niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 41

(Esmeralda) Boli mnie serce, że tak postąpiłam, ona naprawdę ma rację może nie we wszystkim, ale ma. Praktycznie w ogóle nie spałam, ale zostaję dziś w domu i mam świetny pomysł na wspólne spędzenie z nią czasu. Zeszłam na dół zrobiłam jej musli, a sobie kawę i czekałam, aż wstanie. Kiedy pojawiła się przy mnie. - Ludmila słuchaj, ja zostaję dziś w domu, Ty nie idziesz do szkoły to pomyślałam, że może zrobiłybyśmy coś z naszym ogródkiem, co ty na to ? - zapytałam z nutką nadziei w głosie. - Czemu nie bardzo fajny pomysł, może w końcu byśmy coś tam posadziły, jakieś kwiaty, czy chociaż posprzątały tam. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem. - W takim razie Ty sobie spokojnie zjedz, i przebierz się, żeby się nie ubrudzić. - odpowiedziałam i wyszłam do garażu. Wyjęłam potrzebny sprzęt, wyłożyłam wszystko przed dom. Ludmila po kilku minutach pomagała mi już rozłożyć wszystko, i byłyśmy gotowe do pracy. - Słuchaj może zaczniemy od tych chwastów bo to, tak wygląda, że aż oczy mnie bolą od tego. - powiedziałam jej. - Wiesz co nie wiem, obojętnie mi od czego zaczniemy. - powiedziała lekko zagubiona. - Ludmila, co jest ? - zapytałam, bo już czułam w jej głosie, że coś jest nie tak. - Bo ja, bo ja tak bardzo chciałabym, żeby przyszedł do mnie dziś Tomi. - odpowiedziała na jednym wydechu. - Wiesz, nie powinnam tego robić, ale skoro to Twój chłopak i tak strasznie cierpisz, jak go nie ma to na chwilę może wpaść. - odpowiedziałam jej. - Napraaaawdęęę, Dzięęęękuję Mamooo. - rzuciła mi się w ramiona, a ja ją bardzo, bardzo mocno przytuliłam.- Ale pamiętaj, że to jest jedyna rzecz którą Ci cofam, z kary. - pogroziłam jej palcem. - Ooo Cześć Wam. - usłyszałam gdzieś przy bramce ....

(Violetta) Ta noc była koszmarna, za nic nie mogłam usnąć, cały wieczór dręczyła mnie gorączka i dreszcze. Rano kiedy wstałam czułam się jeszcze gorzej. Dałam radę się ubrać i zeszłam na dół, na śniadanie. Oczywiście wszyscy mówili mi, że mam zostać w domu, ale nawet ich nie słuchałam, gdyż dzisiaj jest kolejny etap U-Mix -gra na instrumencie. Dlatego mimo zakazów wyszłam z domu. Przechodząc obok wielkiego białego domu, uświadomiłam sobie, że należy do Esmeraldy. Gdy go obeszłam, matka z córką przygotowywały się do pracy w ogrodzie. Zdziwiłam się, że Ludmiła jest tutaj zamiast w Studio na ćwiczeniach. -Oo Cześć Wam- podeszłam bliżej furtki, Esme obdarzyła mnie wzrokiem, a Ludmiła tylko zacisnęła pięści, ale po chwili rozluźniła je.
-Violu, ja niestety nie mogę przyjść na konkurs, ze względu spraw osobistych, ale pamiętaj, że trzymam za Ciebie kciuki!- uśmiechnęła się, po czym zmierzyła mnie wzrokiem.
Kiedy znalazłam się w Studio, akurat była moja kolej. Ja, León i Ana wybraliśmy pianino. Federico i Diego gitarę. Natomiast Ludmila się nie zjawiła, dlatego odpadła. Po pół godzinnej przerwie zostały wywieszone wyniki. "Do IV przechodzą: Diego, Leon, Violetta i Ana.." Ulżyło mi...
Usiadłam na ławkę przed Studio i zrobiło mi się smutno, gdy sobie przypomniałam o Leónie i Larze, a wtedy.........

(Diego)  Poszedłem przed Studio przejść się, byłem bardzo szczęśliwy, że doszedłem do kolejnego etapu w konkursie. Idąc tak zauważyłem Violettę siedzącą na ławce. Postanowiłem podejść do niej od tyłu. Jak pomyślałem tak zrobiłem podszedłem do niej od tyłu i zapytałem:
-Zgadniesz kto to?
-Emmm Fede?
-Nie! Foch!- Śmiałem się pod nosem tak żeby nie usłyszała
-Oj przestań już wiem, że to ty Diego- Uśmiechnęła się dziewczyna i pokazała miejsce koło siebie
-Ej, może coś zaśpiewamy, mam gitarę...
-Pewnie...
Zacząłem śpiewać i grać na gitarze :   Escucha y siente Sube el volumen vas a Enloquecer, enloquecer, enloquecer, Oh...
Gdy skończyłem śpiewać w oczach dziewczyny zobaczyłem łzy
-Hej, co jest popatrz na mnie- gdy podniosła głowę całe policzki zalewały jej łzy -To przez, przez.... Leona... -Ciii spokojnie będzie dobrze zobaczysz... - Odłożyłem instrument i przytuliłem 
 dziewczynę, po chwili odsunąłem się od niej bo usłyszeliśmy ciche:
-Ekhemm...- Gdy unieśliśmy głowy ujrzeliśmy...


(León) Jestem głupi. Cieszę się z przejścia do kolejnego etapu, ale jedyne co zaprząta w tej chwili moje myśli to Violetta. Nie wiem, co się jej stało, totalnie jej odbiło. Domyślałem się, że to przez esemesa od Lary, mogła źle go zrozumieć. Nawet chciałem jej to wszystko wyjaśnić, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć, więc postanowiłem rzucić okiem na park przy Studio. A tam, a jakże, była Violetta. Ale nie sama! Obok niej siedział Diego. A myślałem, że pomiędzy nimi wszystko jasne... 


- Ekhemm... - przerywam im. Obydwoje spoglądają na mnie, jakbym urwał się z choinki. - Wytłumacz mi, w co ty grasz. Mam tego dość. Nie tylko znoszę twoje wszystkie humory, ale również takie osoby jak on - wskazuję na Diego. - Wiesz dlaczego? Bo cię kocham. Ale ty nic dla mnie nie robisz, nic od siebie nie dajesz. Przeczytałaś wiadomość od Lary? Niby dlaczego? Nie masz prawa grzebać mi w wiadomościach. To nie moja wina, że źle zrozumiałaś jej treść, i zamiast zapytać się mnie, o co chodzi, robisz wielką awanturę. Zastanów się nad tym - nie zaszczycam jej nawet jednym spojrzeniem, odchodzę. Kiedy idę wkurzony przez park, na swojej drodze spotykam...

( Federico ) Nie przeszedłem . Ale co się dziwić skoro wcale mi nie zależało mi na tej wygranie . Poszedłem do parku , bo tam zawsze dużo się dzieję i się nie myliłem zastałem wkurzonego Leona . Wziął jakiś kamyk i rzucił go o drzewo . Uhuuhuhu . Chyba jest źle .Nie no . Na pewno jest źle .Błyskawicznie zjawiłem się koło niego i przytrzymywałem ręce .
- Leon , Leon , Leon . Drzewo też chcę żyć - powstrzymałem go od kolejnego ruchu . Spojrzała na mnie zimno , wyrwał się i usiadł na ławce . - Co jest ? - usiadłem koło niego .
- Violetta jest i to aż za bardzo jest . Obraża się za byle co i nie chcę słuchać wyjaśnień i później widzę ją przytuloną z Diego - wyznał ze wzrokiem wbitym w ziemie .
- A nie pomyślałem , że ona potrzebowała pocieszenia . Może właśnie Diego jedyny ją wysłuchał .Widziałeś łzy na jej twarzy ? - przytaknął . - To znaczy , że cierpiała . A to znaczy , że Cię kocha , a to oznacza , że wstawaj i marsz do niej ! - popatrzył na mnie jak na idiotę , ale posłusznie wstał z ławki i już go nie było .
- Federico wspaniały . Wspaniały tytuł , wspaniały - westchnąłem radośnie .
- No ja bym Cię tak nie nazwała ... - za mną pojawiła się ...

(Lara) Szkoda, że Federico nie przeszedł w konkursie. Tak w ogóle chciałabym wiedzieć czy zostaje, czy wyjeżdża. Dzwoniłam do Any, ale nie odbiera... A z Fede wolałam porozmawiać twarzą w twarz, a nie przez telefon. Szłam właśnie do Studio'a, gdy go zobaczyłam z Leon'em, który po chwili odszedł.
- Federico wspaniały. Wspaniały tytuł, wspaniały - westchnął z dumą w głosie.

- No ja bym Cię tak nie nazwała - stwierdziłam, a on się wzdrygnął i spojrzał na mnie. - Federico... Podjąłeś decyzję? - zapytałam i usiadłam koło niego na ławce. - Rozumiem, jeżeli będziesz chciał wrócić do domu. Nie będę ci miała tego za złe, ale wiedz, że będę za tobą bardzo tęsknić - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.

- Lara - zaczął mówić - przepraszam. - Wyjeżdża...
- Rozumiem - szepnęłam.
- Nie, nie rozumiesz. Ja nie wyjeżdżam - powiedział smutnym tonem.
- Nie cieszysz się - zauważyłam.
- Muszę ci coś wyznać, ale boję się, że to cię zrani...
- O czym ty mówisz? - Głos mi zadrżał.
- Ja cię nie kocham - stwierdził, spuszczając głowę.
- Co? - wydusiłam i zerwałam się z ławki.
- Lara, przepraszam, zależy mi tobie, ale jak na przyjaciółce...
- Jesteś beznadziejny!!! - krzyknęłam. - Tyle przekonywania, że Ana nic dla ciebie nie znaczy, czemu byłam zazdrosna... Pewnie to w niej się kochasz!!! - Milczał. - Miałam rację od samego początku! i wiesz, co?! Mogłabym się teraz smucić, ale miałam rację, a ty jesteś żałosny!!! Nie wiem jak mogłam się w tobie zakochać, właściwie nie wiem sama czy coś do ciebie już czuję, ja nawet nie wiem chyba co to miłość, wiem, że jest beznadziejna, jak ty!!! Za to mam ochotę teraz ci tak przywalić, że operacja plastyczna ci nie pomoże!!! - zaczęłam krzyczeć, w sumie to wróciła Prawdziwa Lara, która nie była słaba... Nagle ktoś krzyknął moje imię i złapał mnie za ramię, odciągając mnie od Federico'a...

(Ana) Mam zaciechę na cały dzień ! Nie wierze jak mogłam przejść dalej, ciekawe co tam u Ludmiły... W sumie co może się z nią dziać po takiej akcji ? Nie ważne ! Szczęśliwa chodziłam po parku, mając na dzieję że spotkam tam Violettę i porozmawiamy o tamtej sytuacji... Zamiast mojej kuzynki zauważyłam na ławce Federica i Larę, przez chwilę patrzyłam się na tą zakochaną parę i miałam odchodzić gdy usłyszałam krzyk Lary. Wyzywała go i dopiero teraz mnie olśniło że wspomniał iż nic do niej nie czuje, miała mu chyba już przywalić ale szybko do niej podbiegłam i pociągnęłam ją za ramię.
- Ej ! Co jest ? Lara !
- Zostaw mnie ! - Krzyknęła i mnie odepchnęła. Upadłam na ziemię i patrzyłam jak wściekła odchodzi krzycząc. - Jeszcze was przejadę motorem... ! - Zadzwoniły mi w uszach ostatnie słowa. Po chwili zobaczyłem rękę wystawioną w moją stronę, złapałam za nią i wstałam. Otrzepałam się z kurzu i uderzyłam Federica w ramię.
- Miałam taki fajny dzień... Musiałeś jej teraz wyznać prawdę ? - Udawałam obrażoną. - Byś ją chociaż przeprosił... Jak cię przyjedzie swoją maszynę to ci poprawię. - Dodałam z sztucznym uśmiechem.

( Federico ) Tak , tak , Jest super . Nie mogło być lepiej . Jeszcze Ana się na mnie wydarła .
- Byś mnie teraz przytuliła , a nie się na mnie drzesz - zrobiłem focha .Miała niepewną minę . Chyba nie wiedziała co robić . Zrezygnowany uciekłem w stronę przedmieścia . Po chwili już dzwoniłem dzwonkiem do drzwi domu Violetty . Otworzyła mi właśnie ona . Uśmiechała się , ale gdy mnie zobaczyła natychmiast spoważniała .
- Fede co jest ? - złapała mnie za rękę i wciągnęła do środka . Poszliśmy na górę , do jej pokoju  Usadowiła mnie na łóżku i uważnie się przyjrzała . Milczałem .

- Ej Feder ! - pstryknęła mi palcami przed twarzą .
- Masz motor ? - spytałem .
- Co ?! Nie .
- A wiesz gdzie można się go kupić ?
- A po co Co to ?
- Bo Lara chcę mnie przejechać motorem , a ja chcę sie jakoś umieć obronić .
- Feder co ... ? Co się stało ?
- Lara się dowiedziała , że nic do niej nie czuje . I mnie okrzyczała . I ... masz coś do jedzenia ?
- Co ?
- To chyba proste pytanie ? Masz coś do jedzenia ? Cokolwiek ? Krakersy ?
- Aaaaaa . Jasne - po chwili wróciła z paczką ciasteczek i czekoladowymi lodami . Viola włączyła jakieś tanie romansidło i zaczęliśmy oglądać . Na początku się nim nie przejmowałem tylko wyjadałem , mimo protestów przyjaciółki , palcami lody . Gdzieś w połowie zainteresowałem się i już nie oderwałem od telewizora wzroku .
- To było tak... ie piękneeee - powiedziałem ze łzami w oczach . Viola podała mi chusteczkę i w tym samym czasie wydmuchaliśmy nos .
- Albo jak on.... - zaniosła się płaczem .
- On ją zostawił przed ogniskiem ... co jej przyjaciele pomyślą - szlochałem . Po pewnym czasie Violka położyła mi głowę na ramieniu i zasnęła , a ja poszedłem w jej ślady .

Koniec Rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 42.











9 komentarzy:

  1. Superr rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko...klotnia leonetty dlaczego!? ja sie pytam?! no ale coz

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej spodobał mi sie koniec fede i vilu

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale leon sie zdenerwowal a oni do siebie wrócą?? oby tak.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy lara chce zabic federico i nie wie co to miłość.
    a leon tak okropnie potraktowal violette nie miły był, ale nadal myśle ze. violetta bedzie z leónem bo oni do siebie pasują a diego do lary nie wiem dlsczego spodobala mi sie para diego i lara chodziaz w serialu ich nie było.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahahahhahaha 5 komentarzy o praktycznie tej samej godzinie ale pięć jest a nawet sześć ahha

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial
    Koncowka najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten blog wciaga :D super

    OdpowiedzUsuń
  9. zostałyście nominowane do LBA na moim blogu.
    Więcej informacji tutaj:
    http://zycie-nie-jest-zawsze-szczesliwe.blogspot.com/
    Gratuluję xD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka