( Federico ) - Ej , a może go obudzić ? - usłyszałem cichy głos . Otworzyłem oczy i ujrzałem twarze Any i Violetty .
- Chyba już za późno - mruknąłem na co one się zaśmiały .
- Jest już po 8 . Wstawaj - Ana kopnęła mnie w nogę .
- Ok . Ok - wstałem ziewając .Violetta była jakaś smutna . - Co jest ?
- Dziwne jest niczego nie pamiętać . I jeszcze każdy ode mnie wymaga , bym sobie przypomniała , ale to nie jest takie łatwe - oczy zaszły jej łzami . Ana mocno ją objęła .
- Nie martw się . Będzie dobrze .
- Wiecie co ? Ja spadam do siebie , bo ostatnio jestem tam tylko jedną godzinę dziennie - wyznałem i już byłem przy drzwiach gdy usłyszałem za sobą głos ....
(Violetta) Pierwsza noc niby we własnym domu, ale i tak bardzo dziwna. Znowu dręczyły mnie koszmary z czerwonym autem i krwią...Rano pocieszali mnie Ana i Filip?Frytki.. NIE! Fredek? Fredro? Federico! Tylko, że to nic mi nie dało nadal nie umiałam sie pozbierać, z myślą że nie wiem kim jestem. Kiedy poszłam do "swojego" pokoju, przeglądałam szafę.. Jezu ile tu różowego, fioletowego i białego.. Co ja noszę! Kokardki, wstążki ... Wzięłam jakąś koszulkę i jeansy. Schodząc na dół uświadamiam sobie, że czas wrócić do rzeczywistości, muszę jakoś funkcjonować, a przynajmniej udawać, bo w środku jestem wystraszona z tym wszystkim. Chodzę do jakiejś muzycznej szkoły, nie wiem czy mam ochotę iść do niej, dlatego biorę ten głupi różowy pamiętnik i czytam.... Czy ja mam bzika na punkcie różowego i fioletowego?! Na dodatek to imię - Violetta. Kto był taki mądry co? Nie wiem kiedy wszyscy wyszli z domu, była tylko Ola? Olga? i mój tato, który postanowił pojechać ze mną do kolejne badania i do pomocy specjalisty... Super!
Kiedy wychodzimy, ze szpitala z wynikami badan o dziwo prawidłowe, zabiera mnie pod ee Studio? gdzie czekają na mnie.....
(Pablo) Szkoda mi Violetty. Podobno straciła pamięć z tego co wiem, a dzisiaj miała wracać do Stud!a. Postanowiłem wraz z innymi nauczycielami zebraliśmy uczniów i czekaliśmy na jej przybycie. Każdy student jest dla nas jak rodzina, dlatego zrobiliśmy takie zebranie. Gdy pojawiła się na horyzoncie i wstąpiła na teren owej uczelni, powitaliśmy ją i po kolei wszyscy zaczęli do niej podchodzić. Ostatni byłem ja wraz z Angeles. Mimo iż czułem na sobie morderczy wzrok Germana uśmiechnąłem się do niego. Kilka minut później było już po wszystkim i zaczęły się lekcje, oznajmiłem swoim uczniom że za 4 dni mają już mieć opanowane piosenki.
- Jasne ? Macie jeszcze 4 dni... - Mówiłem. - Ale teraz, niech próbnie zaśpiewa... Ana. - Wywołałem dziewczyn.
(Ana) Nie ma to jak kochany Pablo. Nie dość że prawie nic nie umiem, bo przez ten wypadek miałam mało czasu to kazał mi zaprezentować to...
- No Ana chodź... - Mówił. Nieśmiało podeszłam do keyoboardu i miałam już grać gdy rozległ się dzwonek. Odetchnęłam z ulgą. - Mm, no dobrze, może następnym razem. Koniec zajęć ! - Oznajmił i wszyscy zaczęli wychodzić.
- Dobrze że dzwonek jest bo sekunda dzieliła nas od ogłuchnięcia przez twój piskliwy głosik... - Dodała Ludmiła i pstrykając palcami wyszła. Skrzywiłam się do niej gdy odwróciła sie. Co za człowiek ?! Szukałam mojej kuzynki, gdyż dostałam od niej spam sms-ów. "Zapomniała też jak się pisze ?" Przeleciało mi przez głowę, chichocze i wychodzę z sali pisząc. Włożyłam rzeczy do szafki wciąż się patrząc na komórkę. Zamykając szafę i podnosząc wzrok od telefonu widzę przed sobą uśmiechniętego Federica. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Idziemy się przejść ? - Zaproponował.
- Szukam właśnie Violetty.
- Ostatnio widziałem ją przy hydrancie... - Zmarszczyłam brwi słuchając dalszych słów przyjaciela. - No chodź, wiszę ci kino ! - Pociągnął mnie za ręke a ja zdezorientowana poszłam za nim. Po chwili znaleźliśmy się w parku.
- To jest park...
- Aa, musiało mi się coś pomylić. - Powiedział przystawiając palec do brody. Zachichotałam i rozglądając się dookoła zobaczyłam...
(German) Esmeralda w ogóle nie odbiera telefonów, nie mam żadnego z nią kontaktu ! Źle sie czuję z tym... I co mam zrobić ? Szedłem przez park myśląc co robić gdy zauważyłem Ankę... Omijając ją szedłem dalej. Postanowiłem że wstąpie do Esme, ale wcześniej kupiłem misia z napisem "Przepraszam". Zadzwoniłem kilka razy do drzwi opierając się o furtynę. Nikt mi nie otwierał, więc albo mnie unikała kompletnie, albo nikogo nie ma... Szczerze ? Wierzyłem w te 1 opcje. Już miałem odchodzić gdy drzwi łaskawie się otworzyły, a w nich ujrzałem ją. Pluszak wydał dźwięk powtarzając słowo "przepraszam" a ja uśmiechałem się do niej.
- Co tu robisz ? - Spytała niechętnie.
- Przepraszam... - Zamykała już drzwi gdy przytrzymałem je ręką. - Poczekaj, tak naprawdę chciałem powiedzieć że...
- Że co ? Że chcesz znowu spróbować ?! Przecież to nie ma sensu...
- Jest sens, kocham cie... I ty mnie też dlaczego nie może być jak dawniej ?
- Ty mi to powiedz... - Znów nie wiedziałem co odpowiedzieć...
(Esmeralda) Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno w mojej sypialni. Rozciągnęłam się na łóżku. Ludmila jeszcze spała, więc postanowiłam że ogarnę trochę bałagan w domu. Wczoraj non stop dzwonił do mnie German, ale nie miałam ochoty na pogawędki. Wzięłam się za odkurzanie, ale przerwało mi pukanie do drzwi, gdy je otworzyłam ujrzałam Germana z miśkiem. To było urocze, ale nie mogłam tego ukazywać. Chciałam zamknąć drzwi,
(Ludmila) Violka nic nie pamięta, nic a nic to jest takie piękne. Obudziłam się z nadzieją na lepsze czasy. Wstałam poprawiłam swój wygląd, bo mam się dziś spotkać z Tomim, a dla mego dziubaska muszę wyglądać pięknie. Jednak dzień od początku szykuje mi niespodzianki. Moja matka na kanapie całuje ojca Voli. Naiwna. - Halooo. - macham do nich z góry. - To jesteś żarty, co pan robi w moim domu. - zwracam się do mężczyzny. - W moim domu. - poprawia mnie matka. - Nie ogarniam waszych relacji, ale się nie mieszam, tylko ostrzegam że jak po raz kolejny będzie przez Ciebie płakała to Cię poćwiartuję i wywiozę do Indii. A teraz wychodzę do Studio. - powiedziałam i wyszłam. Dodatkowo los chciał, że napataczyłam się po drodze na Violke. - Violuuus, Violetka. - krzyczałam i machałam do niej. - Kim jesteś ? - zapytała zdziwiona. - Violka jak możesz nie pamiętać swojej najlepszej przyjaciółki, co oni Ci tam zrobili. - uroniłam łezkę dla powagi sytuacji. - Ja nic nie pamiętam. - odpowiedziała. - Violus skarbie no to ja Lu, znamy się od malenkiego, nie możesz słuchać innych, oni wszyscy się cieszą z tego,że nic nie pamiętasz, bo nie wiesz ile krzywd Ci oni wyrządzili, a ja zawsze byłam przy Tobie, nie możesz słuchać Any ona udaje tylko taką dobrą podsunęła Ci to fioletowe coś - pokazałam na pamiętnik. - Żeby zrobić Ci większy mętlik. Viola dlaczego mnie nie pamiętasz. - zaczęłam płakać. Jednak wićwiczona gra aktorska i płacz na zawołanie czasami się przydaje...
(Angie)Niby wszystko leci po staremu,ale jednak inaczej..Zamiast skupić się na moich codziennych zadaniach zamartwiam się o siostrzenice.Nadal nie wierze w to,że nic nie pamięta;martwię się o nią.Właśnie szłam przez park;wiatr tańczył z moimi blond lokami wymyślony taniec,a słońce otaczało wszystko do okoła swoją delikatną poświatą..
Ja szłam,wlepiając swój wzrok w ziemie i błądząc gdzieś myślami..
Nagle coś dziwnego wyrwało mnie z rozmyśleń..To,to chyba płacz?-pomyślałam i rozglądnęłam się do okoła.Jego właścicielem była Ludmiła,która krzyczała coś do Violetty.Zaniepokoiłam się tym i podeszłam bliżej..Co,co Ona jej tam mówi!? To jakieś brednie,no,ale czego innego można się spodziewać po Ludmile!Można było przewidzieć,że wykorzysta taką okazje do swoich niecnych planów.Nie pozwolę żeby zrobiła jej wode z mózgu.Wkraczam.-Ludmiła starczy tego!Zobacz czy nie ma Cię w Studio!
-Zajęcia mam za godzinę,ale chciała się na nie udać ze swoją przyjaciółką-nadal grała ten swój teatrzyk.-Skończ tą dziecinade! Jak zaraz nie zejdziesz mi z oczu gorzko mnie popamiętasz-zagroziłam.Widać było złośc w jej oczach i wahanie,ale podjęła właściwą decyzje.-Ludmiła odchodzi-krzykneła i zdąrzyła posłać do Violetty swój sztuczny uśmiech.
-Violu nie wierz ani w jedno słowo które powiedziała Ci ta dziewczyna.Najlepiej całkowicie ją ignoruj.
-Ale kim ty jesteś? Ja już nie wytrzymam!Każdy mówi mi co mam robić i bawi się mną wciskając wciąż to nowe opowiadania z mojego życia,a ja i tak nic nie pamiętam!-rozpłakała się.Przycisnełam ją do siebie.Biedactwo, nawet nie umiem sobie wyobraźić jakie to dla niej trudne.Każdy mówi jej co innego i nie wie w co ma naprawde wierzyć.
Trzeba to na spokojnie..-Spokojnie.Ja jestem twoją ciocią-uznałam,że nic nie będe więcej dodawać,gdyż narobie jeszcze większego bajzlu w jej głowcę;małymi kroczkami..
-Hmm pozwolisz,że odprowadzę Cię do domu-zapytałam uprzejmie.Wachała się,ale ostatecznie zgodziła się.Obiełam ją ramieniem i żwawym krokiem ruszyłyśmy w kierunku posiadłości Castillo...
(Violetta) Co ja mam o tym wszystkim myśleć? Każdy mówi mi co innego, a ja nie wiem komu wierzyć..
O co chodziło tej blondynce z parku? Czy naprawdę przyjaźnimy się od małego? Czy to możliwe, aby Ana i Fedro? Federico! Mnie oszukali? Na dodatek ta kobieta, która wmawia mi, że jest moja ciotką. Wolałabym zostać w tym szpitalu jednak. Ostatnio jestem bardzo wrażliwa, co chwilę płaczę! -Kobieto weź się w garść!- nakazuje sobie. Kiedy Angie odprowadza mnie do domu i tak nie mam ochoty w nim siedzieć, a tym bardziej z moją "rodziną" która każe mi się na wszystkim skupić. Po raz kolejny samotnie wychodzę z domu, idę do jakiegoś parku i siadam na białej ławce pod wielkim drzewem, kiedy tak siedzę i siedzę w mojej głowie powstają obrazy... -Zamknij oczy i wyobraź sobie najpiękniejsze miejsce na świecie, gdzie gra najpiękniejsza muzyka- słyszę jakiś głos w mojej głowie, ale nie umiem określić do kogo należy... i obrazy znikły. Po plecach przeszły mnie ciarki, zrobiło się już w miarę późno dlatego wracam do domu, ale przed wejściem zatrzymuję sie by znaleźć kluczę i pojawia się kolejny rozmazany obraz ... Znowu ogarnęły mnie ciarki na placach.. -Brr- .. Kiedy odwracam się w stronę furtki stoi tam....
(Francesca) Znowu przez kilka dni nie wychodziłam z domu, z powodu wstydu. Nie dość, że się upiłam to na dodatek całowałam się z Damonem... No i jeszcze Violetta, która widziała mnie w takim stanie, wiedziałam że nikomu nie powie, ale mimo wszystko było mi wstyd z nią
rozmawiać. Nadal bym tak siedziała w domu, gdy by nie wiadomość od roztrzęsionego Leóna mówił coś, że Violetta miała poważny wypadek i jest w szpitalu. Niestety telefon znalazłam dopiero po południu, bo był za duży bałagan, od razu wstałam na równe nogi, wzięłam z szafy byle jakie ubranie i pobiegłam do niej do domu. Miałam szczęście, bo szatynka właśnie wychodziła do domu. -Violetta- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyje -Jak ja się ciesze, że nic Ci nie jest!- dziewczyna lekko zmylona, odepchnęła mnie i spoglądała na mnie jak na idiotkę..
-A ty kim jesteś?- po chwili odpowiedziała. Nie wiedziałam czy robi sobie żarty czy nie..-Fran ty chyba jeszcze nie wiesz, co się stało-.. usłyszałam głos....
(Camilla)Szłam do Violetty. Choć nie wiem czy to dobry pomysł bo nikogo ani nic nie pamięta. Ale ja uważam że powinna spędzać czas z osobami które znała a raczej zna choć nie pamięta. Ostatnio znów Fran gdzieś wywiało. Jest jak duch. Zjawia się i znika w zawrotnym tempie. Byłam pod domem przyjaciółki gdy zauważyłam że nasz "duszek" rzuca się na Violettę. Mina dziewczyny bezcenna. -Jak ja się ciesze, że nic Ci nie jest!-Heh czyli ona nie wie że Viola nic nie pamięta.Normalnie śmiałabym się z tego ale obie były przerażone. Dziwne że nikt nie poinformował Francesci o tym. Podeszłam do tej dwójki i powiedziałam : Fran ty chyba jeszcze nie wiesz, co się stało...- spojrzała w moją stronę. Kontynuowałam- Violetta nic nie pamięta. A tak poza tym jestem Camilla a ta tutaj co chyba zapomniała języka w gębie to Francesca-wystawiłam o niej rękę. Dziwne uczucie znać kogoś a witać się z nim jak pierwszy raz w życiu. Uścisnęła ją z niepewnością w oczach.-A wy kim dla mnie jesteście?-Przejrzyj pamiętnik.Po zdjęciach uświadomisz sobie kto kim dla Ciebie jest. Choć Fran idziemy do Resto. -Złapałam dziewczynę za nadgarstek i odeszłyśmy ...
(Esmeralda) Dalej nie wiem jakie są w końcu moje relacje z Germanem, ale teraz to nie ważne. Dziś znowu pojawiły się ogromne bóle głowy, nie wiedziałam co mam robić. Postanowiłam, że przejdę się i zaczerpnę świeżego powietrza. Chodząc tak po tym parku zauważyłam Violette z koleżankami , nie chciałam jej zaczepiać, po co mam jej robić kolejny mętlik w głowie. Bóle były nie do wytrzymania. - Muszę iść do lekarza bo nie wytrzymam. - pomyślałam. Skierowałam się w stronę gabinetu lekarskiego. Po około godzinnej konsultacji, uznał że nie ma innego wyjścia i musi skierować mnie na tygodniową kurację do sanatorium, bo to się może źle skończyć. Nakazał mi że jutro mam wyjechać, i nie ma wyjścia bo już dzwonił do ośrodka zapowiedzieć, że przybędę. Dał mi cała dokumentację. - Boże przecież ja nie mogę wszystkiego zostawić i wyjechać na tydzień. - myślałam w drodze powrotnej. Kiedy zaszłam do domu, usiadłam na kanapie i nie wiedziałam co mam robić. - Mamo co jest ? - zapytała mnie Ludmila. - Muszę wyjechać do sanatorium, ale przecież nie mogę Cię zostawić. - Co Ci jest.? - zapytała zdenerwowana. - Migreny, lekarz powiedział, że muszę odpocząć, bo to może przerodzić się w coś gorszego. - opowiedziałam jej wszystko. - Musisz jechać, chcesz żebym zawału dostała, ja sobie dam radę naprawdę. - zapewniała mnie. - Ale jak ?? - zapytałam i znowu złapał mnie ostry ból. - Widzisz masz pakować walizkę, i jechać, tydzień to nie rok. - powiedziała, przykryła mnie kocem. - Musisz odpocząć od tego wszystkiego naprawdę. - ucałowała mnie w czoło i poszła na górę. -Naprawdę mam jechać, czy ona da sobie radę, czy powinnam odpocząć. - te wszystkie pytania krążyły po mojej głowie...
Koniec rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 49
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńNo więc zacznijmy od Violetty, biedna nic nie pamięta.
Federico po godzinie spędza w swoim domu ^^
Ludmiła oczywiście szczęśliwa i znów intryguję.
Esmeralda, kocha Germana ale ten woli Angie...?
Biedna jeszcze do tego sanatorium. Tak, tak, Ludmiła da sobie rade, jak inaczej ^^
Dobra no to całuję i czekam na next ;*
MARCELA *.*
Super rozdział :* czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale wogóle leona nie było szkoda :(
OdpowiedzUsuńBoję się was!! Co wy jeszcze wymyslicie
OdpowiedzUsuńFajny, szkoda violi
OdpowiedzUsuńSzpokoo rozdział biedna viola a ja nadal jestem za dielara oni do siebie pasująobydwoje sa zakochani bez wzajemnowsci a gdyby się spotkali to mogłoby coś z tego wyjść
OdpowiedzUsuńYea, fajny rozdział mało leonetty chodziaz podejrzewam ze wy nie macie zamiaru jej robic
OdpowiedzUsuńSkąd ten pomysł? ;>
UsuńA więc macie ^^.
UsuńCieszę się.
A tak wgl !
Świetny rozdział. daje 1000000000000000000000 (0) / 10
Czekam na next.
Chyba wiecie co to oznacza : (0) Że te zera się powtarzaj ;D.
Czekam i kocham.
// Gabi Verdas
Mój pomysł z tad ze do tej pory macie takie pomysły :D to niewiadomoco co jeszcze wymyslicieale blogi i tak świetny
UsuńBardzo fajnie
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuń