sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 40.

 (Ana) Rano obudziłam się z bolącym policzkiem, podniosłam głowę i zauważyłam że zasnęłam przy tej cholernej kartce... "Co się z tobą dzieje Anka ?" Przemówiła moja dobra część. Wpełzłam do łazienki i po ogarnięciu ogólnym przebrałam
 się i zeszłam na dół, tam bez zjedzenia śniadania ruszyłam do Stud!a. "Konkurs, konkurs..." Prześladowało mnie to słowo. Bardziej się martwiłam o decyzję Federica, "tak czy nie ?". Hm... Wchodząc do środka od razu weszłam do sali od muzyki. Zabrałam gitarę i zaczęłam powoli brzdękać na niej, po chwili stworzyła się dość miła melodia, ale oczywiście ! Ktoś musiał wparować tam, przy okazji rozwalając jakieś kartki... Tą osobą była ...



(Ludmila) Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. - O matko - złapałam się dwoma rękoma za czuprynę. Patrząc w lustro wystraszyłam się sama siebie. Oczy podkrążone, każdy włos w inna stronę, makijaż rozmazany. - Przegięłam - pomyślałam. Nic nie pamiętam z wczorajszego dnia. .Co się ze mną działo.? Nie mam pojęcia jak znalazłam się w swoim łóżku. To straszne. Tak się napiłam, co mi odbiło, nawet nie chce myśleć o tym co zrobi mi matka. Doprowadziłam się do porządku, i zeszłam na dol. Głowa bolała mnie przeogromnie i strasznie chciało mi się pić. Nalałam sobie kranówki i wypiłam wszystko jednym łykiem. Matki nie było w domu, wiec postanowiłam, ze pójdę na zajęcia. Jak gdyby nigdy nic wyszłam z domu, bez śniadania bo nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie. Udałam się do Studia, każdy dźwięk czy nawet śpiew jakiegoś ptaka sprawiał mi ból, wzięłam ze sobą nuty do nowej piosenki. Kiedy byłam już w Studio, panowała tak ogromna cisza. - Pewnie maja zajęcia - pomyślałam. Skierowałam się w kierunku pustej sali. Będąc już przy drzwiach, wszystkie kartki wyleciały mi z rak. Spojrzałam w górę i ujrzałam Ane. - Ludmila. ? - zapytała zdziwiona. - Nie duch, wiesz - odpowiedziałam jej. - Przestań brzekolić bo łeb mi pęka. - dodałam po chwili. - Nie dziwie się, odwaliłaś wczoraj ostra akcje. - odpowiedziała mi. - Jesteś zawieszona na tydzień, nikt Cie nie poinformował. ? - zapytała mnie.- Zawieszona. - powiedziałam zdziwiona. - Jak to za co ? - pomnożyłam pytanie. - No przyszłaś taka napita, ze cucili cie w gabinecie u Pablo. - powiedziała. - Boże nic nie pamiętam, mam czarna dziurę w głowie. - syknęłam do niej. - No w sumie po takiej ilości alkoholu i dodatkowo zwymiotowałaś na Cami. - dodała. - Hahahahahaha - zaczęłam się głośno śmiać. - Chociaż tyle dobrego z całej sytuacji. - powiedziałam. - Ludmila ja nie wiem czy dobrego. - usłyszałam za sobą głos ....


(Tomas) Przez praktycznie całą noc myślałem co zrobić z Ludmila, jako że i tak zaraz musiałem iść do studio nie było sensu kłaść się spać. Zwlokłem się z łóżka i jako tako ogarnąłem swój wygląd po czym ruszyłem do studio, droga minęła mi szybko, właściwie to byłem tak zaspany że nie wiedziałem jak dotarłem na miejsce. Gdy byłem już w budynku postanowiłem iść do Sali od muzyki poćwiczyć trochę. Ku mojemu zdziwieniu w Sali była Ana i Ludmila. Stała do mnie plecami więc byłem nie zauważony, nagle zaczęła się śmiać „Chociaż tyle dobrego z całej sytuacji” – padło z jej ust. -  Ludmila ja nie wiem czy dobrego - wypaliłem, odwróciła się w moim kierunku. - Ana przepraszam cię ale możesz nas na chwilę zostawić samych? To naprawdę ważne. - powiedziałem do Anki, o dziwo wyszła z sali bez żadnych protestów. - Ludmila ja wszystko rozumiem, sytuacja jest nie ciekawa i to bardzo... Ale żeby sięgać po alkohol i przychodzić w takim stanie do studio? Ale to jest nie ważne, co jak by ci się coś stało po pijanemu? - zapytałem czysto retorycznie. - Przecież wiesz że możesz zawsze na mnie liczyć, nawet jak masz szlaban to przecież mogłaś mnie znaleźć w studio, może i nic bym nie poradził na ten stan rzeczy który obecnie nam towarzyszy, ale byłbym tu z tobą. - mówiłem powoli podchodząc coraz bliżej niej. - Zawsze możesz na mnie liczyć, co by się nie działo, zawsze. - powiedziałem przytulając ją. Gdy mówiłem to wszystko nie zauważyłem że ktoś nam się przysłuchiwał....



(Francesca) Przechodziłam obok sali od muzyki gdy usłyszałam z niej głos Tomasa, wiem że nie wolno podsłuchiwać ale byłam ciekawa o czym i z kim rozmawia. Tą osobą okazała się być Ludmila, po tej całej jego przemowie to byłam nawet gotowa współczuć Ludmile co było zjawiskiem co najmniej dziwnym, w końcu nawet ktoś taki jak ona nie mógł raczej aż tak się schlać bez dobrego powodu. Postanowiłam jednak im nie przeszkadzać i ruszyłam dalej przed siebie, miałam nadzieje że spotkam może Violę i pogadamy o Damonie, od tamtego wieczoru cały czas miałam go w głowie, może my go naprawdę źle oceniłyśmy? W końcu to był kuzyn Angie więc nie mógł być taki zły, a do tego był przystojny.... Trochę za bardzo się rozmarzyłam przez co nie patrzyłam gdzie idę i wpadłam na ....

(Marco) Cały zeszły tydzień przeleżałem w domu z zapaleniem oskrzeli, po prostu bosko. Do tego nikt z moich przyjaciół nawet do mnie nie zadzwonił czy żyje, o tak muszą mnie tu lubić - przeszło mi przez myśl gdy przekroczyłem próg studio. Szedłem przed siebie myśląc o Anie, od czasu pocałunku nie odezwała się słowem, w sumie ja do niej też, widać nie jest nam pisane. Byłem tak zamyślony że nie zauważyłem dziewczyny idącej z naprzeciwka i zderzyłem się z nią. - Strasznie cię przepraszam zamyśliłem/łam się - powiedzieliśmy jednocześnie wybuchając śmiechem. - Marco - przedstawiłem się. - Francesca, strasznie cię przepraszam jakaś roztargniona chodzę. - tłumaczyła się, w sumie to była całkiem urocza. - Nie ma sprawy ja dzisiaj też jestem myślami gdzie indziej. - odpowiedziałem z uśmiechem. - Widać jesteśmy siebie warci, wybacz ale muszę kogoś poszukać ale miło było cię poznać! - zawołała i pobiegła korytarzem by po chwili zniknąć za szafkami. ( Lu masz racje czuje Narnie) Ruszyłem przed siebie, po chwili pod jedną z sal zauważyłem....

(Ana) - Ledwo, ledwo ! Szczelaj ! - Krzyczałam do kolegi grając w nim w piłkę. - Dobra stop...! Nie dam rady... Która godzina ? - Spytałam łykając wodę.
- Gdzieś tak 12... - Prawie się zakrztusiłam piciem.
- Sorry, ja muszę spadać do Stud!a... Cześć ! - Krzyknęłam do niego i biegłam do budynku. Szybko się tam znalazłam w przeciągu kilku minut. Ma się tą formę...:D Wrzuciłam torebkę do szafki i poszłam do sali muzycznej. Rozejrzałam się tam dookoła, nikogo nie było... - Może teraz, nikt mi nie przeszkodzi... - Pomyślałam i podeszłam do keyboardu. Nie minęło 5 min a poczułam już kogoś wzrok. Patrząc przed siebie zauważyłam Marca w szybie, uśmiechnęłam się do niego a po chwili znalazł się w tym samym pomieszczeniu co ja. - Hej ! - Przywitałam się przytulając go. - Ostatnio zaginąłeś... Gdzieś ty był ?! - Mówiłam siadając. Opowiedział mi o skrzelach ale jakoś nie mogłam się skupić...
- Anka... Ej ! - Pstrykał mi przed oczami palcami.
- Cco ? Oj, przepraszam... Zamyślałam się. - Westchnęłam. - Przejdziemy się ? - Spytałam a chłopak pokiwał głową. Przez dłuższy czas wędrowaliśmy po parku śmiejąc się... Z codzienności i z durnych rzeczy, które nam obydwojga się przytrafiły. Byłam w świetnym humorze, w końcu niedaleko nas zauważyłam... Przyglądającemu się nam...

( Federico ) Ach ! Te dziewczyny to umieją wszystko .Wywalczyły to bym został w Buenos Aires . Będę latał do Włoch regularnie , by widywać się z rodziną i na razie zostaję sam w domu . Może nawet powstanie o tym film
" Federico sam w domu " To by była sensacja .
Szedłem właśnie do Studia , by poinformować Aną i Larę o sytuacji , gdy zobaczyłem jedną z nich całą roześmianą w towarzystwie Marco . Uśmiechnąłem się na ich widok . Chyba mnie spostrzegła , bo oczy jej się rozszerzyły i po sekundzie stała już obok mnie .
- Fede , Fede ! I co ? Zostajesz ? - zobaczyłem małe iskierki nadziei w jej oczach .
- No wiesz ... Takie jest życie , ale niestety ... będziesz musiała nadal mnie znosić - otworzyła szeroko usta z wrażenia i rzuciła mi się na szyję .
- To wspaniale ! Nawet nie wiesz jak się cieszę ! - wykrzyczała gdzieś koło mojego ucha . Postawiłem ją na ziemi .
- To ja może nie będę Wam przeszkadzał - odwróciłem się i zobaczyłem Marco z dziwnym uśmieszkiem , który pomachał nam na pożegnanie i poszedł w stronę centrum .
- Na co masz ochotę ? - spytałem Any . - Dziś ja stawiam . Nawet nie wiem jak czuję się wolny .
- Poszłabym do kina , ale nie musimy przygotowywać się do konkursu ?
- Konkurs nie zając , nie ucieknie , a kina może - uśmiechnęła się i uścisnęła mi rękę , którą do niej wyciągnąłem .
- Ale wiesz co mam problem . Chodzi o Larę . Ja nic do niej już nie czuję . Jest dla mnie tylko jak przyjaciółka i nie chcę jej w żadnym stopniu zranić - wyznałem .
- Wiesz co Feder ... - przerwał jej huk . Gdy się odwróciliśmy ujrzeliśmy  Violettę która wywróciła się o fontannę widocznie nas podsłuchując ...


(Violetta) Wczoraj wieczorem Leon dzwonił do mnie z milion razy, ale byłam na niego zła za to, że nie mów mi wszystkiego. Jak co dzień wykonałam poranne czynności i zeszłam na dół, gdzie czekała mnie niezmiernie ciekawa pogawędka z Damonem. Jak zawsze nie wie kiedy skończyć mówić, ale mimo wszystko da się z nim porozmawiać. Ana jak zawszę wyszła dość wcześnie, wczoraj jedynie przedstawiła mi swój pomysł z Federico. Czy mój dom wygląda jak jakiś zaułek? Uwielbiam Federico, ale wiem, że mój tato wol

i ciszę i spokój i tak jest zły na Angie za to, że jej kuzyn ma z nami mieszkać. Gdy wyszłam z domu żałuję, że nie ubrałam swetra. Przy znanej mi fontannie dostrzegam moją parkę przyjaciół - Ane i Federico. Chciałam się przywitać, ale pech chciał, że poślizgnęłam się i wpadłam do wody, tylko że tym razem nie było mi do śmiechu, gdyż na dworze było zimno. Moi znajomi od razu pomogli mi wyjść z fontanny -Brrr- mówiłam przez zęby. Chłopak zdjął marynarkę i założył mi na plecy. -Wszystko w porządku?- zapytał mnie. -Violu wiesz, że nie wolno podsłuchiwać innych?- Karciła mnie Anka. -Jaa.. tylko... ch..chciałam się przywitać..-udaje mi się powiedzieć przez zęby. Kiedy chcą odprowadzić mnie do domu natykamy się na .....



(Ludmila) Tomas był zawsze przy mnie i potrafił mnie pocieszyć. Spotkałam się potem jeszcze z Pablo, który oficjalnie potwierdził mi moje zawieszenie na tydzień. Niestety sama sobie na robiłam tej biedy, myślę, że matka wyśle mnie w kosmos. W sumie to okłamałam Tomiego bo powiedziałam, że idę prosto do domu, a wcale nie miałam zamiaru. Nie chce słuchać kolejnych kazań jaka to ja jestem nieodpowiedzialna. Usiadłam sobie na jakiejś ławeczce i podziwiałam chmury, jedna wyglądała jak jakiś smerf, matko co ja mam do tych smerfów, gdy nagle usłyszałam czyjeś głosu, odwróciłam się i zobaczyłam Violette, Anke i Federa. - No jeszcze oni mi potrzebni. - pomyślałam. - O Ludmila, myślałam, że masz szlaban - zaczepiła mnie Violka. - To źle myślałaś. - syknęłam. - Ale Esme mówiła ..- chciała coś powiedzieć  - Gówno mnie to obchodzi. Idźcie stąd bo wasza brzydota zasłania mi piękne widoki. - odpowiedziałam. Patrząc dziwnie na mnie poszli dalej. - Jej ten alkohol rzucił się jeszcze bardziej na mózg. - powiedział Feder do dziewczyn. - Słyszałam lamusie. - rzuciłam jeszcze. Cholera naprawdę miałam powody by to zrobić, wszystko się sypie. Już w ogóle nie chce myśleć o tym, że moja matka sypia z ojcem mojego wroga, a dodatkowo wczoraj mój kochany ojciec zadzwonił oznajmiając mi, że będę miała rodzeństwo. Cudownie, prawda żenada ponad wszystko. Już chciałam iść dalej, gdy usłyszałam. - Co Ty tu robisz !?

(Tomas) Wracałem sobie ze studio do domu gdy na jednej z ławek w parku zauważyłem Ludmile. No nie to są jakieś żarty chyba, miała przecież wrócić do domu. Podszedłem do niej nie dowierzając że mogła być aż tak nieodpowiedzialna  – Co ty tu robisz?! – zapytałem. – Chociaż nie, nic nie mów wole nie wiedzieć. – przerwałem gdy chciała mi odpowiedzieć. Byłem strasznie wkurzony czy ona naprawdę chce sobie jeszcze bardziej nagrabić u matki… No trudno widać będąc miłym jej nie ogarnę a ona tego w tym momencie wymaga. - Ty to chyba lubisz być karana co? Czy do ciebie serio nie dociera jak bardzo masz przerąbane, musisz sobie dokładać?  - naskoczyłem na nią. – I w ogóle po co te kłamstwa że idziesz do domu, kogo jak kogo ale myślałem że mnie nie oszukujesz, widać się pomyliłem i to bardzo! – było mi jej cholernie szkoda ale jakoś musiałem ją zmusić by wzięła się w garść. – Naprawdę się starałem aby między nami było dobrze ale ty mi najzwyczajniej w świecie na to nie pozwalasz Ludmila! Czy chociaż ten jeden pieprzony raz mogłaś zachować się odpowiedzialnie i iść do domu?! – krzyczałem starając się ignorować emocje które zaczęły pojawiać się na jej twarzy. Znów chciała coś powiedzieć ale byłem nieugięty. – Nic do mnie nie mów, lepiej pogadała byś szczerze z matką zamiast tracić tu czas. Ja mam dość! – warknąłem i odwróciłem się napięcie odchodząc w kierunku swojego domu, czułem się fatalnie ale nie było innego wyjścia….

(Ludmila) Usiadłam sobie po prostu na ławkę, a ona zaczął się na mnie wydzierać, nie jestem moim ojcem. Zgadzam się jest zawsze przy mnie kiedy tylko go potrzebuję, ale nie pozwolę na takie traktowanie siebie !. -Tomas zaczekaj. - krzyknęłam w jego kierunku i podbiegłam. - Nie masz prawa się na mnie wydzierać, wiesz jaką mam sytuację, myślisz że ja chcę siedzieć w tym przeklętym domu i gapić się w sufit ! - odpowiedziałam. - Nie chcę, Studio było jedynym miejscem, gdzie przynajmniej się oderwałam od tego całego gówna, a teraz mam tydzień czasu żyć jak pustelnik. - gadałam, a on stał i się na mnie gapił, widziałam że jest zły, ale ja też nie jestem w lepszym nastroju. - A Ty przychodzisz i się na mnie wydzierasz, że nie poszłam do domu, że nie zrobiłam tego i tego, że Cię okłamałam, wiem to wszystko, ale jak mogę wrócić do domu, skoro ona zabrania mi się spotykać z Tobą, a Ciebie to nie obchodzi. - spojrzałam na niego. - Tak, tak jesteś zawsze przy mnie broniłeś mnie przy matce, pomogłeś podczas gdy przylazłam pijana, i jeszcze te bójki. Miałam swoje powody Tomas, może gdyby coś mi się stało jak tak szłam upita, to by się coś zmieniło. - powiedziałam. - Ludmila przestań. - zagadnął do mnie. - Co przestań ! Może powinieneś poszukać sobie normalniejszej dziewczyny, może Violetty ! - krzyknęłam i już odchodziłam bo czułam po raz kolejny te cholerne łzy ciskające się do moich oczu ...

(Tomas) Zamiast iść do domu Lu pobiegła za mną, wiedziałem że nie odpuści w końcu ma ten charakterek. Teraz to ja dostawałem wykład, w tym co mówiła było dużo racji ale ja też wiedziałem swoje. Nagle z jej ust padło zdanie którego się kompletnie nie spodziewałem. „Miałam swoje powody Tomas, może gdyby coś mi się stało jak tak szłam upita, to by się coś zmieniło.” - Ludmila przestań! – powiedziałem, jak ona w ogóle mogła mówić takie rzeczy, przecież gdyby jej się coś stało to chyba bym zwariował. - Co przestań ! Może powinieneś poszukać sobie normalniejszej dziewczyny, może Violetty! – wykrzyknęła do mnie i zaczęła odchodzić, o nie tak tego nie zostawimy. Złapałem ją za rękę i zatrzymałem by nie odeszła. – Nie chce żadnej innej dziewczyny. To Ciebie Kocham i z tobą chcę być bez względu na wszystko. – powiedziałem patrząc w jej zaszklone od łez oczy. – Powiedziałem to co powiedziałem bo cię kocham i chcę dla ciebie jak najlepiej, rozumiem że nie chcesz siedzieć w domu od izolowana od świata ale czasem tak po prostu trzeba. Proszę cię idź do domu, porozmawiaj z matką na spokojnie, ona na pewno też cierpi z powodu tego jak
wyglądają teraz wasze relacje…. – powiedziałem przytulając ją mocno do siebie...


(Ludmila) Kiedy mnie przytulił odeszły mi wszystkie nerwy, cała złość jakby ze mnie wypłynęła. Spojrzałam na niego. - Dobra pójdę do domu, ale masz jutro do mnie przyjść bo zwariuję. - powiedziałam patrząc na niego błagającym wzrokiem. - No zobaczymy, czy Twoja mama mnie przy tym nie zabije. - zaśmiał się, a ja dołączyłam się do niego. Odprowadził mnie kawałek, i wrócił do Studio. - Mam szczęście, że mam takie chłopaka. - pomyślałam sobie. Wzruszyłam ramionami i podążyłam w kierunku domu. Gdy już byłam pod furtką, najpierw musiałam zrobić rozeznanie terenu, czy aby przypadkiem mojej pierworodnej nie ma w domu. Zajrzałam delikatnie przez drzwi, ale nie było nic słychać. Weszłam do domu, zostawiłam rzeczy i udałam się na górę do swojego pokoju. Siedząc tak zastanawiałam się dużo, nad wszystkim co do tej pory zrobiłam, ale jakoś nie męczą mnie wyrzuty sumienia, naprawdę. Zostało już bardzo mało osób, do których mam jakieś uczucia, i nie mam zamiaru obdarowywać swoim dobrem całego świata. Co to, to nie. (Miej wyjebane a będzie Ci dane :D) Podłączyłam swoje mp4, które jeszcze nie zostało mi zabrane, do głośników i zaczęłam nucić jakąś pierwszą lepszą melodię. - Ludmila ? - usłyszałam ...


(Esmeralda) Muszę być silna twarda i nieugięta, to w końcu może ta dziewczyna zrozumie, że źle postępuje. Z samego rana musiałam ponownie udać się do banku pozałatwiać jakieś formalności. Miałam tylko nadzieję, że Ludmila jest już w normalnym stanie, aby z nią porozmawiać. Wchodząc do domu usłyszałam, muzykę na górze. - Ludmila. ? - wypowiedziałam jej imię. - Wstałaś ? - zapytałam i usłyszałam jak wyłącza muzykę i schodzi na dół. - Musimy porozmawiać, główka nie boli. - zapytałam ją. - Przestań nie musisz mi dokuczać. - odpowiedziała siadając na kanapę. - Ja dokuczać, no jak bym mogła, chciałabym się dowiedzieć, dlaczego, dlaczego to zrobiłaś ? -  wierciłam ją wzrokiem. - Dobrze, powiem Ci. Po pierwsze mam mnie głęboko w czterech literach nic dla Ciebie już nie znaczę bo najważniejszy jest ten twój fagas, po drugie te wszystkie bójki, to nie tylko moja wina jak oczywiście sobie myślisz, po trzecie Twoje zabranianie mi spotykania się z chłopakiem łamie mi serce, po czwarte dowiedziałam się, że dziewczyna ojca jest w ciąży, myślisz że jest mi łatwo, to wszystko znosić, myślisz że dlaczego stałam się taka podła, dlatego że wszystko się sypie, dlatego że mam dość wszystkiego co dzieje się dookoła mnie, dlatego że nie wspierasz mnie w tym co robię. - mówiła tak szybko, że ledwo co zrozumiała. - Jak to w ciąży, jak to nie rozumie. - byłam tak zdziwiona tą nowiną. - Normalnie, chyba nie muszę Ci tłumaczyć zasad jak się robi potomstwo. - odpowiedziała mi po chamsku. - Ludmila nie tym tonem, czy to wszystko było powodem tego, że musiałaś sięgnąć po alkohol, i na dodatek zawiesili Cię w szkole, Ludmila. - powiedziałam patrząc na nią. - Nie wiedziała, że Ty to tak odczuwasz, przepraszam Cię, może rzeczywiście masz rację, może za mało z Tobą rozmawiam, może za mało spędzamy ze sobą czasu. - podeszłam do niej i ją przytuliłam. - Przepraszam. - dopowiedziałam jeszcze. Przez resztę wieczoru siedziałyśmy przy gorącej herbacie, rozmawiając, ale tak naprawdę poważnie o wszystkim...


Koniec Rozdziału!
Jeżeli pod tym postem pojawi się 5 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 41





7 komentarzy:

  1. Fajny...tyljo dlaczego tak mało leona?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fran i Marco <3
    Niech Lu i Tomi sie nie kloca <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeeeer podoba mi sie ale poprzedni bardziej bo tam bylo wiecej leonetty

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny, ale czekam na Leonette ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć jestem nowa nie zalozylam sobie jeszzcze konta ale jutro mam zamiar to zrobic juz od dluzszego czasu czytam blogi o leonettcie i mi sie podobaja mialam pomysl zeby zrobić dielarę nie wiem dlaczego moze byloby to ciekawe bo na zadnym blogu jej nie ma ale twoj blog od razu polubilam pisz tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ojej ludmila chciala plakac i jakie to bylo slodkie jak tomas powiedzial ze tylka jak kocha bosko no po prostu bosko masz talent do pisania

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super , ale nie podoba mi się to że piszecie ,,ANKA"

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka