Są cztery rzeczy których cofnąć nie można;
Kamień... Który został rzucony.
Słowo... Które zostało powiedziane.
Okazja... Której się nie wykorzystało.
I czas... Który przeminął.
Przebywali jeszcze w szpitalu dość długi czas, z każdym kolejnym dniem walcząc o życie. Po kilku miesiącach ciężkiej pracy, dziewczyna była już gotowa na powrót do domu, natomiast gorzej było w przypadku chłopaka, który potrzebował o wiele dłuższej rehabilitacji.
Ich wspólny oprawca był od dawna zamknięty w specjalnym zakładzie psychiatrycznym. Nie postawiono mu żadnych zarzutów, jedynie uznano za niezrównoważonego psychicznie. Całe zło które im wyrządził nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, trzeba się z tym pogodzić i ruszyć dalej. Więc dlaczego oni nie umieli? Wracając do zdrowia, i codziennych zajęć Violetta próbowała nie chodzić na zajęcia, z jednego oczywistego powodu, nie chciała się z nim spotkać, próbowała go unikać, chciała zapomnieć. Ale czy da się zapomnieć o tych wszystkich chwilach, wspomnieniach, uczuciach? León myślał tak samo, przecież uważanie ją za najgorszą osobę na świecie było lepszym sposobem by pozbyć się wyrzutów sumienia, że samemu coś się zepsuło, racja? Ale mimo tych wszystkich wydarzeń, żyć bez niej, było o wiele gorsze, niż żyć z nią, i się cały czas kłócić. Dlatego postanowili zostać przyjaciółmi, ale wybór łatwiejszej drogi, nie oznacza wyboru tej lepszej, prawda?
A co słychać u reszty..?
Francesce i Federico układało się tak jak zawsze, lepiej być nie mogło. Ta dwójka była dla siebie przeznaczona od samego początku, tylko oni tak się rozumieli - bez słów. Po wspólnie spędzonych wakacjach na Karaibach, zamieszkali razem. A, po ukończonej nauce w Stud!o, wyjechali z powrotem do Włoch, gdzie zrobili ogromną karierę. Wrócili po kilku latach, wraz z Simonem i Bellą, dwóją bliźniaków, tak podobnych do rodziców.
Angie wraz z Germanem, po takiej przeszłości, i tylu nowych trudach, w końcu stanęli na ślubnym kobiercu. A, po jakimś czasie, na świat przyszła mała Valeria. Ale matka Violetty na zawsze pozostanie w ich sercach.
Diego po ostatniej kłótni z Larą, spakował swoje rzeczy i wyjechał, nie wiadomo dokąd. Krążyły pogłoski, że wrócił do rodzinnych stron, ale nigdy nie dał znaku życia. Dziewczyna natomiast osiągnęła sukces na torze motocrossowym.
Ana stoczyła się na samo dno, ale dzięki pomocy swojej kuzynki i Leny, udało jej się po jakimś czasie wyjść na prostą. Razem z przyjaciółką wyjechała w podróż do o koła świata.
Ludmiła przebaczyła Tomasowi, który powrócił po jakimś czasie, przepraszając za wszystkie swoje błędy, oraz za to, że zostawił je same, bez opieki, bez niczego. Początkowo blondynka odrzucała wszystkie jego przeprosiny, ale w końcu uległa. Przecież tylko dla niego stawała się zupełnie nową osobą, lepszą. Po kolejnej kłótni, chłopak wyszedł z domu zatrzaskując drzwi za sobą, był zbyt zdenerwowany by myśleć. A co dopiero zauważyć pędzące auto. Zginął na miejscu.
Dziewczyna załamała się nerwowo, oddała córeczkę pod opiekę matce i wyjechała do Europy, gdzie osiągnęła swoje największe marzenie, stała się jedną z najbardziej znanych superstar na świecie.
Natalia i Max'i wszystko sobie wyjaśnili, pozostali dobrymi przyjaciółmi. Dziewczyna została słynną projektantką, a chłopak założył własną firmę, która promuje młodych ludzi.
Camila i Marco wyjechali na studia do Londynu.
Reszta nie dała znaku życia...
- Mamo, opowiesz mi jeszcze raz.. - poprosiła sennym głosem dziewczynka.
- Kochanie, opowiadałam Ci to już trzy razy, pora spać, jutro wielki dzień. - Matka zamknęła różową książkę, i wstała z łóżka.
- Proszę, ostatni raz... - siedmiolatka podniosła głowę znad niebieskiej poduszki.
- Ostatni... - westchnęła kobieta, która usiadła jeszcze raz obok córki i objęła ją ramieniem. Wzięła głęboki wdech i wróciła do wspomnień..
"Wracając tą samą ścieżką jak co dzień, Violetta przypadkowo - chociaż przypadki nie istnieją - wpadła na Leóna, zacisnęła mocno pieści, westchnęła głęboko i odeszła... Ale chłopak musiał ruszyć za nią, ciekawe dlaczego nagle przypomniał sobie o jej istnieniu?
- Czego chcesz?! - warknęła nie odwracając się ani na chwilę, jedynie przyśpieszyła kroku.
- Nie, nic.. - poddał się. To było do przewidzenia, zawsze kiedy trzeba się zachować jak mężczyzna, on się poddaje. - Znaczy... możemy porozmawiać?
- Chyba nie mamy już o czym rozmawiać, nie sądzisz? Ostatnim razem wyraziłeś się dosyć dosadnie. Pamiętasz? - Obróciła się nerwowo w jego kierunku, aż musiał ustąpić.
- Violetta..
- Jesteś głupią, okropną osobą, jak można być tak beznadziejną? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, nawet patrzeć na ciebie. Chyba spadłaś z huśtawki marzeń, żałuję tego wszystkiego, o albo.. - Violetta zliczała kolejne obelgi na palcach, kiedy chłopak niespodziewanie podszedł do niej tak blisko, że czuł jej oddech, praktycznie stykali się nosami, nie wytrzymał, pocałował ją. Tak bardzo brakowało mu jej zapachu, smaku tego wiśniowego błyszczyka do ust. Kiedy do dziewczyny dotarło to co się właściwie wydarzyło, odsunęła się od niego.
- Nie możesz po prostu pozwolić mi odejść?! - spytała bezgłośnie.
- Nie - odparł, widząc jej zakłopotanie chciał ją objąć, ale mogło by się to źle dla niego skończyć.
- Czemu? - rozluźniła pięści i odwróciła wzrok.
- Bo cię kocham, tak?! - Violetta podniosła wzrok, znowu poczuła uczucie które rozpalało ją od środka.
- León, ja... "
Kobieta skończyła opowiadać, jak tylko zobaczyła śpiącą już dziewczynkę, wstała i delikatnie ucałowała ją w czoło. - Słodkich snów - szepnęła matka, gasząc lampkę na nocnym stoliku.
Kiedy zeszła na dół okazało jej się, że jej mąż własnie wrócił z pracy.
- Słyszałaś nowe wieści? - rzucił na powitanie, po czym delikatnie musnął ją w policzek.
- Em, jakie? - spytała, jak zawsze sprzątając jego kurtkę z kanapy. Czy on się kiedyś nauczy?
- Andres, zwolniono go za 'dobre zachowanie' - powiedział sarkastycznie.
- León, minęło dość dużo czasu.. - Violetta usiadła obok niego.
- Więc? To go nie usprawiedliwia... A, właściwie dlaczego trzymasz ten stary zeszyt? - dopytał brunet widząc, że jego żona wyciągnęła swój pamiętnik, przecież od tak dawna nie pisała, prawda?
- Julia mnie poprosiła bym opowiedziała jej historię - powiedziała wpatrując się w jeden oddalony punkt, czyżby się bała? Nie, po prostu miała złe przeczucie.
Kiedy mężczyzna już usnął, Violetta jeszcze raz wzięła do ręki ten pamiętny zeszyt. Przeglądała wszystkie wpisy, każda kartka była zapełniona... A-ale... zaraz... gdzie jest ostatnia strona.,. Przecież ona była jedną z ważniejszych,.. Szukając ostatniej kartki, Violettę dobiegł trzask drzwi, podskoczyła, to na pewno kot, tłumaczyła sobie w myślach. Poddała się, odłożyła pamiętnik do szuflady i położyła się obok Leóna, usnęła.
Noc była burzliwa, różne odgłosy i trzaski przyprawiały o dreszcze. Szatynka obudziła się w środku długo po północy, zeszła na dół by napić się soku pomarańczowego, wracając na górę, coś podpowiedziało jej by sprawdziła czy z Julią wszystko w porządku, tak też zrobiła, spała jak suseł.
Wróciła do łóżka, zamknęła oczy i po jakimś czasie usłyszała zamykające się drzwi i... skrzypiącą podłogę pod czyimiś stopami... odwróciła się, zamarła... To on... Andres...
- Chyba nie dokończyliśmy czegoś ostatnim razem, nieprawdaż? - spytał jak gdyby nigdy nic, wyciągając zza pleców ostry, srebrny nóż. Czy to koniec? Zamachnął się...
*
León obudził się wypoczęty około ósmej. Mruknął pod nosem. Spał jak zabity. I Violetta najwyraźniej też. Już dawno tak nie spali. Odwrócił się na drugi bok i otworzył jedno oko. Otoczył ramieniem swoją ukochaną, a po chwili otworzył drugie oko. Violetta - zero reakcji. 'Pewnie jeszcze śpi' - pomyślał León. Odgarnął kołdrę odsłaniając jej twarz i zamarł.
Andres leżał obok niego z zakrwawionym nożem, patrząc i śmiejąc się szaleńczo.
Po chwili leżał w czerwonej kałuży obok Violetty...
eeejj ja nie chce, żeby to był koniec ;c
OdpowiedzUsuńJezusie... Co to z tym Andres'em ?! Matko ! Zabił Violke ? ;o
Zawsze wiedziałam, że byl jakiś dziwny, ale od razu psychol?!
Co do Fedesci, to ich życie wzrusza mnie tak mocno jak to Tomiły i Germangie.
Jeju... Zastanawia mnie co u Esme... i Pablo.
A Ana? Jeju, jedna z moich ulubionych postaci się stoczyła? Matko...
Cami i Maro... hmmm... chyba dobrze wyszli na tym wszystkim...
Słuchajcie mnie wszyscy. Wasza opowieść, którą prowadziliście przez ostatnie miesiące była wyjątkowa. Jest wyjątkowa.
Jakoś nie będę o niej potrafiła zapomnieć, nawet jak bym chciała, ;p Serio, a a tych co nie raz zryły mi banie chciałambym zapomnieć :D. Przykład? Impra u Lu... XD
Wy wszyscy tutaj jesteście wspaniali i bardzo utalentowani ;) .
Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie w waszym wykonaniu będzie sukcesem na miarę tego ;).
Życzę wam wszystkiego najlepszego i tego, by wena was nie opuszczała ;D.
Nikoletta.
Jestem pod wielkim wrażeniem, świetny koniec tej całej historii, ryczę jak małe dziecko. Szkoda, że kończycie tą historię, gratuluję! ;)
OdpowiedzUsuńTo było...
OdpowiedzUsuńpiękne...
Czytałam z zapartym tchem. Kocham was za to opowiadanie. :D
Piękny < 33.
OdpowiedzUsuńNo ale, żeby taki koniec?
Ja chcę Happy'end :-/
A co z Julią? :-(
Andreas psychol na max'a ! I po co go wypuścili ?!
A tak z ciekawości będziecie pisać następną historię ? Proszę, bo uwielbiam jak piszecie !
~KatePasquarelli
Boski *.*
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć. :D
Mam ochotę płakać. ;(
Dlaczego taki koniec? :<
Mam nadzieję, że nowe opowiadanie będzie równie dobre. :D
I, że zobaczymy dużo Leonetty. <3
Naprawdę świetne opowiadanie i oby następne takie było. <3
Ojejku... *.*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak to opisać, po prostu zabrakło mi słów :)
O Matko, ależ ja się wzruszyłam...
Znakomite zakończenie! :D
Feduś i Fran <333 Kochani Moi! :)
Że co?! Jak to?! Violetta nie żyje?!
Nigdy bym się nie spodziewała, że Andres jest do tego zdolny...
Hehehe, Lu Superstar! XD
Ciekawe co z Esme i Pablo :)
Czekam z niecierpliwością na następną tak dobrą historią, a może jeszcze lepszą... :D.
Jesteście świetni!!! :)
świetne :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁał brak słów
OdpowiedzUsuńSuper mam nadzieje że kolejna historia też będzie tak samo bajeczna
OdpowiedzUsuń;*** Jagoda
Ekstra
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ?
http://lluuiizzaaa.blogspot.com/