czwartek, 27 marca 2014

Part 10

(Esme) Utlukę, zabiję, zadźgam, nie wiem co jeszcze z nim zrobię, ale kolejnego spotkania on ze mną nie przeżyje. Zachciało mu się wciągac mnie do fontanny, a teraz lezę z gorączka i gilami przy nosie. Głupia fontanna Przecież to nie moja wina tylko mojego psa, to on go popchnął ..
przypadkowo. Nie mam w domu ani tabletek przeciw bolowych, ani przeciw goraczkowych, chyba umrę. Specjalnie napiszę mu sms " Dziękuje jestem chora " wcisnęłam przycisk " Wyślij" i oparłam się o poduszkę. Głowa pulsowała jakby ktoś walnął mnie młotem pneumatycznym. Ehhh chyba będę płakać ... Znowu muszę się zwalniać, wielmożna pani Komornik zamiast chodzić do pracy, kapię się w fontannie, a potem choruje. Mój pies leżał sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic. 21:09
- To po części Twoja wina - powiedziałam do wielkoluda lezącego przy moim lóżku. Musiałam wstać to było ciężkie, bo mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Powoli podniosłam się z ciepłego lóżka, ledwo się ubrałam i z chusteczka przy nosie ruszyłam w stronę Apteki, na cale szczęście budynek jest blisko, a ja czułam się jakbym przeszła trasę stu kilometrów ...

( Federico )
Bo nie ma nic piękniejszego od patrzenia jak krople deszczu walą w okno z całą siłą. Nie miałem zamiaru spędzić całego dnia w domu, więc gdy tylko nadarzyła się okazja wziąłem tradycyjnie gitarę do ręki i opuściłem mieszkanie.
Podczas gdy omijałem duże kałuże, które zajmowały większą część chodnika, zauważyłem kobietę, która właśnie wchodziła do apteki. Nie wyglądała najlepiej, wręcz gotowa była paść na ziemie i nie wstawać. Po chwili zniknęła we wnętrzu budynku i o niej zapomniałem.
Gdy przechodziłem koło Studia przypomniało mi się o zadaniu Angie. Nie miałem na to czasu i zwyczajnie ochoty, więc nawet nie zaglądałem do szkoły. Moim kierunkiem stał się park i po chwili można było mnie tam zauważyć gdy siadałem na murku, przy jeziorze. Wszędzie było mokro, ale nie przeszkadzało mi to specjalnie. Rozgrzałem palce, by sięgnąć po gitarę. Mało osób przechodziło tą ścieżką, więc swobodnie mogłem wydobyć dźwięk z instrumentu i połączyć go z głosem :


Pomyśl ile miłości zostało zmarnowane
Ludzie zawsze starają się przed nią uciekać
Iść dalej, by uniknąć złamania serca
Ale nie ma niczego przed czym miałbym uciekać
Sprawiasz, że jestem silniejszy

Po chwili czyiś cień namalował się na chodniku obok mnie i był/a to ...

(Ludmila) Nawet mnie lepiej niech nikt nie pyta, co się działo jak wróciłam z mojej nocnej eskapady do domu. Awantura jakich mało, wszystkie ściany słyszały wiek matki i ględzenie ojca. Dziś nie było nikogo, bloga cisza, cudowna cisza, na która zawsze narzekałam, a teraz okazuje się wybawieniem. Dziś muszę już iść do Studio, ale zrobiłam pożytek z wolnego dnia i znalazłam piosenkę na którą Wiewióra musi się zgodzić. Zbyt dużego wyboru nie ma. Zajęcia mam na 9 teraz jest 8. Czyli mało czasu na ogarnięcie. Zrobiłam lekki makijaż. Podkład, puder, tusz, kreski, usta. Spięłam włosy w kucyk. Zjadłam płatki zbożowe, nałożyłam buty na koturnie i wyszłam z domu. Idąc sobie spokojnie w słuchawkach zauważam na murku grającego chłopaka. Em i ja go znam, chodzi ze mną na zajęcie i spotkaliśmy się już wcześniej. Podeszłam bliżej zdjęłam słuchawki. Oj no nie powiem głos to on miał, i jeszcze ta piosenka i delikatne dźwięki gitary.
- Łał łał łał no normalnie nawet Ci to wyszło - zaczęłam bić brawo. - Brakuje tylko kapelusza do zbierania datków. - dodałam.
- Nie jestem żebrakiem - oznajmił mi.
- Nic takiego nie powiedziałam. - broniłam się. Zeskoczył z murku i podszedł do mnie.
- Tak w ogóle to jestem Federico. - wyciągnął do mnie swoją dłoń.
- Nie podaje ręki nieznajomym. Jestem Ludmiła jesteśmy razem w grupie u Angie. - przypomniałam mu. - Nie wybierasz się na zajęcia. ? - zagadnęłam i nastała głucha cisza. Nie lubię z kimś rozmawiać i stać jak pajac, myśląc o czym by tu teraz powiedzieć.
- Emmm chyba się pobrudziłeś. - wzięłam chusteczkę i wytarłam mu sos z buzi...

( Federico )
Osobą, która przerwała mi w tworzeniu okazała się znajoma blondyna. Nie znałem jej imienia, mimo, że zażarcie je wszystkim na około przypomniała.
Coś w jej oczach, przyciągnęło moją uwagę. Ten błysk, który odbiegał od rzeczywistości. Może naprawdę jest tą gwiazdą, którą właśnie widzę w jej ogromnych źrenicach. W pewnej chwili zagryzła wargi, jakby czegoś się wstydziła i oznajmiła:
- Emmm chyba się pobrudziłeś - wyciągnęła chusteczkę z małej torebki i wytarła mi coś co miałem na twarzy. Po tym jak się odsunęła nastała jeszcze większa cisza, niż wcześniej, co mnie wkurzało, bo nie lubiłem bezczynnego wgapiania się w siebie, bez żadnego sensu.
- Lubisz przygody? - wypaliłem gwałtownie, co ją chyba zatkało, ale zauważyłem cień uśmiechu,który pojawił się na jej twarzy.
- Zawsze.
- No to chodź - pociągnąłem ją w kierunku wzgórza, przez pewną myśl, która nie chciała opuścić mojej głowy.
Po kilku minutach marszu, który dłużył się, przez wysokie obcasy dziewczyny dotarliśmy na miejsce.
- Serio? - podniosła brew, wskazując na przepaść rozciągającą się przed nami.
- Nie jest tu aż tak wysoko jak się wydaje- zdjąłem gitarę i położyłem ją na ziemi. - Radzę Ci też tu zostawić swoje rzeczy, chyba, że chcesz je stracić - przejąłem od niej jej torebkę, a że obcasy miała już ściągnięte, nie zważając na jej pretensję, kąśliwe uwagi i zaprzeczenia, skoczyłem razem z nią do wody.
- To było genialne! - zakrzyknęła po wynurzeniu się. - Możemy jeszcze raz? - poprosiła, gdy dopłynęliśmy do brzegu. Niestety przeszkodził nam w tym grzmot, który zwiastował burzę. Dziewczyna pełna pesymizmu, zabrała swoje rzeczy, podobnie jak ja i udaliśmy się znaleźć jakieś schronienie.
Idąc przez ulice, blondyna kipiała entuzjazmem, co tak mnie zaskoczyło, że momentami zatrzymywałem się na chwilę, by przyswoić sobie ten fakt. Gadała bez opamiętania, co było strasznie słodkie, że nie miałem zamiaru jej przerywać. Po drugiej stronie jezdni zauważyłem ...

(Violetta) Kolejny nowy dzień pochmurny dzień, a na nadal jestem zagubiona. Mam ochotę zamknąć się w swoim pokoju i płakać. Nie umiem zrozumieć, dlaczego zerwania muszą tak boleć. Przecież to naturalne, że coś dobiega końca, ale rozczarował mnie, myślałam, że to ten jedyny, jak widać myliłam się. Wszystko było by dobrze, gdyby nie Leon. Zrobił mi jeszcze większy mętlik w głowie niż miałam do tej pory. Przecież ja go nawet nie lubię, jest arogancki, a jednak..
nie, to nie czas na kolejne miłostki, pora zająć się samą sobą, mieć czas dla przyjaciół i rodziny.
Zapowiadała się dosyć solida burza, ale jakoś to mi nie przeszkadzało. Bardzo lubię chodzić po kałużach w gumowych kaloszach, może to dziwnie, ale uspokaja mnie to. Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze pioruny na ciemnym niebie zauważyłam po drugiej stronię Federico z Ludmiłą. To dziwny widok, ale nawet nie jestem w stanie o tym myśleć, nie chce myśleć. Jedyne co słyszę w swojej głowie to imię 'Maxi'. Ale to koniec wiem. Muszę iść na przód. No i kiedy stawiłam pierwszy krok w stronę lepszego 'ja' poślizgnęłam się i wpadłam w ramiona ...

(Ana) Deszcz ! Olaboga ! Jeszcze dziś nie tańczyłam więc jak to możliwe że aż burza się pojawiła ? No helloł ! Muszę, zrobić ten głupi projekt z tym ... No ... Maxim ! O Maxi ! No. W sumie nawet nie wiedziałam że chodzę do tej uczelni, lecz skleroza wszystko niszczy ! Pff . Tak . Jak się ma dziadka właściciela który chcę abym była artystką to nic dziwnego ! Ale kogo obchodzi że wolę być malarką? Nikogo ! Nikogo ! Pffają na mnie samoluby jedne. Ekhm... No dobra. Maximilianie ! Nadchodzę ! (Zrujnować ci chatę i zryć banię ale to mniejsza). Ubrałam jakiś płaszczyk i wyruszyłam na łowy weny. I tak se krążę, krążę, krążę .... I doszłam do jednego ... Przecież ja NIE ZNAM JEGO ADRESU. - Potrójna twarzodłoń. - Walnęłam się w czoło i chciałam zawracać. Pff . Chciałam ... Ja wracałam, po drodze spotkałam kolesia pd tańca, eeeeee wyglądał jak dupa zza krążka mwahahah ! Idę, idę i widzę jakąś łamagę ... Pobiegłam i ją złapałam ... Uf ? Ale gdy zobaczyłam jej rozmazany makijaż puściłam ją na kałużę. Fuu ? - Weź wstań bo zmokniesz . - Doradziłam jej i rzuciłam łapkę w górę jak na fejsie . ( xDD) Niech zrobi sobie taką samojebkę . Będzie sławna . Wydarła się coś a ja szłam dalej i nagle zobaczyłam ...

( Andres ) Ym . Ym . Ym ! Masakra ! Co ? No ? Ja ! O ! Deszcz. Ehhh ? Mimo tego jak zaplanowałem wyszedłem na krótki rękawek lejąc na to co leje Bóg ! Na ludzi ... Znaczy nie ! Na pogodę ! O . Jadłem sobie przy okazji jabłko i spotkałem jakąś laskę . Ulalalalalallal .... Poprawiłem kołnierzyk u koszuli i miałem zamiar wkraczać gdy podniosła głowę . O jaaaa piiiiiiiiiiiiiii ..... To chyba przez nią ! To przez  taką brzydotę Bóg nas zranił ! O fuuuu ... - Idź być brzydka gdzie indziej ! - Krzyknąłem do niej i szybko zwiałem od tego ... Czegoś ! Padający deszcz
sprawił że gęsia skórka wystąpiła na moim ciele. Zaraz ... To oznacza że .... Ja będę .... GĘSIĄ ! Tak ! Uhuhu ! Cieszyłem się z tej wiadomości kiedy zobaczyłem ... No ... Anę ! O ! Ana Mostowiak ... Hihihi. Kojarzy mi się z kartonami ... Nawet nie wiem dlaczego . - Heeyyyy ! - Złapałem ją za ręce, skakałem i hulałem na boki. Jupii !
- Odbija ci ? Anndrea ! - Krzyknęła chyba zła.
- Jaka Andrea ?! Ja jestem Andres ! SS ! Jak chłopak !
- No nie widać właśnie tego S! Nawet małego s ! - Burknęła i sobie poszła. EH ?? foch?! Parsknąłem mimo to śmiechem i wróciłem do stanu szczęścia ...
- Tralalallalalal.... - Mówiłem i nagle widzę zezłoszczonego/ą....  Który/a jest prawie cały/a niebieski/a ....

(German) - Raaaaaaaaaaatuuuuuuunkuuuuuuu !!!!!! - wrzeszczałem zbiegając na dół. - Co to do diabła jest ? - spytałem zdenerwowany, pokazując Oldze jak wyglądam. Moje ciało było niebieskie, ręce, twarz do polowy, usta, no wyglądałem jak smerf, ja mam spotkanie biznesowe, i mam tak iść ? Tego się nawet nie da zmyć.
- O nie, nie musiałam wlać zabarwiacz, a nie proszek, o ja nieszczęśliwa, o ja biedna. - zaczęła jęczeć kobieta.
- Olga to ja wyglądam jak stwór nie z tej planety, czy Violetty rzeczy tez w tym prałaś ? - spytałem, ona pomachała głową na znak potwierdzenia. Brakowało tylko tego, żeby moja córka tak wyglądała.
- Panie Germanie, ja przepraszam, jestem rozkojarzona, to wszystko wina Ramallo. - nie zważając na jej słowa, niewiele myśląc wybiegłem z domu i skierowałem się w stronę uczelni Violetty. Ludzie patrzyli na mnie jak na przybysza z UFO. Wyglądałem, okropnie i dziwacznie, ale zwracałem na siebie więcej uwagi niż kiedykolwiek. Po drodze spotkałem jakiegoś chłopca, który aż przekręcał głowę, żeby na mnie popatrzeć. Gdy dotarłem już na miejsce, relacja dzieciaków to śmiech, pokazywanie paluchami. Odnalazłem córkę w towarzystwie przyjaciółek.
- Tatooo ! Co Ty tu robisz.? - usłyszałem jej niezadowolony głos. Pewnie była zła, że tak wyglądam i przynoszę jej wstyd, ale ja po prostu chciałem dobrze.
Przyszedłem Cię ostrzec, Olga robiła pranie i ubrania farbują i wyglądam jak smerf. - powiedziałem na jednym wydechu, i wtedy zobaczyłem ją....

(Angie)  Dzień jak co dzień. Dzieciaki znowu zaczęły mi jęczeć, że chcą zmienić sobie parę, ale ja jestem nieustępliwa. Muszą się nauczyć współpracować ze sobą, krzykiem i piskami nie dojdą do porozumienia. Część jest pewnie na mnie obrażona, ale to im dobrze zrobi. Spokojnie sprzątałam sale po zajęciach gdy rozległ się dźwięk mojej komórki.
- Mama ? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Angie, błagam musisz przemówić Veronice do rozsądku, wymyśliła, że wyjedzie do Francji, jak tylko skończy osiemnaście lat. - odezwała się kobieta. Veronica to moja 17- letnia siostra, której non stop coś odbija, po prostu jest szalona i nigdy nie wiadomo co wpadnie jej do głowy.
- Ehhh dobrze pogadam z nią, ale nie dziś mam zajęcia i nie mogę się zerwać. - powiedziałam do słuchawki.
- Dziękuję. - odpowiedziała moja mama i rozłączyła się. Wyszłam z sali i udałam się do pokoju nauczycielskiego. Gregorio siedział zły jak pies, nawet nie chciałam go zaczepiać bo jeszcze mnie pokąsa.
- Tatooo ! Co Ty tu robisz.? - usłyszałaś z korytarza głos swojej uczennicy. Postanowiłam wyjść na zewnątrz i zobaczyć co się tam dzieje. Ku mojemu zdumieniu przy pokoju nauczycielskim stała Violetta z Hermanem, którym był praktycznie cały niebieski.
- Przyszedłem Cię ostrzec, Olga robiła pranie i ubrania farbują i wyglądam jak smerf. - powiedział do córki po czym spostrzegł mnie.
- Panie Castillo może wyjdziemy na zewnątrz, nie będziemy tu robić furory z pana wyglądu. - uśmiechnęłam się najpierw do niego, potem do dziewczyny, a z jej ust wyleciało nieme "Dziękuję".
- Chcesz narobić jej obciachu ? - spojrzałam na niego z założonymi rękoma.
- Chciałem po prostu ja ostrzec - dodał ze skwaszoną miną.
- Są telefony. - oznajmiłam. - Wyglądasz komicznie - zaśmiałam się.
- Śmieszne ? To jest śmieszne ? - zapytał z podniesioną brwią. - nagle połączył nasze usta w pocałunku. Byłam zdezorientowana, ale podobało mi się i nie chciałam tego przerywać, ale byliśmy przed uczelnia tak nie wypada. Oderwałam się od niego.
- Oszalałeś ? - zapytałam.
- Teraz Ty też jesteś niebieska - uśmiechnął się, a ja wyjęłam lusterko i zobaczyłam, że mam granatowe usta, lecz nie to przykuło moją uwagę, a postać która siedziała ma drzewie...

(Violetta) Czy nawet mój ojciec musi być przeciwko mnie? Jak on mógł przyjść tak ubrany? Co ludzie sobie pomyślą, że ma nierówno pod sufitem? Że ja tak mam? Mam tylko nadzieję, że Olgita nie uprała i moich ciuchów w ten sam okropny kolor. Albo jaszcze gorzej na zielono, nie mam ochoty wyglądać jak skrzat i tak wystarczy mi mój dyskomfort spowodowany wzrostem.
Kiedy Angie poprosiła mojego ojca o opuszczenie Stud!o, postanowiłam iść za nią i sprawdzić czy na pewno to zrobi, przecież wszyscy znamy mojego ojca, wiemy do czego jest zdolny, a nie chce większej kompromitacji. Ale zamiast tego zauważyłam jak mój ojciec powoli przybliża się w stronę nauczycielki i.. delikatnie ją całuję, szczęka mi opadła. Niestety by widzieć coś więcej musiałam wejść gdzieś wyżej, i wpadłam na genialny pomysł. Wspięłam się na gałąź by mój dokładnie słyszeć o czym rozmawiają. -Violetta zamieniasz się w swojego ojca- usłyszałam swój wewnętrzny głos. Ale to takie ciekawe, lecz moje szczęście jest tak wielkie, że kiedy tylko mnie dostrzegają podskakuję i spadam na ziemie, wtedy przychodzi i podaje mi rękę...

(Camilla) Dziś lekcje... Były wyjątkowo śmieszne... Nie było w nich ani grama zabawności a mnie i tak śmieszyło wszystko. Może to ja mam jakiś za dobry humor ? Lub po prostu mi odbiło ?
 (...) I jeszcze widzę nie stworzone rzeczy jak na przykład Ojca Violetty całego niebieskiego całującego Angie... A Ona jeszcze nie protestowała... I VIOLETTA BUJAJĄCA SIĘ NA DRZEWIE JAK MAŁPA ? Może ja po prostu coś ćpałam. Choć jak tak to musiałabym coś ćpać codziennie bo moje życie wygląda tak zawsze. A chyba bym zauważyła że coś zażywam nie ? W pewnym momencie dziewczyna spadła z dość dużej wysokości na ziemię. Szybkim krokiem omijając przechodniów podeszłam do niej i i wyciągnęłam rękę aby pomóc jej wstać. Poczułam na dłoni jej
uścisk a po chwili dziewczyna już stała normalnie.
-Co Ty właściwie robiłaś na drzewie co Vilu-Uśmiechnęłam się do przyjaciółki starając się ukryć rozbawienie tym że połowę ciała ma poharataną a drugą będzie miała z siniaków.
-Widziałaś mojego ojca ? Widziałaś ty go ? On pocałował Angie ! Jak On mógł ? To moja nauczycielka.-Wydzierała się Castillo na pół miasta.
-Musisz mu pozwolić żyć. Im bardziej będziesz chciała aby odczepił się od Ciebie tym bliżej będzie. Po prostu nie możesz interweniować w jego uczucia. Jeśli ją kocha to nie wtrącaj się.-Odpowiedziałam uspokajając nastolatkę.
-Nie. Ja mu na to nie pozwolę. -Rzuciła jeszcze i odeszła obrażona na cały świat. Czasami jej nie rozumiem. Zachowuje się jakby cały świat musiał wysłuchiwać jej żali. Powinna wziąć się w garść i zapanować nad swoim życiem i emocjami bo za niedługo wszyscy się od niej odwrócą nie mogąc znieść jej nie zdecydowania. Ruszyłam z miejsca w stronę centrum handlowego aby kupić coś do jedzenia. Koło kina widzę... z...   którzy kłócili się o wybór filmu.

(Francesca)
- Nawet nie potrafisz dobrze tego zagrać! Mówiłam ci D,C,D,A czy to takie trudne ? -wyrwałam z jego rąk gitarę i zagrałam poprawnie melodię. Nie da się pracować, myli nuty, myli tekst.Co będzie dalej ?
-Gdybyś tak na mnie nie naciskała to może bym to normalnie zagrał. -uparł się i odłożył instrument na swoje miejsce.
-Co się gapisz ?- ryknęłam widząc jego spojrzenie i opuściłam salę. W tej chwili przydałaby mi się książka pt. ,,Jak radzić sobie z ludźmi którzy doprowadzają cię do wściekłości'' O ile taka istnieje oczywiście. Udałam się do centrum handlowego, gdzie usłyszałam krzyki dobiegające z pobliskiego kina. Jakaś para nastolatków kłóciła się o wybór seansu. Są chyba dużo ważniejsze rzeczy niż durny film prawda ? Powodzenia im życzę bo ten związek nie potrwa długo. Z daleka ujrzałam Camilę, która też oglądała tą scenkę i prawie wybuchła śmiechem. Podeszłam do niej i nieśmiało przywitałam się, w końcu od kąt bezczelnie się obraziłam nie zamieniłyśmy słowa. Ale w sumie to jej wina, bo gdyby go do mnie nie przytargała to nic by się nie stało. Albo to moja wina ? Eh nieważne ! Dziewczyna nie zwracała na mnie najmniejszej uwagi.
-Camila !- postanowiłam zareagować i wykrzyczałam jej imię do ucha.
-Co ?!- rudowłosa spadła z krzesła i upuściła swoje nachos. -Choć bo jeszcze się na nas wydrą i każą sprzątać, a wiesz jak tego nie lubię. - pociągnęła mnie za rękę prosto do teatru. Kupiła jakieś bilety na pierwszy lepszy wybrany spektakl i popędziła do sali. Serio ? Innego miejsca nie było ? Nie mogłyśmy na przykład iść do mnie ?  Chociaż co się dziwić. Chciała zwiać z miejsca ''zbrodni''.
Kilka rzędów przed nami widzę ...

(Leon) Ten pocałunek nie dawał mi spokoju, na dodatek dziewczyna w ogóle ze mną nie rozmawiała, omijała mnie szerokim łukiem, czasami burknęła tylko ciche "Cześć" i to tyle. To ja próbowałem jej pomóc, pocieszyć ją, a ten pocałunek to on nagle tak sam z siebie wyszedł, ja nawet nie wiem czy tego chciałem. Ja w ogóle nie wiem czego ja chcę. Ostatnio się jakiś niezdecydowany zrobiłem. Eh najgorsze jest to, że my mamy razem do zrobienia dwa zadania i nie możemy się sobie się do siebie nie odzywać. Muszę z nią pogadać. Łaziłem po Studio bez celu, z jednej sali do drugiej mając nadzieję, że wpadnę na nią gdzieś. I udało się. Znowu burknęła "Cześć" i chciała pójść do swojej szafki, ale ją zatrzymałem.
- Violetta posłuchaj. - złapałem ją za nadgarstek.
- Słucham. - popatrzyła na mnie.
- Nie możemy się tak zachowywać, mamy do zrobienia sporo rzeczy razem, a Ty mnie omijasz jakbyś ducha zobaczyła, dobra to moja wina ten cały pocałunek, chciałem żebyś się poczuła lepiej i w ogóle. - zacząłem się jej tłumaczyć.
- Ty myślisz, że to chodzi tylko o Ciebie ? - spytała, a ja popatrzyłem na nią zdziwiony. - Nie, tu chodzi o Maxiego, o mojego ojca, o Ciebie, o moje życie o wszystko. - zaczęła się żalić. Uff trochę zeszło ze mnie powietrze, bo myślałem, że serio już nic nie da się z tym zrobić i będziemy razem śpiewać bez głośnie.
- Wiesz co ? Mam pomysł. Dziś grają świetną sztukę w teatrze. Zapraszam Cię, no wiesz tak po
koleżeńsku, rozluźnisz się i w ogóle. - chyba chciałem, żeby się zgodziła.
- Nie, wiem nie mam nastroju na chodzenie do teatru. - odpowiedziała.
- No nie daj się prosić. - uśmiechnąłem się. (...) Czekałem pod tym teatrem ubrany elegancko, kiedy pojawiła się w delikatnej różowej sukience, w rozpuszczonych włosach, nie wyglądała jak ta wiedźma, gdy pierwszy raz ją ujrzałem, była śliczna.
- Pięknie wyglądasz. - powiedziałem, i podałem jej swoje ramię, żeby mogła się o nie oprzeć.
- Dziękuję i wzajemnie. - dodała po czym weszliśmy do środka. Usiedliśmy w trzecim rzędzie. (...) Spektakl okazał się naprawdę warty uwagi, aktorzy genialni, scenariusz zresztą też, ale najważniejsze, że poprawiłem jej humor. Odprowadziłem ją do domu i otrzymałem buziaka w policzek, pożegnaliśmy się i wróciłem do siebie...

Czekamy na wasze reakcje. Ekipa VNH. :)



7 komentarzy:

  1. Ojejku... Cudne! *.*
    Czyżby zapowiada się Fedemila? :)
    Jestem jak najbardziej za! :3 :)
    Hahahaha, German smerfem! :D
    Oj, Olgita, Olgita! :)
    I Viola na tym drzwie, normalnie Sherlock Holmes :)
    Awww *__* Leonetta! <333 Kocham! :)
    Czekam z niecierpliwością na next'a! :D

    ~Katarina~

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam niech jutro się pojawi

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooskii! <333
    Chcę już następny!
    Nie mogę się doczekać! :3 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział i już nie mogę się doczekać next :**

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka