poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 145


( Federico )
Rano wstałem z jednym celem w głowie . W końcu trzeba coś zrobić , bo teraz jest nudno . Za nudno . Wyjrzałem z sali , sprawdzając czy nie ma nikogo na korytarzu i ciągnąć duży , czarny worek ( nikogo nie zabiję ... ) , wyszedłem z sali .
Ciągnąłem to przez całe miasto , a ludzie patrzyli na mnie jak na debila . No sorry chyba niczego nie robię złego ? Wszedłem do Studia . Ciekawe czy ziemniaczek się skapnie ?
Udałem się do jednej z sal , a tam umieściłem karton w schowku . Będzie na później .
- Co ty robisz ? - obróciłem się na dźwięk głosu przyjaciółki , która stała w drzwiach  , z rękami skrzyżowanymi na piersi .
- Planuję rewolucje - wyznałem z uśmiechem , a ona przewróciła oczami .
- Powinieneś być w szpitalu - podeszła bliżej .
- Jejku ! Nic mi się nie stanie . Ale chodź - wyciągnęłem do niej rękę , a ona ją chwyciła ...


(Violetta) Zaspałam! Oh! Czemu? Wstałam z dość dobrym humorem - lepiej nie zapeszać - i poszłam przygotować się do zajęć. Rozczesałam delikatnie falowane włosy i ubrałam błękitny sweter, wychodząc z domu - a właściwie wybiegając-  złapałam za rogala. Droga do Studio minęła mi dość szybko, ale przekraczając tylko próg drzwi wejściowych, coś mi nie pasuje. Mrugnęła mi ta fryzura postawiona na kilogram żelu, ona może należeć tylko do jednego.
- Co ty robisz? - pytam się wyraźnie oburzona.
- Planuję rewolucję - uśmiechnął się. Jest powód do śmiechu, racja. Pff.
- Powinieneś być w szpitalu - zaznaczam głośno podchodząc do niego bliżej, a on cofa się o krok, no przecież nic nie zrobię?!
- Jejku! Nic mi się nie stanie. Ale chodź - wyciągnął do mnie dłoń, a ja nie pewnie ją przyjęłam.
Chłopak zaprowadził mnie do pianina, ale nie miałam ochoty śpiewać, czy to dobrze?
Zaczął grać pierwsze nuty do znanej dobrze mi piosenki, ale nie dołączałam do niego. Usiadłam jedynie na parapet kuląc nogi, umiera a ma w sobie tyle życia. Ja żyję, a czuję się jakbym miała umrzeć, coś jest nie w porządku.
- Kobiety - mruknął po nosem - Fran nie chce mnie znać, a co z tobą? - rzucił odgarniając grzywkę, tak wszyscy wiedzą, że kochasz swoje włosy.
- Nic - powiedziałam, a on szarpnął mnie za ręce i ...




( Federico )
- Nic - tsa ... Jasne !! Podszedłem do niej i szarpnąłem za ręce . Zaprowadziłem ją bez słowa do fortepianu . Popatrzyłem jej w oczy , w który zaświeciły się iskierki , co wzięłam za znak , że mogę spróbować  .
Moje palce zaczęły wygrywać melodię , a po chwili dołączyły też słowa :


Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar...
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar...

Violka uśmiechnęła się do mnie szczerze , a ja odpowiedziałem jej tym samym . 


Ya veras que algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar 
Cuando estamos juntos
Algo se enciende de nuevo
Tiene sentido intentar 
Cuando estamos juntos
Cuando estamos juntos

Nasza przyjaźń przetrwała wszystko . Stała się dla mnie moją taką młodszą siostrą , którą zawsze będę się opiekował i chronił . 
Wybrzmiał ostatni akord , a dziewczyna złapała mnie za ręce , miejąc łzy w oczach . 
- Teraz czas na rewolucje - szepnąłem złowieszczo . 
- Czyli co masz na myśli ? 
- Zrobimy w Studio impreze ....


(Violetta) Nie lubię go! Jedną piosenką umie poprawić mi humor, dlaczego on musi rządzić taką energią, to aż nie realne. Denerwuję, irytuję, wkurza, robi wszystko po swojemu, nie patrzy na innych i mnóstwo innych określeń, ale i tak nie da się go nie kochać!

- Teraz czas na rewolucje - No tak zawszę musi dopiąć swego.
- Czyli co masz na myśli? - pytam zaciekawiona, nie powiem, że nie.
- Zrobimy w Studio imprezę - Wydał coś w rodzaju okrzyku radości, co on znowu..
- Nie? Nie. Nie! - Chce wybić mu pomysł z głowy, znowu dyrektor się przyczepi.
- Tak. Tak. Tak! - próbował mnie naśladować, aha fajnie. A potem zaczął mnie gilgotać, teraz to przesadził, zemszczę się, hah.
Znowu pociągnął mnie za ręce, ejj no niech więcej tego nie robi, nie lubię tego.
- Zapomniałem! - wykrzyczał, ale go uciszyłam, lekcję trwają.
Po chwili wrócił z wielkim czarnym workiem,wyglądał jak święty mikołaj, eh? Szybko rozwiązałam worek, a tam mnóstwo artykułów na imprezę, no zabije nas. Chłopak wszystko wyciągnął, porozrzucał na boki i eh, tak, zrobiłabym to lepiej, po chwili z głośników zawiła muzyka, a wszyscy powychodzili z sali.
- Violetta możemy porozmawiać? - Spytał/a podchodząc do mnie...



(Daniel) Ym . Muszę pogadać z tą, niejaką "Fioletową" . Trza być miłym może ... Stronę On Beat'osa. Słyszałem że Anka poszła na detektywa, jaki frajer dał jej do ręki pistolet ? Ona wszystkich rozdupcy po kolei, nie ważne czy będzie to pluskwa, czy słoń. Zajezaje nas wszystkich ! Eh ... Tylko nad inteligenci nas uratują. W końcu dotarłem do tego całego zadupia, którego tak kochają i widzę tą lamę co mógłby robić za jakąś drabinę z tą fryzurą. Wygląda jak jakiś pedalik, ale nie będę wnikać z kim On tam ... Jeśli ma z kim. Podobno miał ślub, heh ... Dobre . Nagle puścił jakiś jazgot, to chyba jego słynny "rozpierdzielać uszu" - jego piskliwy głos ? Nie ... Coś strasznego, ale milszego niż jego jazgot. Ludzie powychodzili z klas, jezu... Potrzebuję widowni czy jak ?! Ygh ! Nagle zobaczyłem dziewczynę. - Violetta możemy porozmawiać ? - Spytałem a ta chciała już chyba krzyczeć. - SPOKOJNIE ! - Uprzedziłem ją. - Spokojnie... - Zawtórowałem ciszej. - Nie zrobię ci nic. Uwierz...
- Odwal się ode mnie psycholu ! - Krzyczała wszystkie oczy skierowały się na nas.
- Czy ja ci coś robię ? Nie ? To dlaczego tak mnie nazywasz ? Nie myślałabyś że mogę poczuć się urażony ? Tknięty w serce ? - Połowa tych debili mnie nie znała, więc nie wiedziała jaki jestem naprawdę. Robię niewinną ofiarę. - Chciałem tylko przeprosić. - Dodałem, umiem grać. - Zrobiłaś się jakaś dziwna wiesz ? Niemiła, oschła... Nie ładnie... To bolesne... - Dopowiedziałem. Odchrząknąłem i wcisnąłem jej kartkę w rękę. Miała taki chłodny wzrok.... Ahh . - Zastanów się nad sobą ... - Odchodziłem w stronę schodów gdy ...



(Diego)  Dzisiaj znów jak kiedyś widziałem świat w ciemnych barwach. Nic nie miało sensu. Miałem ochotę zostawić to wszystko i gdzieś uciec. Idąc do Studio myślałem nad sensem mojego życia którego emm nie ma ? Mam pistolet w domu. Czemu by tego nie wykorzystać ? Ale to później gdy wszystko będzie juz jasne. Wchodząc do budynku spotykam Dałniela. Widząc mnie jego wzrok odrazu robi się zinny. Wiedziałem, ze ma ochotę mnie pobić ja miałem taką samą więc. Gdy juz się minelismy trafiłem do sali w której siedziala dziwnie roztrzesiona Violetta z Fede. Podszedłem zapytać o co chodzi. Wtedy dziewczyna pokazała mi tą całą kkartkę. Sam nie wiem o co mu chodzi.  W kkońcu nadszedł czas powiedziałem im jak bardzo dziękuję za to ze są. Później zadzwoniłem do Ludmily. Ona też nie wiedziała o co mi chodzi. Może to lepiej ? Gdy tylko wróciłem do domu napisałem jakiś głupi list pożegnalny. Zbieralem się chwile w sobie. Pomyślałem o Larze i innych ,, I tak mają  mnie w dupie.". Podszedłem do szszuflady po czym wyjąłem z niej nóż. Chwila zasstanowienia i przyjechałem nim mocno po skórze. Czułem jak padam na podłogę. To już koniec....


(Lena) Szłam do Anki z pewną propozycją, ma problemy z kasą więc się ucieszy, i ja i Ona. Akurat zobaczyłam jak idzie w kierunku centrum, wypowiedziałam głośno jej imię a dziewczyna była jakaś podenerwowana. - Frajer miał się dziś zjawić u mnie, na niego nigdy nie mogę polegać ! - Mówiła oburzona a ja wzruszyłam ramionami i szłam z nią do Diega równym krokiem.
- Zamieszkamy razem ? - Palnęłam jak idiotka.
- What ?! - Spytała dalej dążąc do jego domu.
- Nie mam pieniędzy na opłacanie mojego, może zamieszkamy razem, będzie taniej. - Podniosła jedynie jedną brew do góry, patrząc na mnie jak na idiotkę.
- Znowu zaczną temat lesbijki... - Burknęła do siebie. Doszliśmy chyba na miejsce, duży biały dom, za dużo zieleni jak dla mnie i okien...


(Mosotowiak) - Zobaczymy czy robi striptiz swojej lasce czy liże sople lodu. - Zaśmiałam się i zapukałam do drzwi. Czekałam, czekałam, szybciej bym się wysikałam ... Złapałam za klamkę i pchnęłam (xD) i nic ! Pcham, pcham, pcham i NIC !! Wkurzona odsunęłam się trochę i walnęłam z całych sił w nie, ale nic ich nie ruszy !
- Ekhem... - Odchrząknęła młodsza i otworzyła, ciągnąc do siebie wejście.
- Nie cwaniakuj ! - Zagroziłam wchodząc. - Jaki syf... Jak kto możliwe że ja kiedyś tu z nim chciałam mieszkać ? - Mówiłam do siebie, ale mała jak zawsze musiała to uchwycić i skomentować.
- Dlaczego się rozstaliście ? - Zapytała, czy dla niej wszystko jest takie... Powiązane ? Skąd Ona może wiedzieć czy chodziłam z tym cieciem. Kazałam jej stanąć koło szafy, zrobiła to a ja biorąc z wieszaka jego skórzaną kurtkę nawiesiłam na siebie i podeszłam.
- Zrywam z tobą... - I odeszłam do kuchni. - Czaisz ? Nigdy się nie zakochuj to sami frajerzy! - Dopowiedziałam i nie zdejmując JUŻ mojej kurtki z ćwiekami poszłam na górę. Weszłam do środka a tam kto ? Ten dekiel leżący na podłodze... A obok nóż...- Jezu !! - Krzyknęłam. - Jak On teraz dopierze ten dywan.? - Uklękłam widząc jak z jego gardła leje się krew. - W sumie jego problem. - Dodałam i usiadłam na rogu łóżka. Gdy tylko Lena weszła do środka zaczęła krzyczeć. - Zamknij pysk ! - Rozkazałam i wyjęłam z kieszeni papierosa, którego odpaliłam za pomocą zapalniczki.
- Pomóżmy mu ! - Biadoliła.
- Ja nie mam powodu. Jeśli chcesz bawić się w super HERO to dajesz, ma jeszcze jakieś kilka minut zanim się wykrwawi do końca. - Dodałam i pociągnęłam nosem. - O liściki... - Podeszłam do biurka, na którym były jakieś pobazgrane kartki.
- Anka ! - Wydarła się.
- Już, już, ogarnij system... - Dodałam i wsadziłam sobie jointa do buzi, uklękłam znów przy nim.
- Zatamuj to kurtką. - Odparła, kurde. Kto tu jest detektywem co ?!
- Nie ! Jest fajna! - Powiedziałam i wzięliśmy jej bluzę. Miła dziewczynka. (xd) Pogłaskałam ją po głowie a potem tamowałam jego szyję. - Dzwoń po karetkę. - Odparłam wypuszczając dym z ust. - No Diegusiu... Zwaliłeś... - Poklepałam go po policzku. Kilka minut i karetka go zabrała... A ja miałam w rękach te listy... Eh... Żałosny człowiek. - Śmierć była moja ! #Plagiat - Nagle podbiegł/a do mnie ....
- Co się stało ?! Co z nim ?!
- Ee... - Zacięłam się ...


(German) Koniec z samotnym i bezdusznym Germanem ! Wracam do dawnego "ja". Szedłem w stronę jej mieszkania, gdyż w te dni ma wolne. Nagle mignął mi przed twarzą Federico który podbiegł do Anki i zaczął o coś wypytywać. Nie zwracając na nich większej uwagi szedłem dalej. Po 10 min stałem pod jej mieszkaniem, pukałem wiele razy. Aż w końcu mi otworzyła, bez zawahania ująłem jej twarz w dłonie i wpiłem się w jej słodkie usta...  Nie odepchnęła, nie odsunęła, odwzajemniła. Weszliśmy do środka, nie rozłaczając się, zamknąłem drzwi nogą a Ona skumulowała całą siłę i przycisnęła mnie do nich. - Nigdy więcej tak nie rób.... - Powiedziała dosyć groźnie i zgrabnym krokiem ruszyła do salonu. Podążyłem za nią i chwytając jej nadgarstek przycisnąłem do siebie.
- Kocham cię... - Dodałem.
- Wczoraj też nam dziwnie szła rozmowa... - Odpowiedziała zmieniając temat. Przewróciłem oczami i zacząłem całować jej szyję, następnie dekolt i biorąc ją jednym zwinnym ruchem miałem Angel na rękach. Zawiesiła mi ręce na szyi i zbliżyła się, tym razem Ona złączyła nasze usta. Chichotała przy pocałunku przez co ja też zacząłem to robić... Nagle usłyszeliśmy głośne...
- Przepraszam !!! - Angeles wyrwała się z moich objęć i stając na nogi poszła na balkon, a tam z góry zobaczyliśmy, na dole staruszkę z ...


( Federico )
Tsaa ... Czyli z mojej impresy nici . Chyba oni seryjnie lubią nude !! Jeszcze ten Daniel, co wygląda jakby go tir przejechał . Na szczęście ziemniaczka chyba nie było w Studio, bo jakoś mnie nie ochrzanił , ani nawet się nie pojawił .
Wyszedłem ze szkoły i chodziłem ulicami BA  . Nagle , gdy przechodziłem koło domu Diego , spostrzegłem karetkę . Przy ogrodzeniu stała Ana i ... jakaś blondynka .
 - Co się stało ?! Co z nim ?! - spytałem , gdy do ich podbiegłem .
- Ee... - zacięła się . - No ten ... Musimy lecieć - pociągnąła młodszą dziewczyne i razem odeszły . Ale...?? Diego musiało coś się stać . Nie wiedzieć co zrobić udałem się w dalszą drogę , aż nagle nie zaczepiła mnie jakaś starsza pani .
- Tak ? - spytałem .
- No , bo tam ... Tam są jakieś ... cienie - wyszeptała , wskazując palcem , na dom Violki .
- A ... yyyyy ... A to nie mogą tam być ?
- Ale ! - nie czekając na moją reakcję , pociągnęła mnie w stronę ogrodu .
- Przepraszam !! - krzyknęła ,  gdy znaleźliśmy się pod balkonem . Zobaczyłem Germana z Angie . - Czy nie widzieli państwo jakiś duchów ? - popatrzyli na mnie , a ja zrobiłem bezradną minę . Ale ta babka ma uścisk w ręku ! Ramie mi zgniata tymi swoimi szponami .
- Ale jakie duchy ? - wykorzystałem moment , że staruszka mnie póściła , by podejść bliżej i zwiałem jak najszybciej .
Gdy zjawiłem się w szpitalu , wzięłem gitarę i wyszedłem do parku , obok budynku . Tam usiadłem na ławce i zacząłem grać .
Nie ma słów, które zniszczą Cię we mnie.
Przenoszę się do miejsc, w których mam Cię
Na zawsze, jesteś dla mnie.
Twój obraz w mojej głowie nie zgaśnie,
Nie zgaśnie, nie wyblaknie.
Zachowam Cię już w sercu na zawsze,
Na zawsze, jesteś dla mnie
I zostań już.

Nagle nad sobą zobaczyłem cień  , a gdy podniosłem głowę zobaczyłem ... 


(Francesca) Ostatniej nocy bardzo długo rozmawiałam przez telefon z Camilą, chciała mi wytłumaczyć, a wręcz przypomnieć to czego nie pamiętam, ale dlaczego?
To są tylko puste słowa, jak mam w coś takiego uwierzyć?

Tomas ma dziecko z Ludmiłą?!
Mój ojciec rozwiódł się z mamą, która gdzieś wyjechała, zostawiając mnie z Lucą?!
Całowałam się z chłopakiem najlepszej przyjaciółki - Violetty?!
Miałam nieprzyjemny wypadek we Włoszech?!
Mam męża, który jest chory na raka i umiera!!!
Przecież tak nie powinno być, powinnam to pamiętać...
Przechodząc obok szpitala by zmienić opatrunek, zauważam właśnie jego, z gitarą w ręku śpiewającego naprawdę ładną piosenkę, wczoraj chyba przesadziłam, czas coś naprawić, w końcu kiedyś ja..
- Hej - mówię zwiewnie dotykając go za ramię.
- Czeeeść - odpowiada niepewnie, no nie zjem Cię, tak?
- Przepraszam - mówię od razu, po co to przeciągnąć?
- Ale..
- Cicho, daj mi coś powiedzieć bo drugi raz tego nie powiem! Spróbujmy jeszcze raz..
Od nowa, co? Wydajesz się miły, a skoro byłam, jestem twoją żoną powinniśmy spróbować, tak? - Tak Fran to było mądre, eh.
- Francesca... -


( Federico )
- (..) Spróbujmy jeszcze raz.. Od nowa, co? Wydajesz się miły, a skoro byłam, jestem twoją żoną powinniśmy spróbować, tak? - myślałem , że to mi się tylko śni . Odłożyłem gitarę i wstałem , by podnieść ją z ziemi i mocno przytulić .
- Nawet nie wiesz jak Cię kocham !! - wykrzyczałem , gdy zaczęłem ją kręcić w kółko . Postawiłem ją na równy grunt , a dziewczyna się zatoczyła .
- Przesadziłem ? - spytałem gdy udało mi się ją przytrzymać . Kiwnęła głową z delikatnym uśmiechem .
- Co to było co śpiewałeś ? - zagadnęła , gdy z powrotem usiedliśmy na ławce .
- Napisałem to dziś w nocy . A pamiątasz to ? - chwyciłem gitarę .



Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,
Zostań, poukładaj mi sny,
Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chce się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty


Spojrzałem na nią  , a ona patrzyła w nieznany punkt, namyślając się . Nagle widzę z daleka ...




(León) Kilkudniowe odcięcie się ze wszystkich spraw zdecydowanie spowodowało, że poczułem się lepiej, ale nie wiem czy na dłuższą metę coś mi to da. Zmierzając w kierunku Studio, widzę uśmiechniętych Francescę i Federico, chyba im się układa. Miło, że chociaż komuś...

Eh. Studio totalnie się zmieniło od tej całej sprawy z dyrektorem. Chętniej nawet uciekłbym na tor i słuchał zrzędzenia Lary na temat wszystkiego, do czego mogła się przyczepić, ale przegiąłbym z jeszcze jednym wolnym dniem. Wchodzę do sali od muzyki równo z Beto, ciekawa odmiana, nie spóźnić się na lekcję. Nie wiem, dlaczego pojawiło się tutaj tak mało osób, chyba nawet nie połowa klasy, ale może to i lepiej. Violetty i Andresa też nie widziałem... tak, zdecydowanie lepiej. Doskonale wiedziałem, że olewanie tych zajęć nie groziło niczym poważnym, ale mimo wszystko było to pusto. Przewróciłem tylko oczami. Minęła już połowa lekcji, kiedy ktoś nagle wpada do klasy.
- Przepraszam za spóźnienie...



(Mostowiak) Omygy... Dlaczego ja tu przyszłam?! Co ?! Nawet odpowiedzieć sobie nie umiem, wpadłam do Diega a ten został wyruchany. Ma pięćset rurek w dupie a żadnej do mózgu ! Przydałaby mu się, tępak jeden ! I tak mu nie wybaczę za to samobójstwo. Może mam coś narypane w głowie ale martwię się o niego jak o każdego innego. Przecież nie jest mi obojętny ! Ale nie. Każdy odwraca się od Anki bo ma ciekawsze rzeczy do roboty. Eh... W końcu mnie wygoniła menda jedna z pokoju, no dobra ! (...) Poszłam do Stud!a bo zapomniałam że Beto coś chciał. Weszłam do klasy; - Przepraszam za spóźnienie... - Powiedziałam przepraszam serio ?! Rzuciłam swój zeszyt w bok i podałam mu partyturę. Nagle ktoś zapiszczał z bólu.
- Anka ! Durnoto, rzuciłaś mi w oko. - O jeziu ! Leonidas dostał w oczko, niech się wypłacze na ramieniu Violki.
- Oj. sorry. - Powiedziałam. - Dobra wezmę go do pielęgniarki niech poda mu środki na przeczyszczenie . - Dobra ! Ja sama siebie przerażam ! - Chodź. - Pomogłam mu wstać i szliśmy w kierunku jej gabinetu. Ale jak na złość pinda musiała wyjść ! Ygh ! - Poczekamy tu... - Odparłam... Z nudów dopowiedziałam. - Ogólnie pokaż co z tym okiem masz. - Wzięłam jego dłoń z oka i miał strasznie spuchnięte, całe przekrwione. - UpS... - Zachichotałam cicho...


(Violetta) Jestem niemiła, wredna, oschła i arogancka, tak? Być może, ale to dlatego że ktoś mi kiedyś powiedział, że w życiu nie można być gorszym od innych, trzeba się po prostu dostosować.
A prawda jest taka, że wszyscy w o kół mnie są identyczni, ale oczywiście wielka wina spada zawszę na biedną Violę, racja, zapomniałam. Nie było mnie na lekcjach ponieważ siedziałam w szpitalu u Diego, co za palant, gratuluję inteligencji. Jakże jest mądrym człowiekiem, naprawdę. Jedna jedyna rzecz się u niego zepsuję, chce skończyć ze sobą samym, dobre.
Popatrzmy na mnie miliony rzeczy runą w dół, to co mam podciąć sobie żyły, niczym jedenastolatka, dramatyzując, być samolubną, bo mogę, ale po co?
- Głupi jesteś - mówiłam do chłopaka w śpiączce, choć wiedziałam że mnie nie słyszy, ale miałam taką nadzieję. - Jak mogłeś tak pomyśleć - czuję się jakbym mówiła do siebie, poczekaj tylko aż się obudzisz, wtedy będziesz chciał naprawdę umrzeć, jego stan jest stabilny, tu ma szczęście, gdyby coś mu się stało to ... Pocałowałam chłopaka delikatnie w policzek i wyszłam z budynku, kierując się po zostawioną w szafce partykułę. Kiedy wchodzę do jednej z sali zauważam Ane i Leóna.
- Ups.. - jęknęła śmiechem dziewczyna, a ja podeszłam bliżej patrząc co się dzieję, chłopak miał całe oko czerwone.
- Co się stało? - spytałam obojętnie biorąc go za podbródek i spoglądając na opuchliznę.
- Mój zeszyt go nie lubi, a piguły nie ma - powiedziała, a czy ona nie powinna mieć teraz badań, kolejna która o siebie nie dba.
- Widzisz tam coś? - spytał niecierpliwe, zresztą kiedy on był cierpliwy?
- Nic ci nie będzie, jesteś mężczyzną - chyba - wyjdziesz z tego! - poklepałam do delikatnie po twarzy i zwróciłam się w stronę szafek.
- Wiesz, że się zmieniłaś ostatnio? - jego głos poszedł za mną - Nigdy tak się nie zachowywałaś - dodał, ehh. Tylko nie rób mi wykładu niczym mój tato.
- Przeszkadza ci to? - Heh, śmieszne, nie chcesz ze mną rozmawiać, a czujesz się urażony.
- Nie, ale Violetta to nie ty - dalej brnął w temat.
- Właśnie ja - skończmy tą konwersację, uśmiechnęłam się do niego i poszłam do domu, czując że mam ochotę krzyczeć. Kładę się pod ciepłą kołdrą i zasypiam...

Jeżeli pod rozdziałem pojawi się 7 komentarzy, jutro opublikujemy rozdział 146.

9 komentarzy:

  1. JAKIE CUDO!
    Strasznie mi się podoba!
    Czekam na next.
    Zapraszam do mnie i proszę o komentarz:) http://realloveleonettaviluileon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ale nich Fede nie umiera

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie czemu ma umrzeć może to być np. tylko pomyłka w badaniach

    OdpowiedzUsuń
  4. Albo niech wyzdrowieje bez Fede będzię nudno. A po za tym super rozdział czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju... *.* Jakie boskie!
    Fede i Fran <333 Słodziaki (:
    :0 Diego..., że co? Biedaczek... :'(
    Viola i Leoś :( Oni muszą być razem...!!!
    Czekam z niecierpliwością na next'a!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka