wtorek, 8 kwietnia 2014

Part 16

(Leon) Ahh. Wczorajszy dzień był cudowny. Położyłem się dość późno, ale nie mogłem spać. Kiedy tylko zamykałem oczy miałem ją przed oczami. Na początku nie doceniałem Violetty, ale może urzekła mnie swoim wdziękiem? Ewentualnie cyckami. Jeszcze tańczę z  nią na próbach w parze. Jesteśmy blisko i może się zakochałem? U mnie to dziwne, ponieważ nie potrafię przywiązać się do jednej rzeczy na długo, no ale popróbować zawsze wolno (XD). Rano nie wiem jak, ale usnąłem. Śniło mi się, że Violetta pocałowała Diego, a ja wtedy podszedłem i rozwaliłem mu nos. Lubię mieć super moc w moich snach. Ten sen przerwała moja mama zwalając mnie z łóżka.
-Leon! Żyj! - krzyczała mi jakieś rzeczy do ucha
-Mamo, mamo, mamooooooooo! Spokojnie, przecież żyję. - na pół śpiąco powiedziałem.
-Wstań dziecko.
- Już wstaję. Jestem wypoczęty jak nigdy. -na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Wstałem i wyszedłem z pokoju w piżamach. Moja  mama siedząc na moim łóżku patrzała się na mnie jak na debila. Wróciłem się
-Zapomniałem się ubrać. - moja twarz niczym poker-face patrzała się na mamę.
-Leonn...- przeciągnęła moja mama.
-A teraz wyjdź kobieto. Chcę się ubrać jak cywilizowany człowiek, a Ty mi w tym przeszkadzasz. - mój wygląd twarzy zmienił się na wygląd tego kota "NIE"
Mama wyszła, a ja się ubrałem. Następnie zeszedłem na dół złapałem jakiegoś batona i wyszedłem. W parku spotkałem...

(Camilla) Wyglądam jak zombie. No może zombie jest ładniejsze. Nienawidzę poranków podczas których nie mam na nic energii a muszę żyć jak człowiek. Są takie bezsensowne. Ogólnie poranki są bezsensowne jakby nie można było w nocy żyć a w dzień spać. Wstałam, umyłam się i ubrałam. Dalej nie wyglądałam jakoś super (no na pewno nie wzięli by mnie na super modelkę albo coś w tym rodzaju) ale zawsze jakiś postęp jest nie ? Pod oczami miałam tak zwane "wory" a wyraz twarzy niemrawy ale trochę makijażu i prawie nic nie było widać.
(...) Po zjedzonym śniadaniu zgarnęłam torebkę, klucze i potrzebne nuty. Musiałam iść żwawym krokiem choć totalnie nie miałam ochoty się śpieszyć ale ogarnięcie się zajęło mi za dużo czasu przez co zostało mi mało czasu a spóźnić się nie chcę. Akurat gdy szłam przez park spotkałam Leona. Lubię go choć wydaje się czasami dziwny. No i dalej mi go żal po tym jak go Maxi niesłusznie pobił. Kocham Maxi'ego jak brata ale nie zawsze podejmuje dobre decyzje. W oddali zabrzmiał dzwonek oznajmiający że w Studio zaczyna się lekcja. Napięłam wszystkie mięśnie i ruszyłam do szkoły biegiem. Na szczęście znajdowałam się blisko niej i nie musiałam pokonywać strasznie długiego dystansu. Na wejściu zderzyłam się z...

(Tomas) Ehh. Kolejne rano, kolejny raz nie wyspany. Cóż.. Może pora zachorować znowu? Ale tym razem na coś innego. Albo... Hmm, no nie raczej nie chce chorować. Po ostatnich zmaganiach mam dosyć. Budzik mi dzwonił? Skoro nie śpię chyba już dzwonił, albo obudziłem się sam z siebie. Dobra, chyba pora wstawać. Dzień jest piękny, ptaszki ćwierkają,słoneczko świeci. Czego chcieć więcej? Wstałem, ubrałem się, poszedłem do łazienki, ogarnąłem się i git. Trzeba iść dzisiaj obowiązkowo do Stud!o. To znaczy, ja muszę obowiązkowo iść. Nagle do pokoju weszła mój tata.
-Tomas, kiedy będziesz schodził na dół uważaj na mamę. - powiedział zmieszany tata
-Ale co się stało? -zapytałem z uśmieszkiem
-Zbiłem jej ulubiony kubek. - wtedy zacząłem śmiać się na cały pokój tak, że aż położyłem się na ziemię. Brzuch zaczął mnie boleć od śmiechu i łzy płynęły.

-Tomas przycisz się trochę!- powiedział przyciszonym głosem tata zaczynając śmiać się razem ze mną.
-Okej okej. Już już - przestawałem się śmiać.
Wstałem i zeszedłem do kuchni. Mama rzeczywiście była trochę zła. Nie chciałem jej bardziej denerwować więc wziąłem jakąś kanapkę z czymś w rękę i wyszedłem. Idąc do Stud!o myślałem Gdzie może być Diego, bo musimy w końcu zacząć te próby. W drzwiach spotkałem Camille.
-O cześć - powiedziałem
- Cześć - odpowiedziała ruda dziewczyna.
-Widziałaś może Diego?
-Wiesz co, jeszcze nie.
-Ok, dzięki - uśmiechnąłem się i poszedłem dalej. Na korytarzu spotkałem...

(Violetta) -Wyjdź.-Powiedziałem do ojca gdy przyszedł mi zrobić wykład że nie powinnam się tak odzywać od Angie. Oczywiście musiała mu powiedzieć bo jakże by inaczej. Nie mogła siedzieć cicho. Obu nam byłoby łatwiej.
-Violetta co się z Tobą dzieje ? Nie możesz się tak zwracać ani do mnie ani do Angie. Musisz zaakceptować to że jesteśmy razem i już. Nie zapomnę o niej bo masz teki widzimisię.-Odezwał się. A może to On ma takie "widzimisię" bycia z Angie ? Nie mógłby sobie znaleźć kobiety w jego wieku nie pracującą w mojej szkole i najlepiej nie związaną z żadną osobą  którą znam. Przestałam słuchać tego co do mnie mówi, wzięłam sweter który wisiał na wieszaku i wyszłam z domu. oczywiście wołał za mną że mam wracać ale nie posłuchałam się go. Poszłam do Studio zdając sobie sprawę że Angeles dalej tam jest i musi mnie uczyć. A ja muszę się jej przyporządkowywać. Denerwująca myśl.
Na korytarzu spotykam Tomasa choć nie mam ochoty rozmawiać. Z nikim nie mam ochoty rozmawiać. Mam ochotę posiedzieć sama i postukać w klawisze. Pięściami. Z całej siły.
 Dam radę. Nie dam rady. Wytrzymam. Nie wytrzymam. Pokażę swoją siłę. Pokażę swoją słabość.
Nic już nie wiem. Boję się że zauważą moją niepewność skrywaną głęboko w sercu pod płaszczem widocznym dla innych.
Wyszłam z Studio przewietrzyć się. Ale widok który ukazał mi się przed oczami nieźle mną wstrząsnął. Maxi całował się z...

(Maxi) -Cami mówię Ci że wyglądasz dobrze.-Próbowałem przekonać przyjaciółkę która tylko siebie krytykowała. Nie wiem czy tego nie zauważała ale jest piękna.
-Ty siedź cicho nie znasz się. Poza tym jak tylko dobrze to nie bardzo dobrze. Rozumiesz różnicę ? -W końcu podniosła wzrok znad małego lustereczka i spojrzała na mnie. -No i co się gapisz ?-Powiedziała przez śmiech.
-Nie, nie rozumiem różnicy. Nie wystarczy Ci zapewnienie że ładnie wyglądasz ? Jesteś jedną z najładniejszych dziewczyn jakie znam jak nie najładniejszą. Nie masz nawet prawa mówić że jesteś brzydka rozumiesz ?-Spojrzałem jej w oczy aby dodać jej pewności siebie i pokazać że nie kłamię i nie rzucam słów na wiatr.
-Dalej nie przekonują mnie twoje słowa.-Odwróciła spłoszona wzrok w inną stronę.-W każdym razie znasz dużo więcej dziewczyn ładniejszych ode mnie. Spójrz tylko na Francescę, Naty, Violettę nawet Ana jest ładniejsza ode mnie. Nie można mnie nawet do nich porównać.
-Nie wiem jak mam Ci to wybić z głowy. Chcesz dowód ?-Nie wiem czemu ale pod wpływem emocji przysunąłem się do niej szybko pokonując dzielącą nas odległość i złączam nasze usta w pocałunku. Wyczułem że Camilla nie wie co robić. Z początku nie zareagowała ale po kilku sekundach oddała go. Myślałem że odepchnie mnie i powie że ogłupiałem ale takiej reakcji się nie spodziewałem.  Dopiero po kilkunastu sekundach poczułem się dziwnie. Nie powinienem tego robić. Jestem dla niej bratem i tak powinno zostać bo nie chcę psuć tego wszystkiego co utworzyło się między nami podczas tych kilku lat przyjaźni.
Dopiero gdy delikatnie ją od siebie odepchnąłem zobaczyłem że całą sytuację obserwowała Violetta. Cami też to zauważyła. Viola z łzami w oczach odwróciła się i pobiegła w nieznaną stronę. Dziewczyna z którą przed chwilą się całowałem chciała za nią pobiec ale zatrzymał/a ją... pytając:
-Co jej zrobiliście ? ...

(Lara) Piach wchodzący w oczy. Charakterystczny odgłos silnika. Adrenalina rozchodząca się w żyłach. To jest to co kocham.
Zeszłam w motoru, który przejął ode mnie jeden z mechaników. Ściągnęłam w głowy kask i delikatnie przeczesałam palcami włosy, by równomiernie ułożyły się na ramionach. Po chwili, gdy się przebrałam zgarnęłam w dłoń torbę i wyszłam z toru. Chciałam udać się w stronę domu, bo zmęczenie brało nade mną górą, ale wpadła na mnie pewna brunetka. Gdy się odsunęła zobaczyłam rozmazany tusz na jej policzkach, co mówiło, że płakała. Szybko mnie ominęła, a ja stałam tam przez chwilę, aż nie zauważyłam dwójkę ludzi, którzy również wgapiali się w dziewczynę z głębokim szokiem. Może nie powinnam się wtrącać w cudze życie, ale ciekawość mnie przezwyciężyła.
- Co jej zrobiliście? - wskazałam dłonią na miejsce, w którym zniknęła brunetka. W odpowiedzi ruda dziewczyna wstała i pobiegła w jej kierunku.
Nie mogąc tego pojąć odeszłam stąd, kręcąc głową.
Po chwili senność całkowicie mnie pokonała. W sumie mam nauczkę, by nie spędzać całej nocy na torze.
Mimowolnie ziewnęła, a wtedy wpadła na mnie jakiś chłopak, a lód, który trzymał w ręku wylądował na mojej bluzce ...

(Diego) Słońce świeci i jest strasznie ciepło, więc kto mi zabroni kupić sobie 4 gałki lodów? Życie jest tylko jedno i trzeba spróbować każdego, nawet takiej błahostki. Nie dane mi było jednak długo cieszyć się tą przyjemnością, bo przez swoją nieuwagę wpadłam na niską dziewczynę. Patrzyła szeroko otwartymi oczami, na wielką plamę widoczną na jej bluzce, zresztą ja musiałem wyglądać podobnie.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - rzuciłem się z przeprosinami, ale po chwili wybuchnąłem śmiechem, bo widok był tak komiczny, że inaczej nie mogłem.
- Śmieszy Cię to? - dziewczyna podniosła brew wyraźnie oburzona.
- No przepraszam, ale gdy jesteś taka czerwona z plamami lodów na twarzy ... - nie dokończyłem, a mój śmiech znów poniósł się w powietrzu.
Szatynka znowu chciała coś powiedzieć, ale po prostu odszedłem od niej, nie mogąc się opanować. Musiałem wyglądać jak człowiek na prochach, zwyczajnie nie mogłem się uspokoić.
Muszę jednak przyznać, że tamta dziewczyna była całkiem ładna. Ale nawet nie znasz jej imienia - przypomniałem sobie w myślach.
Wróciłem w tamto miejsce z cichą nadzieją, że ją tam zastanę, ale spotkałem kogoś innego...

( Federico ) - Włącz się! Włącz się! Włącz się ! - krzyczałem do swojego telefonu, wychodząc z domu. Kilka dni temu wylałem na komórkę szklankę z wodą, co spowodowało, że teraz nie działa i widać, że nie ma takiego zamiaru. Po raz kolejny zakląłem w duchu. Nie mogłem skontaktować się z Ludmiłą, bo albo nie przychodziła do Studia, albo jestem tak ślepy, nie mogłem jej ani razu spostrzec.
Zacisnąłem mocniej palce na futerale od gitary, zatrzasnąłem drzwi od mieszkania i udałem się w stronę szkoły.
Dziś Słońce delikatnie prażyło każdego kto postanowił wyjść z domu. Na pobliskich drzewach ptaki wygrywały cicho melodię przyjemną dla ucha.
Trudno mi było przyzwyczaić się do szarej rzeczywistości po wyjeździe Xeni, ale kiedyś trzeba się w końcu otrząsnąć i ruszyć dalej, nawet jeśli jest to bardzo trudne, a każdy kolejny krok boli niemiłosiernie.
W drodze do Studia spotkałem Diego, który tak się śmiał, że mógłby obudzić z grobu zmarłego. Wytrzeszczałem oczy na jego widok i odszedłem od niego, bo nie chciałem patrzeć na człowieka, który tarza się po ziemi.
Wszedłem do Studia, ale nim wkroczyłem do sali muzycznej, rozległ się za mną huk ...

(Ludmila) - Nigdzie nie wychodzę !!!! - krzyknęłam ze swojego pokoju.
- Ludmila musimy iść do tego lekarza, to wszystko trzeba wyjaśnić to nam daje jakąś nadzieję. - tłumaczyła mi matka przez zamknięte drzwi.
- Nie, Never. Never, nie wiem czy Ty nie rozumiesz, nie chcę zmieniać swoje życia, wyjdź spod tych drzwi. - krzyknęłam i położyłam głowę na poduszkę. Znowu dopadła mnie depresja. Powinnam się wziąć w garść, ale nawet mi się nie chcę. Wiem, że muszę się jakoś wymknąć do Studio, żeby nie być zauważoną. OKNO genialny pomysł, mało niebezpieczny najwyżej rozwalę nogę, lub coś w tym stylu, wyjątkowo założyłam dziś trampki i spodnie, zupełnie nie wyglądałam jak Ludmila. Ehh muszę to jakoś przeżyć. Otworzyłam okno. Usiadłam na parapet. Zamknęłam oczy.
- Raz, Dwa, Trzy - i po chwili byłam już na dole, obeszło się bez bólu. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam żwawym krokiem do szkoły. Jak zobaczą, że mnie nie ma to będę miała nieprzyjemną rozmowę, ale to dopiero wieczorem, dobrze że na razie mam spokój. Federico nie odbiera telefonu ma non stop wyłączony. Nie wiem może nie chce już się ze mną zadawać. Spoko nie będę się nikomu wpychała w tyłek. Szybko dotarłam do Studio, musiałam z kimś pogadać. Naty jak zawsze ciężko było znaleźć bo zamiast być przy mnie to gdzieś się szlaja. Miałam teraz zajęcia z Beto, chciałam sobie spokojnie pójść do sali muzycznej, ale nauczyciel wybiegł wprost na mnie z instrumentami, zderzyliśmy się i zaraz potem oboje leżeliśmy na ziemi.
- Betoooo !! - wstałam i otrzepałam się.
- Oj no przepraszam to był przypadek. - odparł nauczyciel, poprawiając swoje okulary.
- Zawsze musisz wpadać na mnie ? - spojrzałam na niego pytające, ale on szybko się odwrócił i udał do sali.
- Ludmila - usłyszałam jak ktoś wypowiada moje imię, odwróciłam się i zobaczyłam Federico.
- Spadaj. - rzuciłam do niego i chciałam sobie wejść do sali.
- O co Ci chodzi. ? - zapytał zdziwiony
- O to, że nie odbierasz telefonu, sorry nie będę Cię prosiła, żebyś się ze mną zadawał nie chcesz, wystarczyło powiedzieć. (...) Potem na zajęciach wytłumaczył mi, że zalał telefon, a mnie nigdzie nie mógł znaleźć. Wyszliśmy z sali ...

(Andres) Szalałem na rolkach w zawrotnym tempie, pokonując kolejne kilometry. Fede nie odbierał i nie miałem jak się z nim umówić. No pech. On będzie miał zaliczone, ja się wytłumaczę że lekarz nie pozwolił mi na stres. Phi. Wjeżdżając do szkoły zderzam się z kimś. Papiery zaczęły latać jak oszalałe a ja zdziwiony w kogo walnąłem powiedziałem; - Uważaj bo Hero Andi cię zabije. - Zaśmiałem się.
- Ale śmieszne. Ha. Ha. Ha. - Udawała Ana. - Nie masz co robić ? - Mówiła "oburzona".
- Oj, nie bądź taka poważna. - Podałem jej rękę choć sam jeszcze siedziałem. Podniosła brew i sama się uniosła. Oh królowo! Pomogła mi wstać i otrzepała się z kurzu. - Opalałaś się ? Masz jakąś ciemniejszą karnację niż zazwyczaj. - Zauważyłem.
- Jak to mówił Gregorio, nie chciałam wyglądać jak "ściana". - Już cisnęło mi się na ustach. "Jak ściana ? Taka blada czy taka płaska" ? Ej no. Zauważyłem że jestem chamski . Ale w myślach ! Chyba nikt mi nie zabroni ? - Nie pacz się jak tłumok, odjedź bo zgniatasz moją partyturę ! - Otrząsnąłem się i odjechałem lekko. Jak Hero Andi, pomogłem jej zbierać papiery. Gdy wcisnąłem jej je do ręki zapytałem;
- Dasz radę wyjść ze mną na koktajl ? - Zrobiłem dzióbek czekając na reakcję dziewczyny.

(Ana) Tak brawo Andres ! Idiota wjechał mi w brzuch z wielką siłą i myśli że jest mi do śmiechu. Udawałam oburzoną. No bo jak nie być ? Nie wiem. Pierwszy raz byłam jakoś poważna. To dziwne ! Łaskawy pan pomógł mi zbierać teksty i nuty, gdy zapytał czy pójdę z nim na koktajl. Jak miło. Chyba się zgodzę aby go oblać i się zrekompensować. Zachichotałam i się zgodziłam tylko odłożyłam wcześniej wszystko do szafki która i tak była zapchana planami na kawały. Poszłam z nim do Resto i nie było chwili ciszy. Nie no żebym się skarżyła ale On był bardziej rozgadany niż jakakolwiek kobieta, lub człowiek ! Miał do powiedzenia chyba całą Biblię. Aż od
słuchania wepchnęłam go na drzewo i zaczęłam się chichrać. Wyglądało to komicznie, tym bardziej że dotknął ustami korę. - Haha, nie masz kogo całować to zabierasz się za drzewa ?
- Jak chcesz to mogę zabrać się za ciebie. - Dodał patrząc podejrzanie.
- O nie, nie, nie! Ty lepiej ode mnie odejdź ! - Powiedziałem lecz chłopak zaczął powoli podjeżdżać. - Andres ! Won ! - Mówiłam i w końcu zaczęłam uciekać przed nim. Przelotnie zauważyłam twarz która uśmiechała się widząc nas ... Był/a to ...

(Pablo) Jak miło czuć smak jej ust nie martwiąc się że mnie odepchnie. Obudziłem się z optymizmem i tak przez cały dzień aż zachodziło słońce. Ambar się zdrzemnęłą a ja poszedłem do sklepu kupić relaksującą mnie rzecz. (...) Wracając widzę jak Anę goni Andres na rolkach, uśmiechnąłem się na widok ich rozweselonych twarzy i poszedłem dalej. Wracając dziewczynka nadal spała a ja robiłem powoli kolację. Zrobiłem gyrosa i zajrzałem do blondynki. Nadal smacznie spała. Ma jakiś twardy sen, gdyż wczoraj co pięć minut się budziła i chciała coś robić. Zdziwiony najadłem się nim i ległem na kanapę. Patrzyłem bezczynnie w sufit i zastanawiałem się co zrobić. Mając na wyciągnięciu ręki telefon pomyślałem czy czasem do niej nie zadzwonić. Może będę zbyt nachalny ? Eh . You Only Live Once. Wybrałem numer i zadzwoniłem ...

(Esme) Już zapomniałam jak to jest być szczęśliwa, a teraz ? Teraz czuje się jak zakochana szesnastolatka. Po wczorajszym dniu po prostu cale moje życie wywróciło się o 180 stopni. Nawet Stefek zauwazyl, że cos się ze mną dzieje. No tak tylko tez zapomnialam o tym, jak ciężko jest znaleźć prace. Szukając jakiegoś najnowszego CV usłyszam dźwięk komórki. Okeeej gdzie jest mój telefon ? O mój Boże, nawet nie wiem kiedy w moim domu zrobił się taki burdel. Dobra złapałam telefon w ostatnim momencie i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak slucham ? - powiedziałam do mikrofonu.
- No Hej - uslyszalam glos Pablo i usmiechnelam się pod nosem.
- Coś się stało ?? - spytałam zdziwiona
- Nie po prostu chciałem sprawdzić czy to co było wczoraj to nie sen. - powiedział niewinnie. Ojej jakie to suoooodkie. Aż się zarumieniłam, dobrze że on tego nie widział. Rozmowa jeszcze trochę trwała, niestety musiałam mu odmówić z wielkim bólem serca zjedzenie z nim i Ambar obiadu. Musiałam ogarnąć dom, ten cały syf i zanieść CV w kilka miejsc, ale umówiłam się na jutro. I powiem szczerze już nie mogę się doczekać. Jestem cała w skowronkach, zupełnie jak nie ja. Facet to potrafi zmienić kobietę. (...) Wróciłam do domu wkurzona i wykończona, wszędzie powiedzieli, że oddzwonią, przecież wiem, że i tak tego nie zrobią. Normalnie szlak mnie trafi, albo grom z jasnego nieba. Zjadłam kolację, wyszłam na wieczorny spacer z psem. Położyłam się przed TV i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

End. Czekamy na wasze reakcje. EKIPA VNH :)

8 komentarzy:

  1. Super ;-)
    www.dame-lo-que-deseo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Sory, ale to mi sie nie podobało xd
    Z rozdziału na rozdział co raz gorzej xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ci się nie podoba to po co wgl to czytasz i dodajesz takie beznadziejne komentarze. Jejku, jak nie chcesz to nie czytaj, bo może nie wiesz ile oni do tego wkładają serca! :)

      ~Kasiula~

      Usuń
  3. "Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki" Naprawdę? Xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku... Boski! *.*
    Aaa, Leoś zakochany :D :3
    Mmmm, Cami i Maxi, zobaczymy co będzie dalej :) Ale Violki to mi trochę przykro...
    hahahah, Diego i Lara XD :)
    O Takk, Moja Fedemilka! <333
    Tylko szkoda, że Leonetty nie było...
    Pesme <3 :)
    Czekam z niecierpliwością na next'a! :)
    P.S. Nie przejmujecie się złymi opiniami, przecież nie każdemu musi się to podobać, a jak ktoś nie chce czytać to niech nie czyta, ale jest bardzo wile osób, które was i wasze opowiadania uwielbiają. Zaliczam się również do nich ja! :) Wszyscy fani wiemy ile wkładacie w to sił, czasu, emocji i serca. :)

    ~Kasiula~

    OdpowiedzUsuń
  5. Suupeeer!!! :3 :)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz sprawia, że u jednego z autorów pojawia się uśmiech. Pomóż nam, niech każdy autor pokaże swoje śliczne ząbki :)

layout by Sasame Ka