piątek, 7 marca 2014

Part 1

(Angie) Zima w Buenos Aires bywa bardzo przyjemna, rześki wiatr delikatnie porusza kosmykami moich włosów. Niedługo przyjdzie gorąca wiosna, a po niej upalne lato i tak to wszystko krąży dookoła. Z ciężką torbą na ramieniu pełną przedziwnych rzeczy wyruszam to najwspanialszego miejsca w Buenos, a nazywa się ono "Studio 21". Wystarczy przekroczyć kolorowe drzwi by odkryć, że to miejsce cudów. Gdy moja dłoń natrafia na klamkę w drzwiach, kąciki ust same podnoszą mi się do góry. Kocham to miejsce bardziej niż swój dom, tu jest hałas, szaleństwo, mnóstwo ludzi, których marzeniem jest bycie profesjonalnym muzykiem. Nie ważne jak będzie im ciężko, jakie mają problemy, zawody miłosne, my jesteśmy tu by im pomóc, by nigdy nie zatraciło wiary w swoje możliwości i marzenia. Od progu dobiega mnie dźwięk perkusji, gitary, skrzypiec, śpiewu, i tego co najważniejsze śmiechu. Oni nie mogą żyć tylko ciągła pracą to co robią ma im sprawiać przyjemność, a nie cierpienie i niechęć. Udając się do swojego gabinetu, nie obejdzie się bez miłych powitań ze strony uczniów, co też z rana podtrzymuje na duchu.
- Cześć Angie. - słyszę gdzieś z końca korytarza
- Angie pomożesz mi potem pomyśleć nad utworem ? - podbiega jedna z uczennic.
Do każdego staram się podejść indywidualnie, dla każdego zawsze znajdę chwile czasu, oni są tu NAJWŻNIEJSI. Otwierając drzwi od pokoju nauczycielskiego słyszę jakąś zaciekła rozmowę, od razu mogę się domyślić, ze to Pablo z Gregorio wymieniają się jakimiś nowymi pomysłami, a u nich przeważnie wszystko kończy się potem delikatna kłótnia. Wszyscy nauczyciele w Studio są przyjaciółmi, nie ma miedzy nami rywalizacji, kto wychowa najlepszą gwiazdę. Czasami się sprzeczamy, ale to tylko małe blachostki.
- Hej Angie - odzywa się Pablo, kiedy zauważa mnie w drzwiach.
-Cześć wszystkim - uśmiecham się szeroko.
- To co ? - odzywa się Beto - zaczynamy nowy rok szkolny ! - dodaje, a po chwili wszyscy zaczynają się śmiać i udajemy się do głównej sali, gdzie zaczniemy nowy rozdział w naszym i ich życiu ....

(Ana) - Tsunami ! Tatata ... - Pośpiewywałam sobie wędrując sobie po BA ! Soł słit to miasto.  Z daleka dobiegły mnie miłe dźwięki. Uszy za rejestrowały wesołe dźwięki. Szłam w kierunku dźwięku i zobaczyłam nadmiar różowego nadmiaru na budynku. Eh ? Weszłam jednak do środka bo czemu nie ? Zeszłam na dół. A może to sekta ? W sumie kolory się zgadzają, ale zbyt tu kolorowo. Być może to szkoła daltonistów ? Yhm ... Idę w kierunku jakiś głosów i jestem w sali ... "Prób" ? Uchyliłam lekko drzwi i widzę co ? Przystojniaków i jakieś dziewczyny siedzące na krzesłach. A tam pewnie jacyś nauczyciele coś gdakali o "próbach" itepe, itede ... Zasnęłam w połowie ale obudziłam się w porę. Wytarłam rękawem ślinę która utworzyła sobie dróżkę na moim poliku. Wyszłam na zewnątrz i usiadłam na murku. Oczojebny ten budynek, ale dużo tu przystojniaków. Oby nie było ty jak w Polsce ! Że jak piękny to albo zajęty, albo gej ... Eh .. No cóż, Polska mym narodem ! Z ptakiem na godle (xD) Momentalnie z budynku wyszło bydło ... Ale jakie piękne ! Lecz jeden się wyróżniał spośród innych, chciałam do niego podejść i się przywitać, no bo trza mieć znajomości tak ? Usiadł pod drzewem ale zanim doszłam ktoś mnie zaczepił. Odwracając się ujrzałam ... Uff ... Ana! Spokojnie . Twoja kobieca natura szaleje ... (xD) - Hej, szukasz czegoś ? - Spytałam widząc że chce coś powiedzieć ...


(Esmeralda)Papiery, papiery i mnóstwo rozmazujących się liter. Po 12 godzinach siedzenia za biurkiem starając się dobrze wykonywać swoja pracę nie działa na mnie dobrze. Przeszukując, stos leżących przede mną papierów natrafiam na świeża sprawę. "Studio 21. Szkoła talentów, dług wynosi...". Ohho no to trzeba będzie udać się do pewnej szkoły i ściągnąc dług. Jestem bezwzględna w swojej pracy, wyrwę każdą złotówkę. Dochodzę do wniosku, że ludzka nie odpowiedzialność nie zna granic. Po jakiego

pioruna oni zakładają szkoły, a potem popadają w gigantyczne kredyty, długi i tym podobne, nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem, ale za to mi płaca za wyrywanie ludziom pieniędzy. Ile ja miałam przez te lata pracy płaczu, błagania, rzeczywiście na początku mnie to wzruszało, teraz trochę się z tego śmieje. Wiem, to okropne, ale co poradzić, komornicy tez muszą istnieć i są równie potrzebni jak lekarze, strażacy czy inni. Przynajmniej dobra praca. Spakowałam dokumenty dotyczące Studio do mojej czarnej torebki i wyszłam zamykając biuro na cztery spusty i wsiadłam do czerwonego Audi A4. Auto pachniało nowością, czyściutki, eleganckie odzwierciedlenie mnie. Około dwudziestu minut zajęło mi dotarciem do owej szkoły. Budynek nie był brzydki, można by go rozbudować i zrobić jakaś kawiarnie, pub lub coś podobnego, ale o tym już zdecyduje burmistrz miasta. Kierując się w stronę kolorowego wejścia zauważam dziewczynkę siedząca pod drzewem, zaczepiłam się, a ona bezczelnie powiedziała do mnie na "Ty" popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Poszukuje dyrektora tej uczelni. - spojrzałam na nią.
-Słucham ? - uslyszalam za sobą męski głos...

(Pablo) Więc od dziś będzie tłum w Stud!o jak co roku, przesłuchania. Przesłuchania. Po apelu wyruszyłem za Antonia załatwić sprawę z elektrykiem. Wychodząc na świeże powietrze słyszę słowa "Poszukuję dyrektora tej uczelni". - Słucham ? - Zabrałem głos w konwersacji jakiejś kobiety z dziewczyną.

- To ja już pójdę. Do widzenia. - Odezwała się ciemnowłosa blondynka i jak powiedziała tak zrobiła a ja znów skierowałem wzrok na nieznaną mi płeć przeciwną.
- Pan Pablo Galindo ? - Spytała patrząc w kartkę. Przytaknąłem nieśmiało. - Nazywam się Esmeralda DiPietro i jestem zmuszona ...
- Zmuszona zabrać Stud!o, tak, wiem. Nie może pani nam dać jeszcze kilka dni ? - Wiem to było nieuprzejme że się jej wtrąciłem w słowo, ale nic nie poradzę. Komornik to znienawidzona przeze mnie osoba, co mnie obchodzi w sumie że to jej zawód ? Mogła takiego nie brać. To byłbym bardziej miły.
- Przykro mi ... - Odparła krótko.
- Mi też. Wiem że to pani zawód i w ogóle, ale proszę mi uwierzyć. Ta uczelnia daje tym studentom szczęście, nie można jej od tak przejąć. Proszę o tylko tydzień to tak wiele ? - Kobieta była bez skruchy. Jakby serca nie miała. - Pani Esmeraldo ... Eh ... Ja ... - Czułem że zaraz mnie coś trafi. - Możemy to inaczej załatwić ...

- UWAGA ! - Usłyszałem krzyk i dostałem piłką w twarz, tym samym upadając na beton. Podniosłem głowę i poczułem ból lewego oka ..


(Tomas)Nareszcie początek roku szkolnego. Przez całe wakacje przygotowywałem się do przesłuchania. Myślę, że w tym roku mi się uda. Idąc do Studia zobaczyłem jak któryś z nauczycieli dostał piłką w twarz i upadł. To chyba był Pablo. O ile się orientuje to Diego grał z kolegami przed Studiem i kopnął za mocno piłkę. No cóż, myślę, że Pablo nic się nie stało. Idąc nagle stanąłem jak otępiały.
-Zapomniałem gitary z domu! - krzyknąłem do siebie. Wszyscy gapili się na mnie jak na jakiegoś idiotę. Niedługo miały zacząć się przesłuchania, a ja  zapomniałem instrumentu. Jak na złość nikt nie chciał pożyczyć mi gitary. Nagle poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Tomas ? To Ty ? - powiedziała ciemnowłosa Włoszka uśmiechając się do mnie. W pierwszej chwili nie wiedziałem kto to jest, ale zaraz przypomniało mi się.
-Francesca ? - zapytałem się z uśmiechem.
-Tak ! Cześć ! Boże, jak my się długo nie widzieliśmy. - odparła ucieszona ze spotkania Fran.
-Hej ! Z 6 lat się nie widzieliśmy. - rozmawiając tak z Francescą całkowicie zapomniałem o tym, że nie mam gitary aby zagrać, ale na szczęście nie na długo.
-Ty też idziesz na przesłuchanie? - i właśnie wtedy przypomniałem sobie o gitarze.
- Fran, przepraszam Cię bardzo, ale muszę biec po gitarę do domu. - odpowiedziałem zestresowany.
-Jak chcesz mogę pożyczyć ci moją. - ucieszyłem się ze słów które powiedziała moja dawna przyjaciółka.
-Bardzo Ci dziękuję. - po tych słowach przytuliłem ją. Zeszliśmy po schodach i przekroczyliśmy próg Studia.


(Maxi) Wszedłem do Studia pełnego nowych osób. Każdy z nich się cieszył choć nie wiem z czego. W gruncie rzeczy ta szkoła nie oferuje niczego nowego. Ciągle te same lekcje niczym nie urozmaicone. Na Świecie istnieją uczelnie o dużo większym "prestiżu". I tak praktycznie z nas nie zostanie sławy. To tylko nasze głupie marzenia. Przepchnąłem się przez gąszcz chętnych do nauki tutaj nawet nie przepraszając bo po co ? Podłączyłem MP3 do głośników i wyregulowałem je na całą głośność. Hmmm... Jaką piosenkę by im tu zaserwować ? Przeglądałem listę aż natrafiłem na coś odpowiedniego. Dobra teraz tylko szybko uciekać. Nacisnąłem przycisk play i wybiegłem z klasy a następnie z budynku. Już po kilku sekundach słyszałem wybraną piosenkę.



Dziś zadzwonił do mnie kumpel 
i melduje, że Rudy się żeni. 
Chociaż ja nie znam kobiety, 
która chciałaby z nim być. 
Rudy klnie, głośno chrapie, 
ale ona to zmieni.
Bo w kagańcu w potulną owcę, 
zmienia się dziki lew 


Widziałem zdziwione miny przychodniów i czułem się dumny ze swojej pracy. Niestety w połowie ktoś przerwał.

-A było tak pięknie-mruknąłem pod nosem...



(Andres) Koniec wakacji ! Ah. Jak tu ... Szczerze wolałem wakacje. Chodząc po Stud!o przez te bydło kiedy nagle pękły mi prawie że bębenki. Ktoś puścił "Rudy się żeni" a ja wyszczerzyłem się i zacząłem tańczyć. Oh yeah ! Ale widząc miny innych szybko pobiegłem to wyłączyć. Eh ? Nie mają dobrego słuchu ! To było piękne ! Następnie szybko wyszedłem z sali i ujrzałem Pablo z jakąś gościówą, kłócili się najwyraźniej. Oni nie mają co robić ? Mogli by wywalić to gówno tych ludzi ze Stud!a bo robią bałagan ! Święte krowy kurde ! Się panoszą i pchają. (xD) Eh. Wyszedłem na zewnątrz oddychając świeżym powietrzem. Ciekawe kto jest odpowiedzialny za to wystawienie tej twórczej piosenki. Pośpiewywałem sobie ją w drodze do Resto. I pomyślałem czemu by tu nie zadzwonić do no właśnie cholera do kogo ! Ciekawe czy już wrócił, choć wątpię. Zawsze lubił się obijać i żreć moje chipsy ! Cham jeden. Wszedłem do środka i zasiadłem za ladą. - Koktajl z kiwi. - Powiedziałem szybko do Luci a do Resto wszedł/weszła ...

(Ludmiła) Szalona, Zwariowana, Zakręcone, Wiecznie pełna energii, TO JA. Te wakacje były nieziemskie, najpierw Paryż stolica mody, potem Egipt, Rzym. Ahhhhh ja ewidentnie kocham swoje życie, jest takie słooooodkie, że aż czuje jak ludzie mi zazdroszczą. Wstałam i od razu mogę stwierdzić, że czuje się jak nowo narodzona. Teraz prysznic, poranne nakładania maseczek, zjeść coś dobrego, umyć ząbki i mogę wychodzić z domu. Oczywiście do Studio się nie wybieram, bo, bo, bo emmm jest za dużo ludzi, taki tłum źle działa na moja delikatną cerę. Ludzie, mnóstwo ludzi,

będą chodzić ocierać się o mnie, a ja mam nowe ubrania, i jeszcze mi pobrudzą, albo porwą, co to to nie ! Ludmiła musi jeszcze pomalować pazurki, ubrać nowa złota sukienkę i jupi mogę iść. Poprawić włosy, cmoknąć do lusterka, uśmiech, głęboki oddech i o to JA. Dzień Dobry Buenos, sama do siebie się uśmiechać,wychodząc na ulicę, ale to już takie zboczenie moje małe. Po tak cudownych wakacjach, trzeba o tym komuś opowiedzieć, a gdzie mogą być te wszystkie male lamusiki ? Tylko w Resto. Nogi same wiedza, gdzie iść, i po 10 minutach lekkiego spaceru docieram na miejsce. Spodziewałam się większej ilości ludzi, jak widać ja tez kiedyś się mylę, zauważam tylko Andresa i ....

(Francesca)Buenos Aires,w końcu po długich dwóch miesiącach nareszcie w domu ! Może i Włochy to  mój rodzinny kraj, ale BA- to właśnie to miejsce. Dużo się zmieniło. Posadzono więcej drzew, przemalowano budynki, a nawet niektóre wyburzono a na ich miejsce postawiono nowe. 
-Idę się przewietrzyć- informuję matkę i idę w stronę Resto.  To miejsce również przeszło ''metamorfozę''. Budynek się powiększył, a kolory ścian zostały odświeżone. W środku zastaję Andresa. O jak miło ! Dawno się nie widzieliśmy. 
-Hej co tam po wakacjach ? - dosiadam się do niego i zadaję pytanie. Popatrzył się tylko na mnie, wstał od baru i siadł przy jakimś stoliku. I bądź tu miłą dla ludzi ! Z daleka zauważyłam Ludmiłę która przyglądała się całej sytuacji. W końcu wyszłam z baru i postanowiłam skierować się do Studia. Po drodze zaczepia mnie ...

(Violetta) Idę chodnikiem słuchając muzyki, nagle zauważam Fran po drugiej stronie.  Wyłączam odtwarzacz,  chowam słuchawki,  przechodzę spokojnie na drugą stronę ulicy. Idę w ciszy parę kroków za dziewczyną, nagle postanawiam ją zaczepić.
- Fran- mówię,  a Włoszka odwraca się po krótkiej chwili. 
- Violetta- odpowiada po chwili,  a następnie mocno mnie przytula. 
- Jak się czujesz? - zadaję pytanie, tym samym przerywając krótką i niezręczną ciszę między nami.
- Tak jak zwykle- odpowiada włoszka- A jak tam u Ciebie? 
- Wiesz...- zaczynam myśleć,  po chwili zastanowienia odpowiadam- w sumie to tak jak dawniej. Gdzie się wybierasz? - pytam.
-  Zamierzam iść do Studio. Idziesz ze mną? 
- Z miłą chęcią- po chwili wznawiamy naszą "podróż". Idziemy do Studio ciągle śmiejąc się nawet z jakiś głupot. Mijamy masę dziwnych ludzi z których także się wyśmiewamy. Kiedy dochodzimy do Studio wpada na nas...

(Gregorio) 
Ja nieroztropny, ja nierozważny, matko jedyna, gdzie są moje sztuczne włosy ? Dziś castingi, a ja jestem nie gotowy, co sobie wszyscy pomyślą, o ja głupi... Ten dzień musi być wyjątkowy, czas odkryć mnóstwo talentów tanecznych. Będziemy tańczyć, będziemy śpiewać, będzie zabawa będzie się działo. Aż się wzruszyłem z tego wszystkiego. Strój na dziś leginsy w panterkę, koszula w kratkę, czapka z daszkiem, tak się teraz chodzi, taka stylówa nauczyciela tańca, joł, joł. Zawsze jak wychodzą z domu to muszę sprawdzić, czy wszystkie zamki są zamknięte, a jest ich aż sześć to trochę czasu to zajmuje. Samochód stoi gotowy do drogi, ale mój dzisiejszy pech jest silniejszy, zepsuł się silnik, oł szit, szlak mnie trafi. Chyba czas wrócić do biegania, bo czuje, ze wypluję zaraz płuca, nie wiem jak Pablo i Angie to robią, że są w tak świetnej kondycji, zazdroszczę im tego. Pod koniec drogi zwalniam swoje nogi, bo już na zakrętach nie wyrabiają. I jeszcze nie zauważyłem i wpadłem na kogoś.

-Violetta ? Przepraszam Cię słodziutka, ale Gregorio dziś zakręcony, a mnóstwo rzeczy trzeba zrobić, do zobaczenia w środku Lady.
Pierwszym pomieszczeniem do którego muszę się udać to pokój nauczycielski, od razu dopadam do butli z wodą i pije jak oszalały.
-Greogrio Ty miałeś siedzieć w komisji, popołudniu co tu robisz ? - pyta zdezorientowany Pablo.
-Przyjacielu, ja wiem kiedy pracuje, a kiedy się obijam. - odpowiadam.
- Gregorio spójrz na grafik. - pokazuje mi świstek papieru.
- Jak zawsze dezorganizacja, jak zawsze. - opuszczam pomieszczenie i udaje się do sali tanecznej, gdzie jakieś wygibasy zaczęła/zaczął....


(Lena) Egzaminy w Studio. Od jakiegoś czasu chciałam zdawać do tej szkoły, ale niezbyt wierzyłam w swoje umiejętności. Niestety(lub stety), jak to bywa - rodzina oraz przyjaciele wręcz wepchnęli mi w ręce zgłoszenie. Nie bałam się egzaminu ze śpiewu. Znaczy, właściwie to się bałam, oczywiście. Ale wiedziałam, wierzyłam, że pójdzie mi dobrze, przecież kocham to robić.
A tymczasem utknęłam na egzaminie z tańca. Pozwoliłam muzyce kontrolować moje ciało. Gdzieś już wcześniej to słyszałam, ten utwór. Skupiłam się na emocjach przekazywanych w piosence.
Kiedy muzyka nagle ucichła, stanęłam przed komisją. Wzrok wlepiłam w swoje trampki.
- Dziękujemy. Wyniki pojawią się w najbliższym czasie - usłyszałam od jakiegoś dziwnego faceta.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i wyszłam z klasy. Za mną weszła kolejna osoba. Westchnęłam. Tyle tu talentów, jakie mam szanse?
Odrzuciłam nieprzyjemne myśli i obejrzałam się wokół siebie. Z drugiej strony, chodzenie do takiej szkoły, jaką jest Studio.... to chyba moje marzenie.
Wychodząc z tej niesamowitej szkoły widzę...


(Libi) Spóźniona! Wszystko przez to, że znowu pomyliłam drogi. "Studio jest obok parku". Tak, tylko którego?! Buenos Aires to dla mnie nowe okolice, jeszcze się gubię. Mogłam wezwać taxi, a nie pytać przypadkowych ludzi na ulicy gdzie dojść do Studio'a. Jakaś starsza pani mi przywaliła torebkę. Nie mam pojęcia dlaczego! Czy ja wyglądam na jakiegoś złodzieja? To miasto jest dziwne, zostanę tu tylko pod warunkiem, że dostanę się do Studio'a. Co nie jest przesądzone. Umiem tańczyć, grać na gitarze, ale śpiewać? Nie jest źle, ale na pewno znajdą się lepsi...

Kiedy wreszcie zauważyłam wysoki, kolorowy budynek i napis Stud!o, mimowolnie się uśmiechnęłam i zaczęłam iść w jego stronę.
Wchodząc do szkoły, minęłam się z jakąś dziewczyną i natychmiast spróbowałam się dowiedzieć czegoś na temat egzaminów. Czy skończyły się, gdzie są...
Okazało się, że jeszcze mogę je zdawać! Chociaż nie zaprze paszczę swojej jedynej, niepowtarzalnej szansy! Już jakieś zwycięstwo.
Pierwszy egzamin musiałam zdawać z tańca! Muszę przyznać, że pomogło mi się to rozluźnić. Dałam z siebie wszystko i myślę, że akurat ten egzamin zdałam...
Co. Do. Śpiewu. Hmm... Chyba poszło całkiem, całkiem... Całkiem ok.
Po ostatnim egzaminie wróciłam do mieszkania mojej kuzynki i poszłam zmęczona od razu spać.

Czekamy na wasze reakcje :) Ekipa VNH 


6 komentarzy:

  1. Awww. Ta historia zaczyna się spoko. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super *.*
    Od teraz regularnie zaglądam;)
    Zapraszam do mnie.

    Ti Credo.
    Pauline V. ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3
    Jestem bardzo ciekawa rozwinięcia akcji
    Czekam na next

    Kinga Blanco

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczyna się ciekawie, świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojejku... :D
    W końcu jest 1 rozdział! Nie mogłam się doczekać :) Zapowiada się ciekawie!
    Czekam z niecierpliwością na next'a! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny *.*
    czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka