czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 59


(German) Obudziłem się mniej więcej o 6... "Cholerny budzik !" Mówiłem w myślach. Wstałem, a w sumie spadłem z łóżka a potem stanąłem na równe nogi. Ledwo co ogarnąłem się w łazience i się ubrałem. Chyba byłem przeziębiony... Strasznie drapało mnie w gardle i ból głowy był nie do zniesienia. Z cudem zszedłem na dół a tam skierowałem się do kuchni, wyjąłem z szafki tabletki i zacząłem je łykać, popijając wodą.... Mniej więcej o 7 prawie wszyscy byli na nogach. Ja byłem w swoim gabinecie i pracowałem, lecz choroba nie dawała mi spokoju... Oparty jedną ręką o blat biurka powoli zasypiałem, lecz usłyszałem dzwonek do drzwi...- Mógłby ktoś otworzyć ?! Jestem zajęta... - Krzyczała gosposia. Dźwięk nie ustawał więc dla świętego spokoju poszedłem je otworzyć. Osoba która dzwoniła do drzwi to...

   
(Esmeralda) Obiecałam Violi, że dziś z nią porozmawiam. Ubierając się miałam nadzieję, że Germana nie będzie w domu. Po tej wczorajszej akcjo nie mogłabym mu spojrzeć w twarz. Zajrzałam do pokoju Lu, która dopiero przewracała się na drugi bok. Jest taka niewinna jak śpi, a jak się odezwie to brzytwa. Zamykam drzwi od jej pokoju. Schodzę na dół, i wychodzę z domu. Krótki spacer dobrze mi zrobił. R3ka bolała przez całą noc, a szyby jak nie ma tak nie ma. Kiedy przekroczyłam bramkę domu Castillo. Zadzwoniłam do drzwi. Przez jakiś czas stałam jak głupia , bo nikt nie otwierał. Miałam już się wycofać, ale nagle w drzwiach ukazał mi się zakatarzony German.  - Esme ? - zapytał. - Chciałam się tylko dowiedzieć czy jest Viola, obiecałam jej, że przyjdę dziś porozmawiać. - powiedziałam. - Chodź, wejdź do środka. - pociągnął mnie. - Viola jeszcze śpi, ale idę właśnie zrobić sobie herbaty, też byś się napiła ? - zapytał wstając z kanapy. - Tak poproszę. - odpowiedziałam siadając. Nagle z kuchni wybiegła Olga. - Panie Germanie, panie Germanie no jak tak można. - spojrzała na mnie. - Co ta kobieta tu robi, jak tak można panie Germanie. - mówiąc cały czas patrzyła na mnie. Machnęła ręką i wróciła do kuchni. Tego właśnie nie chciałam, tych pretensji do mojej osoby, tego pogardliwego wzroku. - Ja już pójdę. - wstałam i zamknęłam za sobą drzwi ...
   
(Germán)
- Olga! Zwalniam cię!  - Rzuciłem aby przestraszyć kobietę. Mimo iż nie powinienem wychodzić, musiałem pójść za nią. - Ej... - Złapałem ją za nadgarstek, by nie mogła dalej odejść.
- Zostaw mnie! Sam widzisz, chciałam tego uniknąć...!
- Rozumiem, ale przyszłaś podobno żeby porozmawiać z Violettą... Chyba że...
Że co?
- Że to był pretekst aby się spotkać ze mną... - Uśmiechnąłem się a ona tylko zaprzeczała. - Jeśli tak to chodź, chcesz z nią rozmawiać to chodź. - Odwróciła wzrok nic nie mówiąc. Zaśmiałem się w duszy i najzwyczajniej na świecie ją pocałowałem... Namiętnie odawaliśmy pocałunki, nie chcąc kończyć. Nagle usłyszeliśmy chrząkniecie, odwracając się ujrzałem swoją córkę.
- No, no... Nie chciałam wam przeszkadzać ale miałam porozmawiać z pewną osobą... - Skierowała swój wzrok na Esmeralde, chichocząc.
- A skądże kochanie nie przeszkadzasz... - Mówiłem sarkastycznie. Po chwili kobiety poszedły do mojego mieszkania a ja jeszcze przez chwilę tam stałem, z uśmiechem na twarzy. W pewnym momencie usłyszałem
- Dzień dobry!  - Spoglądając na drugi koniec ulicy, dostrzegłem...
   
(Ludmila) Ranek, ziewam aby pozbyć się już snu. No właśnie coś strasznie dziwnego mi się śniło, ale nie chcę o tym aktualnie myśleć. Włączam mp.4 i zaczynam śpiewać Si es por amor. W rytmie muzyki szykuję się do wyjścia z domu. Matki nie ma w ogóle wczoraj nie chciała mi powiedzieć co się jej stało w rękę. Dzień zapowiada się na dość ładny, wychodzące słońce drażni moje oczy, ale to jest akurat bardzo przyjemne. Ostatnio mam taki problem, że nic mi się nie chce, najchętniej zamknęłabym się w pokoju i tylko śpiewała. Ostatnio coś obiło mi się o uszy, że planuje się jakaś wycieczka do Hiszpanii, dla najbardziej utalentowanych, plus jeszcze jakiś występ. Muszę koniecznie dowiedzieć się czegoś więcej. Zbiegam na dół porywam kanapkę ze stołu i wychodzę. Miałam porozmawiać z Violka, ale muszę naładować swoje baterie przed tą polonizacją. Zawsze jak idę do Studio to nie dość, że trzeba leźć przez park to jeszcze obok domu Violki. Kiedy jestem po drugiej stronie ulicy, zauważam moją matkę, wchodzącą do ich domu. - Dzień Dobry. - krzyczę do mężczyzny. - Proszę przekazać mojej matce, że wrócę dziś późno. - odrzucam włosy i idę dalej. Nie rozumiem matki, ona chyba ma jakieś problemy osobowościowe, może ja lekarza powinnam do niej zawołać. Nie ważne, gdy jestem już w Studio, wchodzę do sali muzycznej i zaczynam grać dzisiejszą poranną piosenkę, po chwili dołączają się do mnie inni ludzie. I nagle przerwałam. - Ej właśnie walnął mnie w głowę meteoryt. Mam pomysł - powiedziałam ....
   
(Ana) Od tamtych słów Federico nie wiem co myśleć. Mam tak jakiś chaos... Szłam korytarzem i nagle zobaczyłam że ludzie zaczynając się zbierać do pobliskiej sali. Weszłam za nimi i zauważyłam Ludmiłę...
- Ej właśnie walnął mnie w głowę meteoryt. Mam pomysł... - Mówiła. Ciekawe co znowu wymyśla ta kobieta...
- Obyś tylko nie zniszczyła kolejnego życia. - Powiedziałam do niej i odeszłam. Dalej miałam uraz do Lary i akurat musiałam na nią wpaść ! Normalnie aleluja... Nasze spojrzenia się spotkały, wyglądała jakby miała mnie zaraz trzasnąć więc cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Weszłam do sali tanecznej i udając Gregoria, na rozweselenie dnia zaczęłam tańczyć.
- Jesteście zwykłymi matołami ! Nie umiecie nic robić ! Ale to ja nie miałem pędzla i zacząłem chodzić po szkole jak idiota z tą plamą na czole... - Próbowałam naśladować jego głos. Śmiejąc się dostrzegłam u progu drzwi właśnie jego.
- Haha... - Śmiał się sztucznie. - Jak ci coś nie pasuję to możesz od razu stąd wylecieć !! - Zaczął się drzeć na całą szkołę. Krzywiąc się słuchałam dalszych jego monologów, czułam że zaraz na mnie napluje, w sumie sam już nieźle się obślinił. W końcowym efekcie jego wypowiedzi wykopał mnie z sali.
- Co zrobiłaś Gregorio ? - Usłyszałam głos...
   
(Lara) Co ja im wszystkim zrobiłam? Teraz jestem tą złą. Dobra, może i współpracowałam z Ludmiłą, ale gdyby pewne sytuacje nie miałyby miejsca i ludzie ze Studio'a byliby trochę inni, to bym nie musiała. Chociaż Federico mnie przeprosił... i po chwili zemdlał... Wiem, że to jego wina, ale gdybym dokręciła motor.. Ehh... Na dodatek ta Ana. Denerwuje mnie. Nie jest z
Federico, nic do niego nie czuje, tylko przyjaciele, blabla, ale jest zazdrosna... Niech dla spokoju się przyzna, że go kocha, on ją chyba też z resztą...A właściwie... Nieważne. Wpadłam na nią przed chwilą na korytarzu, ale bez słowa gdzieś poszła.
Schowałam rzeczy do szafki i idąc do sali, zauważyłam jak Gregorio wyrzuca Anę. Czemu ja ją gdzieś ciągle widzę?!
- Co zrobiłaś Gregorio'u? - zapytałam z czystej ciekawości, ale po chwilę zobaczyłam na jej twarzy zaskoczenie, więc dodałam: - Nie musisz odpowiadać. Ani ze mną rozmawiać. Jestem po prostu ciekawa. Może chodzi o jego piękną plamę? - zapytałam, a ona się zaśmiała.
- Właściwie...to tak.
- Na ostatnich zajęciach unikał lustra - powiedziałam i obie zaczęłyśmy się śmiać. - Myślisz, że jak się go zapytam jakiej farby używał to się zezłości?
- Myślę, że tak - odpowiedziała, wciąż się uśmiechając. Właściwie szkoda, że się nie przyjaźnimy, ale to teraz niemożliwe...
- Okey, muszę iść - powiedziałam w końcu i weszłam do sali, z której speszony Gregorio natychmiast wybiegł. Kiedy chciałam już zacząć tańczyć, ktoś wszedł...
   
( Federico )
Wszedłem do Studia , a każdy zaczął mnie oblegać .
- Oj Feder jak się czujesz ?! Co się stało ?!- zaczęła boleć mnie głowa , więc speszony się oddaliłem. Nie lubię być w centrum uwagi . No może i lubię , ale nie takim . Wszedłem do najbliższej sali , która okazała się taneczną i ujrzałem tam Lare . Już miałem się cofnąć , ale mnie zatrzymała .
- Fede czekaj ! - szczerz to się bałem . Ona ma dziwne pomysły . - No ten ... - na szczęście do sali weszła Angie i dziewczyna nie dokończyła .
- Przepraszam . Przeszkadzam ? - spytała pośpiesznie .
- Nie , nie , nie . Ja już właściwie idę - wyszedłem . Stchórzyłem . Raz może mi się zdarzyć . Wyszedłem z budynku i usiadłem wyczerpany na murku . Chyba po raz pierwszy chciałbym się położyć i przespać . Cała energia mnie opuściła . Mama wraca za dwa dni razem z bratem , więc będzie kicha . Ochrzan , kara itp. Ale zasłużyłem sobie . Nagle ze Studia wyszła Ana . Na mój widok zamarła . Wstałem i przeszedłem kilka kroków , ale usłyszałem krzyk .
- Poczekaj ! ...
   
(Ana) Szkoda że Lara koleguje się z Ludmiłą, jest nawet fajną dziewczyną... No nic wstąpiłam jeszcze do Pabla, mówił coś o moich rodzicach, ale słysząc że o tym będziemy rozmawiać wyłączam
się automatycznie... Kilka minut i przestał... Wyszłam z pokoju nauczycielskiego i przeszła mi myśl odwiedzenia rodziców... Dawno się nie widzieliśmy. Gdy wylazłam ze Studia zobaczyłam niedaleko mnie Federico... Szczerze nie wiem co miałam zrobić... Stałam tak patrząc się na niego, w pewnej chwili odchodził.
- Poczekaj! - Krzyknęłam bez namysłu... Odwrócił się w moją stronę a ja do niego podeszłam. - Nie musisz mnie unikać, chyba że chcesz...
- Jasne że nie...
- Chciałam cię przeprosić za to że wydarłam się na ciebie koło szpitala... I za wszystko, wiem nie powinnam, ale ja już jestem takim trudnym człowiekiem... Poza tym wkurzyłam dziś tak Gregoria że jego kolor skóry dorównał jego plamie na czole... - Zaśmiałam się na co On zareagował tym samym. - I... Nie chcę się ciągle z tobą kłócić...
- A myślisz że ja chcę? ! - Mówił z uśmiechem, na co ja zareagowałam chichotem... Przez chwilę tak na siebie patrzyliśmy dopóki nie stanęłam na palcach i go pocałowałam...

( Federico )
No ... Yyyyyyyyy . Ten .... Nie spodziewałem się tego . Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie .
- Możesz tak robić częściej - powiedziałam na co ona się uśmiechnęła .
- I będę - złapała mnie za rękę .
- Chcesz iść do kina ? - spytałem . - Wisze Ci to
- Z chęcią .
Cały popołudnie spędziliśmy na szlajaniu się po mieście . Najpierw obejrzeliśmy jakąś komedie , później poszliśmy do kina , a potem nad jezioro .
- Wiesz co jest najdziewniejsze ? - spytała , gdy leżeliśmy pod jakimś drzewem , dziewczyna z głową na moim brzuchu .  .
- Co ?
- Że jakbyśmy wzieli ślub to Violetta była by Twoją tam jakąś rodziną . Daleką , ale jednak . Była by z tego tak dumna - zaśmiała się , a ja jej zawtórowałem . Pochyliłem się i delikatnie ją pocałowałem . Gdy podnisłem głowę zauważyłem zaskoczoną Larę...
   
(Lara) Kiedy skończyłam zajęcia, tata zadzwonił i powiedział, że pilnie potrzebują mechanika. Tak! Znowu mi zaufają, że można jeździć na moich naprawionych motorach.
Szłam sobie praktycznie w podskokach szczęścia przez park, kiedy zauważyłam dziwną sytuację. Chociaż, czy ja wiem? Federico i Ana sobie leżeli pod drzewem, a ten ją nagle pocałował.
- Lara? - zdziwił się Federico i oboje się podnieśli. - Wiem, że... - zaczął mówić, a ja doskonale wiedziałam co.
- Że co? - zdenerwowałam się. - Przecież wiem, że ją kochasz, ja tego nie zmienię i nawet już nie chcę. Zemściłam się i jest mi z tym świetnie - powiedziałam. - Jakiś problem?
- Eeee - oboje wyjąkali.
- To by było na tyle... Właściwie zepsułam przyjaźń nieszczęśliwą miłością, nie wiedziałam, że coś takiego mnie spotka - powiedziałam przesłodkim tonem. - Ale jeszcze raz ruszysz motor to trafisz do szpitala z mojej winy. - Uśmiechnęłam się szeroko i ukrywając smutek, dalej w podskokach ruszyłam na tor. Może będzie lepiej. Ta, jasne... Nagle na kogoś wpadłam...

(Ludmila) Dzisiejszy dzień był jakiś dziwny. Od samego rana już go nie ogarniałam, ale cóż nic mi się nie chce i tyle. Mam ochotę walnąć się na łóżko i iść spać. Podążając grzecznie ku najbliższej knajpie, wpadła na mnie Lara. - Oj Lara skarbeńku uważaj jak chodzisz bo zniszczysz moje botki. - spojrzałam na nią. - A co to za smutna mina, oj czyżby znowu Feder, słuchaj mam propozycję idę właśnie do knajpy się zabawić, masz ochotę. ? - zapytałam. - Ale jak jak wyglądam. - spojrzała na siebie. - O daj spokój idziemy do mnie przebieramy się i wybywamy na party.- wzięłam ją za rękę i pociągnęłam w kierunku swojego domu. Matki nie było dalej w domu, więc tyle dobrego. Po dwóch godzinach byłyśmy gotowe do wyjścia. - Zostaw telefon. - powiedziałam jej.  - Ale jak ktoś .. - nie dałam jej dokończyć. - Idziemy się bawić bez telefonów. Po około godzinie byłyśmy na miejscu. Tłum, wszędzie ludzie ale mnie aktualnie interesował bar i jakieś zimne piwko. - Lara wypij sobie i idziemy się bawić. Wypiłyśmy po piwku i ruszyły na parkiet. Po dosłownie kilku minutach kręciło się przy nas kilku dość nie powiem niebrzydkich chłopców. Zaczęłyśmy z nimi tańczyć, potem usiadłyśmy przy stoliku, postawili nam po jeszcze jednym piwku. Dopiero po chwili zauważyłam, że Lara całuje się z jednym z poznanych ziomeczków. - Lara ! Lara! - szarpałam ją. - Ogarnij się cholera nie znasz tych ludzi. - dodałam. - Lu co Ty taka spięta ? - zapytała. - Zabawa to zabawa. - powiedziała i zniknęła gdzieś w tłumie. Po godzinie udało mi się ją znaleźć. - Dobra lala wychodzimy. - złapałam ją za rękę. - Lu daj spokój. - szarpnęła się. - Matka mnie zabije wychodzimy - pociągnęłam ją mocniej i wyszłyśmy z Clubu. Piechotą musiałyśmy dotrzeć do mojego domu. Nie byłyśmy pijane, ale wystarczyło nam poczucie tego, że ona jak i ja zostałyśmy zranione i to bardzo. Nad ranem byłyśmy w domu. Po ciuchu weszłyśmy tak aby nie obudzić matki. Jeszcze przez chyba godzinę rozmawiałyśmy o tym co nas dręczy, a potem zasnęłyśmy ...

Koniec rozdziału !
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 60.

10 komentarzy:

  1. Ja, jakbym miała taką swoją Olgunie, to nigdy bym nie powiedziała 'Zwalniam Cię' :)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo <3
    Rozdział genialny ;*
    Szkoda tylko, że nie było Diego ;(
    Kocham wątki z nim, dzięki temu blogowi go polubiłam <3
    Czekam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :))
    Tylko małe pytanko kiedy będzie wątek z leonettą lub naxi ?
    Nie mogę się doczekać next'a
    Pozdrawiam
    Sara

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział jak zawsze, uwielbiam was i waszego bloga.
    Szkoda, że dodajecie tylko jeden rozdział dziennie :'(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehhh gdzie ta leonetta niecierpliwie się rozdz spoko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani!! Jest nas bardzo dużo i naprawdę każdy ma bardzo dużo pomysłów, i każdy wobec każdego chce być fair, dlatego staramy się pisać tyle ile każdy może, mamy też szkoły, uczelnie i inne sprawy nie zawsze jest autorka Leona czy Violetty. Dlatego prosimy o wyrozumiałość. Pozdrawiam Lu <3

      Usuń
  6. a ty masz na imię

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka