę to leci do drugiej!?-tyle pytań a żadnych odpowiedzi.Musiałam z nim porozmawiać i sprostwać całą tą sytuacje..
-Violu chodzmy już,bo spóźnimy się do studia-poprosiłam siostrzenice
-Angie,ale wiesz dobrze,że ja mam szlaban,aż do wyjazdu-oznajmiła
-Eee no tak zapomniałam-rzuciłam wstając od stołu i udając się do dzwi.
Usłyszałam jeszczę donośny głos Olgi: -Tylko nie wpadnij pod samochód,jak będziesz myślała o panu Germanie.. Jak najszybciej oddaliłam się od domu i zmierzałam w kierunku szkoły,gdy zobaczyłam osobe,która cały czas była w moich myślach. Przglądał się wodzie w fontannie.. Podeszłam cicho i usiadłam obok -Czemu uciekłeś?-spytałam
Był zaskoczony moim widokiem. -Yyy musiałem się przewietrzyć i pomyśleś przy okazji o pewnej osobie.
-A co to za osoba,która nie daję Ci spokoju z samego rana-zaśmiałam się
-Ty,ty Angie. To ty nie dajesz mi spokoju. Kiedy myślałem,że nic już się między nami nie wydarzy to uczucie wróciło ze zdwojoną siłą.-ujął moje dłonie w swoje i kontynułował:
-Wszystkie kobiety,które pojawiły się w moim życiu:Jade i Esmeralda,odciągały moją uwagę od ciebie..Z każdą z nich był jakiś powód,żeby się nie wiązać,lecz z tobą nie znalazłem takiego..Cierpliwie znosiłaś moje wybryki,nawracałaś ze złej drogi w razie potrzeby i zajmowałaś się Violettą najlepiej jak umiałaś,gdy ja nie mogłem być przy niej.
Przepraszam cię za to..Byłem idiotą i wiem,że nie jestem wart ciebie,ale wiedz,że Cię Kocham-powiedział patrząc mi prosto w oczy i szczerze jak nigdy dotąd.
Zostałam całkowicie sparaliżowana przez jego słowa,jak i przez to czekoladowe spojrzenie.
Czy to było odpowiedzią na wszystkie moje pytania? Wydawało mi się,że tak..
-German ja nie...-chyba zauważył wahanie w moich oczach i przerwał mi....

(Germán) Wyrzuciłem wszystko z siebie i czekałem na odpowiedź, ale na jaką mogę liczyć? !
- Germán ja nie... - Już wiedziałem co chce powiedzieć.
- Tak, wiem... - Puściłem jej ręce. - Nic z tego nie będzie, nic nie czujesz lub mam rację jestem idiotą... Tak, jestem dziwnym, skomplikowanym, niezdecydowanym człowiekiem, ale mam uczucia... Kocham cię i nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie, to nie jest tak że biedny Germuś idzie do innej bo tamta go rzuciła.... Mimo związku z nią zawsze o tobie myślałem, a że wiedziałem iż nic do mnie na pewno nie czujesz to myślałem że oświadczyny pomogą mi zapomnieć i pokochać bardziej inną... Bądź pewna że zawsze przybęde z pomocą... - Gdy skończyłem swòj monolog nie wiedziałem co zrobić, każda cząstka mojego ciała mówiła "odejdź" ale jak zawsze musiałem być nieposłuszny... Wtopiłem swoje usta w jej... O dziwo odwzajemniała muśnięcia. Endorfina we krwi znacznie wzrosła... Tego potrzebowałem, trzeba zawsze słuchać serca... Czyli jednak nie można unikać miłości, trzeba dążyć do upragnionego celu mimo przeszkód... Gdy odłączyliśmy swoje usta nie mogłem się napatrzeć na nią...


(Angie)On dosłowinie czyta mi w myślach. Los uśmiechał się do mnie i teraz odemnie zależało czy przyjmę jego ofertę czy znowu pokieruję się rozsądkiem i będe szukała dziury w całym.. Czy jest sens bronić się przed miłością? Raczej nie,ona i tak Cię znajdzie.
Najwyższa pora posłuchać serca,które upomina się o swoje "prawa".
I nastał moment spełnienia, odrzucenia wszystkich wątpliwości.. 
Pocałunek..Chodź krótki,ale wypełniony miłością,oboje tego chcieliśmy; dla mnie czas mógł się zatrzymać na wieczność... Gdy oderwaliśmy się od siebie oczy Germana zalśniły  jak najjaśniejsze gwiazdy,moje chyba też zaczeły świecić ze szczęścia.
Patrzyliśmy na siebie jak w obrazek. -Myliłeś się co do mnie, uczucie jakim dażyłam Ciebie nigdy nie ustało. I mimo tego wszystkiego...Kocham Cię-powiedziałam będąc pewna każdego słowa. Na jego twarzy zagościł promienny uśmiech który odwzajemniłam.
W tym samym czasie złączyliśmy nasze usta w nieskazitelną całość, oddając namiętnie pocałunki,włączając całe ciało w ten proces.Jego dłoń błądziła gdzieś w moich włosach,a moja spoczeła na tego torsie.Chwilo trwaj...
Gdy skończyliśmy zauważyłam,że zamiast na murku siedzę na jego kolanach.
German zaczął mruczeć mi do ucha;jego ciepły oddech łaskotał moją szyje,na co zareagowałam śmiechem.. Czyli rozpoczełam nowy rozdział w swoim życiu?Na to wygląda
Nagle przypomniałam sobie,że przecież mam lekcje!
-Ge-German. Stop -powiedziałam przez napady śmiechu,gdyż teraz łaskotał moją szyje.
-Za chwile mam lekcje i nie chcę się narażać dla Antonia-prosiłam
-Niestety Antonio musi poczekać,bo ja cię nigdzie nie puszczę-droczył się.
Trzeba go czymś przekupić.- Obiecuję,że jak skończę prace będziesz miał mnie do dyspozycji,kiedy będziesz chciał.A teraz mógłbyś mnie puścić?
-Hmm.Niech Ci będzie,ale nie daj mi długo na siebie czekać-powiedział niezadowolony z decyzji,przypominając przy tym małego chłopca.Zaśmiałam się w duchu i ujełam jego twarz w dłonie namiętnie całując go w policzek. 
-Obiecuję-odpowiedziałam.
-A mogłabyś jeszczę na pożegnanie pocałować mnie w usta?-zapytał robiąc maślane oczy
-Jeśli tak ładnie prosisz-zbliżyłam się do niego i dmuchnełam w twarz.
-Do zobaczenia-palnełam i szybko uciekłam.
Wbiegając do studia i modląc się żeby w pobliżu nie napotkać Antonia,nie zauważyłam i wpadłam na....

(Pablo) Przez ten wyjazd jestem strasznie zabiegany, papiery, papiery i papiery! Jeszcze w dodatku Angie nie przyszła do pracy! Powinna bardziej interesować się swoją pracą... Lekcje już dawno się zaczęły a ja musiałem latać z formularzami po całej szkole... Jeszcze ktoś na mnie wpadł i wszystko wyleciało mi z rąk.
- Angie! Gdzieś ty się podziewałaś? !

- Nie krzycz tak... - Szeptała
- Musiałem wszystko za ciebie zrobić, mogłabyś chociaż raz wziąć na poważnie swoją pracę! Pewnie byłaś ze swoim Germánem...
- Co prosze ?! Mógłbyś chociaż raz opanować się ze swoją zazdrością...
- Wiesz co, lepiej już idź uczniowie czekają... - Oburzona poszła. Nie wiem ile może się z tym ukrywać, ewidentnie o nim myśli! Odłożyłem papiery i wyszedłem na zewnątrz aby odetchnąć... Chodząc po parku ujrzałem matkę Ludmiły, nie wiem co ale ta kobieta miała coś w sobie co kochałem. Podszedłem do niej i przywitałem się.
- Dzień dobry, coś się stało? Ludmiła znowu coś nabroiła?
- Nie, skądże, ja tylko... Zobaczyłem panią i... Może przejdźmy na ty, jestem Pablo. - Podałem jej dłoń którą uścisnęła.
- Esmeralda...
- Przejdziemy się? - Zaproponowałem wprost.
- W sumie, wracałam do domu ale możemy... - Posłałem jej uśmiech i pochwili szliśmy rozmawiając... Jest bardzo sympatyczną kobietą... 


(Esmeralda) Wiem, o tym że nic z tego nie będzie, dlatego nie przyjęłam tych jego oświadczyn on po prostu chciał uciec od swoich uczuć do Angie, jeszcze wcześniej się łudziłam, jednak wczoraj to było ostateczne pożegnanie, nie chcę się oszukiwać, i nie chcę żeby on oszukiwał mnie. Najważniejsze jest to, żeby Ludmila nie zrobiła mi swojego wykładu mądrości. Postanowiłam pójść na zakupy, Lu mówi, że jej zawsze poprawiają humor, może mi też pomogą. Idąc w kierunku skweru ze sklepami, spotykam dyrektora Studio. Hmm Pablo, chyba tak. Już naprawdę myślałam, że Ludmila znowu coś odwaliła,  ale nie. Mężczyzna mnie zaskoczył, gdyż chciał przejść ze mną na Ty. Dziwne, no ale zgodziłam się. Potem zaproponował mi spacer i głupia też się zgodziłam. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, wygadałam się, oczywiście bez szczegółów, ale zrobiło mi się lżej na duszy. - Dziękuję, bardzo pomogła mi ta rozmowa z Tobą. - uśmiechnęłam się. - Mi również. - odpowiedział. Mężczyzna wydawał się naprawdę miły, ale aktualnie mam dość jakichkolwiek związków...

(Violetta) Już jutro mogę wrócić do Studia i znajomych, nie chciałam spędzić całego dnia z Olga która próbuję mnie na siłę pocieszyć, a ze mną jej już w porządku. Wszystkie uczucia odpłynęły od mnie, a przynajmniej tak myślałam. Wiedziałam jedno, że nie odpuszczę mu tego, nie będzie robił mi awantury na środku miasta, za kogo się uważa? Dla mnie już nie istnieje, przynajmniej tak chciałam. Nie jestem żadną księżniczką dla niego. -Dobra Violetta zamknij się już- mówię do siebie przechodząc przez ulicę i o mało co nie przejechała mnie karetka. Zatrzymała się tuż pod domem Ludmiły, a mi serce zamarło. Szybkim krokiem podeszłam pod ten ogromny, biały, smutny dom.
I okazalo sie, że to tylko jakaś starsza pani osłabła. Odetchnęłam z ulgą, zauważyłam także Pablo i Esmeradle? Mój ojciec strasznie namieszał, mam nadzjeje, że kobieta poukłada sobie życie. Przywitałam się grzecznie i odeszłam w stornę parku, gdzie o mały włos nie potrąciło mnie auto. Jestem niezdarą do kwadratu.. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam sobie nucuć słowa piosenki "Podemos" Nie wiem dlaczego akurat one, pierwszę przyszłe mi do głowy.. Kiedy obracam głowe zauważam, że ktoś mnie obserwuję. -Jaki jest Twój problem?- rzucam oschle i obojetnie, zupełnie jak nie ja....

(León) Tak jakoś złożyło się, że miałem ochotę pośledzić Violettę, więc idąc za nią zauważyłem, jak prawie przejechała ją karetka. Ta dziewczyna mogłaby trochę bardziej uważać... ruszyła w stronę parku, więc poszedłem drugą stroną chodnika w nadziei, że mnie zauważy, ale bez szans. Siada na jednej z ławek nucąc coś pod nosem. Rozpoznaję tę piosenkę. "Podemos". Myśli o mnie.

- Jaki jest twój problem? - słyszę jej głos, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że mówi do mnie. Oj, kochanie, mój?
- Ja tylko tędy przechodziłem, to nie moja wina, że postanowiłaś się znaleźć w tym samym miejscu o tej samej porze - prycham, i już chcę odejść, kiedy do głowy przychodzi mi okropny pomysł. I chociaż wiem, że będę tego żałował, i wiem, że może się to źle skończyć, ale mam to gdzieś. - Jak już tu jesteś, to chodź, musimy pogadać - ciągnę ją za rękę, a ona niechętnie wstaje i idzie za mną. - Nie chodzi mi o to, żebyś mi wybaczyła, tylko chcę, żebyś mnie posłuchała, dobra? Cudownie. Możesz być zła na mnie, ale nie mieszaj do tego Fran, okay? To nie jej wina, że akurat była pod ręką - tłumaczę. - Nie powiem Ci, dlaczego tak postąpiłem, bo i tak mnie nie zrozumiesz. - Chwilę zastanawia się nad odpowiedzią, a ja w tym czasie kieruję nas w te ciemniejsze stronu Buenos Aires...

(Violetta) Czego On znowu ode mnie chce? Nie może dać mi spokoju? -"Kochanie" To mów sobie do swojej nowej koleżanki, dobrze?- mówię z uśmiechem. Chłopak jedynie parska śmiechem. Nie wiem co On chce zyskać, prowadzać mnie w jakieś ciemnie zakątki, powinnam się bać, ale wiem iż nie mógł by mnie nawet teraz skrzywdzić, ta myśl mnie uspokaja. -León, gdzie my...- próbuje zadać pytanie i zabrać rękę z jego dłonic. -Cii.. Kochanie już prawie jesteśmy na miejscu- jego słowa mnie nie uspokoiły. Szliśmy po brudnych szarych ceglanych i na dodatek ciasnych uliczkach. -Nie no On mnie zabije!- przeszło mi przez głowę, kiedy rozwiązał mu sie but skorzystałam z okazji i chciałam uciec. Niestety chłopak był szybszy, bo znowu jak łapie mnie za ramiona. -Kochanie a ty dokąd?- słyszę jak szepcze mnie do ucha. -Nie mów tak do mnie!- próbuje sie wyrwać z uścisku. -Jesteś taka słodka jak sie denerwujesz! Aż zapominam jaka jesteś naprawdę- jego uśmiech robi się co raz większy. -Pooomoc..- próbuję sie odezwać, ale zatyka mi rękę usta...

(León) - Jak będziesz cicho, to być może wszystko skończy się dobrze - mruczę jej do ucha. Nie wiem, co mnie opętało, ale chcę, żeby to zapamiętała. Przypieram ją do ściany, zbliżając usta do jej policzka i delikatnie całując. Widzę, że mój dotyk źle na nią działa, więc kontynuuję. W tej chwili jestem na siebie zły, że nie wziąłem z domu niczego ostrego... Z brązowych oczu dziewczyny płyną łzy, tyle że tym razem nie jestem tutaj od podawania jej chusteczki.
- Chcesz może coś powiedzieć? - warczę, waląc ją pięścią w brzuch. Upada na ziemię, podwijając kolana do głowy i obejmując je rękami, a mnie zaczyna się kręcić w głowie. León, idioto, co ty robisz?!
- Violetta, przepraszam... - tak, León, oczywiście to najmądrzejsze co możesz w tej chwili powiedzieć. Klękam przy niej, sprawdzając czy wszystko jest w porządku... nie no, serio, jestem cholernym idiotą.
- Tak, León, chcę coś powiedzieć - odzywa się, w miarę odważnie jak na swój stan. - Nie wierzę, że mogłeś coś takiego zrobić. Zwyczajnie mam nadzieję, że to jakiś koszmar, bo ja w to nie wierzę. A teraz proszę, idź. Zadzwonię do kogoś, idź, nie chcę cię widzieć - chyba nadal jest ze mną coś nie tak, bo zwyczajnie jej posłuchałem. Czuję się dziwnie z tym, co zrobiłem, ale nie mogę stwierdzić, czy jest to uczucie negatywne... z takimi myślami wchodzę do domu, nie zatrzymując się na wołania rodziców pytających o moje samopoczucie. Nawet nie próbwałem zasnąć, wiedziałem dobrze, że i tak mi się to nie uda....

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 69.

17 komentarzy:

  1. Czemu robicie z Leona teraz zla osobe!? Leon coraz bardziej glupie posty pisze...z tym ze uderzyl ja w brzuch to byla juz przesada. Jak nie bylo go w opowiadaniu to dlugo, a jak sie pojawil juz to beznadzieja. Pamietajcie o charakterach postaci. Mam nadzieje, ze wyjdzie ze to byl tylko zly sen ktoregos z nich to co sie stalo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie zgadzam się z anonimem jeżeli Leon ma być złą osobą to te opowiadania nie będą miały sensu. :d proszę naprawcie to... czekam na next i Leonette. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram anonima u góry co wy z leona robicie?! Najpierw tak kochają się z violetta i wgl a wy teraz to niszczycie co wam kdwala? Na każdym bloku terAz leon zrywa z viola

    OdpowiedzUsuń
  4. BARDZO PRZEPRASZAM, ALE CZY NIE UWAŻACIE, ŻE TO LEKKA PRZESADA? TO JEST OPOWIADANIE! RAZ JEST LEPIEJ, A RAZ GORZEJ! WIEC DOBRZE BY BYŁO GDYBYŚCIE SIĘ NIE UNOSILI I NIE OBRAŻALI NASZYCH AUTOREK, GDYŻ ONE DOBRZE WIEDZĄ CO MAJĄ ROBIĆ! I DOCHODZĄC DO LEÓNETTY NIE POWIEM WAM JAK TO DALEJ BĘDZIE! ALE CZY MYŚLICIE, ŻE PO TYM WSZYSTKIM TAK ŁATWO O SOBIE ZAPOMNĄ O SOBIE? BLOG NIE MOŻE BYĆ NON STOP O TYM SAMYM, BO SIĘ CHYBA ZNUDZI, NIE? WIEC SERDECZNIE PROSZĘ O SPOKÓJ GDYŻ WSZYSTKO W NAJBLIŻSZYCH ROZDZIAŁACH SIĘ UŁOŻY, ALBO NA LEPIEJ, ALBO NA GORZEJ! POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, fajny rozdział i wgl może trochę z Leonem przesadziłyście, ale musi być jakaś akcja. Piszecie SUPER i teraz jeszcze Germangie doszło to kocham wasz blog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się ale weście kurde Leon jakiś damski Bokser?
      Rozumiem Akcja ale czy na tym miejscu nie może być Diego ?!
      o teraz Leonowi już nie wybaczy ! !!!!!!!!!!!!!!!
      Czekam...
      // Gabi Verdas

      Usuń
    2. Każdy zna Violettę :D. Czy myślicie, że nie mogła by wybaczyć swojemu ukochanemu xDDD ? Okaże się już za kilkanaście rozdziałów, ale teraz możecie spodziewać dużo dużo Leónetty!! <3

      Usuń
    3. I Kasia musi wkroczyć do akcji znowu
      Nie to nie może być Diego! Kurde zejdziecie wreszcie z tej postaci!
      Gdybym ja wymyśliła taką fabułę taka by była, a że to wymyśliła autorka Leona znaczy, że on ma być na tym miejscu! To jest tylko opowiadanie i raz jest jedna postać zła a raz inna i tak zawsze było!

      //Kathrina

      Usuń
  6. Fajny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie poczekajcie do Rozdziału 70. Tam już wszystko będzie jasne xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział ^^
    Alee co León wam zrobił?
    Wali Violette w brzuch, nie panuje nad sobą.
    Mam nadzieję, że León powróci do siebie ...
    Czekam na next'a :-]
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział :* Boski, cudowny, itd., dużo by wymieniać <3 Kocham :* Biedna Violetta nie dość że w poprzedniej części Leon na nią nawrzeszczał to jeszcze teraz pobił :( Ale jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta jej zmiana xD Można by zrobić takie wejście gdzie ona wchodzi do szkoły tak super sexy ubrana a Lenowi kopara opada :D Ale mam nadzieję że szybko będzie Leonetta <3 Mi się właśnie podoba że jest akcja i jestem ciekawa będzie dalej :* P.S. A właśnie jest już ponad 7 to możecie dziś dodać? Błagam bo jestem taka ciekawa że a a a a a a a a ! ! ! <3 Proszę? Odpowiedzcie mi choćby w komentarzu czy będzie dziś i jak tak to o której? :* Kocham <3 Posyłam gorące całusy :* ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział świetny
    mam nadzieje że viola wybaczy Leonowi
    i mam nadzieje że leon nie zrobi sobie jakiegoś głupstwa

    OdpowiedzUsuń
  11. o cholera....
    przepraszam za słownictwo, ale tyle jestem w stanie powiedzieć.
    Czy temu Leonowi do reszty odbiło ?!

    OdpowiedzUsuń
  12. No wiecie co!!! jak mogłyście zrobić z Leona damskiego boksera!!!!!!!!!
    Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej, czekam na next;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne!!!!!!! Wreszcie Germangie!! <3 <3 <3 . Jak Leon mógł to zrobić Violi. Macie jakoś ich pogodzić !! :* .

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka