czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 45.

(Lara) Obudziłam się rano i przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze. Nie wierzę... Mógł sobie wybrać inny tor, ale musiał kupić akurat ten, na którym pracuję! Teraz do właściciela muszę mówić: tato. Świetnie. Może jeszcze niech moja matka kupi Studio. Kontrola 24/7.
Zeszłam z łóżka, a właściwie się z niego zsunęłam na podłogę i poszłam zjeść śniadanie.
- Larisso, to dla twojego dobra. Nie chcemy dla ciebie źle - "Larisso", pełne imię, kocham to.
- Najpierw mi każesz iść do Studio'a, a teraz tata będzie mnie pilnował, żebym się nie zabiła naprawiając motor. Kochacie mnie, nie ma co - rzuciłam i wyszłam z domu.
- Rodzice zawsze chcą dobrze - powiedziałam pod nosem. - Szkoda, że przez "dobrze" rozumieją kontrolę. Chciałabym móc robić rzeczy sama, bez niczyjego nadzoru... Powinni się cieszyć, że chodzę do Studio'a. Ci ludzie mają takie problemy życiowe... A dokładniej jakieś miłostki... Dobijają mnie... - warknęłam i z całej siły kopnęłam kamyk na drodze.
- Uważaj, bo zniszczysz moje nowe buty!!! Wiesz ile one mnie kosztowały?! - zawołała blondynka, którą od razu rozpoznałam...

(Ludmila) Dziś bardzo szybko się ogarnęłam, miała tyle spraw do załatwienia, że aż nie wiedziałam od czego zacząć. Chociaż najważniejsza jest rozmowa z Pablo, nie wytrzymam siedząc w domy, bo trafiają mnie jakieś gromy z jasnego nieba. - Mamo, idę do Studio - krzyknęłam gdy byłam już przy drzwiach. - Jak to idziesz do Studio, Ludmila masz szlaban. - powiedziała. - Mamo, muszę iść porozmawiać z Pablo proszęęęę - błagałam ją. - No dobra, ale to tylko na chwilkę i masz zaraz wracać - odpowiedziała. - Dziękujęę - posłałam jej buziaka. Wybiegłam z domu. Szybko, szybko, idąc takim krokiem trochę się tym szybkim spacerkiem zmachałam i jeszcze ktoś kopną kamieniem w moje buty. - Uważaj, bo zniszczysz moje nowe buty!!! Wiesz ile one mnie kosztowały?! - krzyknęłam i zauważyłam, że to Lara. - Daj mi spokój.- odpowiedziała i poszła dalej. - Laluniu bez nerwów. - rzuciłam jeszcze, a ona posłała mi groźne spojrzenie. Dziewczyna od niedawna ma jakieś rozdwojenie jaźni chyba. Kiedy jestem już w środku, kieruję się w stronę gabinetu Pablo. Pukam trzy razy i słyszę. - Proszę. Wchodzę do środka. - Ludmila, a Ty co tu robisz ? - zapytał zdziwiony - Przyszłam porozmawiać, Pablo błagam pozwól mi wcześniej wrócić ja zwariuję, dostanę jakiegoś pierdolca siedząc w domu. Przepraszam za ten incydent to się nie powtórzy. Bałaaagm - zrobiłam oczy kota ze Shreka. - Ludmila, nie powinienem, ale opuszczanie zajęć w Twoim przypadku nie jest dobre, jeżeli jeszcze raz zdarzy się takie coś usunę Cię ze szkoły. - odpowiedział. - Dzięęękuję, bardzo bardzo dziękuję. - rzuciłam uśmiechem i wyszłam z gabinetu. Byłam w takich skowronkach, że wpadłam na kogoś, i na dodatek zobaczyłam ogromną plamę na mojej bluzce. - No cholera, jesteś nienormalny/na jakaś koordynacja ruchów może by Ci się przydała, same tumany. - powtarzałam do swojej bluzki, podniosłam wzrok i zobaczyłam ...

(Ana) Od wczoraj chcę się powiesić. To coś powróciło i znów zacznie mnie dręczyć... Niechętnie zeszłam na dół, Violka już siedziała przy stole wraz z resztą domowników. Ja tylko wzięłam jabłko bez słowa, z torebką wyszłam z domu. Jedząc owoc ruszyłam do Stud!a, koło budynku zauważyłam Lare. Idąc bokiem ominęłam ją szeeeeeeeeeeeeerokim łukiem. W środku poszłam do szafki a stamtąd wyjęłam picie i ruszyłam do Pabla, nie może mnie przecież przekreślić ! Byłam już koło pokoju nauczycielskiego łykając wodę gdy nagle wpadła na mnie Ludmiła. Jak to ona musiała się na mnie wydrzeć... "No cholera, jesteś nienormalny/na jakaś koordynacja ruchów może by Ci się przydała, same tumany" Przytakuje i przewracam oczami. Nagle słyszę znajomy głos zza pleców, odwracając się ujrzałam Daniela ze swoim głupim uśmieszkiem na twarzy. "Oo, zgrozo...." To słowo przeleciało moją głowę... Podszedł do mnie, miałam już uciekać gdy przytrzymał mnie.
- Gdzie idziesz ? - Spytał... Próbowałam mu się wyrwać.
- Zostaw mnie... - Powiedziałam cicho.
- Ale ja przecież nic nie robię, chciałem pogadać... - Czułam jak miażdży moje nadgarstki.
- Zostaw ! - Tym razem wykrzyknęłam możliwie że na całe Stud!o.

(Lara) Ludmiła mnie denerwuje. Naprawdę mnie nazwała "Lalunią bez nerwów"?! Uważaj, bo od jednego kamyczka zniszczyłam jej piękne buty, w których ledwo chodzi. Schowałam rzeczy do szafki i zobaczyłam Anę i jej chłopaka, który trzymał ją za nadgarstki...
- Zostaw! - Usłyszałam nagle jej krzyk i wszyscy na nich spojrzeli. Może...? Nie... Nie będę się wtrącać. Pomimo tego co postanowiłam, podeszłam do parki.
- Jakiś problem? - zapytałam przemiłym tonem.
- Nie wtrącaj się - warknął chłopak i puścił Anę.
- Tylko ja mogę mówić takim tonem - rzuciłam.
- Po co cię wtrącasz? - zapytał. - Nie chcesz mieć ze mną do czynienia - dodał cicho. Czy on mi grozi?
- Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. Lepiej stąd spadaj, bo pójdę po swój motor i ci przejadę po tej brzydkiej twarzy - warknęłam i się sztucznie uśmiechnęłam. Chłopak spojrzał na Anę i poszedł.
- Dziękuję - wydusiła przerażona Ana.
- Proszę... - szepnęłam. Po chwili ktoś do nas podszedł...

(Violetta) Rano Ana nawet się nie przywitała, wiem że była to dość dziwna sytuacja, no ale w mojej głowi był jedynie widok Fran i Damona, nic nie mogę na to porazić oboje są dorośli i oboje mogą podejmować, własne decyzję. Postanowiłam się od dzisiaj nie mieszać w sprawy typu Ana/ Daniel/ Federico i Fran/ Damon, ale niech mi tylko jedno skrzywdzi drugie! Idąc do Studia, widzę Anką i Lare -Wszystko w porządku?- podchodzę do nich -Lara, przepraszam za wczoraj ja..- dziewczyna kiwnęła jedynie głową, że wszystko jest okej. Zapytałam czy idą do Studia, ale obie zaczynają lekcję za godzinę wiec poszłam sama. Znowu przed moimi oczami ukazały się miliony jaskrawych plakatów z moją twarzą i reszty uczestników U-Mix. Wczoraj dokładnie przećwiczyłam układ, dlatego dzisiaj odpoczywałam, weszłam do sali z pianinem i zaczęłam grać "En in Mundo". Kiedy otwieram oczy ukazuje mi się .....


(Diego) Szedłem holem Studio 21, gdy w jednej z sal zauważyłem Violę grającą na pianinie. Postanowiłem wejść do klasy stanąłem przed pianinem i przyglądałem się Violettcie która grała z zamkniętymi oczami. Po chwili je otworzyła i uniosła głowę:

-Nie przeszkadzaj sobie, graj dalej- powiedziałem
-Nie przeszkadzasz, właśnie skończyłam...
Usiadłem na jednym z krzeseł, a Viola usiadła koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać, ostatnio coraz lepiej się dogadujemy umiemy znaleźć wspólny język. Ja bawiłem się ołówkiem który upadł mi na ziemię. Zacząłem się przysuwać, aby go podnieść, lecz zamiast to zrobić spojrzałem Violettcie głęboko w oczy i zacząłem się do niej przysuwać, ale po chwili stwierdziłem, że to głupota i zrezygnowałem
-Ja, przepraszam, nie chciałem...
-Nie, dobra spokojnie...
-Podniosę ołówek...- podniosłem go i znowu byłem blisko dziewczyny, ale znów się odsunąłem.- Nie, ja tak nie mogę, Leon jest w pewnym sensie moim kolegą i nie mogę mu robić takiego świństwa. Violu KOCHAM CIĘ i zawsze będę, ale nie możemy być razem i pewnie nigdy nie będziemy...





(Violetta) Po wyznaniu Diego poczułam, że się rumienie, jak on może mnie kochać? Jak mogłam to tego doprowadzić? Musze to jakoś wyprostować... -Diegoo- zaczynam -Dobrze wiesz, co czuję do Leóna, alee
nie umiem Ci powiedzieć, czy kiedyś będziemy razem, czy nie. Wszystko może się wydarzyć, mogę Ci powiedzieć na razie, że też jesteś dla mnie ważny, j-jako przyjaciel... Przepraszam.. Nie wiem gdzie popełniłam błąd, gdzie zrobiłam coś nie t-tak..- spuszczam głowę, dlaczego mi się coś takiego przytrafia?
-Hej, hej..- podnosi mnie za podbródek -To nie ty zrobiłaś źle, po prostu kiedy po raz pierwszy Cię zobaczyłem, poczułem coś niesamowitego, zawsze to czuje gdy jesteś obok.. to moja wina, ale masz racje zostańmy przyjaciółmi - uśmiechnął się, najgorszą rzeczą jest proponowanie przyjaźni kiedy wiesz, że ten ktoś cie kocha. Rozmawialiśmy chwilę, ale udało mi się szybko wyjśc, od razu napisałam do Fede SMS.
"P.P.P.W.M." - co oznacz Pilnie Potrzebuje Pomocy W Miłości. Piszemy szyfrem, ponieważ bardzo często wymieniamy te SMS'y. Chodząc wkoło zdenerwowana podchodzi do mnie.........

(Ludmila) Czekam mnie tyle nadrabiania tych wszystkich zaległości, że powinnam od razu wziąć się do roboty. Przechadzając się po Studio wszędzie widzę plakaty U-mixu. - To ja na nich powinnam być - pomyślałam. Gdzieś przy sali Beto zauważam Diego, który chyba o czymś rozmyśla. - Diego, a Tobie się nudzi. ? - zapytałam. - Daj spokój Ludmila, może Ty wiesz co znaczy PPPWM - odpowiedział. - Oczywiście, że wiem Pilnie Potrzebuję Pomocy W Miłości. - zaśmiałam się. - Może czas wejść do sali na etap taneczny, bo tak jakby Cię wywołują. - odpowiedziałam mu, a on wystrzelił jak z procy. Ja spokojnie weszłam do sali i usiadłam sobie na krzesełko. Nie powiem, że Diego źle zatańczył, kilka błędów można by mu wyliczyć. Potem była kolej Leona, on ma technikę, ma wyczucie rytmu, jest bardzo dobry. I na samym szarym końcu Violka. - Violetta przechodzi automatycznie do finału, nie musi wykonywać pokazu, gdyż została jedyną dziewczyną. Gratulujemy. - rozległ się głos prowadzącego. - Widzisz z politowania nawet tańczyć nie musisz, ludzie by oślepli widząc twojego krzywe nogi - rzuciłam Violce jak wychodziła z sali. - Uwaga Uwaga do finału przechodzi Leon, gratulujemy i życzymy powodzenia. - powiedział Marotti. Violka rzuca się Leonowi w ramiona. - Będę się ogromnie śmiała z waszej rywalizacji, to będzie takie żenujące. - rzuciłam ...

(Naty) Violetta i Leon wygrali, chociaż to można było przewidzieć... Widać że Lu jest strasznie oburzona... Zaraz ?! Lu ?! Podeszłam do niej witając się... Tak powiedzmy.
- Ludmiła... Co tu robisz ? Nie jesteś jeszcze zawieszona ? - Spytałam.
- No wiesz, bo zabrakło im takiej gwiazdy jak ja i nie mogli dopuścić do dłuższej mojej nieobecności. Gdyby nie ja wszyscy zeszli by na psy. - Przytakiwałam z sztucznym uśmiechem. - Naty, sucho mi przynieś wodę.
- Bozia rączek nie dała ? - Odpowiedziałam wychodząc. Eh... Próbuję się odizolować od Lu, ale teraz nie mam nikogo... Zobaczyłam Maxiego przy szafkach. Serce mi przyspieszyło i miałam wrażenie że zaraz zrobię coś głupiego... Odwróciłam się i udawałam że go nie widzę.
- Naty ? - Poczułam rękę na ramieniu. Automatycznie się odwróciłam. - Wszystko w porządku ? - Spytał. Przytakiwałam. Bosh... Co robić ?! - Przejdziemy się ? - Zaproponował. Jakoś nie umiałam z siebie nic wydusić. Po prostu kolejny raz pokiwałam głową na znak że "tak".  Kilka minut później już byliśmy w parku, gawędząc w sumie o wszystkim. Po chwili chłopak kazał mi poczekać na ławce, zgodziłam się ze zdziwieniem. Usiadłam a po chwili przyszedł do mnie z misiek. - Ładny ? - Wręczył mi go do ręki a ja jak zawsze nie umiałam nic wydusić z siebie, tylko go przytuliłam. Gdy się odkleiliśmy na dróżce zobaczyłam...

( Federico ) - Musisz mi pomóc . Musisz - Violetta stała obok mnie i wieszała mi się na ramieniu
- A ja powiedziałem , że Ci nie pomogę ? - spytałem zdezorientowany .
- Aaaaaa . Dzięki - rzuciła mi się na szyję .
- To co ? Co robimy ?
- Idziemy do Ciebie , a ty mi pomożesz - złapała mnie za rękę i siłą pociągnęła w stronę mojego mieszkania . Nagle zobaczyłem Maxiego z Naty siedzących na ławce . Posłałem im błagające spojrzenie , ale już zniknęliśmy za zakrętem . Po 5 uciążliwych minutach stanęliśmy przed drzwiami
- No otwieraj - rzuciła przyjaciółka , a ja wyjąłem klucz z kieszeni . Po chwili Vilu weszła do mieszkania i zaczęła się rozglądać .
- Jaki tu masz bałagan - wyznała .
- Każdy mi to mówi - wszedłem do kuchni , a przyjaciółka weszła za mną .
- Masz coś do picia ? - spytała.
- Zobacz w lodówce .
Dziewczyna podeszła do mebla i go otworzyła . Zamarła .
- Fedeeeeeeeeeeeeeeeeee ? Co to jest ? ...

(Violetta) Kolejny etap U-Mix już za mną, jeżeli mam być szczera to wydaje mi się, że powinien przejść León razem z Diego, nie mam pojęcia czemu ja się tam znalazłam.Wracając do Diego.. Ehh, dlaczego? Po konkursie od razu poszłam do Federico, musiał mi jakoś pomóc. W domu ma okropny bałagan, nic dziwnego, że cały czas przesiaduje u mnie! Kiedy otworzyłam lodówkę szukając czegoś do picia zatkało mnie.. -Fedeeeeeeeeee? Co to jest?!- krzyczę do niego z kuchni, w lodówce leży coś co przypomina starą pizze, a na niej mnóstwo żelek. -Fuj- burczę sobie pod nosem. Kiedy wchodzimy do jego pokoju, szukam wolnego miejsca na łóżku, a wtedy opowiadam mu o sytuacji León/Violetta/Diego.
-Wiesz co! Jak tak będzie dalej to idę na zakonnice!- zaczynam majaczyć -Przynajmniej, wtedy będę wiedziała co i jak!- chłopak patrzy na mnie ze zdziwieniem i zaczyna się śmiać -Viola, no nie wiem co mam Ci powiedzieć... León, Diego, León, Diego.. Oboje są świetni, ale to ty musisz zdecydować..- bierze mnie w ramiona. -Śmierdzi tu!- rzucam przez śmiech. Kiedy już wyszłam, było zupełnie ciemno, szłam tak przez park, a wtedy -Dawaj torebkę!!- przybiegli do mnie jacyś kolesie w kominiarkach.. Byłam spanikowana na całe szczęście wybawił/a mnie

(Diego) Szedłem wieczorem przez park, zawsze robię sobie takie spacery, to mi dobrze robi. Szedłem sobie spokojnie i miałem wrażenie, że tego wieczora już nic mnie nie zaskoczy, ale jednak. Usłyszałem krzyki jakiejś kobiety była wyraźnie spanikowana. Podszedłem bliżej i
ujrzałem postać dobrze mi znaną to była Violetta! Szarpała się z jakimiś facetami, podbiegłem do niej i uderzyłem jednego, a później drugiego w twarz. Przestraszyli się i odbiegli, a przestraszona Violetta rzuciła się mi w ramiona. Była cała roztrzęsiona i bardzo się bała, głaskałem ją delikatnie po plecach i powtarzałem w kółko- Spokojnie, teraz jesteś bezpieczna..- Dziewczynie to jednak nie pomagało widziałem, że dzieje się z nią ostatnio coś niedobrego.
Chodziła cały czas niespokojna, a moje serce wariowało gdy widziałem ją w takim stanie.
- Violu...
- Hmm?
-Chodź odprowadzę Cię do domu...
-Dobrze chodź...
Cały czas obejmowałem dziewczynę ramieniem, bo chciałem, żeby czuła się bezpiecznie.
Gdy stanęliśmy już przed jej domem, ona dalej dygotała
-Hej, mała spokojnie teraz już jesteś bezpieczna uwierz...- wtuliła się we mnie, po chwili wysunęła się na odległość ramion, a ja nachyliłem się i delikatnie ją pocałowałem, o dziwo ona nie zaprzeczyła...

Koniec Rozdziału
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 46.





7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Viola i diego :( a czasem tu nie miala byc leonetta? smutno mi ale rodziap suuper

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nic do dieletty nie mam jest spoko ale wole leonette rozdzial jak zawsze swietny ale martwi mnie czy czasem leon nie zobaczyl ich pocałunku

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial spoko dlugi ale czy ja dobrze zauważyłam ze leona w tym nie bylo no coz trudno ale viola byla tylko szkoda ze z diegiem ja ona mogla go nie odepchnąc i po tym wszystkim ciekawe czy bedzie jeszcze z leonem

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny, dieletta :(( ale jado waszego pisania rozdzialow nic nie mam bo wy naprawde bosko piszecie tylko szkoda ze w tym dieletta. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu w ogóle nie było Leonetty ??? Ani Leona ??? Więcej tu Lary, Any i Fede ! I jeszcze Dieletta ;((??? Czekam na Leonettę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Violetta: Kochani, błagam nie martwcie się. Wszystko się jeszcze wydarzy, a na jutrzejszy rozdział powiecie "Jak to możliwe!?"

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka