(Ludmila) Moja głowa, obudziłam się z tak ogromnym bólem, że nie dało się tego opisać. Chciałam wstać, ale czułam, że ktoś na mnie leży, spojrzałam i ujrzałam Cami, której nogi są na moich, ręce gdzieś w ogóle z tyłu a głowa z drugiej strony. Jak tak można spać ? Odwaliłam
ją na bok i ledwo zwlokłam się z łóżka. - Wody. - powiedziałam sama do siebie. Schodząc po schodach, doznawałam coraz to większego szoku. Syf, burdel i jakaś jedna wielka porażka, tak właśnie wyglądał mój dom. Na kanapie w salonie dostrzegłam. Fede, który spał objęty z Larą. Kolejny szok pojawił się na mojej twarzy. Idąc dalej, w kuchni pod lodówką, leżał Leon, jak się tam znalazł to nawet nie chcę wiedzieć. Fran spała pod stołem, z kocem gdzie go znalazła cholera tego też nie wiem. Spojrzałam w kierunku drzwi i mało nie dostałam zawału, szybka jest wybita. - Cholera matka mnie zabije. - pomyślałam. Nawet nie pamiętałam co się stało. Gdzie jest reszta tych czopków. Poszłam znowu na górę, naprawdę bałam się co tam zobaczę. Otworzyłam pokój i ujrzałam na łóżku mojej matki Violkę bez koszulki, a obok niej spał Diego. Tego to się już w ogóle nie spodziewałam. Dobra jeszcze jedno pytanie, gdzie jest Ana ? Przeszłam wszystkie pokoje, nie przypominam sobie, żeby wychodziła, Tomasa też nie mogłam znaleźć. Wyszłam z domu i zobaczyłam Ane śpiącą w altance, a Tomas leżał gdzieś w ogródku. Nie no to już jest jakaś chora farsa, jakieś ewidentne żarty. Kiedy weszłam z powrotem do domu, wszędzie walały się jakieś butelki, śmieci. I jeszcze usłyszałam pukanie do drzwi. - Ludmila ? - usłyszałam. - Jesteś tam. ? - kolejne pytanie. - Cholera Gertruda - powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do drzwi. - Tak, tak jestem, ale dopiero wstałam, nie mam jak otworzyć, bo wyglądam jak trup. - odpowiedziała. - Ale Twoja mama. - chciała powiedzieć. - Wiem wiem .- przerwałam jej. - Niech pani przyjdzie za godzinkę. - powiedziałam i kobieta chyba odeszła. Dobra czas zrobić pobudkę, wzięłam pokrywki od garnków i zaczęłam walić. - Pobudka cholera ....
(Violetta) To jest jakaś masakra, głowa mi zaraz eksploduje, nie powinnam mieszać leków z alkoholem... Zaraz co się działo wczorajszej nocy? Pamiętam jedynie... Sytuację z Diego i.. Czy ja się całowałam z Ludmiłą?.. Kiedy otwieram oczy, świat obraca się do góry nogami.. Przez chwile nic nie widzę, a potem zauważam, że leże na łóżku z ... DIEGO! Co na ja narobiłam?! I gdzie moja koszulka?! Nie chcąc go zbudzić wychodzę na palcach, kiedy schodzę na dół Ludmiła krzyczy na cały dom -Pobudka cholera!!- wchodzę do kuchni i nalewam sobie szklankę wody. Kiedy zaglądam w lustro, uświadamiam sobie, że mam bardzo rozszerzone źrenice.. Nawet nie wiedziałam, że brałam coś innego.. Ludmiła krzyczy przez telefon do swojej sprzątaczki, że ma przyjść jak najszybciej. Po woli towarzystwo zaczyna się zbierać z podłogi, pianina i kanap... -Wynocha już!!- połowę pijanych nastolatków wypycha za drzwi. Czyli czas się zbierać. Kiedy w końcu po 20 minutach do domu wpada starsza kobieta. Blondynka od razu każe jej sprzątać. -Violetta, mam nadzieje, że dobrze się bawiłaś! Porozmawiamy potem, buźka- odpowiada i zamyka za mną drzwi. Kiedy próbuję dojść do domu, czuję się strasznieee! -Violetta czekaj!- krzyczy...........
(Camilla) Obudziłam się w domu Ludmi i w jej łóżku. Ta jeszcze powiedzcie że ona też tam była... Pytanie gdzie jest Broadway. Jedyne co pamiętam to ALKOHOL. Wszędzie całe litry alkoholu. Jeśli ktoś jest a raczej był abstynentem to już po jego planach. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Moje ubranie nie wyglądało za ciekawie. W salonie krzątała się Lu i sprzątaczka. Nie zazdroszczę jej roboty. Wszędzie walały się puste butelki, śmieci, dziwne części garderoby. Wolałam nie zostawać tam dłużej znalazłam w tym burdelu moje buty i wyszłam wyjściem znajdującym się od strony ogrodu. Do mojej głowy przyszło wspomnienie z wczorajszego wieczoru. Wszyscy ustawieni w około stołu. Na nim leżał rozsypany biały proszek. Każdy zaciągał się. I ja nie byłam wyjątkiem. Pieknie. No pięknie.
-Kto przyniósł to gówno?- niemal krzyknęłam na całe gardło. Po drodze spotykam Violettę. Cały wieczór uganiała się za Diegiem.
-Violetta czekaj.-krzyknęłam do dziewczyny mimo że każdy dźwięk sprawiał mi cholerny ból. Zatrzymała się i obejrzała przez ramię. Szybszym krokiem podeszłam do niej. -Żyjesz czy tylko ja uważam że jestem trupem?-nic nie odpowiedziała.- Twój Ojciec pozwolił iść na całonocną imprezę u twojego największego wroga? -Dalej nic nie mówiła choć jej twarz skrywała dziwne uczucia. W końcu zabrała głos.
-Nie pytałam go.- Rzuciła niemal obojętnie. -Życzę ci powodzenia w domu. 1. Twój Ojciec zabije cię za to że go nie spytałaś. 2. Że piłaś alkohol. 3. I że byłaś w domu tej Żmij. -Czemu wszyscy mówią że jest moim wrogiem lub żmiją? -Uwierz ona nią jest.-Mówię gdy podchodzi do nas...
( Federico ) Obudziłem się na kanapie w objęciach Lary . Spanikowany jak najszybciej stoczyłem się z mebla i wyszedłem z domu , zanim ktokolwiek wstał . OMG ! Ledwo wypiłem dwa drinki , a już mi odwala . Jeszcze Lara mnie pocałowała . Może nie będzie tego pamiętała ?
Nie czułem się najgorzej . Na pewnie lepiej od tych , którzy wstaną i zobaczą , że świat jednak nie jest różowy tak jak po " magicznym białym proszku ". Pochodziłem z godzinę po parku , by nawdychać się świeżego powietrza i zobaczyłem Violettę z Camilą . Nie wyglądały najlepiej . Podszedłem do nich i spytałem :
- Co tam ? - dziwnie nie mnie spojrzały .
- Głowa Cię nie boli ? - spytała ruda .
- Nie . Ja jestem wytrzymały . Ja spadam . Cześć - obdarzyłem je uśmiechem i poszedłem do Resto . Było tu tak dziwnie cicho . Usiadłem to pierwszego lepszego stolika i zamówiłem sok . Po jakimś czasie do baru wszedł/weszła ...
(Lara) Obudziłam się z bólem głowy. Cicho jęknęłam.
- Gdzie ja jestem?! - krzyknęłam w myślach, ale po minach innych stwierdziłam, że nie tylko tam...
Do pokoju weszła Ludmiła i zaczęła walić pokrywkami garnków.
- No, wstawajcie!!! Ile mam was budzić?! - zaczęła krzyczeć i walić coraz mocniej.
- Błagam, nie... Moja głowa... - jęknęłam i automatycznie sięgnęłam do kieszeni spodni w poszukiwaniu telefonu, którego nie znalazłam. Świetnie...
- Gdzie Federico? - zapytała dziwnie Ludmiła.
- A skąd mam to wiedzieć? - Nawet nie wiem czy wczoraj go widziałam. Nic nie ma pamiętam.
- Okey, ludzie: WYNOCHA!!! - krzyknęła Ludmiła wypychając ludzi za drzwi. Jak ona nas wszystkich...? Nieważne. Zaczęłam iść w stronę domu. Chyba nie wyglądałam aż tak źle... Tylko znowu zgubiłam telefon.. Ehh... Gdzie ja jestem? - zapytałam siebie w myślach i zauważyłam, że stoję pod Resto. Weszłam na chwilę do baru. Na tor nie pójdę, a do domu wolę nie, jak rodzice dzwonili. Jestem prawie pełnoletnia, no ludzie...
Idąc do jakiegoś stolika, zauważyłam Federico'a.
- O, cześć - przywitałam się, a on dziwnie na mnie spojrzał. Albo mi się wydaje. Nie wiem, chyba część mojego mózgu przestała pracować przez ten ból. - Byłeś na imprezie?
- Tak - odpowiedział szybko. - A ty?
- Też, ale chyba coś dużo wypiłam. W ogóle nie pamiętam imprezy i do tego głowa mnie boli.
- Nic a nic nie pamiętasz? - zapytał zastanawiając się nad czymś.
- Nie, a powinnam? Chyba wolałabym sobie jednak przypomnieć co robiłam... - stwierdziłam i po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Fede wyciągnął go niepewnie z kieszeni.
- Skąd go masz? - zapytałam, ale mi nie odpowiedział, bo ktoś do nas podszedł...
(Ana) Gdy wstałam w ogóle nie czułam zmęczenia, lecz po oddechu swoim i tak wyczułam %... Wędrując bez celu po mieście, zaczęło mnie coś ściskać w kieszeni jeansów. W tylnej kieszeni miałam swój telefon, chciałam go z powrotem włożyć tam gdzie był ale... Zaczęłam go przeszukiwać. W galerii dostrzegłam jakieś nagrania z poprzedniej nocy. Gdy je otworzyłam zaczęłam ryć jak głupia, jakoś nie zwracałam na ludzi którzy się na mnie patrzeli jak na idiotkę. Przeczesałam tylko palcami włosy i oglądałam dalej, w pewnej chwili znalazłam się w Resto i jednocześnie znalazłam bardzo.... Interesujące zdjęcia.... Fede i Lara. "A to ciekawe" Mówiłam w myślach przyglądając się tym fotografiom. W pewnej chwili dostrzegłam moje gołąbki przy stoliku. Z sztucznym uśmiechem podeszłam do nich i nawet nie witając się pokazałam im zdjęcia. Patrzyli się na nie jakby nic nie widzieli.
- Eeeeeeeeeeeeeeee........... - Zaciął się Federico, tak samo Lara.
- Mogliście się chociaż przyznać i tak by wyszło to na jaw. - Rzuciłam.
- Ale czego ? Anka... O co ci chodzi ? - Spojrzałam na niego, nie wierzę że dalej potrafi udawać... Sądzę że nie byli aż takimi idiotami żeby tak się nachlać i nic nie pamiętać... Odeszłam od nich bez słowa...
( Federico )
Zanurzyłem twarz w dłoniach .
-Ej Fede w porządku ? - spytała po długiej chwili Lara .
- Nie , nie jest w porządku - rzuciłem opryskliwie . - Rozumiem , że się napiłaś i mogłaś nie myśleć racjonalnie , ale ja tego nie popieram . Wiem , że nie zrobiłaś tego specjalnie , ale wiesz co ? Można powiedzieć , że to była jedna z najgorszych nocy po śmierci mojej siostry . Nie obwiniam Cię o to , ale ja tego nie chciałem - szybko wstałem od stolika i wyszedłem z baru . Nikt nie wiedział o tym , że moją siostrę potrącił samochód . Tak wyszło , że to powiedziałem . W przypływie emocji .
W sumie to ta impreza była dziwna . Nie wiem kto się na niej nie całował . I po co ja sprzątałem mieszkanie jak teraz pewnie je zawalę pudełkami po pizzy , którą będe nadmiernie konsumował , by zaleczyć swój smutek ? Większość ludzi , by się pewnie cieszyło z powodu tego , że ktoś jest w Tobie zakochany , ale ja nie nadaje się do miłości . Jak to mówi moja mama : jestem małym dzieckiem , który nadaje się tylko do wesołego miasteczka , by sprzedawać pączki . Czemu pączki to tego nie wiem . Wyciągnąłem telefon z kieszenie i usiadłem na jakiejś ławce . Zacząłem oglądać moje zdjęcie z rodzinną . Z Jorgem . Z mamą . Z tatą. Z babcią . Nie wiem czy mogło , ale zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro . Nagle zauważyłem jakiś ruch . Tuż przede mną stał/a ....
(Violetta) Ten dzień trwa i trwa.. Kiedy wróciłam do domu, dostałam niezły ochrzan od ojca, ale jakoś się tym nie przejęłam, bo w końcu go nie pamiętam tak? Przebrałam się w najmniej różowe rzeczy, założyłam okulary by nie widać było moich oczu i poszłam na zakupy.. W końcu mam coś, co nie przypomina ubrań lalki barbie. Pod galerią czekał na mnie Ramallo, który miał mnie zabrać do domu, ale ubłagałam go o jeszcze wolną godzinę. W parku na ławce siedzi ten Fredek? Federico! Czemu nie mogę zapamiętać jego imienia? Wczoraj nieźle się popisał, niby jest z Anką, ale całuje się z Lurą chyba? Nie będę go oceniać, bo ja też nie jestem lepsza..
Obok niego jest budka z lizakami, kupiłam mu największego bo wiem, że jak ma problem uwielbia jeść, choć wcale tego po nim nie widać.. -Wszystko okej?- dosiadam się do niego i wręczam mu lizaka. Patrzy na mnie jakby zobaczył ducha, i przytula mnie... -Skąd wiedziałaś?- pyta rozrywając papierek. -Wiedziałam co?- nie za bardzo go zrozumiałam. Powiedział mi, że przed wypadkiem także kupiłam mu wielkiego lizaka, ale oczywiście ja tego nie pamiętam. Po chwili zadzwonił mój telefon z rozkazem wracania do domu. Wychodząc z parku dostrzegam blondynkę idącą w stronę jakiejś kafejki, nie wytrzymuję chce poznać prawdę, jak moje życie wyglądało przed wypadkiem, a skoro ona była moją przyjaciółką to musi mi powiedzieć prawdę...
(Ludmila) Głowa, głowa i jeszcze raz głowa. To już nie chodzi o to że boli mnie ona od nadmiaru alkoholu, ale o to, że został taki syf w mieszkaniu. Chociaż tyle dobrego, że gdy przyszła Gertruda, w domu było dość czysto, musiałam kłamać w wielu kwestiach między innymi wybitego okna. Jednak nie było to dla mnie problem, więc mam nadzieję, że się nie zorientowała o co chodzi. Doprowadziłam swój i matki pokój do porządku, pootwierałam okna, żeby ten cały smród wywietrzał, ogarnęłam się. Wychodząc z domu założyłam czarne okulary, bo moje oczy nie wyglądały zbyt elegancko, i udałam się do kafejki na kawę. Wdychając powietrze, w końcu czułam, że żyję, niestety dźwięk jeżdżących samochodów przyprawiał mnie o ogromny ból głowy. Pech chciał, że po drodze musiałam spotkać Violettę, która nie wyglądała lepiej ode mnie. - Cześć kochanie. - powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek. - Jak się czujesz ? - zapytała. - Nie, najlepiej nie wiem co się dzieje Lu, pomóż mi wszystko zrozumieć. - powiedziała. - Oj dziecinko, chodź pójdziemy, usiądziemy i porozmawiamy. - wzięłam ją pod rękę i pociągnęłam do kafejki. Zamówiłam dwie kawy i usiadłyśmy przy stoliku. - To co chcesz wiedzieć. ? - zapytała, zdejmując okulary. - Wszystko. - odpowiedziała. - O matko, to tak w skrócie, przyjaźnimy się długo bardzo długo, jesteś z Diego w szczęśliwym związku, w sensie byłaś przed wypadkiem. Leon wam tylko przeszkadzał bo chciał Cię zdobyć, Ana i reszta brygady to obleśne kłamczuchy, twój ojciec więzi Cię w domu, a na dodatek Twoja ciotka rozwaliła jego związek z moją mamą, która jest Twoją guwernantką, zrozumiałaś ? - zapytałam, gdy przynieśli nam filiżanki. - Chyba ...
(León) Szedłem przez park, wspominając naszą, khem... cudowną... imprezę u Ludmiły. Od momentu, kiedy Violetta ode mnie uciekła, nie pamiętałem już zupełnie nic. Nogi same prowadzą mnie ku mojej ulubionej kawiarni. A kogo tam zastaję? Violettę i Ludmiłę. Nie no, to jest już jakieś śmieszne. Słyszę ich rozmowę. Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać... "jesteś z Diego w szczęśliwym związku' czy 'León wam przeszkadzał, bo chciał cię zdobyć"?
- Ludmiła nie wspomniała o jeszcze jednej ważnej rzeczy - mówię, siląc się na swobodny ton. - Przez nią prawie nie dostałaś się do Studio, na siłę przekonywała Tomasa że jest jej przeznaczony, co właściwie się jej udało, chociaż był zakochany w tobie, robiła wszystko, co mogła, żeby uprzykrzyć ci życie. Ale wierz jej. Pogaadamy, jak coś się stanie. Tylko wtedy pamiętaj, że to ja miałem rację - przewracam oczami i odchodzę, nie mając ochoty słuchać żadnej z dziewczyn. Wracam drogą prowadzącą do mojego domu, kiedy...
(Diego) Już dość długo po imprezie u Lu. Ja byłem tam chyba jedyną osobą która wypiła może jednego drinka. Wszystko z imprezy dokładnie pamiętam. Nawet sytuację z Violettą, w sumie jak sobie o tym teraz myślę, to było śmiesznie jak Fran wtargnęła. Później obudziłem się około 6 rano, z wtuloną do siebie Violą. To chyba była jedyna sytuacja której nie pamiętam. Po
powrocie do domu, od razu musiałem się ogarnąć. Wziąłem z szafy pierwsze lepsze ciuch i podążyłem w stronę łazienki. Gdy już byłem gotowy postanowiłem iść do jakiejś kafejki. Szedłem chodnikiem, gdy ktoś nagle o mnie zahaczył. Verdas no oczywiście człowiek który mnie nienawidzi i robi tak żeby reszta znajomych też miała do mnie takie same uczucia. To już mnie denerwuje, rozumiem całowałem się z jego dziewczyną, ale jednak to ona zrobiła pierwszy krok, a ja pewnie jak zwykle za to oberwę. Nie moja wina, że Violetta nie umie zdecydować, chociaż sam się jej nie dziwię.
Postanowiłem w końcu odezwać się do Leona:
-Cześć, jak po imprezie?- Chłopak nic nie odpowiedział tylko przewrócił oczami, zignorował mnie i poszedł przed siebie. Byłem już centralnie przed barem dlatego postanowiłem do niego wejść. W jednym rogu zobaczyłem Violettę i Ludmiłę siedzące razem. Widziałem, że pewnie Viola nie chce mnie znać dlatego usiadłem przy osobnym stoliku. Nie wyszło to najlepiej bo po chwili dziewczyny podeszły do mnie i dosiadły się. Rozmawialiśmy przez chwilę gdy nagle Violetta powiedziała do mnie :
-Moglibyśmy porozmawiać na osobności?
-Tak jasne, chodź...- Dziewczyna dotknęła mojej ręki po czym się speszyła i ją zabrała. Odeszliśmy od stolika...
(Violetta) I dlaczego każdy mówi co innego? Ludmiła opowiada mi jedno, a potem wchodzi ten chłopak i mówi mi drugie. Chyba powinnam się oderwać od nich wszystkich! Kiedy León wyszedł z kawiarni poczułam, że powinnam za nim pójść... Ale nie umiałam zrozumieć co czuję, po chwili do kawiarni przychodzi Diego. Ludmiła ciągnie mnie za rękę i dosiadamy się do niego...
-Moglibyśmy porozmawiać na osobności?- zwracam się do chłopaka, nie wiem w którym momęcie złapałam go za rękę -Tak jasne, chodź..- w końcu wyszliśmy z kafejki i udaliśmy się nad pobliskie jeziorko -Lu mi wszystko powiedziała.. Że to my jesteśmy razem, a reszta świata chce nam zrobić na złość..- chłopak zrobił dziwną minę -Violetta, muszę Ci coś powiedzieć.. To nie t-tak jak ona mó..- nie chciałam w tym momencie słuchać jego tłumaczeń? Nie wiem sama.. Nie chciałam, aby coś popsuło tego momentu dlatego pocałowałam go lekko w usta na znak, że pamiętam zeszłą noc. Siedzieliśmy razem w parku przez dobrą godzinę rozmawialiśmy i trochę pośpiewaliśmy.. Po chwili zaczęłam zbierać się do domu gdy.....
(León) Jak to jest, że nigdy, ale to nigdy, kiedy chcę spotkać Violettę, nie mogę jej znaleźć, a teraz, kiedy nie chcę jej widzieć, to ciągle na nią trafiam? I to w towarzystwie osób, których nie lubię? Tym razem było jeszcze gorzej - Diego. Opieram się o drzewo i wznoszę oczy ku niebu, a wtedy do głowy przychodzi mi dziwny pomysł... dziwny, ale nie nierealny... Pobiegłem do domu w poszukiwaniu albumu ze zdjęciami. Chyba powinienem podziękować Larze za nakazanie mi ćwiczenia formy, bo kiedy dobiegam do ławki, gdzie wcześniej byli Violetta i Diego, zastaję samą dziewczynę, która uparcie szukała czegoś w torebce.
- Hej - witam się, po czym podaję jej plik zdjęć, które wziąłem z domu. - To na dowód, że nie kłamię. Poproś Ludmiłę lub Diego o jakieś wspólne zdjęcia i posłuchaj, jak się będą z tego tłumaczyć. Przemyśl to, dobra? Zrozum... zrozum, że cię kocham i nie chcę, żeby oni cię zranili. Cześć - odchodzę, zostawiając dziewczynę w lekkim szoku.
Od godziny szukam sobie miejsca, kiedy sam z siebie trafiam do Studio. Jest już dość późno, ale i tak wchodzę do sali od muzyki. Witam się z Beto, który jakimś cudem jeszcze tu jest. Po wymianie kilku zdań przystępuję do ćwiczenia piosenki na zajęcia Pablo. Nie mogłem zbytnio narzekać nad wyborem utworu - Ahi estare. "I marzę o nieskończonym pocałunku..."
Te słowa krążą mi w głowie nawet wtedy, kiedy jestem już u siebie w domu i próbuję zasnąć. Przez myśli przelatuje mi tyle wyjaśnień, dlaczego Violetta powinna mi wierzyć, lecz wiem, że rano nie będę żadnego pamiętał...
Koniec rozdziału!
Jeżeli pod tym postem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 52
fajny blog
OdpowiedzUsuńobserwuje i licze na rewanż
http://vviiolletta.blogspot.com/
ahhhh , a sie porobiło. hahh , ciekawa jestem jak się skończy sprawa z Aną, Federem i Larą :DDD Zobaczymy :) ahhh biednaa Viola... :D Jeszcze biedniejsza Ludmi, kiedy jej matka wróci ;>>
OdpowiedzUsuń. Zapraszam: http://opowiadania-federico-y-ludmila.blogspot.com
Super rozdz leon musi wygrać
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały tak jak pozostałe.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że Violetta przypomni sobie o León.
Czekam na next!
super!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
ja też mam nadzieję, że Viola przypomni sobie Leona. :*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. :D
nie mogę doczekać się następnego. :)
Rozdział cudownyy.. ;****
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego <333
Super, mam nadzieje że Viola wszystko sobie przypomni<3
OdpowiedzUsuńCzekam na next:-)