sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 143.

(Andres) Odrywam się od Violetty, aczkolwiek niechętnie. Co ja zrobiłem?!
- Violetta, ja... - zaczynam zmieszany, jednak ona wciąż patrzy na mnie ciepło.
- To było twoje życzenie? - domyśla się.
- Tak - szepczę i spuszczam wzrok. Po chwili jednak, Violetta podnosi moją głowę i patrzy mi prosto w oczy. Mija dzielącą nas odległość i całuje mnie w policzek. Nastaje obustronna cisza, którą po jakimś czasie zostaje przerwana przez Violettę.
- A rybka zdechła, gdy się spełniło - uśmiecha się lekko.
- A spełniło się? - pytam wciąż patrząc jej w oczy. Bierze wdech, a już po chwili, wypuszcza powietrze i mówi...


(Violetta) No tak, tak, właśnie tak. Nie lubię jak ktoś wstawia mnie w takiej sytuacji, nieoczekiwanej sytuacji. Nie mogę zrozumieć tylko dlaczego mnie to nie zdziwiło, może wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale nie chciałam się do tego przyznać, logika kobiety...
- To było twoje życzenie? - stwierdzam fakt.
- Tak - szepnął nieśmiało, a ja go pocałowałam w policzek, przecież powinnam być wściekła na niego, powinnam mu coś odpowiedzieć, powinnam mieć wyrzuty, a nie całować go w policzek, nie czułam żadnej z tych rzeczy, dosyć przyjemnie, chyba taak..

- A rybka zdechła, gdy się spełniło - posłałam mu lekki uśmiech, czuję się inaczej.
- A spełniło? - spytał, a ja ciężko westchnęłam. Nie wiem, może, chyba..
- Na to wygląda - uśmiechnęłam się jeszcze szerszej, dobrze robię?
Chłopak nic nie odpowiedział, ale przyciągnął mnie do siebie i objął, po raz pierwszy spojrzałam na niego inaczej niż na przyjaciela, staliśmy w zupełniej ciszy, co nam nie przeszkadzało. Ale mój telefon miał inny zamiar! Ojciec kazał wrócić mi natychmiast do domu, co ja znowu zrobiłam?!
Lekko musnęłam jego policzek i wyszłam do domu, ale okazało się, że to nie było nic pilnego, dziękuję bardzo za popsucie momentu! Poszłam na górę i zasnęłam....
*Nowy dzień*
Ehh kolejny nowy dzień, obudził mnie esemes od Andresa.
"Jak Ci się spało, rybko?" Rybko? Heh, miło? Uśmiechnęłam się do siebie i szybko mu odpisałam. By nie marnować dnia, szybko wykonałam poranne czynności i wyszłam z domu, bawiąc się łańcuszkiem od Diego, natykam się na...



(Diego) Idąc na tor do Lary natykam się na Violettę bawiącą się łańcuszkiem ode mnie, słodko.
- Hej - rzucam jak zawszę z wielkim uśmiechem, pozytywizm jest najważniejszy!
- Cześć - odpowiada cała w skowronkach, czyżby pogodziła się z Leónem?
- Co ty taka szczęśliwa? - pytam, a ona uśmiecha się.
- Wszystko się układa - odpowiedziała, ale słońce to nie daje mu dużo do myślenia, ale nich ci już będzie. Nie chce zaczynać tego tematu, ale musimy to sobie wyjaśnić.
- Jeżeli chodzi o pocł... - Próbuję zacząć temat, ale ona mi przerywa.
- Rozumiem, Diego jesteś dla mnie kimś ważnym, ale jak brat.. - Jej uśmiech zbladł, miło. Ty też jesteś dla mnie jak siostra, nie myśl sobie.
- To była chwila słabości - odwracam wzrok, ale taka prawda. Kocham Lare, nie?
- Zapomnijmy.. - dodaję, a ona patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
Dziewczyna przytula mnie, ale z dystansem. Kiedy chce coś dodać pojawia się ..
- Violetta musisz mi pomóc - dodaję i bierze szatynką za rękę....


(Mostowiak) Jak ?! JAAAAAAAAAAAAAAK ?! Przeklinam cię wszechświecie ! - Uspokój się do cholery ! Bo znowu ci wstrzykniemy...
- Tak, tak. Sperme wiem, japa ok ? - Spojrzał na mnie przerażony a ja odwróciłam głowę. Muszę się stąd wydostać ! Oszaleć można przy nich ! Ja + Oni = Wielki haos. Nie cierpię tych przestarzałych bab co każą mi uspokoić się, rozluźnić... Niech się walą na beton. I ten dekiel. On mnie miał zabić do cholery ! A nie przychodzić i męczyć. Gdy był jakowy spokój i powiedziałam aby dali mi z dwie godziny przerwy. Aby nikt nie przychodził.
- Ok, ale za 45 min przyjdzie pielęgniarka aby zmienić...

- Weź już tyle nie gdakaj ok ? Chcę się przespać jasne ? - Warknęłam a On posłał mi gromiące spojrzenie i wyszedł, zasłaniając żaluzję w tych okienkach. Poczekałam kilka minut... Potem zaczęłam odczepiać te maszyny jak głupia i stanęłam na nogi. Były jak wata i ledwo co się na nich trzymałam ale dotarłam do okna. - Kocham partery ! - Szepnęłam do siebie i bladymi rączkami otworzyłam okna na oścież. Byłam w tej... W sumie co to jest ? Sukienka ? Nie... Jakieś białe gówno, ale przynajmniej luźne. Przymknęłam je gdy byłam na świeżym powietrzu i stąpałam po zielonej trawce... Jezu... Moje JOTINY ! Eh... Jak mogłam zacząć umierać bez nich ? Dobra. Z słabymi nogami zaczęłam biec. Ałł... Mieli rację... Ale... NIE ! Nikt nie ma racji... Doszłam do jakiegoś syfu i widzę kogo ? Moją kuzyneczkę ! - Violetta musisz mi pomóc ! - Biorę ją za rękę i dostrzegam dopiero potem Diega.
- CO TY TU ROBISZ ?! - Prawie że się na mnie wydarła.
- A ty co ? Masz jakieś usterki w mózgu ? Stoję chyba nie ?! - Wali się dłonią w czoło a ja wzdycham. - Pomóżcie mi !
- Chora jesteś ? Powinnaś leżeć w szpitalu !
- No weź ! I co będziesz przeciwko mnie ?! Powiedz jej coś ! - Wskazałam na Violettę i spojrzałam na Diega... Żeby On był przy zdrowych zmysłach i mnie zrozumiał...


(Diego) Stoję sobie spokojnie z Violettą a tu do nas podbiega Ana. Cała blada w białej sukience ze szpitala. Wyglądała jak te dziewczynki z horrorów (XD). Zaczęła wrzeszczeć. Kurde uciekła, ze szpitala i jeszcze ma pretensje. - No weź! I co będziesz przeciwko mnie?! Powiesz jej coś!- Wskazała na mnie- A co mam jej powiedzieć mam takie samo zdanie jak ona! Powinnaś być w szpitalu- Czy was wszystkich tu już pogięło?!- zaczęła się drzeć- Anka uspokój się wreszcie!- krzyknąłem- Jedziemy do szpitala już!- dopowiedziała Violka- Chyba nie? Jak spędzę tam jeszcze jedną dobę wyląduje w wariatkowie. Ci ludzie mają nierówno pod sufitem nosz! Ogarnijcie dupy!- myślałem, że zaraz nas pozabija, a ona tylko usiadła na ławce i ukryła twarz w dłoniach. O nasza Anusia nie jest taka silna jak zawsze. Dobra muszę też się ogarnąć, nie mogę być dla niej całe życie chamem. Podszedłem do niej razem z Violką i zaczęliśmy jakoś pocieszać. Dziewczyna przestała już ryczeć. Zamiast ryczeć znowu zachowywała się jak wariatka. Ehh. Z tego można już tylko się śmiać- A ty co?! Nie śmiej się! Mam dla Ciebie pewną propozycję...



(Mostowiak) Się śmieje ... - Jaką ? - Spytał a mi pewnie błysnęły oczy.
- Mmm... Detektyw mówi ci to coś ?
- Nie, jestem idiotą i nie wiem co to znaczy wiesz ? - Mówił ironicznie.
- Fajnie, więc ci uświadomię zaraz co to jest, ale najpierw... Mój ojciec prowadzi... Biuro detektywistyczne. Ja to ogólnie lubię podglądać ( xD), atakować i wtrącać się w sprawy czyjeś, więc interes jest dla mnie spoko. Lecz, stary jak to stary mówi "Nie możesz sama tego robić". A więc... Zostaniesz moim partnerem ? - YYYYY... Dopiero teraz wiem jak to dziwnie brzmi.
- Detektywi ? Jasne ! - Mówił z entuzjazmem a ja się zdziwiłam. Wow, więc... Mam już tę robotę!
- No i gites ! Tylko muszę zmienić ubranie bo z takim czymś do niego nie pójdę... - Spojrzałam na to białe gówno... Eh. Śmierdzi gruźlicą i starymi pierdlami... Ahh, to cudownie naćpać się takim zapachem ! - Zara wracam... - Dodałam trochę ciszej i poszłam do swojego mieszkania. O dziwo, (za co dziękuję bogu !) mnie nie zatrzymali. W swoim domku, weszłam na klatkę i wpadłam do domu. Ygh... Jaki smród... Poszłam do pokoju i wyciągnęłam spodenki i jakąś luźną bluzkę, conversy i od razu czuję się lepiej ! I po co mi te leki były ?!Wyszłam z mieszkania, i nagle zobaczyłam ...



(Ludmiła) Jaki piękny dzień, i dodatkowo szczęśliwy. Lara zgodziła się, żeby zostać chrzestną, więc wszystkie formalności były załatwione. Dziś miał być ten wspaniały dzień, kiedy moja córka otrzyma swoje imię. Wstałam jakoś wcześnie, nie wiem czemu, ale się denerwowałam. Czym ? Cholera tego nie wiem. Ja ostatnio mało rzeczy ogarniam. Przywitałam się z domownikami z lekkim uśmiechem, bo jakoś coś ostatnio znowu nasze reakcje się zaziębiły. Chciałabym się wyprowadzić zacząć żyć na własny rachunek, ale nie ma opcji, mię stać mnie na to. I jeszcze ten pieprzony
dyrektorem jak on mnie drażni, aż rzygać mi się chce jak na niego patrzę. Ubrałam się w sukienkę, no tak normalnie skąd ja miałam wiedzieć jak ubiera się na chrzest. Matce nie mówiłam, dla Pabla też bo po co. Jak mała wyjdzie ze szpitala to wtedy zrobi się jakieś przyjęcie czy chociaż obiad. Wyszłam z domu niepostrzeżenie, miałam nadzieję, że Diego i Lara pojawią się w szpitalu bo jak nie to, to będzie katastrofa. Idąc sobie spokojnie przez miasto słyszę - Ludmiła gdzieś Ty się tak wystroiła. - znałam ten głos. - Ana skarbie gówno Cię to obchodzi. - uśmiecham się szyderczo. - Uważaj, żebyś nie upadła w tych szpilkach. - dodaje - Uważaj, żeby ta szpilka nie znalazła się zaraz w Twojej czaszce. - rzucam i idę dalej. Byłam na miejscu trochę wcześniej chciałam popatrzeć na moją mała Albę, stawała się coraz silniejsza i coraz piękniejsza. Oni zobaczą ją po raz pierwszy. Stałam patrząc na nią i myślałam, aż w końcu się pojawili...

(Diego) Violka zajęła się później Anką a ja musiałem iść przygotować się na chrzciny dziecka Lu- Alby. No moja siostrzyczka ładne imię wybrała no nie powiem, że nie.  Ubrałem się w koszulę i czarne spodnie. No przecież nie pójdę na chrzest w skórzanej kurtce i z łańcuchami przy spodniach. Gdy byłem już gotowy poszedłem po Larę. Nie chcieliśmy się spóźnić. Wzięliśmy prezent dla małej i ruszyliśmy w stronę szpitala po Lu i Albę. Gdy byliśmy na miejscu Ludmila już na nas czekała. Poszliśmy do szali w której miała odbyć się ceremonia. Widziałem jak moja przyjaciółka patrzy na małą. Była taka malutka i bezbronna, a zarazem śliczna. Podobna do mamy. Gdy było już po ceremonii Lu nie mogła się rozstać z małą. Widać było, że bardzo ją kochała i była przywiązana. Ja razem z Larą wręczyłem jej małe pudełko w którym znajdowały się różowe malutkie buciki. Ludmila była widocznie zadowolona i bardzo się cieszyła. Przytuliła nas i powiedziała, że dziękuje za wszystko oraz, że możemy już iść bo ona chce jeszcze zostać z maleństwem. Wychodząc spotykamy...



( Federico )
I znowu mi się nudzi . To życie jest okropne . Nic tylko leżę w tym szpitalu i przyjmuje nie wiadomo ile lekarstw , które utrzymają mnie przy życiu o jeden miesiąc dłużej ...
Tsaa . I znowu to Feder jest ten biedny , pokrzywdzony .
Wędrując po szpitalu z małą piłeczką w ręce natrafiłem na Larę i Diego .
- Hej - przywitali się uśmiechnięci . Szczególnie Diego . Po prostu aż duma rozpierała go od środka.
- Cześć - odpowiedziałem . - Przepraszam , ale idę na łowy . Do zobaczenia - pożegnałem się i odszedłem w stronę następnego korytarza . Tak ! Wiem ! Ranię moich przyjaciół , ale co ja mam poradzić ? Należało , by coś zmienić w moim zachowaniu tylko Feder nie ma pojęcia co .
Wszedłem do bufetu i zamówiłem sobie jeden kawałek ciasta .  Jedzenie zawsze leczyło moje smutki i miałem nadzieję , że teraz również tak będzie .
Wychodząc z pomieszczenia , poślizgnąłem się na świeżo mytej podłodze , a ciasto wylądowało na twarzy ...



(Francesca) Ja już nie wiem jak trzeba do niego mówić. Prosisz, błagasz, a on dalej robi swoje, niczym małe dziecko. Jak tak dalej będzie się zachowywać to daleko nie zajdzie, przecież dobrze o tym wie. Rano nie mogłam odwiedzić go w szpitalu, gdyż ojciec postanowił zawitać na dłużej w BA, więc o wiele trudniej będzie mi się wyrwać z domu. Już na korytarzu coś mi nie pasuję, z jego sali jest tak, cicho..
Więc skoro nie ma go w pokoju, gdzie może być.. na stołówce, szybkim krokiem kieruję się do pomieszczenia, ale nawet do niego nie dochodzę kiedy całe ciasto ląduję na mojej twarzy!
- Federico?! - wrzeszczę, a on tylko pęka ze śmiechu, mhm.
- Fran, ja przepraszam - mówi cały czas śmiejąc się.
Przewróciłam oczami i weszłam do toalety by odgarnąć z włosów ciasto czekoladowe. Fuj.
Kiedy wróciłam do jego pokoju ...



( Federico )
Francesca poszła do łazienki wyciągnąć ciasto ze włosów , a ja usiadłem na łóżku . Coś jej się dłużyło dlatego poszedłem w stronę drzwi i gdy je otworzyłem na kogoś natrafiłem . Spojrzałem na podłogę i zauważyłem leżącą na podłodze Fran . Krew spływała z jej czoła ...
- AAAAAAAAAAAA !! - zacząłem się wydzierać . - Boże , boże ! - klęknąłem przy niej . - Ja nie chciałem , ja nie wiedziałem - tłumaczyłem się , nie wiem do kogo , bo dziewczyna straciła przytomność .
Mój krzyk ściągnął lekarzy , który zabrali brunetkę do izby przyjęć . Nie pozwolili mi tam wejść , ale po 20 minutach czekania , doktor wyszedł z sali .
- Mogę do niej wejść ? - podniosłem brew , zdenerwowany . Kiwnął głową .
Zastałem ją siedząca na jednym z łóżek . Miała wielki plaster na czole .
- Jejku Fran ja nie chciałem ! - złapałem ją za rękę . - Nie zauważyłem Cię ... - zacząłem jej wszystko wyjaśniać , ale mi przerwała .
- Kim jesteś ??


(Francesca) Auć, auć, auć. Moja głowa! Co się właściwe stało, czemu nic nie pamiętam?
Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu pełnych ludzi ubranych na biało, czyżby szpital?
Doktor nic nie mówiąc wyszedł z pomieszczenia, a zaraz po nim wszedł jakiś brunet.
- Jejku Fran ja nie chciałem! - podniósł moją rękę - Nie zauważyłem Cię - zaczął coś majaczyć, ale o co mu chodzi, nie znam go?
- Kim jesteś? - spytałam dosyć niemrawo. A on otępiał.
- Nie zgrywaj się - zaśmiał się lekko, a ja wytrzeszczyłam oczy - Może to Ci przypomni, co? - chłopak nachylił się ku mnie i delikatnie musną mnie w usta, co Ty sobie człowieku wyobrażasz?!
Momentalnie podniosłam rękę i z całej siły uderzyłam do w prawy policzek, a on nie wiedział co się dzieje. - Nie dotykaj mnie! - parsknęłam. Kiedy na jego twarzy malowały się pytania, do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna, co nakładał mi opatrunek.
- Chłopcze, odsuń się od niej - powiedział patrząc na kartę pacjenta.
- Ale czemu ona.. - wyjąkał chłopak.
- Dziewczyna na wskutek uderzenia drzwiami doznała lekkiej amnezji, powinna potrwać od kilku dni do kilku tygodni, nic groźnego - wycedził jak gdyby nic. Jak amnezja jak ja wszystko pamiętam.
- Ale ja pamiętam, nazywam się Francesca Resto - oboje zrobili zdziwioną minę.
- Do jakiego momentu pamiętasz? - lekarz odłożył zapiski.
- Eh.. Dzisiaj dołączyła do nas jakaś dziewczyna do Studio, Violetta.. jakoś tak - powiedziałam obojętnie, zastanawiając się kim jest ten chłopak.
- Który mamy rok?
- 2012 - O co im chodzi?
- Wszystko jasne, nie pamiętasz pewnego okresu, ale za jakiś czas będzie dobrze - uśmiechnął się i podał mi do ręki wypis, a ja zostałam z tym chłopakiem...

(Federico)
Co ja znowu narobiłem ?! Czy dzień , w którym nie zrobię nikomu krzywdy kiedyś w końcu nastanie? Jeszcze mnie spoliczkowała . Czyli teraz co ? Będę udawał , że jej nie znam tak ?
- Na prawdę mnie nie pamiętasz ? - spytałem , łamiącym się głosem . Pokręciła przecząco głową . Spuściłem głowę sfrustrowany i usiadłem na łóżku obok . Po chwili podniosłem wzrok i zauważyłem, że mi się przygląda.
- Co ? - podniosłem brew .
- Powiedz mi kim jesteś - poprosiła .
- Federico . Twój mąż - jak to dziwnie brzmi .
- Mój ... mąż ? Co ?! Ja mam dopiero 18 lat - nie umiało to do niej dotrzeć.
- Ale to prawda . Nic nie pamiętasz ? Jak mnie pocałowałaś w Hiszpani? Jak napisaliśmy razem piosenkę ? Naszą wspólną noc ? Oświadczyny na plaży . Jak zorganizowałem nasz ślub miesiąc przed planowanym terminem ? Polowanie twojego ojca z bratem na mnie? - ona jednak nadal tylko kręciła głową .Wstałem z łóżka i podszedłem do niej . - Udaj się pod ten adres i wszystko możliwe Ci się wyjaśni - napisałem jej na kartce , która leżała na stoliku , adres naszego domku nad jeziorem . Pocałowałem ją lekko w policzek i opuściłem salę . Walnąłem się w głowę . Moja wina, że Fran nic nie pamięta! Ogarnij się! - krzyczę w myślach , kiedy zauważam....





(Lara) Dzisiejszy dzień przebiegł według mojego planu. Byłam praktycznie cały dzień na torze i ćwiczyłam.  Nawet mi się nie śniło iść do tego piekielnego Studio. Nie mam na to najmniejszej ochoty. Gdy zbliżał się wieczór postanowiłam wrócić już do domu. Idąc zauważam Federa. Uśmiecham się do niego, a on nie zwracając uwagi odwraca się i znika. Miło. Było około 19.00, a ja chciałam jeszcze zajść do Diego'a. Dawno się już nie widzieliśmy,a ja nie chcę powtórki z ostatniej akcji z Violettą. Wtedy bym chyba z nim zerwała i była w szczęśliwym związku z moim motorkiem ( <3). Zapukałam do drzwi jego mieszkania które po chwili mi otworzył. Przywitaliśmy się po czym weszliśmy do środka.  Chłopak wyszedł z inicjatywą kolacji. Hmm w sumie jestem ciekawa jak gotuje. Zgodziłam się po czym zaczęliśmy wspólnie robić spagetti.
Gdy posiłek był już gotowy zjedliśmy go po czym postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Ehh no tak horror. Tylko ja się nie boję horrorów, ale dla niego mogę udawać chociaż trochę. Włączył telewizor. Dobra udało mu się. Wybrał dobry film. W pewnym momencie zaczęłam się do niego przytulać. Niech chociaż myśli, że się boję. W pewnym momencie chłopak mnie pocałował. Nie wiem dlaczego i po co zaczęłam go pogłębiać. Chyba zrozumiał o co mi chodzi. Po chwili moja koszulka leżała na podłodze. I później wiadomo jak to się skończyło. Po wszystkim usunęłam przytulona do chłopaka...

Koniec.







7 komentarzy:

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka