środa, 25 września 2013

Rozdział 2



(Tomas) Obudziłem się potwornie zmęczony, czułem się tak jak bym wcale nie zmrużył oka wczorajszej nocy. Wciąż myślałem o tej całej sytuacji z Violettą i o tym jak zostawiłem Ludmile bez słowa. Było jeszcze wcześnie udałem się do łazienki gdzie wykonałem poranne czynności po czym wyszedłem z domu do parku. Czułem się fatalnie, nie miałem nikogo kto rozumiał by mój ból. Długo kręciłem się po alejkach bez celu zastanawiając się czy nie zadzwonić do Fran,a może lepiej do Maxiego? Chociaż nie, muszę porozmawiać z Violettą, w końcu wczoraj jej to obiecałem, pomyślałem gdy nagle usłyszałem śpiew, głos wydawał mi się znajomy.....

(León) Od rana coś, jakaś melodia łaziła mi po głowie, więc postanowiłem pomyśleć na świeżym powietrzu. Wyjmuję gitarę z pokrowca. Spoglądam na niebo; bezchmurne, z resztą jak prawie zawsze. Bazgrząc na kartce kolejne nuty skupiałem się na wkomponowaniu w nie słów, ale nic mądrego nie przychodziło mi do głowy. Zignorowałem to i dokończyłem refren. Powtórzyłem całą melodię jeszcze raz, i wtedy już wiedziałem, jakie będzie przesłanie piosenki. Mam świadomość swojej nieoryginalności, ale nieszczęśliwa miłość zawsze dobrze wyglądała, a i prosto było coś takiego napisać. Nuciłem właśnie pod nosem kolejne słowa, które pasowały mi do poprzednich, kiedy...


(Tomas) Podążałem za dźwiękiem, to był Leon, kompletnie nie spodziewałem się go tutaj o tej porze. Chciałem iść dalej, zignorować go jednak strasznie podobała mi się piosenka którą śpiewał, te słowa, przemawiały do mnie, nieszczęśliwa miłość. No tak w końcu Violetta odrzuciła nas obu, dopiero teraz dotarło do mnie że mój rywal jest tak naprawdę jedyną osobą która wie co czuję. Powoli zbliżyłem się do niego i zacząłem nucić z nim refren który był właśnie przez niego powtarzany, z początku nie zwrócił na mnie uwagi lecz po chwili....


(León)I może teraz, kiedy nie jesteśmy już dla siebie,
Dojdziemy do czegoś,
Do czegoś, czego nie mogliśmy zrozumieć razem.
I może osobno zrozumiemy,
Co do siebie czujemy,
Co jesteśmy warci.
Słowa przychodziły same. I chociaż wiem, że później będę poprawiać je sto razy, to lubiłem to uczucie, kiedy wszystko przychodziło zupełnie samo, bez zastanowienia. Może to był jakiś rodzaj magii, który atakował moje serce właśnie wtedy, kiedy tego potrzebowałem?
Pochylam się nad kartką, żeby zapisać słowa, zanim je zapomnę, ale wtedy widzę dobrze znaną mi postać. Ciemne włosy, brązowe oczy... nie, nie potrafiłbym zapomnieć.
- Tomas? - nie umiem ukryć zdziwienia. - Co ty tutaj robisz? 


(Tomas) Zauważył mnie, zresztą nic dziwnego, jak ostatni idiota stałem na przeciwko niego z uśmiechem który był co najmniej nie na miejscu, szczególnie że kiedyś był moim rywalem. Co poradzić, podobała mi się ta piosenka, a muzyka to moja słabość. " Tomas? Co ty tu robisz?" zapytał zdziwiony moją obecnością. - Ja, ja - zacząłem się jąkać. - Byłem w parku, i usłyszałem jak ktoś śpiewa, postanowiłem sprawdzić kto to i to cała historia. Poza tym nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. Odwarknąłem gdy zorientowałem się że jestem dla niego zbyt miły. Odwróciłem się napięcie i szybkim krokiem zacząłem się od niego oddalać nie zwracając uwagi na to co za mną wołał.




(Violetta) Muszę wyjść z domu na świeże powietrze. Nie wiem czy powinnam być wdzięczna Tomasowi że odwołał wczorajsze spotkanie czy tez zła. Odkąd Angie wyprowadziła się z domu, czuję jak ją tracę. -Hej Angie, może zjemy razem obiad?- Dzwonie do niej, ale odzywa się poczta głosowa. Idę siadam na ławce z widokiem na staw. Myślę sobie że mam dość już tego szarego życia, codziennie robię to samo.  Postanawiam się z kimś spotkać, więc wyciągam z torebki telefon i przeglądam listę kontaktów.. ale po chwili daję sobie spokój, chce być sama. Wciąż nie wiem czy Leon jest na mnie zły, od wczoraj się nie odzywał. Myślę nad słowami nowej piosenki ostatnio nic nie przychodzi mi do głowy. Może powinnam poprosić kogoś o pomoc? W końcu do terminu prezentacji zostały zalewie 3 dni. Przypominam sobie że dawno nie rozmawiałam z Federico. Dlatego idę go poszukać, zapewne siedzi w studio i komponuje. Idąc ostatni raz przez park widzę Leona rozmawiającego z Tomasem. O nie!. Nie chcę sie w to mieszać wiec odchodzę, mam nadzieje że nie zauważona. Schodząc po schodach, potknełam się. W ostatniej chwili pomaga mi...

(Angie)Gdzie są te klucze!?-spytałam sama siebie.Jak co rano nie mogłam się z niczym wyrobić. Nerwowo spojrzałam na zegarek -Antonio mnie chyba zabije! W biegu złapałam jabłko i wybiegłam z domu. Po 10 minutach sprintu na obcasach musiałam się zatrzymać gdyż ledwo oddychałam. Sięgnełam po telefon z zamiarem zadzwonienia do Pabla żeby poinformować,że niestety nie zdąże na czas.O dziwo na wyświetlaczu była zupełnie inna godzina niż się spodziewałam,z której wynikało,że zajęcia zaczynam za godzinę! Weszłam do pierwszego lepszego sklepu upewniając się czy,aby czas nie bawi się ze mną..Tak,to prawda. Uśmiechnełam się na myśl,że dziś chodź raz sie nie spóźnie do pracy.Szłam powoli rozglądając się po parku i roskoszując się smakiem jabłka.Miałam ochotę spotkać się z Violettą,gdyż wiem jak bardzo lubi takie spacery.Szybko wyciągnełam telefon i wybrałam jej numer.Niestety już z kimś chyba rozmawiała,gdyż numer był zajęty. Dochodzac do celu mojej wędrówki zauważyłam Viole.Przyśpieszyłam kroku i w ostatnim momencie przytrzymałam ją by nie upadła. Wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo ją kocham i chodź widzimy się codziennie w studio brakuję mi naszych codziennych rozmów o wszystkim i o niczym..


(Violetta) Już myślałam że jednak spadnę z tych schodów, a tu nagle pojawia się Angie i pomaga mi. -Wszystko w porządku Violu? Nic sobie nie zrobiłaś?-Pyta nie biorąc przerwy na oddech. -Angie. Dziękuje, gdy by nie ty to z pewnością..- Mówię i razem wybuchamy śmiechem. Idziemy powoli w stronę studia. -Dzwoniłam do Ciebie, ale nie dobierałaś, myślałam że może zjemy razem obiad?- mówię z nadzieją. -Ohh, Violu dzisiaj mam do późna zajęcia i z pewnością nie dam rady wyjść wcześniej, ale wiesz co? Do zajęć mamy jeszcze 40 minut, chodź zjemy gdzieś drugie śniadanie- oznajmia. Kiedy juz wyszłyśmy z restauracji, opowiadałyśmy sobie jak nam mijały dni po jej odejściu. Tuż pod Studiem, pożegnałam się z nią i podeszłam do Fran. -O! Fran, nie mogłam się do Ciebie dodzwonić, gdzie ty się podziewiałaś- Prawie na nią krzyczałam i od razu ją przytuliłam. -Nie masz pojęcia co się stało- gdy opowiadam jej o Tomasie, Francesca nie wydaje się zaskoczona -Wiem, widziałam się już z Nim- wyznaje mi. A w tym momencie zaczyna padać deszcz, wiec wbiegamy do środka. Niestety to chyba nie jest mój szczęśliwy dzień gdyż zderzyłam się z ...

( Federico )
Wyszedłem z domu i po chwili znalazłem się w Studio . Po drodze zaczął padać deszcz , więc szybko wbiegłem do budynku i zderzyłem się Violą .
- Oj przepraszam . Nie widziałem Cię - podtrzymałem ją , by nie straciła równowagi .
- Nic się nie stało . Chciałam z Tobą porozmawiać .
- Ale to może później , bo teraz muszę coś znaleźć .
- Ok . To do zobaczenia - pobiegła w stronę szafek .
Uważnie się rozejrzałem czy nie ma przypadkiem na  korytarzy Ludmiły . Nie widziałem jej . Wszedłem do sali nagraniowej i zacząłem szukać mojej kartki z nutami , którą wczoraj tu zostawiłem .Gdy znalazłem je na stole usłyszałem , że ktoś wchodzi do sali . Odwróciłem się i ujrzałem Ludmiłę . Moją blondynę . Zamknęła drzwi , ale gdy zorientowała się , że ja tu jestem natychmiast chciała wyjść . Okazało się , że to nie możliwe gdyż urwała klamkę . Nasze oczy się spotkały . Myślałem , że zaraz się rozpłynę .

(Ludmila) Ja nie rozumie, jak można współpracować z takimi ludźmi, na jakich zasadach się tu ich przyjmuje, jest jedno określenie BEZTALENCIA. Całą noc rozmyślałam nad tym dlaczego Tomi mnie unika, mam tylko nadzieje, że nie chce wrócić do tej, tej Violetty, to byłoby z jego strony wielkie poniżenie. Powoli kieruję się w stronę swojej szafki by poprawić makijaż, ale zauważam, że ktoś kręci się po sali muzycznej, postanowiłam to sprawdzić. Gdy weszłam do sali moje wewnętrzne ja powiedziało wyraźnie - Ludmi uciekaj czym prędzej. Tylko niestety, cholerna klamka w tym cholernym Studio wszystko zepsuła. Fede podchodzi bliżej mnie i nie wiem co się ze mną dzieje, nie wiem czy to te jego oczy, czy to ten uśmiech, ale chyba coś po mojej lewej stronie się poruszyło. Czyżby to było serce? Nie, nie i jeszcze raz nie on nie może tego zauważyć.
-Co tak stoisz ? Rusz się, myślisz że będę tu stała całe popołudnie, nie mam a to czasu - tłumaczę mu to dość dosadnie, ale on dalej stoi jak slup soli
-Federico - pstrykam palcami - rusz się, ale właśnie w tym momencie ktoś otwiera drzwi ...


(Camila) Szłam do sali muzycznej po gitarę. Otworzyłam drzwi i ujrzałam dziwną sytuację. Federico stał kilka centymetrów przed Ludmiłą a ona pstrykała mu palcami przed twarzą. No tego to się po nich nie spodziewałam. Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. -Cami!- Usłyszałam za sobą głos należący do Ludmi. Ale nie zwracałam na nią uwagi. Musiałam porozmawiać z Francescą na temat tego co ujrzałam. Nigdzie nie mogłam jej znaleźć więc został mi Maxi. Stał przed Studio. Ostatnio wyprzystojniał. Może to przez nowe ciuchy. Przecież nie mógł mi się podobać. Jest moim przyjacielem poza tym widać że spodobała mu się Natalia. -Maxi nie uwierzysz co widziałam ! Fede chyba zakochał się w naszej Ludmi.
-Nie możliwe! Muszę z nim porozmawiać. PA.- No pięknie i to ma być rozmowa ? Raczej szybka wymiana zdań. Poszłam w stronę parku. Na jednej z ławek zauważyłam ...



(Violetta) Gdy już skończyłam wszystkie zajęcia, chciałam już iść do domu. Wychodząc ze Studia udałam się w kierunku parku.Przechodząc koło jednej z ławek usłyszałam śpiew, a dokładnie męski śpiew. Odwracam się i zauważam Diega z gitarą w ręku i śpiewającą jakąś piosenkę. Postanowiłam że się do niego dołączę. -Hej, ładna piosenka- mówię do niego. -O Violetta, dzięki. Co ty tutaj robisz?-pyta mnie. -Violetta?Hej!- za pleców słyszę głos Cami. I podchodzę do niej żeby się przywitać. -Hej, Dokąd idziesz?-.
-Do domu, jestem strasznie zła na Maxi'ego...-mówi z irytacją. -Ok, Cami zadzwonię do Ciebie wieczorem, ale powiedz mi tylko czy wszystko w porządku?- Pytam się troskliwie. - Aa tak Violu, potem pogadamy, buźka.- przytula mnie i odchodzi. Cami i tej jej nastroje, uwielbiam ją. Wracam na ławkę do Diega. -Przepraszam, ja..-czuje że się rumienię. -Wszystko w porządku- odwzajemnia uśmiech. -Mam prośbę, niedługo muszę oddać Pablo moja nową piosenkę, ale jakoś nie moge dobrać słów, a tą co ty grałeś była śliczna. Mogę ją pożyczyć? Jak się nazywa?- Proszę go. -Nie ma jeszcze nazwy, ale nie ma sprawy, masz tutaj nuty i tekst. To co gotowa?- puszcza mi oko. -Ale że tutaj mamy śpiewać?- pytam ze zdziwieniem. -A dlaczego nie?- Zaczyna grać, gdy skończyliśmy pozmienialiśmy odrobię tekst. HOY SOMOS MAS. Nagle podchodzi...

(Ludmila) Dlaczego, akurat musiała tam wejść Cami, największa plotkara w całym Studio, ciekawe komu już powiedziała Maxiemu, Fran, a może Violettcie, o nie, nie pozwolę na takie zgrywanie się z Ludmily, Cami jeszcze mnie popamięta. Koniec zajęć w Studio to początek, nudnego wieczoru w domu, wracając ze szkoły, słyszę jakieś piski. - Ludmi idź zobacz kto tak fałszuje - mówi mi moja intuicja i po raz kolejny mnie nie zawodzi. Na ławeczce siedzą dwa ćwierkające do siebie ptaszki.
- Jakie ja mam szczęście zawsze spotykam was razem - uśmiecham się szyderczo do Violetty.
- Nie wiedziałam, że jesteś aż taką kokietką, Wczoraj Leon i Tomas, dzisiaj Diego, dziewczyno przystopuj, bo chłopców w Studio zabraknie dla Ciebie - jej wzrok mówi tylko jedno, uciec jak najdalej stąd. - Nie wiem czy Leon chciałby zobaczyć filmik, który przed chwilą nagrałam - ach ja i moja podłość, jesteśmy zgrane jak nikt. - Do zobaczenia Voletta, widzimy
się jutro - pomachałam jej z myślą, jakaż ona biedna, jednak nie jaka ona głupia. Czas wracać do domu, wielkiego pustego domu. Wystarczy, że tylko przekroczę próg, od razu słyszę biadolenie matki. - Znowu nie wzięłaś, tego i tego, jaka to ja biedna  nie mam pracy. Czasami to już mam jej tak dość, że myślę nad przeniesieniem się do ojca do Hiszpanii. Rzucam torbę w kąt i zasiadam do pianina, otwieram nuty i pierwszą piosenką, która ukazuje mi się przed oczyma jest "Junto somos mas", nawet przeznaczenie wie, że jestem gwiazdą, zaczynam cicho nucić piosenkę, ale spoglądam na zegarek i chyba pora już iść spać, przebieram się w ulubioną piżamę i zasypiam. Śni mi się Federico i jego piękne cudowne oczy spoglądające na mnie.

Prosimy o komentarze! one naprawdę motywują!
Rozdział 3 już jutro!



6 komentarzy:

  1. Świetne! Zmotywowałam was? :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludmiłą w tym opowiadaniu jest świetna, jeszcze lepsza, niż w serialu :) Reszta też jest super :)) Leomas!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka