sobota, 8 marca 2014

Part 2

(Libi) Kiedy się obudziłam, okazało się, że jest już 10. Tak to już jest jak się nie nastawia budzika, pomyślałam i po niecałej godzinie wyszłam już z domu. Miałam tylko nadzieję, że się nie zgubię czy coś. W razie czego znam adres, pocieszyłam się w myślach i poszłam w stronę Stud!io'a.
Kiedy szłam parkiem, zobaczyłam, że w pobliżu jest tor motocross. Wszędzie te spaliny... Jak oni to wytrzymują?
- Eh - westchnęłam głośno i ruszyłam dalej.
Czułam, że przesłuchanie poszło mi dobrze, ale nie wiem. Może nie wystarczająco dobrze, aby się dostać do Studio'a.
Chciałabym się podszkolić z tańca, gry na gitarze i może... nauczyć lepiej śpiewać. To byłaby dla mnie duża szansa.
Kiedy byłam już przed Stud!o'em, zauważyłam...

(Marco) Wstałem rano jak zawsze z myślą że to najnudniejszy dzień mojego życia. Właściwie każdy taki jest. Nie mam w życiu żadnych celów a wszystko czego mogę zapragnąć mam pod nosem. Ubrałem ciasne rurki w kolorze fioletowym i różową koszulkę z krótkim rękawem. Do tego czarne trampki i można wychodzić. I kolejny zawód...
-Dalej się gapią- Stwierdziłem w myślach obserwując wyśmiewające spojrzenia przechodniów. Czy coś dziwnego w tym że nie ubieram się jak każdy i mam inną orientację ? Nie obnoszę się z tym jak inni chłopacy swoimi dziewczynami. Nie całuję się z nikim na środku placu czy parku. Fakt może ubieram się bardziej kolorowo i inaczej ale czy im to przeszkadza ? Postanowiłem że odwiedzę swoją wieloletnią przyjaciółkę. Po drodze zatrzymuję się na chwilę przy kolorowym jak mój strój budynku z napisem "Studio On Beat". Zawsze uważałem że nie pasuję tu. Ale czemu by nie spróbować ? Może akurat uda mi się i pokażę wszystkim na co mnie stać mimo mojej różności ? Zobaczyłem że kilka metrów obok mnie stoi dziewczyna i posępnym wzrokiem lustruje mnie.
-Przeszkadza coś ? Jak tak to tam masz park. Popatrz się na drzewa lub ptaszki...-Prycham i wchodzę do budynku w którym rozbrzmiewa rytmiczna muzyka...

(Angie) Nie wyspałam się jak nigdy, zmęczona i z ogromnymi sińcami pod oczami wstałam i udałam się do mojej małej łazienki. Kiedy spojrzałam na swoją twarz w lustrze, przeraziłam się.
-Boże, Angie wyglądasz jak by Cię UFO porwało. - powiedziałam do swojego odbicia. Umyłam twarz, resztki makijażu, który pozostał jeszcze po wczorajszym dniu. Wlazłam pod prysznic na orzeźwiający prysznic. Letnia woda spływała po moim ciele jak po wodospadzie. Dodatkowo puściłam sobie muzykę i cichutko sobie podśpiewywałam. Kiedy wyszłam spod prysznica musiałam się oczywiście potknąć, tak niefortunnie upadłam, że uderzyłam się przy oku, i po okołu dziesięciu
minutach miałam piękną fioletową śliwę pod okiem. W poszukiwaniu ciemnych okularów, rozwaliłam w domku każdy zakamarek. W końcu kiedy wyszykowałam się już do wyjścia do pracy. Zadzwonił telefon z zapytaniem gdzie jestem i czemu nie ma mnie jeszcze w pracy. Wytłumaczyłam spokojnie, że wypadki chodzą po ludziach, a po mnie najczęściej i przyjdę na następna lekcje, nie obyło się bez krótkiego komentarza, ale powiedziałam, ze pada mi bateria i rozłączyłam się. Zjadłam szybkie śniadaniem tosty z szynka i z serem, spakowałam torbę i wyszłam do uczelni. Na całe moje szczęście nie mieszkam daleko od Studio, więc w ciągu piętnastu minut zjawiłam się w pokoju nauczycielskim.
-Angie, nowy rok zaczynasz od spóźnień ? - usłyszałam od progu zachrypnięty głos Pabla. - I czemu masz te dziwaczne okulary ? - dodał po sekundzie. Zdjęłam okulary i pokazałam mu swojego pięknego siniaka.
- Coś Ty znowu zrobiła ? - spojrzał zmartwiony.
- Wypadek pod prysznicem - uśmiechnęłam się
- Ja nie chce wiedzieć co Ty wyrabiasz pod prysznicem. - uśmiechnął się. - Uczniowie zaczęli zajęcia sami, pozwoliłem im trochę pograć. - oznajmił mi, a ja puściłam mu oczko i wyszłam z sali. W drodze do sali zauważyłam jakiegoś chłopca.
- Pomóc Ci w czymś ? - zapytałam
- Nie, nie rozglądam się tylko. - uśmiechnął się i poszedł dalej. Nie zwracając zbytnio uwagi na to co dzieje się dookoła, znalazłam się pi chwili w jakiś ramionach...

(German) Czuje, że ten dzień będzie fajny. Rzadko mi się zdarza przewidywać jak będzie wyglądał mój dzień, ale czuje, ze coś ciekawego się wydarzy. Szybko zdążyłem się ubrać, by pożegnać się jeszcze z Violetta, bo ostatnio często się mijamy tym bardziej, że jej się teraz zaczął nowy rok szkolny, a mi nowe zlecenia. Już z góry słyszałem, entuzjastyczne podśpiewywanie Olgi i te cudowne zapachy. Kiedy byłem już w kuchni Violetta kończyła akurat śniadanie.
- Hej tato - dała mi całusa i pobiegła do drzwi.
- Już idziesz ? - zapytałem zdziwiony
- Tak nie chcę się spóźnić, a umówiłam się z Fran i Cami, więc do znaczenia - uśmiechnęła się i zniknęła za wielkimi drzewami. Ehh tak mało czasu mamy dla siebie muszę pomyśleć nad jakimś wspólnym wyjazdem, odpoczynkiem. Siadając do stołu zauważyłem, że moja córka z tego pośpiechu zapomniała swojego różowego pamiętnika, bez którego się nawet nie rusza. Zakręcona dziewczyna.
- Panie Germanie, pan musi więcej jeść, taki chudy, taki zaniedbany, panu jest potrzebna kobieta. - zaatakowała mnie Olga.
- Ja już się najadłem, dziękuję. - chciałem wstać, ale Olga mi na to nie pozwoliła.
- Nigdzie pan nie pójdzie dopóki nie zobaczę, zjedzonego śniadania, ja tyle w kuchni stoję, a pan tego nie docenia. - zaczęła biadolić, aby się odczepiła zjadłem dwie kanapki i po cichu zabierając pamiętnik Violi wyszedłem z domu. Musiałem zawieźć jej ten pamiętnik, bo cały dzień by się martwiła, że coś się z nim stało. Wsiadłem w samochód i dość szybko znalazłem się pod szkoła córki. Wszedłem do środka i od razu w moje ramiona wpadła jakaś śliczna kobieta.
- Ppprzepraszam - zaczęła się jąkać.
-Nic się nie stało - puściłem ją.
- Tato ?! - brakowało tylko tego, żeby Violetta zobaczyła mnie a takiej sytuacji - Co Ty tutaj robisz ?! - zapytała zdenerwowana.
- Przywiozłem Ci pamiętnik - pomachałem różowym zeszytem.
- Dziękuję, a teraz juz możesz iść - uśmiechnęła się i pobiegła gdzieś z koleżankami.
- Jeszcze raz pana przepraszam - odezwała się kobieta. - A teraz muszę uciekać. - oznajmiła mi.
- Mam nadzieję, ze się jeszcze kiedyś zobaczymy. - popatrzyłem na nią i wyszedłem ze szkoły. Znowu wsiadłem do samochodu i kiedy ruszyłem nie zauważyłem jakiegoś zwierzaka przy moich kołach, i czyjś podniesiony głos.
- Uważaj jak jeździsz palancie !! .....

(Naty) -No już Toffik idziemy. Już, już.-Wzięłam smycz i zapięłam skaczącego w około mnie psa. Jak zwykle wszędzie go było pełno i plątał się pod nogami. Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę parku. Ulice dziś były wyjątkowo puste więc uznałam że Tofinkowi nic się nie stanie i mogę go puścić go jakże się myliłam... Już po chwili jakiś wariat za kierownicą mało nie przejechał mojego zwierzaka. Zatrzymał się dosłownie pół metra od psiaka.
-Uważaj jak jeździsz palancie !-Krzyknęłam na nierozważnego kierowcę siedzącego za kierownicą jednocześnie biorąc Tofka na ręce.
-A Ty może smarkulo pilnuj kundla ? Łazi po ulicy to się nie dziw. Niewychowane szczyle. -Rozpoznałam ten głos... No oczywiście... Ojciec Violetty... No tak któż by inny mógł zachowywać się tak bezczelnie i chamsko ? Tylko On. Choć zgrywa dobrego każdy wie że to nerwowy i nadopiekuńczy rodzic który uważa że inne dzieci są gorsze od jego własnych.
-Do widzenia Panu-rzuciłam i odeszłam z psem nie chcą wywoływać dalszej niepotrzebnej kłótni.
Po drodze wpadam na...

(Maxi) Pochwyciłem full-capa deskorolkę i butelkę wody po czym wyszedłem na dwór aby nawdychać się świeżego powietrza. Niby wszystko fajnie a jednak czegoś brakowało... Już wiem towarzystwa... Jakoś ostatnio wszyscy żyją własnym życiem zamiast razem... Chociaż Ja się nie dziwię... Tylko kłótnie wynikają z tego. Chociaż osobno jeszcze gorzej.
-Maxi zdecyduj się... Zachowujesz się jak baba podczas okresu-upomniałem się w myślach. Jechałem tak w prażącym słońcu przez które na całym moim ciele pojawiły się kropelki potu. Poczułem jak na kogoś wpadam i ląduję na ziemi. Podniosłem się z prędkością światła gotowy do naskoczenia na tego debila który stanął mi na drodze niestety spostrzegam że to Natalia. Aż szkoda bo chętnie bym kogoś pocisnął.
-Maxi oblechu jesteś cały spocony i śmierdzisz... NIE DOTYKAJ MNIE ROZUMIESZ ? Odsuń się- Krzyczała na mnie bez powodu. I weź tu człowieku bądź miły... Nawet tego nie docenią.
-Dobra. Narka ja spadam. -Nie czekając na odpowiedź odjechałem dalej rozkoszując się jazdą....

(Violetta) Ojciec znowu narobił mi wstydu, ale nie okazywałam mojej złości przy Angie nie chce, żeby pomyślała, o mnie źle. Nie spodziewałam się tylko, że zobaczę ich w takiej sytuacji. Tak dawno nie widziałam Fran i Cami, mamy sobie tyle do powiedzenia, a jakoś nie możemy się zgrać, drugi dzień ma uczelni, a już jest taki szum i dezorganizacja, że głowa mnie boli od nadmiaru hałasu. Wiedziałam tylko,że muszę znaleźć jedną osobę. Wyszłam ze szkoły rozkoszując się ciepłym słoneczkiem. Gdzie on jest zastanawiałam się zaniepokojona długa nieobecnością mojego chłopaka. Nie widziałam go całe wakacje tak bardzo się za nim stęskniłam, chociaż dzwoniliśmy do siebie codziennie, ale to nie to samo kiedy możesz poczuć, że mam go przy sobie, że jest, że mnie Kocha. I w końcu się pojawił, w swojej czapce i kolorowym dresie, za to go kocham za tą indywidualność, za jego własny styl, że to utalentowany muzyk. Naprawdę jest wspaniały. 
-Maxi - podekscytowana zaczęłam wymachiwać do niego ręką, aż mnie zauważył i podjechał na swojej czerwonej desce. Wtuliłam się w jego tors, nie zważając na to, że jest spocony.
-Violetta - popatrzył mi w oczy i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. 
- Tak strasznie tęskniłam, odliczałam dni do naszego spotkania. - posłałam mu promienny uśmiech.
- Kocham Cię - powiedział w końcu, a ja tylko czekałam na te słowa. Wzięłam go za rękę, i usiedliśmy na ławce. Kiedy siedzieliśmy w ciszy, przysłuchując się śpiewom ptaków, nic więcej nie było mi potrzeba. Najgorsze jest to, że mój ojciec nic nie wie o Maxim, i nie chce żeby się aktualnie dowiedział, on by go chyba zatłukł na miejscu. Spotykamy się tylko w szkole, i czasami w jakiejś zacisznej kawiarence, żeby przypadkiem nie przechodził tamtędy ojciec. Wiem, ze to chore, że on non stop rozporządza moim życiem, ale ojciec ma nerwice i lepiej, żeby było po jego myśli, bo może zacząć rzucać talerzami, albo rozwalić cos innego, a tego z innymi mieszkańcami domu byśmy nie chcieli.
- Idziesz na zajęcia ? - przerwałam w końcu tą głęboką ciszę.
- Tak, mam teraz z Beto, potem taniec, a potem wolne i tak sobie myślałem eeeee mmmh - zaczął się jąkać.
- O co chodzi ? - podniosłam do góry brew.
- Może pójdziemy na mały piknik, ja wszystko przygotuje, bo wiem, że masz dziś trochę zajęć. - spojrzał na mnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Oczywiście, że pójdę głuptasie, a teraz chodź - złapałam go za rękę. - Idziemy się uczyć. Po drugiej stronie ulicy dostrzegłam nieznanego mi chłopaka, który brzdękolił na gitarze ....

( Leon) Siedziałem na ławce przed Studiem 21 i grałem na gitarze, z której wydobywały się moim zdaniem cudowne dźwięki. Starałem się, ponieważ miałem zamiar zdawać do tej szkoły muzycznej. Chcę się do niej dostać, ponieważ chcę rozwinąć swoje umiejętności muzyczne. Interesuje mnie jeszcze motocross, a wielkim plusem tego wszystkiego, jest to, że jest on po drodze do Studia. W swoim życiu przechodzę teraz smutne chwile. Niedawno przeprowadziłem się z Meksyku, aż do Buenos Aries. Nie znam tutaj nikogo oprócz moich rodziców. Tęsknie za swoimi przyjaciółmi i rodziną, jednak wiem, że nie wolno się poddawać i iść dalej po swojej drodze życiowej. Chcę otworzyć nowy rozdział właśnie tutaj i wiem, że nic, ani nikt mi w tym nie przeszkodzi. Popatrzyłem się na zegarek. Zaraz mam egzaminy! Szybko zabrałem nuty, torbę i gitarę, po czym wszedłem do kolorowego budynku. Nie musiałem długo czekać, bo zaraz po moim przyjściu zostało odczytane moje imię i nazwisko. Właśnie teraz poczułem prawdziwy stres. Zaczął mnie boleć brzuch, a ręce zaczęły mi się pocić i trząść. Gdy chciałem się przywitać z nauczycielami zrozumiałem, że straciłem głos...

(Beto) Gdzie są moje okulary, gdzie ja je znowu wsadziłem. Stanąłem pośrodku salonu i zacząłem drapać się po mojej czuprynie. Każdy zakamarek przeszukałem, to już chyba dwunasty raz w tym tygodniu. Spuściłem głowę i podreptałem do drzwi. Przecież ja bez okularów nie trafia nawet do szkoły, jak mam przeprowadzać egzaminy, skoro nie widzę kart uczestników. No nic jakoś muszę sobie poradzić. Zamknąłem dom, bynajmniej tak mi się wydaje bo nie umiałem trafić kluczem do zamka. Powoli przesuwałem się po chodniku, żeby nie wpaść na kogoś, albo na coś. Po chwili jednak poczułem ból w czole. 
- Ja bardzo panią przepraszam, zapomniałem okularów i słabo widzę. - zacząłem się tłumaczyć, ominąłem kobietę, twarda była, bo całe czoło zaczęło mnie bolec. Ja lubię takie twarde babeczki. Ahhh kobiety, one to są wspaniałe. Kocham je wszystkie, a szczególnie taka jedną, która w ogóle mnie nie zauważa, i rani tym samym moje kruche serce. Powoli, powoli, krok za kroczkiem dotarłem do Studio. Dłońmi wymacałem drzwi do pokoju nauczycielskiego. Jak dobrze, że nikogo akurat tam nie było. Położyłem swoją teczkę, dziwne biurko wydawało się mieć jakieś wgłębienie i było mokre. Pewnie Gregorio znowu rozlał kawę. Uniosłem ramiona do góry na znak obojętności i opuściłem pomieszczenie. Dobra, a teraz gdzie jest sala przesłuchań, przymrużyłem oczy, i kątem oka zobaczyłem "1".
- To tam ! - wyprostowałem rękę i wskazałem palcem, powiedziałem to wystarczająco głośno by poczuć na sobie wzrok wszystkich dookoła. Uciekłem szybko do sali. Za biurkiem siedzieli już wszyscy.
- Beto, gdzie Ty byłeś ? - zapytała Angie.
- Emm w pokoju takim naszym, nauczycielskim. - usiadłem na krzesło i wziąłem kartę ucznia. Szczerze? Widziałem tylko zamazane literki, i to, że imię zaczyna się na "L" 
- Zapraszamy Leonmasa - powiedziałem na głos.
- Beto ? - zapytał Pablo.
- Emmm Leonidasa ? - poprawiłem się.
- Beto ? - Pablo ponownie powtórzył moje imię.
- Pffff ehhhh to może Lemoniadę - spojrzałem w kartę.
- Zapraszamy Leona - uratowała mnie w końcu Angie. Chłopak stanął na środku i chyba zaniemógł bo nagle stracił glos, czy to z nerwów czy z choroby, ale nie mogliśmy go przesłuchać, takie są procedury. Po przesłuchaniach musiałem iść po nuty do torby, dalej nie wiedząc gdzie jest moja zguba. Wszedłem znowu do pokoju, nagle drzwi się otworzyły i usłyszałem.
- Beto co Ty robisz w damskiej łazience ? ....

(Camilla) Idę sobie i idę i nagle na mojej bluzce pojawiła się plama. Tak nagle nie wiadomo jak. Dziwne ? U mnie nie. Wszystko co brudzi zawsze prędzej czy później trafia na mnie i moje ubrania. Zrezygnowana poszłam do łazienki mając nadzieję na to że plama po czerwonym napoju zniknie za sprawą wody i mydła. Otworzyłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to nauczyciela muzyki z przymrużonymi oczami jakby wytężał wzrok i wyciągającego przed siebie ręce.
-Beto co Ty robisz w damskiej łazience ?-Zaśmiałam się nie wiedząc co mam zrobić. Powinni zrobić poradnik jak postępować w takich dziwnych sytuacjach.
-A to nie pokój nauczycielski ? To powinien być on.- Oboje byliśmy zdezorientowani.
-Zaprowadzić Cię do niego ? Bo ja mam pewność że to nie on.-Uśmiechnęłam się nerwowo i chwyciłam mężczyznę za rękę po czym pociągnęłam go w stronę pomieszczenia gdzie przebywali 
profesorowie. -Powodzenia Beto- szepnęłam do Roberto wchodzącego do sali. Wiem że jak Pablo zorientuje się że praktycznie nic nie widzi to dostanie wykład że jest "nieodpowiedzialny". Czasami dyrektor traktuje go jak dziecko które trzeba pilnować na każdym kroku.
  A bluzka już nie do uratowania. Super. Po prostu super.
-Może coś jeszcze ? Niech ukradną mi torbę lub napadną na mnie . Czekam !-Krzyknęłam tak głośno że po korytarzu dając wrażenie jakbym znajdowała się w tunelu.
-Nie rycz tak. Jak chcesz aby ktoś coś Ci zrobił to wystarczy mnie poinformować a długo czekać nie będziesz.-... Zaśmiał/zaśmiała się z własnego żartu...

(Diego) Znów samotny, znów w Buenos Aires. Ach tu jest dużo inaczej niż w Madrycie. Wreszcie uwolniłem się od matki i ciotki! Teraz będę mieszał sam tutaj. Wreszcie wolność! Pierwsze co zrobiłem po przyjeździe to wyjście na miasto. Kocham ten ciepły powiew wiatru i wszystko co mnie tu otacza. Podobno w Buenos Aires aktualnie przebywa mój ojciec. To ciekawe. Nie widziałem go odkąd skończyłem siedem lat. Wtedy wyprowadził mnie i zostawił matkę samą. Ale na razie nie pora rozpamiętywać stare czasy, dzisiaj mam zamiar się zabawić i zapomnieć o przeszłości. Idąc ulicą słyszę czyiś krzyk, jakaś szalona ruda dziewczyna. (xD) Chyba dopiero
wyszła z psychiatryka, a przynajmniej tak się zachowywała. Nie wiem, odpowiedziałem jej:
-Nie rycz tak. Jak chcesz aby ktoś coś Ci zrobił to wystarczy mnie poinformować a długo czekać nie będziesz.- po czym zaśmiałem się i pewny siebie odszedłem gdyż nie chciałem się wpędzać w konwersację z rudą. Jeszcze ta choroba psychiczna by przeszła na mnie, albo po prostu przykleiła by się do mnie. Idę dalej i spotykam jakąś laskę, która jak głupia zaczyna do mnie mówić. Skądś ją już znam...

(Ana) Wolę unikać tego oczojebnego budynku ale On tak dziwnie przyciąga. Normalnie magnes na dziewczyny z okresem. Idę sobie tak i widzę ... Yhm? Jakąś blondynę gadająca z znajomym mi już chłopakiem. Mm... Jak On miał...? Podeszłam do nich i się przywitałam. Chłopak obdarzył mnie średnim uśmiechem a dziewczyna... - Przepraszam. Mogłabyś sobie pójść? Rozmawiam! - Prawie że się wydarła. Zluzuj tą obcisłą bluzkę co miażdży ci cycki dziewczyno! Westchnęłam zrezygnowana. Ale na szczęście odeszła pierwsza. Przez co zostałam sama z tym chłopakiem.
- Niemiła z niej żyleta. - Eh? Takie teksty to mów swej prostytutce kolego! Helloł! - Żyjesz? - Dopytywał.
- Sí. Zamyśliłam się... Znamy się?
- Możliwe... - Zaczęłam mu się przypatrywać. - Diego. - Przedstawił się. Czyli On... - A ty?
- Ej... J... Ja... N.., no wiesz... Jaa... Muszę iść Pa! - Rzuciłam wracając do domu pogrążona w myślach. ...

Czekamy na wasze reakcje :) Ekipa VNH 

6 komentarzy:

  1. Wspaniały <3
    Humorystyczny i pełen energii
    Czekam na next

    Kinga Blanco

    OdpowiedzUsuń
  2. mam pytanie..bo w części pierwszej Andres powiedział coś o tym, że Vilu ciagle zrywa z Leonem, a później do sb wracają..a w tym rozdziale pisze, że Leon dopiero przyjechał do BA, możecie sprostować ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ;) To jest nowa historia. Tu nic nie jest takie same jak w tamtym opowiadaniu :D

      Usuń
  3. Chwila, chwila...
    W pierwszym rozdziale Andreas powiedział, że musi pogadać z Leonem bo rozstaje się cały czas z Violettą, a tu nagle, że Leon jest nowy w BA i nikogo nie zna, a Violetta jest z Maxim :o
    chyba wam się coś poplątało :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanie można dołączyć? xd

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka