niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 144

(Lara) Z samego rana obudziłam się przytulona do Diego'a. Heh. To dziwne uczucie, ale naprawdę go kocham, teraz już jestem w tym upewniona. Od razu chwyciłam mój telefon, żeby sprawdzić która godzina, a zamiast tego na wyświetlaczu zobaczyłam 50 nieodebranych połączeń i 5 SMS'ów od rodziców. Już po mnie. Znowu będę kłamać, że spałam u koleżanki. No trudno. Dzisiaj muszę jeszcze pójść na tor. I... o nie! Mam zajęcia w Studio. Zajebiście po prostu. Niczego mi się nie chce... Grr. Wstałam szybko z łóżka, ubrałam się po czym obudziłam Diego i powiedziałam, że wychodzę. Trzasnęłam drzwiami po czym opuściłam dom chłopaka. Gdy wyszłam zobaczyłam...


(Pablo) - Odchodzę... - Czuję ogromną ulgę, gdy powiedziałem im to w twarz. Dobrze że Esmeraldy nie ma bo od razu zrobiłaby mi wykład + awantura. A nie potrzebuję tego w obecnym czasie.
- Jak to odchodzisz ?! - Ujrzałem oburzenie Antonia. Wzruszyłem ramionami.
- Po prostu, przykro mi ale nie umiem pracować w takich... - Spojrzałem na tego Pere. - Dzikich warunkach. - Dodałem i zabierając torbę wyszedłem. Teraz nie wiem czy było to takie słuszne... Przeżyję, przecież. Szedłem w stronę Resto gdy ujrzałem Larę, posłałem jej słaby uśmiech.
- Pablo ? Mamy przełożone lekcje ? - Spytała nagle.
- Nie a czemu się pytasz ?
- Bo... Teraz mamy z tobą... - O jezusie...
- Mm, porozmawiaj z Antoniem wszystko ci wyjaśni. - Dopowiedziałem i odszedłem. Czuję że niedługo stanę się oschły, przez ten niedobór rozpromienionych twarzy studentów. Ale jakich "rozpromienionych" ?! Odkąd On tam pracuję nic nie ma sensu... Westchnąwszy usiadłem na ławce, by pomyśleć trochę, ale przeszkodził mi znajomy tupot nóg... 


(Esmeralda) Coś cholernie śmierdziało w domu, no tak moja mądra głowa zapomniała wyłączyć piekarnik w którym siedziała zapiekanka. Smród roznosił się po całym domu. Na całe szczęście nikogo nie było. Oczywiście z zapiekanki został tylko węgiel, a ja nie miałam nic zrobionego na obiad. Pootwierałam wszystkie okna na dole, żeby ten czarny dym chociaż trochę opuścił pomieszczenie. Sama zdjęłam z siebie fartuszek i stwierdziłam, że czeka mnie spacer do sklepu, chociaż może to i dobrze. Teraz mam mniej godzin w Studio i jakoś nic ostatnio nie wychodzi, z
Ludmila się nie dogaduje w ogóle z Pablo jeszcze jakoś. Eh jakoś nie miałam ochoty o tym myśleć. Szlam sobie powoli wśród tych wszystkich kolorowych budynków kiedy na ławce zauwazylam mojego faceta. Dziwne, przecież on powinien mieć teraz lekcje, znam jego grafik na pamięć. - A Ty czemu nie w szkole ? - stanęłam nad nim - Emmm ja ? Emm - zaczął się jąkać. - Mów prawdę, a nie się jąkasz jakbyś połknął coś gorącego. - rzuciłam. - Odeszłem ze Studio - powiedział tak cicho że ledwo usłyszałam. - Coo !! możesz głośniej. - usiadłam obok niego. - Zwolniłem się. - powiedział już normalnym tonem. Zrobiłam zdziwiona minę i już miałam się na niego wydzierać, ale uratowała go ...

(Ludmila) Mam plan, tylko musiałam troszeczke nad nim pomyśleć i dokładnie go opracować, a sama nie dam rady. Z samiutkiego rana wyszłam z domu i poszlak do Studio. Ależ miałam szczęścia, że nie spotkałam tego palanta dyrektorcia, bo chyba bym go rozszarpała. Szlam sobie spokojnie do Resto na przerwę pisząc do wszystkich SMS "Mam pomysł musicie mnie posłuchać spotkajmy się po zajęciach " ową wiadomość wysłałam do wszystkich uczniów Studio, dopiero gdy podniosłam głowę zauważyłam matkę z Pablo na ławce. Ona wyglądała jakby miała go zabić, a on jakby miał zaraz zwymiotowac, i ogólnie chciałam sobie tak przejść niepostrzeżenie przy nich, ale matka musiała mnie zaczepia. - Ludmila - wskazała ręką abym podeszła. - Słucham ? - zapytałam. - Chciałabym dziś pójść do małej do szpitala nic nie trzeba tam kupić ? - było to tak durne pytanie, że myślałam że wyśmieję ją w twarz. - Nie Alba niczego nie potrzebuje, tylko spokoju. - uśmiechnęłam się. - Alba ? - zapytała. - No tak, tak jej dałam na imię. - powiedziałam, a ona zrobiła się delikatnie czerwona. - Dobra pogadamy w domu, teraz mam inną sprawę - spojrzała na Pablo, a ja się ulotniłam. Szlam sobie dalej i dalej aż natrafiłam na...

(Mostowiak) Założyłam czarne okulary, ciemną marynarkę, tego samego koloru spodnie, conversy i biały T-shirt... Tak ! Teraz wyglądam jak prawdziwy detektyw ! Wyglądam po prostu bosko ! Wyszłam z mieszkania i kierowałam się do Diega, muszę zobaczyć czy On dalej o tym pamięta czy jego skreloza znowu działa. Idę sobie i widzę Lunałkę. Jakaś... Taka... Szczęśliwa ? Yyyy... To chyba nie to życie... (._.)  Ominęłam ją bez słowa... No dobra, podstawiłam jej haka... Ale jej wyraz twarzy mnie powalił, wyglądała zupełnie jak ten dyrektor Pere ! Hhihi buraczek...! Już miała się wydrzeć na mnie i ogłuszyć swym nadżwiękomym głosem ale ją uciszyłam marchewką. TAK ! Choduję marchewki w kieszeni ! (...) Byłam koło domu Diegosława, pukałam te drzwi. A ten nic ! Nagle usłyszałam jakieś jęki zza drzwi, źrenice rozpierdzieliły mi się na całe oko... Jezu... No dobra ! Ma girl's ale czy musi to robić o takiej porze ?! Normalnie wyjąć tylko komórkę, włączyć dyktafon i nagrać to ! A potem na stronkę po... I od razu kasa ! Bosh...! Anka jesteś genialna ! Mówiłam do siebie gdy nagle drzwi się otwierają, a ja sobie uświadamiam że jęki dochodzą obok... UpS !
- A ty co ? Mieliśmy chyba zostać detektywami a nie dilerami... - Zaśmiał się. - Poza tym idę do Resto, więc zluzuj slipy i zanim zacznę z tobą współpracować zajdziemy tam... - Zluzuj slipy?" Normalnie What the... ? No dobra, bierzę swoją kurteczkę z ćwiekami i idziemy do baru... Po dordze przyłącza się do nas...




(Angie) Dalej mieszkam u siebie, dalej moje kontakty z Germanem są ochłodzone. Niby rozmawiamy, niby on do mnie przychodzi, próbuję naprawić nasze relację, ale jak ja mogę rozmawiać z człowiekiem, który mnie tak zawiódł. Do tej pory nie dowiedziałam si
ę gdzie był, co się stało. On nie chce mi nic powiedzieć, gdy zaczynam ten temat, zapada nagła cisza. Najbardziej szkoda mi Violetty, bo ona jest najbardziej poszkodowana w tej sytuacji. Żaliła mi się ostatnio, że znowu zerwała z Leonem, ona potrzebuje jego wsparcia, a on się w sobie zamknął. Dostałam znowu więcej lekcji, bo Esmeralda ma urlop z powodu ciąży, wiec każdą swoją wolną chwilę spędzam w Studio. Drażni mnie jedynie ten dyrektorek, i tak bardzo jest mi przykro z powodu Pablo, który postanowił rzucić Studio. Wychodziłam sobie z pokoju nauczycielskiego, naszła mnie straszna ochota na kawę, a że nie czułam przyjemności picia jej w szkole, wyszłam na przerwę do Resto. Na całe szczęście nie spotkałam Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Spokojnie szlam sobie do baru, gdy zauważyłam Diego i Anę, chyba szli w tym samym kierunku co ja, więc postanowił am do nich dołączyć.
- Cześć dzieciaki. - uśmiechnęłam się do nich.
- O Angie. - powiedział Diego.
- Do Resto się wybieracie ? - spojrzałam na nich
- Eeee tak, ale musimy coś po drodze załatwić. - wciela się Ana, coś chyba kombinowali bo to nie było ich naturalne zachowanie. Postanowiłam się nie wtrącać są w końcu dorośli.
- W takim razie do zobaczenia w szkole. - uśmiechnęłam się i poszłam. Gdy otworzyłam drzwi do Resto nie zdziwiła mnie duża ilość przebywających tam osób, w końcu dzieciaki mają przerwę, i przeważnie tu przesiadają.
- Luca, zrób mi mocną kawę. - skierowałam słowa do brata Fran.
- Okej Angie ktoś tam na Ciebie czeka. - wskazał ręką stolik. Zdziwiłam się i postanowiłam podejść ...

(German) Wiem jestem okropmnym ojcem i partnerem. Nie mam siły nawet wychodzić z domu, nic mi się nie chce. Próbuję naprawić swoje relację z Angie, Violetta prawie w ogóle nie chce ze mną rozmawiać. Przecież to nie moja wina, że tyle mnie nie było, ja w ogóle mało co pamiętam z tego co się stało. Wszyscy chcą ode mnie to wiedzieć, a co ja mam im powiedzieć, wymyślać historie, żeby byli szczęśliwi. Ja sam nie wiem, sam chcę poznać odpowiedź. Eh wstałem z pustego łóżka, tak bardzo mi jej brakowało i skierowałem się na dół do kuchni, z której unosił się zapach świeżo upieczonego ciasta. Olga krzątała się i podśpiwywała coś pod nosem. Nie chciałem jej wystraszyć, ale przez przypadek straciłem porcelanowy kubek.
-Boooooże panie Germanie pan chce mnie do grobu wpędzić. - zaczęła biadolić, a ja ulotniłem się stamtąd jak najszybciej. Spojrzałem na zegarek, czas zawitać do Resto. Wziąłem kurtkę z wieszaka i wyszedłem z domu. Po drodze skoczyłem do kwieciarni i kupiłem mały bukiecik. Z lekką nadzieją na wybaczenie ze strony mojej ukochanej poszedłem do Resto, wiedziałem że często w czasie przerwy przychodzi tam na kawę. Przywitałem się z Luca, poprosiłem że jak przyjdzie Angie niech skieruje ją do mnie i czekałem. Może po dziesięciu minutach, dotknęła moich pleców delikatna dłoń i już wiedziałem, że to ona.
- Angie - wskazałem jej miejsce na przeciw siebie.
- German co Ty tu robisz ? - spytała zdziwiona.
- Proszę to dla Ciebie. - dałem jej bukiecik.
- Piękny. - odpowiedziała
- Chciałem Cię przeprosić, i prosić żebyś wróciła do domu, ja bez Ciebie nie mogę żyć. Naprawde nie wiem co się stało, że tyle mnie nie było, nie odpowiem na to pytanie, ale bardzo Cię kocham i bardzo tęsknię. - wydusiłem to wszystko na jednym wydechu. Czekałem tylko aż coś odpowie.
- Ja też tęsknię. - uśmiechnęła się, a ja bez wahania pochyliłem się i pocałowałem jej różowe usteczka.
- Ekhem - usłyszeliśmy nagle ...

(Luca) Dalej do mnie nie dociera cała sytuacja z tym, że moja siostra wyszła za mąż. Co mnie obchodzi, że ona jest dorosła, a zachowuje się jak dzieciak. I jeszcze teraz ta akcja z zaburzeniem pamięci krótkotrwałej. W sumie może to i dobrze, że go nie pamięta. Nie lubię go i nie ma co tego ukrywać brakuje jeszcze tylko, żeby zaszła w ciąże i tak jak Ludmila będzie sobie chodziła z brzuchem. Po moim trupie wtedy bym go osobiście zatłukł. Nigdy nie pozwolę skrzywdzić Fran, bo ona jest dla mnie najważniejsza. Od samego rana w barze jest tłok, i bardzo dobrze zyski pójdą trochę do góry, ale muszę chyba kogoś zatrudnić, bo sam już nie wyrabiam, napisałem krótkie
ogłoszenie, że szukam kogoś do pomocy w barze oczywiście za drobne wynagrodzenie i powiesiłem na drzwiavh wejściowych. Gdzieś po drodze przewiną się ojciec Violetty i Angie. Właśnie kawa, kurde przez te wszystkie myśli zapomniałem. Zaniosłem świeżo zaparzoną kawę do stolika. - Ekhem - spojrzałem na calującą się parę. - Angie Twoja kawa. - postawiłem ją na stoliku i sie ulotniłem. Wszyscy kogoś mają, a ja non stop jestem sama, już normalnie dobija mnie ta myśl czy ja jestem jakiś inny, że nie mogę sobie znaleźć tajnej dziewczyny. Takie myśli cały czas zawalały mi głowę i zapominałem o połowie rzeczy, które mam do zrobienia. Głupi Luca, masz bar, masz świetną siostrę fajnych zznajomych, czego Ci więcej do życia trzeba. - Cześć. - usłyszałem głos który wyrwał mnie z rozmyśleń...
Dobra. Zobaczymy co z tego wyniknie.

(Mostowiak) Zaciągnęłam jednak Diega do mojego ojca. On go... Ekhem, sprawdzał. On poszedł z nim na strzelnice (?) a ja poszłam wypić jakąś kawę. Idąc w stronę Résto widzę Luce. - Cześć! - Witam się wesoło.
- Oo, heej... - Przeciągnął...
- Coś ty taki spięty?  - Zapytałam widząc jego minę. - Może pójdziemy na spacerek?  Odprężyszsię co?  - Przy nim byłam dziwnie spokojna. Gdyby nie był spokrewniony z pewną... Ekhem osobą już dawno spytałabym go o jakieś wspólne spędzenie czasu. Nawet z niego fajny chłopak... Yyy! Anka!  Przyrzekłaś sobie przecież coś!  Ygh... Ogar kobieto!
- Jasne! - Odparł więc wzięłam kawę na wynos i poszłam się z nim przejść, zajdziemy koło zakładu. Zobaczę przy okazji co z Diego. Rozmowa nawet się kleiła, nie jest taki zły... Moja niezdarność chciała aby wywróciła się na kałuże. Wkurzona - oburzona, zauważyłam rękę która zmierza do wyciągnięcia mnie...



(Violetta) Wczoraj w nocy obudził mnie dźwięk telefony, okazało się że mój jakże mądry przyjaciel przypadkowo uderzył swoją dziewczynę - już żonę - w głowę, a ta nic nie p

amięta. Pogratulować tylko. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, chwilę rozmawiałam z Angie, ale jakoś nic mi to nie dało, a potem wyszłam z domu by się trochę dotlenić i co moje oczy widzą? Moja kuzyneczka z bratem Francesci, to takie, takie.. dziwne, ale słodkie. Oczywiście jej niezdarność wzięła nad nią górę i dziewczyna wpadła prosto do kałuży, haha!
Chwilę czekałam, aż on wyciągnę do niej rękę, ale tylko pękał ze śmiechu, więc ja to zrobiłam.
- Dzięki - burknęła i zaczęła ochlapywać go brudną wodą. Nawet nie zauważyli kiedy od nich odeszłam, szłam przed siebie kopiąc napotkane mi kamyki, aż w końcu zatrzymuję mnie...



( Jackie ) Było fajnie , bardzo fajnie dopóki nie pojawił się ten dyrektorek , który uważa , że wszystko mu wolno . Po prostu całe Studio się sypie . Pablo odszedł , Esme ma praktycznie zero zajęć , Gregorio jak zwykle wszystko olewa , a Beto nie wie o co chodzi . Więc praktycznie tylko ja i Angie , kontrolujemy sytuacje .
Idąc przez park , w stronę szkoły , gdy napotkałam jedną z uczennic , która kopała wszystkie kamyki jakie napotkała po drodze . W pewnym momencie jeden wyleciał w górę i omal nie uderzył mnie w twarz .
- Ostrożnie - rzuciłam , a ona trochę się zlękła , przeprosiła , a ja udałam się w dalszą drogę .
Wchodząc do Studia , uważnie lustrujac wzrokiem otoczenie , by przypadkiem nie trafić na ziemniaczka , zauważam ...


(Francesca) Jak ja mam mówić ludziom, że nic nie pamiętam?! - Wysil się - Mhm, łatwo mówić.
Nie pamiętam nic z dwóch ostatnich lat, jak ja mogę mieć męża? W tym wieku, co? jak? kiedy? Wczoraj dał mi jakąś kartkę z adresem, może mam tam iść sama?
A co jak on jest jakimś no..eh.. i co jak.. ugh.. nie?
- Nie pójdę - postanowiłam. Zadzwonię do Tomasa, może on mi powie o co tu chodzi, ale nie odbiera, czemu? Zawsze ode mnie odbierał, a w Resto już nie pracuję, co mnie jeszcze ominęło?
Idąc parkiem zauważam szatynkę siedzącą na ławce, to ta Violetta, prawda?
- Fran! - podrywa się na mój widok.
- Violetta? - Wygląda na miłą, ale czy ona była u fryzjera?
- Jak się czujesz? - spytała troskliwe, mhm. Kiedy chciałam odpowiedzieć dobiegł mnie wzrok jakiejś kobiety, ugh. Patrzyła na mnie jak na nie wiadomo kogo! Uhm.
- Federico się martwi.. - Dodała, ale ja go nie pamiętam, halo? Przykro mi.
- Tak właśnie idę.. tam.. - wskazałam ręką w lewą stronę, ale tylko dlatego by dała mi spokój i poszłam dalej, gdzie natykam się.
- Nie ładnie tak kłamać, wiesz? - powiedział chłopak, a ja wzdrgnęłam na jego dotyk.
- Nie kłamię - burknęłam, nie wmawiaj mi czegoś, czego nie ma.
- Tak, tak. Tyle, że tam gdzie miałaś iść to zupełnie inna strona miasta, słońce - powiedział głaszcząc moje włosy.
- Dobra! Po pierwsze nie dotykaj mnie, okej? Po drugie może nie chciałam tam iść, co?
Po trzecie czy ty mnie śledzisz? Po czwarte nie patrz tak na mnie!! - rzuciłam gniewnie, ściągając ten pierścionek z ręki i oddając mu, koniec. Ale chyba przesadziłam, nie powinnam aż tak reagować, kiedy chciałam przeprosić wszedł mi w słowa...



(Federico)
- Nie ładnie tak kłamać, wiesz? - spytałem , gdy dogoniłem dziewczyne , którą zobaczyłem , gdy wyszedłem ze szpitala na spacer.
- Nie kłamię - mruknęła pod nosem . Nieeeeeee ...
- Tak, tak. Tyle, że tam gdzie miałaś iść to zupełnie inna strona miasta, słońce - powiedziałem , nie mogąc się powstrzymać , by jej nie pogłaskać ( jak to brzmi ... )
- Dobra! Po pierwsze nie dotykaj mnie, okej? Po drugie może nie chciałam tam iść, co?
Po trzecie czy ty mnie śledzisz? Po czwarte nie patrz tak na mnie!! - rzuciła gniewnie, ściągajac pierścionek z ręki . Wsadziła mi do ręki i chciała chyba coś powiedzieć , ale jej nie pozwoliłem .
- Zachowaj go na pamiątke . I tak za chwilę odchodzę stąd , ale chociaż miej to . Może kiedyś Ci się przypomnę - schowałem jej przedmiot do kieszeni . Pocałowałem ją delikatnie w policzek i odszedłem zostawiając ją z pytaniem na ustach .
Wróciłem do szpitala , położyłem się na łóżku , uprzednio rozmawiając po krótce z mamą i zasnąłem ...


KONIEC.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodatek 'za kulisami' : Rozmowa autorek Federico i Francescy. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Masz kaczko skończyłam rozdział !! <3 <3


*O*
Trza się było na nią rzucić, wiem że tego chciał ^^



Mogłam Ci nie mówić o tym pomyśle ... Ale Twoja wina !!



Ola mi się takich rzeczy nie mówi! Twoja wina, sama też chcesz... ;>




A co złe to jest ?? Toż to będzie hit *.*




Tak, ale wiesz.. Ona nicz nie pamiętaa, myślisz że przejdzie?



To ja jej przypomnę w ten magiczny sposób *.*



Hahahahahhahahahahahahahahahahahaahahahahahha
Olka padłam, padłam, leże i nie wstaje.
Już ja wiem o co ci chodziło.



Ale , że co , bo nie rozumiem ? :D



Kaczko! Rozumiesz bardzo dobrze ;>
Wiesz, on tak działa na dziewczyny xD



No fiem !! To ten filmik *.*



Ale ja nie mówię teraz o Violi...

Tylko o Fran i Fede, a ty o kim? ;o


Napisałaś chyba on , to ja myśle o nim tylko :D



No, dobra skończmy to może...
Bo ja siedzę już prawię na podłodze, a inni tego nie ogarną xD



Ale ja też lubie siedzieć na podłodze ... *.* A ty czemu siedzisz ?




No bo.. eh... ja.. no.., Przez Ciebie, nooo... xDD <33 ;*



Nie kumam , ale myśl , że tak :D <3 <3\



ZAŁAMKA OLA xD




Fiem xD A to Twoja wina !!


Ps, Olka ;3
Takie życie? xD

7 komentarzy:

  1. cudoooo
    ja chce Andresette
    i biedny Feder ;(
    ;P
    ale cudoo ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. padłam *-*.
    Te rozmowy... Hahahhaahahahah... (...) hahahahah :D
    Jaka Fedesca smutna ;c. Jeju....
    Lu i Alba :D
    Mostowiak detektyw :D
    Esme, palacz zapiekanek :D
    jesteście świetni :D

    OdpowiedzUsuń
  3. niech Fede nie umiera nich to będzię np. tylko zły sen. Bez niego będzie nudno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam
    niech Ana znormalnoeje ;(

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka